Kiedyś:
Wieki temu zostałam obdarzona okularami korekcyjnymi. Nazwa wprowadza w błąd ale dziecku jakoś tak raźniej na duszy, ze to tylko chwilowa niedogodność. Czy nosiłam okulary? Oczywiście, ze nie. Czy miałam slaby wzrok? Oczywiście, ze nie. Pierwsza oprawka przeleżała w szufladzie piętnaście lat w stanie nienaruszonym. Próżne prośby i groźby, dziecko nie nosiło i już. Gdy moja młodsza siostra stała się profesjonalnym okularnikiem przypomniałam sobie, ze ja również kiedyś miałam przepisane okulary. Nigdy nie miałam problemów ze wzrokiem, jeździłam samochodem, rozróżniałam kolory, nie myliło mi się czerwone z zielonym i namowy siostry abym lepiej przebadała wzrok zbywałam zwykłym "e tam". Gdy najmłodsza siostra upiększyła swą urodę dodając okulary na nosie coś we mnie drgnęło, jakaś obawa, ze może to rodzinna ślepota wiec poszłam do lekarza. Polscy lekarze znani są na całym świecie ze swego sumiennego wykonywania zawodu i ci którzy umieli szwargotać w obcym języku leczą polską emigracje i tambylcow. Ten do którego udałam się po wielokrotnych namowach sióstr tez chciał się wykazać i dal mi receptę na jakieś 0.75 dioptrii w plusie. Zupełnie bez entuzjazmu podeszłam do zagadnienia bo wiadomo, ze lekarze nawet w okazie zdrowia znajdą tyle różnych chorób, ze spisanie ich zajęłoby przynajmniej pół godziny. Nie zapomnę jak na naszych towarzyskich imprezach kolega lekarz, zaciągał się Carmenami aż w płucach mu świszczało i wypowiadał sakramentalne "Palenie jest niezdrowe" wypuszczając równocześnie kłęby dymu z ust. I jak tu zaufać lekarzowi?
Z recepta na +0.75 udałam się do optyka aby stanąć przed odwiecznym dylematem kobiety, czy będzie mi w tym ładnie. Oprawek trzy ściany i jak tu zdecydować się raptem na tylko jedna. Rozglądam się i przyglądam się po kolei i daje słowo, ze gdy byłam w polowie pierwszej ściany już zapomniałam co widziałam na jej początku.
- Pani tez po okulary? - Pani w wieku mojej mamy zagadnęła mnie gdy wpatrywałam się w gablotę z tymi najdroższymi. Ciągle patrząc na ceny, astronomiczne i nie na moja kieszeń odpowiedziałam, ze tak. - A silne? - Kobieta nie dawała mi spokoju ale ja już nie byłam w nastroju na rozmowy. Chciałam wyjść z tego miejsca i pójść do domu popłakać sobie, ze nigdy w życiu nie będzie mnie stać na takie cuda.
- Nie, zero siedemdziesiąt piec. - Odparłam zrezygnowanym głosem i tak cicho, ze aż zdziwiłam się, ze kobieta mnie usłyszała.
- Niech się pani nie martwi takie słabe szkła to żadna wada. - Musiałam mieć troskę o moje finanse wypisana na twarzy a patrzący na mnie ludzie widzieli tragedie ślepnącej młodej kobiety. - Ja mam piątki, poprawiają mi ucho bo usiadłam na okularach. Czajnik gwizdał i poleciałam do kuchni a okulary zdjęłam aby od nich trochę odpocząć bo ciężkie to cholerstwo i nos boli i zapomniałam gdzie położyłam. Wie pani jak nie mam okularów to jestem zupełnie ślepa. Jak wróciłam to usiadłam w fotelu akurat na nich. - To jednak nie byl koniec indagowania.
