Top Social

.

LIFESTYLE & INTERIOR BLOG

Featured Posts Slider

Image Slider

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MyHome. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MyHome. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 1 października 2019

KWIATY W WAZONIE



Wrześniowe światło jest wyjątkowe. Znów pojawiają się w nim ciepłe tony, a razem z nimi budzi się we mnie potrzeba zmian. Może to tylko naturalny impuls do uporządkowania przestrzeni wokół siebie, niczym przygotowanie niedźwiedziej groty na zimowy sen, a może przesunięcie punktu ciężkości z wakacyjnego myślenia o sobie na myślenie ekstrawertyczne. Kto to może wiedzieć. 

W każdym razie lubię tą jesienną aurę i przypływ chęci do pracy. I już na mojej liście zapisałam nie tylko powieszenie drzwi do sypialni {co możecie zobaczyć na moim Instagramie}, ale też malowanie ścian w domu, montaż karniszy, farbowanie narzuty i zasłon, jakieś nowe/ze starego poszewki, małe zmiany w tym, co wisi na ścianach i .... może uda mi się przynajmniej to. Więc hola, hola! Aga! raczej na tą chwilę wystarczy.

Co do koloru ścian, to oczywiście nie będzie tak łatwo. Przeskok z bieli to jak lot w nadprzestrzeń, i trochę mi to zajmie zanim się zdecyduję. Możecie mi oczywiście towarzyszyć w tej trudnej drodze {hehe}. Wiem na pewno, że wraz ze zmianą koloru ścian będę chciała dograć dodatki, zatem mam co robić.

A jak Wasze plany na jesień? Może porządki w ogrodzie? Zmiany w domu? Ciekawa jestem, czy Was też tak nosi o tej porze roku jak mnie ;)

Pięknego tygodnia dla Was!
Zostawiam parę kuchennych kątów i kwiaty z ogrodu. Do szybkiego przeczytania.
l o v e










środa, 31 października 2018

JAK SIĘ TAK ZASTANOWIĆ, TO...

Dzień dobry po przerwie w dostawie świeżych postów.

Czasem zastanawiam się, czy gdybym zaczęła pisać kompletnie nowego bloga, to nie dotarłabym do większej liczby odbiorców, niż wracając co jakiś czas tutaj i próbując utrzymać się na powierzchni medialnego oceanu. A to bardzo niespokojne wody i w dodatku roją się od krwiożerczych bestii ;) Ale chyba jestem za wygodna na budowanie nowego wizerunku. Bezwstydnie zatem wykorzystam ten, który już mam, i napiszę jak gdyby nigdy nic, co u mnie słychać.



Nie wiem, czy już Wam kiedyś mówiłam o mojej fascynacji jesienią.... Z pewnością tak. Wszystkim wkoło o tym mówię, zwłaszcza, jak panie w kolejce po mięso na kotlety narzekają na chłód i krótkie, ciemne dni. Odzywam się wtedy nie pytana i udzielam arcymądrych rad, jak sobie poradzić z tą niechęcią do tej cudownej pory roku. Ot, taka blogerka ze mnie, co wie prawie wszystko i potrafi rozganiać przeróżne demony. Zwłaszcza, jak w grę wchodzi dom, brak światła, szaro bure nastawienie, które przekłada się wszak na to, co wokół nas. 

Tak już mam, że uważam iż gołe i suche gałęzie są ładne, pozwijane brunatne liście podobnie, ciemności za oknem natomiast są pretekstem do zdmuchnięcia kurzu z pudeł ze świątecznymi lampkami już w listopadzie. Nie rozumiem kompletnie, co w tym złego, że rozświetlę sobie dom i poczuję się lepiej? Nikomu tym przecież nie szkodzę, a co więcej, innych może do tego przekonam. 

Światło, świece i suche gałęzie.... Do tego dorzucam szczyptę kakao i trzask nagrzewającego się piecyka (czuję się, jakbym codziennie chodziła do sauny, hihi) - kwintesencja jesieni. Spacery z psem teraz są najpiękniejsze i najdłuższe, A każdy z nich grozi kolejną szyszką przywleczoną w kieszeni do domu. I jak tu nie kochać października? Jak nie kochać listopada?! Właśnie, nie da się!

