Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Najnowszy model. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Najnowszy model. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 lipca 2016

Najnowszy model (5)

Piątek

Wszyscy w biurze chodzili radośniejsi niż zwykle. Udało się dotrzeć bez większych wpadek dla zespołu do piątku. Projekt był gotowy, szef zadowolony. Pozostało poudawać pracę do końca dnia, odbębnić rutynowe podsumowanie tygodnia, zapoznać się z planami na przyszły tydzień – i tak bez sensu, bo każdy doskonale wiedział, że w poniedziałek większość planów ulegnie zmianie – i oddalić się na zasłużony weekend.
Karol czuł się pozbawiony energii. Nawet przez chwilę się zastanawiał, czy może jakaś drobna poprawka w ostatniej chwili nie zrobiłaby mu dobrze, ale uznał, że jednak kombinuje bez sensu. Zwykłe znużenie pod koniec tygodnia. Wróci do domu, może się chwilę zdrzemnie, potem weźmie prysznic i będzie gotów świętować. Do końca dnia zajmował się drobiazgami.
W mieszkaniu poczuł się naprawdę jak dętka. Szybko upichcił omlet, zaparzył sobie herbatę i przeglądając internet dziobał widelcem w talerz. Oczy same mu się kleiły. Miał jeszcze co najmniej trzy godziny do wyjścia. Zdecydował się na drzemkę, wsunął do łóżka i zamknął oczy.

- Model CC208, numer seryjny 3.457,823. Reset, regeneracja, wgranie imprezy piątkowej wersja WZP, sobotnie porządki, telefony do rodziny, wyjście wersja WZP/2, niedziela...

Łysiejący mężczyzna o łagodnych oczach patrzył zza szyby na salę pełną pracowników przy monitorach, którzy wgrywali kolejne programy kolejnym modelom. Spojrzał w podgląd na swoim monitorze, żeby się upewnić, czy Nowy dobrze sobie radzi. Trzaskał jak automat, ale nie był dokładny. Ciągle jeszcze wymagał uważniejszego nadzoru.
- Wgraj mu książkę. Planował dokończenie lektury „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach”. Rozłóż na dwa dni.
- Ta jest, szefie – chłopak uniósł głowę i zerknął na mężczyznę z szelmowskim uśmiechem.
Sam też mógłbyś przeczytać, pomyślał łysiejący mężczyzna. To świetna lektura i bardzo pouczająca.

czwartek, 30 czerwca 2016

Najnowszy model (4)

Czwartek

Karol był lekko niewyspany. Ale tylko lekko. Poza tym poprzedniego wieczoru zachował się bardzo rozsądnie w kwestii spożycia alkoholu, więc był całkiem szczęśliwym człowiekiem. Wsiadł do tramwaju i spojrzał na wolne siedzenie. Już sunął w jego kierunku sięgając ręką do torby po książkę. Dopiero kiedy usiadł, spojrzał na pasażera naprzeciwko. Mężczyzna o łagodnych, piwnych oczach skinął mu głową. Karol odwzajemnił powitanie, ale nie zdołał powtrzymać myśli „Mam nadzieję, że da mi poczytać”. Mężczyzna uśmiechnął się i Karol usłyszał w głowie odpowiedź: „Jasne”.
Nie mógł się skupić. Nie zdobył się na to, żeby zmienić miejsce, nie miał powodu do takiej nieuprzejmości, ale nie był zadowolony. Zamiast czytać, wpatrywał się tylko w litery i nasłuchiwał, choć mężczyzna nie manifestował żadnych myśli w jego głowie. Karol zerknął ukradkiem. Gość nie zwracał na niego uwagi, przynajmniej pozornie, i patrzył w okno. Dobre samopoczucie Karola zmieniało się w postępie geometrycznym. Był coraz bardziej rozdrażniony. Już czuł, że za chwilę sam wysiądzie z tramwaju, nawet gdyby miał przez to pozbawić się swoich rytualnych dziesięciu minut na kawę i drobne przygotowania. Wtedy mężczyzna wstał, spojrzał na niego, skinął głową raz jeszcze, tym razem na pożegnanie i ruszył do wyjścia.
Karol odetchnął z ulgą. Sam nie rozumiał, skąd się wziął ten atak paniki, bo chyba coś takiego mu się przytrafiło przed chwilą, a przede wszystkim skąd ta niechęć do nieznajomego, który nie wyrządził mu przecież najmniejszej przykrości, prawda? Wzruszył ramionami, rozłożył książkę, ale przez kilka kolejnych przystanków nadal był rozkojarzony i starał się jedynie wyciszyć. Całą przyjemność z porannego czytania szlag trafił.
Odzyskał zwyczajny rytm dopiero po jakiejś godzinie pracy. Wtedy na dobre zapomniał o mężczyźnie, jego talencie do gadania w cudzej głowie i własnej złości zupełnie irracjonalnej. Pracował jak doskonała maszyna aż do końca dnia. Wykonał wszystko zgodnie z planem. Prezentacja była udana, projekt dopięty i właściwie zaakceptowany. Na piątek pozostało złożenie i oficjalne przyjęcie, potem podsumowanie tygodnia i nowe zadania. Tym razem projekt miał być bardziej skomplikowany i zająć więcej niż jeden tydzień. O tym wiedział już cały zespół.
Z perspektywy wieczoru Karol ocenił, że dzień był właściwie udany i żeby sobie zrekompensować poranny stres, postanowił poczytać. W weekend skończy książkę.