Z recepta na +0.75 udałam się do optyka aby stanąć przed odwiecznym dylematem kobiety, czy będzie mi w tym ładnie. Oprawek trzy ściany i jak tu zdecydować się raptem na tylko jedna. Rozglądam się i przyglądam się po kolei i daje słowo, ze gdy byłam w polowie pierwszej ściany już zapomniałam co widziałam na jej początku.
- Pani tez po okulary? - Pani w wieku mojej mamy zagadnęła mnie gdy wpatrywałam się w gablotę z tymi najdroższymi. Ciągle patrząc na ceny, astronomiczne i nie na moja kieszeń odpowiedziałam, ze tak. - A silne? - Kobieta nie dawała mi spokoju ale ja już nie byłam w nastroju na rozmowy. Chciałam wyjść z tego miejsca i pójść do domu popłakać sobie, ze nigdy w życiu nie będzie mnie stać na takie cuda.
- Nie, zero siedemdziesiąt piec. - Odparłam zrezygnowanym głosem i tak cicho, ze aż zdziwiłam się, ze kobieta mnie usłyszała.
- Niech się pani nie martwi takie słabe szkła to żadna wada. - Musiałam mieć troskę o moje finanse wypisana na twarzy a patrzący na mnie ludzie widzieli tragedie ślepnącej młodej kobiety. - Ja mam piątki, poprawiają mi ucho bo usiadłam na okularach. Czajnik gwizdał i poleciałam do kuchni a okulary zdjęłam aby od nich trochę odpocząć bo ciężkie to cholerstwo i nos boli i zapomniałam gdzie położyłam. Wie pani jak nie mam okularów to jestem zupełnie ślepa. Jak wróciłam to usiadłam w fotelu akurat na nich. - To jednak nie byl koniec indagowania.
- A pani widzi? - No kurcze blade. Białej laski nie mam, pies przewodnik nie siedzi obok mojej nogi wiec chyba widzę. Zupełnie wytracona z równowagi, bo wybrać nie umiem a na dodatek perspektywa noszenia brzydkich okularów pogłębiła moja niechęć do zadbania o zdrowie oczu, zrobiłam kolejny krok do przodu i kolejne dziesięć oprawek zaczęło mamić moje zmysły swa różnorodnością. Kobieta zrobiła krok za mną. - Pani wcale nie mrozy oczu jak ogląda to po co pani okulary. - Chyba nici z zakupów nie odczepię się od niej. Postanowiłam coś zrobić abym mogla się skoncentrować chociażby na chwilkę bo takiego wyboru oprawek jak tu nie znajdziesz w drugim miejscu mego miasta. Specjalnie tu przyjechałam i nie chciałam stracić na próżno poświęconego czasu na zakupy.
- Widzę. - Mówiąc odwróciłam się na piecie i prawie dotknęłam nosem nos mówiącej do mnie kobiety. Widocznie bez okularów blednie oceniała odległość odde mnie. Rzuciło mnie do tylu jakbym diabla zobaczyła. Jej oddech było czuć kiełbasą zwyczajna o dużej zawartości czosnku. - Ja widzę, ja bardzo dobrze widzę.
- Niech pani nie kupuje okularów, kto to słyszał aby takie słabe szkła nosić. Lekarze to złodzieje, po roku oczy się przyzwyczaja i przepiszą mocniejsze. - Odezwała się inna pani siedząca przed lusterkiem przy małym szklanym stoliczku na którym leżało kilka oprawek.
- Poszukuje pani oprawek. - Miły głos za mną należał do pracownicy zakładu optycznego. Spojrzałam na nią, ubrana w firmowy fartuszek wyglądała ładnie i profesjonalnie, włosy gładko zaczesane do tylu eksponowały idealnie dobrane okulary.
- Tak, nie to znaczy przyszłam zobaczyć czy coś znajdę dla siebie. - Byłam jakaś poddenerwowana chociaż tak na prawdę nie było ku temu powodu.