Walczę dziś z bardziej przyziemnymi problemami, niż miłość/brak miłości do przyrody i jej kaprysów pogodowych. To dla mnie jak masło na bułce z rana, zawsze mi smakuje. Gonią mnie, jak każdego z nas, troski, rachunki i grafiki, zdrowie i życiowe znaki zapytania. Ale z drugiej strony, gdy się nad tym zastanowić, to wielkie i małe rzeczy równoważą się w tym całym kociołku zwanym codziennością, więc wniosek nasuwa mi się następujący - niech będzie po równo ważnych i błahych tematów w naszym życiu, niech będzie słodko-gorzko, a my, mając taką moc i władzę nad domem, róbmy wszystko, by jesień była piękna w naszych oczach i w odczuciu najbliższych. Co Wy na to?









Cudownego długiego weekendu Kochani. 
Jak tylko odejdę od komputera to biegnę jeszcze zrobić co nieco w ogrodzie. Bo....piękna jesień za oknem ;) 


l o v e

ŚWIECZNIK HOUSE DOCTOR scandiconcept.pl
czwartek, 26 lipca 2018

SOK Z CZARNEJ PORZECZKI


Zapytałam na Instagramie, CZY ROBICIE LATEM PRZETWORY.... I zaskakująco dużo z Was odpowiedziało, że rzeczywiście widzi sens w tym całym czasochłonnym bałaganie, którego efektem jest spiżarnia pełna domowych dobroci, do której ochoczo się zagląda jesienią i zimą. Oj tak, zdecydowanie argument dobrej konfitury do rozgrzewającej herbatki przy kominku jest decydujący, przynajmniej u mnie. Choć nie przepadam za mnożeniem domowych obowiązków, jestem raczej z gatunku tych, co woleliby mieć wszystko minimalnym nakładem sił, to jednak paradoksalnie dużo czasu potrafię poświęcić na to, by taki sielski obrazek wprowadzać do swojego domu. Nie ukrywam, że trochę walczę w ten sposób ze swoimi słabościami. Bo tak naprawdę to mogłabym kupić konfiturę BIO o każdej porze roku i cieszyć się witaminami w szkle szybko i bezproblemowo, jednak ten cały ceremoniał jaki towarzyszy zaprawianiu tych kilku słoiczków rocznie, jest niezwykle dla mnie ważny. Odzywa się we mnie potrzeba budowania domowego ogniska prymitywnymi wręcz metodami, gdyż mam wrażenie, że wtedy wszyscy jakoś bardziej w to wierzą. Mam nadzieję, że wiecie co chcę powiedzieć.... I mówiąc prymitywnymi nie mam na myśli krzesania ognia i dmuchania słoików na dżemy, a jedynie zaangażowanie w tworzenie smaków, doskonalenie ich, szukanie receptur, które w jakimś stopniu oddają upodobania nas wszystkich.
Takie jedzenie na miarę. Z umiarem, ale jakby pełniejsze.
I takie trochę magiczne.







SOK Z CZARNEJ PORZECZKI
do rozcieńczania z wodą

Gotujemy go przez dwa dni i to chyba jest klucz do sukcesu.

PROPORCJE WAGOWE (kg.)
PORZECZKA : CUKIER
1:1

DZIEŃ 1
Umyte owoce wsypujemy do dużego garnka, zasypujemy połową cukru i mieszamy. Zalewamy wodą tak, aby się przykryły i zagotowujemy. Mieszając gotujemy chwilę na małym ogniu, aż owoce puszczą sok, około 10-15 minut.
Odstawiamy na jedną dobę.

DZIEŃ 2
Zagotowujemy owoce i dosypujemy resztę cukru (proporcje są zmienne, należy skosztować sok, ale aby nadawał się do rozcieńczania wodą musi być naprawdę słodki).
Gotujemy ok. 30 minut na małym ogniu od czasu do czasu mieszając, aż będziemy widzieć, że miąższ zniknął i zostały jedynie skórki z naszych porzeczek.
Całość przecedzamy przez gęste sito. Resztę owoców możemy przelać wodą przez sito lub wycisnąć resztę soku zawijając w gazę. Przecedzony sok zagotowujemy i gorący wlewamy do przygotowanych słoików czy butelek. 
Odwracamy dnem do góry na 15 minut. 
Aby mieć pewność co do trwałości naszego soku, możemy go potem jeszcze zapasteryzować. 