wtorek, 28 czerwca 2016

Najnowszy model (3)

Środa

Mimo padającego deszczu środa zastała Karola w dobrym nastroju. Miał dokładnie poukładany w głowie plan, jak dokończyć projekt. Pozostało tylko usiąść i wszystko dopiąć. W czwartek zamierzał go omówić z grupą i przygotować prezentację. Na ewentualne poprawki zostawał piątek i tydzień mielibyśmy z głowy.
Strząsnął wodę z parasola i wsiadł do tramwaju. Znalazł miejsce siedzące bez kłopotu, uporał się z parasolem i wyjął książkę z torby. Rozłożył ją starannie tak, żeby się nie zamoczyła od stojącego obok parasola. Pochłonął go świat Deckarda. Dopiero przejechawszy dwa, a może trzy przystanki rozejrzał się po wagonie. Uświadomił sobie, że nie słyszy telepaty. Może mężczyzna nie miał mu nic do powiedzenia, ale Karol przypuszczał, że jednak odezwałby się, gdyby był w tramwaju. Nie zobaczył go jednak ani za sobą, ani przed sobą, nie usłyszał go w głowie, choć udawał, że czyta nasłuchując, więc pogrążył się naprawdę w lekturze. Po chwili wyjrzał przez okno na deszczową ulicę.
2019 rok, to jakby dziś, pomyślał. A jednak nauka nie poszła w tym kierunku. Nadal to ludzie siedzą całymi dniami w robocie, a nie replikanci. Rzucił okiem na innych pasażerów, jakby chciał się upewnić co do ich człowieczeństwa, ale nie napotkał niczyich oczu zajętych obserwowaniem ekranów. Pochylił głowę nad książką.
Kawa w takim sennym dniu sprawiła mu szczególną przyjemność. Przygotował się jak zwykle do pracy korzystając ze swoich nienaruszalnych dziesięciu minut wyprzedzenia. Pracował jak automat z mocnym postanowieniem trzymania się planu. Do lunchu nie oderwał się od komputera ani na chwilę, a kiedy przyszła pora przerwy, z satysfakcją odsunął krzesło od pulpitu. Przeciągnął się, wyjął telefon i potwierdził spotkanie z przyjaciółmi.

Deszcz przestał padać po południu. Karol czuł w sobie mnóstwo energii. Podśpiewywał biorąc prysznic, przebierał się i przegryzł coś naprędce. Zamierzał spędzić jak najwięcej czasu z przyjaciółmi, ale też nie mógł siedzieć zbyt długo, bo nazajutrz chciał być w formie. Zaszaleć można dopiero w weekend, ten prawdziwy. Środa jest ledwie drobnym przerywnikiem w powtarzających się tygodniach. Androidy miały bardziej ożywione życie towarzyskie niż pracownicy corpo. Praw też miały więcej, zatrzepotała mu w głowie myśl, ale wiedział, że przesadza. Zgarnął talerzyk do zlewu i wyszedł szybko z mieszkania.
Wsiadając do tramwaju uśmiechał się do zamyślonej dziewczyny, którą przepuścił szarmancko w drzwiach. Nie zauważyła jego uśmiechu grzebiąc w torebce w poszukiwaniu dzwoniącego telefonu, który natychmiast przyłożyła do ucha.

czwartek, 23 czerwca 2016

Najnowszy model (2)