- Pomogę w wyborze, mamy bogaty asortyment. - Szkoda, ze nie zainteresowała się mną od samego początku bo już chciałam wyjść. Podałam jej receptę i odwróciłam głowę w stronę drzwi aby sprawdzić czy droga ewentualnej ucieczki jest wolna. Po godzinie wyszłam z okularami w torebce, nie odważyłam się założyć ich od razu. Wybrałam takie najlżejsze pamiętna opowieści o bolącym nosie. W domu cisnęłam je w najdalszy kąt aby nie wchodziły mi w paradę. Cisnęłam je tak dokładnie i tak daleko, ze przez kolejny rok o nich zapomniałam. Czasami gdy po ciężkim dniu pracy brałam wieczorem książkę do czytania to zakładałam bryle bo literki nie były za ostre.
Minęło kilka lat i zmieniłam prace, nie musiałam patrzeć w ekran komputera i wzrok jakby polepszył się. O okularach znów zapomniałam.
- Widzę. - Mówiąc odwróciłam się na piecie i prawie dotknęłam nosem nos mówiącej do mnie kobiety. Widocznie bez okularów blednie oceniała odległość odde mnie. Rzuciło mnie do tylu jakbym diabla zobaczyła. Jej oddech było czuć kiełbasą zwyczajna o dużej zawartości czosnku. - Ja widzę, ja bardzo dobrze widzę.
- Niech pani nie kupuje okularów, kto to słyszał aby takie słabe szkła nosić. Lekarze to złodzieje, po roku oczy się przyzwyczaja i przepiszą mocniejsze. - Odezwała się inna pani siedząca przed lusterkiem przy małym szklanym stoliczku na którym leżało kilka oprawek.
- Poszukuje pani oprawek. - Miły głos za mną należał do pracownicy zakładu optycznego. Spojrzałam na nią, ubrana w firmowy fartuszek wyglądała ładnie i profesjonalnie, włosy gładko zaczesane do tylu eksponowały idealnie dobrane okulary.
- Tak, nie to znaczy przyszłam zobaczyć czy coś znajdę dla siebie. - Byłam jakaś poddenerwowana chociaż tak na prawdę nie było ku temu powodu.
- Pomogę w wyborze, mamy bogaty asortyment. - Szkoda, ze nie zainteresowała się mną od samego początku bo już chciałam wyjść. Podałam jej receptę i odwróciłam głowę w stronę drzwi aby sprawdzić czy droga ewentualnej ucieczki jest wolna. Po godzinie wyszłam z okularami w torebce, nie odważyłam się założyć ich od razu. Wybrałam takie najlżejsze pamiętna opowieści o bolącym nosie. W domu cisnęłam je w najdalszy kąt aby nie wchodziły mi w paradę. Cisnęłam je tak dokładnie i tak daleko, ze przez kolejny rok o nich zapomniałam. Czasami gdy po ciężkim dniu pracy brałam wieczorem książkę do czytania to zakładałam bryle bo literki nie były za ostre.
Minęło kilka lat i zmieniłam prace, nie musiałam patrzeć w ekran komputera i wzrok jakby polepszył się. O okularach znów zapomniałam.
Chwila obecna:
- Musze odnowić prawo jazdy.
- Przecież nie masz ani jednego mandatu. Czy coś przegapiłem? - Ton głosu p. wskazywał na lekką irytacje. Cos grzebał w komputerze i czułam, ze lepiej byłoby gdyby mnie tu nie było. Musze wyjaśnić niewtajemniczonym, ze w Illinois dobrym kierowcom prawo jazdy jest przedłużane automatycznie a przysłaną nalepkę trzeba umieścić na odwrocie dokumentu. Stąd to pytanie o mandaty.
- Mówiłam ci o tym w zeszłym tygodniu. - Czasami jak dziecku muszę powtarzać kilkakrotnie, i mężowi i dziecku. Oni mnie nie słuchają.
- Zmyślasz, przecież bym pamiętał. - p. odpowiedział nie przerywając swej pracy.