Smacznego!


piątek, 1 czerwca 2018

BATH


Wiosną i latem, gdy nie działa w domu ogrzewanie, rozkładam na podłogach chodniczki i dywany. Niezbyt przesadne, raczej stonowane, w strategicznych ze względu na użytkowanie przestrzeniach: w łazience, przedpokoju, przed wyjściem na taras... Lubię czuć pod stopami coś innego niż wyłącznie chłód paneli i kafli.  
A Wy lubicie dywany? 










G E T   T H E   L O O K
DYWAN BLOOMINGVILLE
POJEMNIKI METALOWE retro

RĘCZNIK BAWEŁNIANY MADAM STOLTZ
MYDŁO W DOZOWNIKU MERAKI
GĄBKA DO MYCIA MERAKI
KOSZ BRABANTIA
piątek, 25 maja 2018

GET THE LOOK | LIVINGROOM



Dzień dobry Kochani! Jak Wasz piątek? Już weekedowo? Ja póki co załatwiam papiery związane z domem i zabieram się za projekt i wycenę tarasu i wejścia do domu. Nie sądziłam, że to co na zewnątrz będzie mi spędzało sen z powiek. Przecież tyle innych, ważnych i strategicznych rzeczy już zrobiliśmy, a jednak...

Chciałam zaproponować Wam cykl postów z małymi zestawieniami przedmiotów, jakie widać na zdjęciach mojego domu. Co Wy na taki pomysł? Dzisiaj pierwszy z nich.

***

Jeśli podoba Wam się styl mojego salonu, to możecie bardzo łatwo podobny osiągnąć u siebie. Wystarczy wybrać odpowiednie dodatki do dekoracji Waszego wnętrza. Utrzymanie ich w podobnej kolorystyce i bazowanie na kontrastowych odcieniach z tej samej palety barw, pozwoli Wam zachować harmonię i nada mieszkaniu skandynawskiego charakteru.

Materiały, jakich powinniście użyć to w większości naturalne tekstylia takie jak wełna, juta czy bawełna, drewno, surowe metale, szkło, wiklina, czy trawa morska. Takie elementy warto, by pochodziły z produkcji zrównoważonej, która zostawia w naszym ekosystemie jak najmniejszy ślad, czyli od producentów dbających o planetę i małych, najlepiej lokalnych rzemieślników. Naturalny produkt może i wymaga więcej troski niż syntetyczne i plastikowe substytuty, jednak jeśli je wybierzemy to moralna i estetyczna wartość dodana jest nieporównywalnie większa. 


Dla przykładu zestawiłam dla Was parę produktów, które tworzą styl mojego salonu, gdyż zdaję sobie sprawę, że takie wyselekcjonowanie dodatków spośród wielu propozycji sklepów internetowych wcale nie jest łatwe {linki do sklepów pod zdjęciem}. Sama często nie umiem zdecydować co kupić, aby nie zbankrutować i widzieć efekt w domu. Łatwo przecież wydać pieniądze, ale nie zawsze daje nam to gwarancję, że uzyskamy choć namiastkę klimatu, o jaki nam chodziło. Radzę Wam zatem, aby szukać dodatków właśnie bazując na konkretnej inspiracji, wtedy szansa na sukces jest znacznie większa { ;) }. Powodzenia!

1. WEŁNIANY DYWAN | 2. SZKLANA RAMKA | 3. PLECIONY KOSZYK | 4. PODUSZKA HANDMADE

Pięknego piątku! I zajrzyjcie jutro, będzie kolejny post :)
piątek, 18 maja 2018

{GODMORGON}, CZAS NA PROSTE PRZYJEMNOŚCI!


Dzień dobry Kochani,
oj ponuro dziś za oknem, wieje, leje i w ogóle do niczego. Najchętniej nie wysuwałabym nosa z domu, gdybym nie musiała. Ale prognozy chyba nie są najgorsze na weekend, więc te parę deszczowych dni też się przyda. Przynajmniej nie trzeba podlewać trawy na ogrodzie.