Wtorek

Już w tramwaju czuło się luźniejszy nastrój. Ludzie z większym optymizmem gapili się w komórki. Wtorek był dniem czynów po poniedziałkowych ustaleniach, ale jeszcze nikt nie wymagał wyników, bo do piątku było jednak trochę czasu. We wtorek można było się kompletnie nie przejmować i, o ile zwierzchnik nie był socjopatą, ten dzień powinien upłynąć spokojnie. Zwierzchnik Karola był socjopatą.
Mimo to Karol z całkowitym spokojem otworzył książkę i skupił się na czytaniu. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ na pracy skupiał się co najmniej tak samo intenywnie, jak na czytaniu i nie obawiał się uwag szefa.
Wyjął zakładkę i odnalazł miejsce, w którym przerwał lekurę poprzedniego dnia. Pamiętał że Rick Deckard otworzył drzwiczki swojego pojazdu i przerwał rozmowę z sąsiadem. Podobnie jak Karol myślał o czekającym go dniu i pracy.
„Znakomita historia, prawda?”, usłyszał w głowie pytanie i natychmiast zorientował się, kto mu je zadał. Spojrzał przed siebie. Potem za siebie. Łysiejący mężczyzna o łagodnych oczach skinął mu głową. Karol odpowiedział lekkim uniesieniem brody i pomyślał „Owszem”, po czym odwrócił się dając znać że nie ma zamiaru konwersować i spojrzał na litery. Zanim ułożyły się ponownie w treść, przemknęło mu jeszcze przez głowę, że to jednak nieoczekiwany i rzadko spotykany sposób porozumiewania się i że taka rozmowa zdarza mu się chyba po raz pierwszy. W każdym razie nie przypominał sobie... „Jeśli trafisz na odpowiedni model, dobry odbiornik i przyzwoity nadajnik, nie ma w tym nic dziwnego”, usłyszał w głowie. „Mówisz o sobie i o mnie? Nadajnik, odbiornik?”. „Jasne. Z technicznego punktu widzenia tak to się odbywa. Ale masz rację, to nie jest częste zjawisko”. W głowie Karola zapanowała pustka. „Przepraszam, czytaj sobie”, tym razem wyraźnie usłyszał, że łysiejący gość przekazuje mu tę myśl z uśmiechem.
Karol postanowił się nie odwracać. Wpatrywał się w książkę i czytał dokładnie kolejne litery składając je w słowa, a ze słów wydobywał treść. Tym razem skupił się tak mocno, że nie oderwał się od książki, aż do przystanku, na którym wysiadał. Wtedy schował ją do torby i zerknął na miejsce, gdzie siedział telepata. Oczywiście już było puste.
W biurze był, jak zwykle, dziesięć minut wcześniej i zdążył wykonać wszystkie rutynowe czynności, które przygotowywały go do pracy. Miał dokładnie przemyślany plan, zgodnie z którym do piątku zamierzał zrealizować projekt i mieć zapas na wprowadzienie ewentualnych poprawek, gdyby się okazało, że są potrzebne. Do południa zapomniał o bożym świecie i pracował bardzo intensywnie. Kiedy organizm przypomniał mu, że czas na krótką przerwę oderwał wzrok od ekranu komputera i spojrzał przed siebie. Miał wrażenie, że coś usłyszał, ale ta ostatnia myśl mu umknęła. Nie potrafił jej sobie przypomnieć. Pomyślał o telepacie z tramwaju, jednak nie znalazł związku między nim, a tym czymś ulotnym, co mu właśnie uciekło z głowy.
Wczesnym popołudniem zadzwonił Filip. Umawiali się jak co tydzień całą paczką na środę wieczór, miał nadzieję, że Karol pamięta, nic mu nie wypadło i zobaczą się tam gdzie zwykle. Jasne. Karol potwierdził. Ogarniał cały projekt, sytuację i własne plany na ten tydzień, a regularne spotkania były w porządku. Jaki sens miaby życie, gdyby człowiek tylko spał, jadł, wydalał, pracował i nie miał czasu spotkać się z przyjaciółmi? Nawet czytanie tak by nie cieszyło. Środa to była „mała sobota”, wiadomo. Bez spotkań w środę ani rusz.

wtorek, 21 czerwca 2016

Najnowszy model (1)