- Czy chcesz winić mnie za swoja sklerozę? Musze pojechać na test wzroku. - Wolno, najpierw głowa a za nią całe ciało p. obróciło się w moja stronę.
- Oblejesz, przecież jesteś ślepa. - Krew zaczęła mi pulsować nieznośnie w skroniach i zrobiłam się czerwona jak indor. Jak można tak odezwać się do współmałżonka. Poczułam się urażona i obrażona.
- Sam jesteś ślepy. Nosisz okulary i ... i... - Brakło mi slow i jakaś niemoc opanowała me ciało. Nie wiedziałam jak mam się bronic.
- O jejku nie jesteś ślepa tylko tak powiedziałem. Powinienem użyć innego słowa. - Tutaj nastąpiła chwila na zastanowienie po której poczułam się jak zabity komar. - Ty jesteś niedowidząca. - Twarz p. wyraźnie się rozweseliła a po sekundzie ściągnęła w grymasie przestrachu. Teraz dopiero palnął, ze aż mnie zatkało. Na dobra chwile.
- Zrobię po drinku. Przyjdź na patio. - Był już późny wieczór, paliły się latarnie i swiecily gwiazdy w przerwach pomiędzy chmurami. Siedziałam czekając na p. i zastanawiałam się, ze gad podły ma trochę racji bo od pewnego czasu coraz częściej poszukuje okularów aby wyraźniej widzieć tekst książki czy strony internetowej. Z komputerem jest łatwiej bo wystarczy jednocześnie nacisnąć "command" i "+" aby zwiększyć czcionkę ale z książką już gorzej.
- Możesz przeczytać znak rejestracyjny naszego auta? - p. zapytał mnie gdy już ochłonęłam z szoku. Żadne z nas go nie pamięta wiec pytanie było udane. Nadmienię, ze w USA rejestracja przypisana jest właścicielowi auta i przechodzi z auta na auto. Teraz sama się dziwie, ze po tylu latach nie pamiętam go.
- No coś ty nikt tego nie odczyta. - W nocy z tej odległości widziałam auto i jasna plamę. Właśnie ta plama była znakiem rejestracyjnym ale żadnej cyferki ani literki nie widziałam. - Nie widzę a ty widzisz pewnie jak sowa? - Zapytałam trochę drwiąco.
- Nie wiem jak widzi sowa ale jestem pewien, ze jak na ludzkie oko za szkłem to plasuje się w czołówce. Ptaki maja inna budowę oka i dlatego jastrząb może dostrzec mysz w trawie unosząc się pół kilometra nad ziemia ale widzę litery na znaku i cyfry tez.
- Jestem wielka impresjonistka i żyje w świecie plam i rozmytych kolorów. - Do tej pory myślałam, ze realny świat tak wygląda i nie widziałam niczego niezwykłego w impresjonizmie, było mi w nim dobrze. Impresjoniści po prostu malowali świat tak jak go widzieli. Problemy malarzy ze wzrokiem przyniosły nowy nurt w sztuce.
Dni płynęły sobie spokojnie a czasu do odnowienia prawa jazdy ubywało. Pewnej soboty ruszyliśmy na poszukiwanie oprawek. Po odwiedzeniu czterech sklepów i przymierzeniu setki okularów stwierdziłam, ze ani jedna mi nie odpowiada. Wróciliśmy do ostatniego i jeszcze raz dokładnie pooglądałam te mniej krzykliwe. Eureka znalazłam taka która siedziała sobie z boku w jednej z gablot. Później była wizyta w gabinecie doktora i dopiero wtedy rozpoczęły się targi albo jak kto woli walka o cenę. Okazało się w końcu, ze jak kupie dwa komplety okularów to zapłacę mniej niż za jeden. Myślałam, ze to jakaś podpucha ale po wyliczeniu okazało się, ze nie. Nie mam pojęcia jak to jest skalkulowane i jak działa ekonomia w tym przypadku ale nie miałam ochoty na rozmyślania bo padałam już z nóg i tą drugą oprawkę wybrałam w czasie krótszym niż minuta. Plastik przeleciał przez czytnik, dostałam rachunek a okulary do odebrania za tydzień. Uff, co za udręka już lepiej być zdrowym i młodym i nie chodzić po lekarzach. Wyszliśmy ze sklepu na parking idąc w kierunku auta. Cofnięty o pół kroku obok mnie podążał p. słuchając mojej paplaniny o zakupionych okularach. Raptem stanęłam jak wryta, gdzie jest moje auto. Przed nami stal samochód, tez kombi jak nasz, tez srebrny jak nasz ale zupełnie innej marki. Na zawarte w mych oczach pytanie usłyszałam natychmiastową odpowiedz.