Ile czasu spędzacie w łazience? Na takie codzienne i odświętne rytuały, te z konieczności i te dla przyjemności? Czy nie jest tak, że faceci zawsze uważają, że za dużo, a my - wręcz odwrotnie? Bo co by nie mówić, łazienka to czasem taka nasza komnata tajemnic i przemian, świątynia dumania i spa w jednym.

Historia mojej górnej łazienki bardzo różniła się od wykańczania reszty domu. W pierwotnym planie budowlanym, mieliśmy pozostać przy zrobieniu jedynie toalety na dole, ze względu na fakt malejących szybko finansów. Łazienka to niestety nieproporcjonalnie drogie kilka metrów kwadratowych... Chcieliśmy zatem poczekać,  to znaczy ja chciałam, aż odłoży się znów jakiś grosz i będzie można ją zrobić tak, by za dziesięć lat wciąż była piękna. Tak to chyba sobie wyobrażałam, tym bardziej, że przecież kolejnej łazienki już w tym życiu nie urządzę. Poza tym chciałam mieć czas na wyszukanie nietypowych rozwiązań, takich, co to po wejściu do tego pomieszczenia, ścinałyby z nóg najtęższych stylistów wnętrz. Ale niestety jestem wygodna. I nie dało się tego tak zrealizować jak wcześniej planowaliśmy - wygrał pragmatyzm i przytłaczająca wizja kąpieli w misce... Zakasałam rękawy i ruszyłam w miasto w poszukiwaniu 'ekonomicznych' materiałów wykończeniowych. Musiało być szybko i relatywnie niedrogo, a zbliżająca się wielkimi krokami konieczność przeprowadzki mocno ograniczała moje artystyczne wizje, zwłaszcza, że byłam już kompletnie wypalona jeśli chodzi o pomysły. To nie był klimat na wymyślanie, na dopieszczanie i różne takie ceregiele. Byłam zmęczona budową, gdyż wszystko toczyło się bardzo intensywnie i przez rok żyłam w związanym z tym szale decyzyjnym. Oj nie było to łatwe, i choć może na początku dawało dużo radości, to finisz nie był już taki różowy. Ale to chyba ta budowa właśnie nauczyła mnie, że czasem można tygodniami wybierać wzór płytek na jeden metr kwadratowy ściany, a innym razem w jeden dzień można podjąć kilkanaście decyzji związanych z wyborem materiałów i sposobem realizacji całości. I to w sumie wyszło mi na dobre, bo swoją łazienkę bardzo lubię, za jej maksymalnie prosty i kojący styl. Czuję się w niej dobrze, nic mnie nie rozprasza, wreszcie też po dwóch latach od wprowadzenia doczekałam się lustra, więc teraz czas mojej łazienkowej bytności znacząco się wydłużył... 

Zatem, rozkładając na czynniki pierwsze to, co widać na zdjęciach
(to prawa część łazienki) :

MEBLE: mebelki kupiłam w Ikei. To szeroka czteroszufladowa podwieszana szafka Godmorgon wraz z jednokomorową umywalką do kompletu oraz wiszący słupek na ścianę, abym mogła w nim schować wszystkie niezbędne drobiazgi. Ze wszystkich zestawów w Ikei ten kolor wydawał mi się w odbiorze najbardziej {luksusowy}, gdyż w białym który oczywiście wchodził w grę, wykończenie wydawało mi się zbyt plastikowe, a ciemny zbyt przytłoczyłby wnętrze. Kolor frontów nawiązuje oczywiście do belek sufitowych, więc całość ładnie się komponuje. Zachęcam Was do takich nawiązań jak urządzacie dom, bo wtedy wnętrze jest harmonijne i przemyślane, uspokaja, nie narzuca się przesadną ilością faktur i kolorów, pozwala na sezonowe szaleństwa z dodatkami nie narzucając stylu. Wtedy wszystko jest możliwe {;)}.
Kolejnym rewelacyjnym rozwiązaniem w tych meblach są szuflady ze spowalniaczami... Żadne zamykane szafki pod umywalką nie będą tak wygodne w użyciu. Musiałam dobrze wymierzyć łazienkę, żeby wszystko swobodnie się mieściło, żeby szuflady nie blokowały się przy otwieraniu i żeby był swobodny dostęp do łazienkowego wyposażenia. I jeszcze jedno - przy niewielkim metrażu podwieszane meble dają poczucie przestrzeni i lekkości. Ewentualnie w grę wchodzą nóżki, bo w łazience przestrzeń pod szafkami zawsze można wykorzystać na wagę łazienkową czy jakieś koszyczki na inne, mniej potrzebne czy nadliczbowe rzeczy.