Poniedziałek

Tramwaj ruszył z przystanku. Karol usiadł – był szczęśliwcem, który wsiadał na drugim przystanku za pętlą,więc przeważnie udawało mu się zdobyć miejsce siedzące – i wyciągnął z torby książkę. Pasażerowie byli zajęci sprawdzaniem w telefonach najnowszych wieści, plotek, pogody. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi. Na nikogo ani na nic. Krajobraz za oknem przesuwał się monotonny i niepotrzebny.
Z papierową książką na kolanach Karol wyglądał dość egzotycznie. Siedząca obok niego dziewczyna parsknęła śmiechem wpatrzona w ekran i zaczęła energicznie stukać w klawiaturę. Za nim rozległo się donośne „Noo siema! To opowiadaj jak tam było na wyjeździe, bo ja nie mogłem dojechać. Zombie dotarł do was? Aaaa, cha, cha cha, to jełop jeden!”. Karol postanowił się odciąć od niechcianych dźwięków. Otworzył książkę i zaczął czytać: „Przyjemny, delikatny elektryczny impuls automatycznego budzika wysłany przez stojący przy łóżku programator nastroju obudził Ricka Deckarda. Zdziwiony – zawsze dziwiło go, że niespodziewanie zupełnie nie chce mu się spać – wstał z łóżka ubrany w swą wielobarwną piżamę i przeciągnął się. Jego żona Iran leżąc w swoim łóżku otworzyła szare, niewesołe oczy. Mrugnęła, jęknęła cicho i znowu zamknęła powieki.” *
Uniósł oczy znad książki, ponieważ poczuł na sobie czyjeś, bardzo intesywne spojrzenie. Mężczyzna siedzący dwa rzędy przed nim, przodem do niego, a zarazem tyłem do kierunku jazdy był jedynym pasażerem który nie wpatrywał się w telefon ani żadne inne elektroniczne urządzenie. Lekko łysiejący miał spokojną, całkiem przeciętną twarz i piwne oczy. Karol nie był pewien, czy to ciepłe spojrzenie mogło się w niego wbić tak intensywnie, by go zmusić do podniesienia oczu znad książki, ale chyba jednak tak, ponieważ mężczyzna nadal patrzył mu prosto w oczy. Karol odchrząknął i zerknął na stronę.
„- Nastawiłaś swojego Penfielda na zbyt słaby impuls – powiedział Rick. – Przeprogramuję go, obudzisz się i...”
„- Nie dotykaj mojego programatora.” – usłyszał w głowie słowa, na które patrzył. – „Jej głos był nieprzyjemnie ostry. – Wcale nie chcę się obudzić.”
Znowu podniósł oczy znad książki i spojrzał na mężczyznę siedzącego dwa rzędy przed nim. Tamten uniósł nieco brew. „Usiadł na krawędzi łóżka, pochylił się i zaczął przekonywać ją łagodnie...” zabrzmiało w głowie Karola, który natychmast zajrzał do książki, żeby sprawdzić, czy tekst się zgadzał. Zgadzał się co do słowa. „Jakiś pieprzony telepata” mignęła mu w gowie myśl, zanim zdążył ją skontrolować. Łysiejący mężczyzna uśmiechnął się lekko. „Szlag by to – pomyślał Karol. – No jak cham ostatni.” Ta świadomość zwarzyła mu nieco humor. Spojrzał niepewnie na mężczyznę, ale ten gapił się w okno obojętny na jego myśli. Karol wlepił nos w książkę bardzo teraz skupiony na tekście. Tak bardzo, że po chwili zapomniał, gdzie jest i dokąd zmierza. Dopiero nawyk podpowiedział mu, że zaraz pora wysiadać. Wyjrzał dla pewności przez okno, po czym zamknął książkę i chowając ją do torby zerknął na miejsce, na którym siedział łysiejący gość. Miejsce było puste.
W biurze zjawił się jak zwykle dziesięć minut przed rozpoczęciem pracy. Te dziesięć minut dawało mu czas na rozpakowanie, przyniesienie kawy i przygotowanie się psychicznie do bałaganu, który musiał nastąpić. Przecież był poniedziałek. Dzień, w którym wszystko, co zostało zamknięte i ustalone w piątek wywracało się nieuchronnie do góry nogami. Chyba tylko po to żeby zapełnić kolejne dni tygodnia nowym lub tym samym bezowocnym szaleństwem.

*Wszystkie cytaty pochodzą z powieści Filipa K.Dicka „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach”, wyd. Rebis.