- Tam, dwa rzadki w prawo.
- Zagadałeś mnie zupełnie i nie zwróciłam uwagi.
- Dobrze, ze już niedługo zaczniesz widzieć jak trzeba bo któregoś dnia weszłabyś do innego domu zamiast do naszego. Wygodnie usiadłabyś na kanapie włączyła TV i dopiero dwa małe bobaski biegnące w popłochu do swych sypialni dałyby ci do zrozumienia, ze coś nie tak.
- Jak już przejrzę na oczy to nie jestem taka pewna, ze zaakceptuje to co zobaczę dookoła mnie. Tak, nowe horyzonty i perspektywy, nowe życie i może nowy facet, jak mi się nie spodobasz to odejdę. Będę miała ku temu powód bo ślepą zaciągnąłeś przed ołtarz wiec staraj się być miły już od teraz.
- Przecież nie masz ani jednego mandatu. Czy coś przegapiłem? - Ton głosu p. wskazywał na lekką irytacje. Cos grzebał w komputerze i czułam, ze lepiej byłoby gdyby mnie tu nie było. Musze wyjaśnić niewtajemniczonym, ze w Illinois dobrym kierowcom prawo jazdy jest przedłużane automatycznie a przysłaną nalepkę trzeba umieścić na odwrocie dokumentu. Stąd to pytanie o mandaty.
- Mówiłam ci o tym w zeszłym tygodniu. - Czasami jak dziecku muszę powtarzać kilkakrotnie, i mężowi i dziecku. Oni mnie nie słuchają.
- Zmyślasz, przecież bym pamiętał. - p. odpowiedział nie przerywając swej pracy.
- Czy chcesz winić mnie za swoja sklerozę? Musze pojechać na test wzroku. - Wolno, najpierw głowa a za nią całe ciało p. obróciło się w moja stronę.
- Oblejesz, przecież jesteś ślepa. - Krew zaczęła mi pulsować nieznośnie w skroniach i zrobiłam się czerwona jak indor. Jak można tak odezwać się do współmałżonka. Poczułam się urażona i obrażona.
- Sam jesteś ślepy. Nosisz okulary i ... i... - Brakło mi slow i jakaś niemoc opanowała me ciało. Nie wiedziałam jak mam się bronic.
- O jejku nie jesteś ślepa tylko tak powiedziałem. Powinienem użyć innego słowa. - Tutaj nastąpiła chwila na zastanowienie po której poczułam się jak zabity komar. - Ty jesteś niedowidząca. - Twarz p. wyraźnie się rozweseliła a po sekundzie ściągnęła w grymasie przestrachu. Teraz dopiero palnął, ze aż mnie zatkało. Na dobra chwile.
- Zrobię po drinku. Przyjdź na patio. - Był już późny wieczór, paliły się latarnie i swiecily gwiazdy w przerwach pomiędzy chmurami. Siedziałam czekając na p. i zastanawiałam się, ze gad podły ma trochę racji bo od pewnego czasu coraz częściej poszukuje okularów aby wyraźniej widzieć tekst książki czy strony internetowej. Z komputerem jest łatwiej bo wystarczy jednocześnie nacisnąć "command" i "+" aby zwiększyć czcionkę ale z książką już gorzej.
- Możesz przeczytać znak rejestracyjny naszego auta? - p. zapytał mnie gdy już ochłonęłam z szoku. Żadne z nas go nie pamięta wiec pytanie było udane. Nadmienię, ze w USA rejestracja przypisana jest właścicielowi auta i przechodzi z auta na auto. Teraz sama się dziwie, ze po tylu latach nie pamiętam go.
- No coś ty nikt tego nie odczyta. - W nocy z tej odległości widziałam auto i jasna plamę. Właśnie ta plama była znakiem rejestracyjnym ale żadnej cyferki ani literki nie widziałam. - Nie widzę a ty widzisz pewnie jak sowa? - Zapytałam trochę drwiąco.
- Nie wiem jak widzi sowa ale jestem pewien, ze jak na ludzkie oko za szkłem to plasuje się w czołówce. Ptaki maja inna budowę oka i dlatego jastrząb może dostrzec mysz w trawie unosząc się pół kilometra nad ziemia ale widzę litery na znaku i cyfry tez.
- Jestem wielka impresjonistka i żyje w świecie plam i rozmytych kolorów. - Do tej pory myślałam, ze realny świat tak wygląda i nie widziałam niczego niezwykłego w impresjonizmie, było mi w nim dobrze. Impresjoniści po prostu malowali świat tak jak go widzieli. Problemy malarzy ze wzrokiem przyniosły nowy nurt w sztuce.
Dni płynęły sobie spokojnie a czasu do odnowienia prawa jazdy ubywało. Pewnej soboty ruszyliśmy na poszukiwanie oprawek. Po odwiedzeniu czterech sklepów i przymierzeniu setki okularów stwierdziłam, ze ani jedna mi nie odpowiada. Wróciliśmy do ostatniego i jeszcze raz dokładnie pooglądałam te mniej krzykliwe. Eureka znalazłam taka która siedziała sobie z boku w jednej z gablot. Później była wizyta w gabinecie doktora i dopiero wtedy rozpoczęły się targi albo jak kto woli walka o cenę. Okazało się w końcu, ze jak kupie dwa komplety okularów to zapłacę mniej niż za jeden. Myślałam, ze to jakaś podpucha ale po wyliczeniu okazało się, ze nie. Nie mam pojęcia jak to jest skalkulowane i jak działa ekonomia w tym przypadku ale nie miałam ochoty na rozmyślania bo padałam już z nóg i tą drugą oprawkę wybrałam w czasie krótszym niż minuta. Plastik przeleciał przez czytnik, dostałam rachunek a okulary do odebrania za tydzień. Uff, co za udręka już lepiej być zdrowym i młodym i nie chodzić po lekarzach. Wyszliśmy ze sklepu na parking idąc w kierunku auta. Cofnięty o pół kroku obok mnie podążał p. słuchając mojej paplaniny o zakupionych okularach. Raptem stanęłam jak wryta, gdzie jest moje auto. Przed nami stal samochód, tez kombi jak nasz, tez srebrny jak nasz ale zupełnie innej marki. Na zawarte w mych oczach pytanie usłyszałam natychmiastową odpowiedz.
- Tam, dwa rzadki w prawo.
- Zagadałeś mnie zupełnie i nie zwróciłam uwagi.
- Dobrze, ze już niedługo zaczniesz widzieć jak trzeba bo któregoś dnia weszłabyś do innego domu zamiast do naszego. Wygodnie usiadłabyś na kanapie włączyła TV i dopiero dwa małe bobaski biegnące w popłochu do swych sypialni dałyby ci do zrozumienia, ze coś nie tak.
- Jak już przejrzę na oczy to nie jestem taka pewna, ze zaakceptuje to co zobaczę dookoła mnie. Tak, nowe horyzonty i perspektywy, nowe życie i może nowy facet, jak mi się nie spodobasz to odejdę. Będę miała ku temu powód bo ślepą zaciągnąłeś przed ołtarz wiec staraj się być miły już od teraz.