ŚWIATŁO: oświetlenie sufitowe to wbudowane w regipsy halogeny z przeznaczeniem do pomieszczeń łazienkowych. Mam ich kilka zamontowanych w suficie, również pod prysznicem {ta część łazienki innym razem}. Ale ważnym elementem było oczywiście doświetlenie przy umywalce i zdecydowałam się sama zrobić tu lampę. Rozwiązań jest naprawdę bardzo wiele, ale warto mieć od początku na to jakiś pomysł, gdyż dobrze jest rozplanować wcześniej doprowadzenie prądu w odpowiednie miejsce. U mnie chodziło o wypuszczenie kabla na etapie suchej zabudowy. Podobne lampy zrobiłam w przedpokoju, po raz kolejny robiąc tym sposobem swoistą klamrę łączącą łazienkę z resztą domu. Element powtórzenia.

ZŁOTE DODATKI: miedziane, mosiężne i złote dodatki. Ponieważ kolorystyka ścian jest neutralna, to wybrałam takie akcenty, aby dodać całości delikatnego wyglądu {raw glamour}. Dlatego wieszaki są wykonane ręcznie z części hydraulicznych, a kilka akcentów w kolorze złota (lampa, rama lustra, przycisk wc) są nienachalną próbą przełamania nudy. Poza tym uważam, że to niezwykle ciepłe i łagodzące dodatki. Jestem zadowolona z efektu, choć mocno się go obawiałam, gdyż nie jestem fanem złota, nigdy nie byłam.

ŚCIANY: płytki..... Wybór był szybki i bezbolesny. Oczywiście pojechałam po zupełnie inne i bez konsultacji z kimkolwiek zamówiłam to, co można było dostać od ręki. Kafelkarz nie mógł czekać, gdyż ta łazienka nie była wtedy w planach, zatem nie mogłam ustalać z nim kolejnych nierealnych terminów. Na ścianę kupiłam płytki drugogatunkowe, biorąc oczywiście opakowanie na zapas, gdyby były na nich jakieś skazy, lub gdyby były nierówne, co przy większym rozmiarze może być problemem. Firma mi nieznana, na oko były ładne, i arcytaniutkie. Strzał w dziesiątkę. Podłoga już była nieco droższa, więc to, co zaoszczędziłam na ścianach dla równego rachunku zaraz dołożyłam do podłogi. Bardzo mi się spodobała nierównomiernie barwiona płytka Vives w kolorze czekolady. Na dole w toalecie położyłam wcześniej tej samej marki płytkę Terrades Grafito, więc kafelki już znałam, a wymiar i grubość dawała gwarancję, że po zrobieniu podłogi panelowej będę miała wszędzie tą samą wysokość podłóg, bez jakichkolwiek progów.

NATURALNE DODATKI: czyli surowy klimat łazienki.... Kiedy wydaje się nam, że wszystko już jest, ściany, meble, armatura {o tym też  napiszę innym razem}, to na samym końcu przychodzi żywy pierwiastek, jakim są dodatki w łazience. Mogą się one zmieniać w zależności od naszych upodobań, raz mogą być nowoczesne i kolorowe, kiedy indziej surowe lub naturalne. Ja zdecydowałam, że wszystkie kolorowe opakowania będą znikać w szafkach, natomiast na widoku zostają tylko {drzewce}... nazwa, jaką mój syn ochrzcił wszystkie grzebienie, szczotki, koszyczki i temu podobne duperele w łazience. I tak oto, w moim domu czesze się włosy i myje się zęby drzewcem, uśmiech. Ręczniki też staram się, aby były w naturalnych kolorach, podobnie jak to, co znajduje się pod stopami w łazience. Oczywiście są ręczniki i dywaniki dla gości {na zdjęciach} i wersja 'ekonomo' dla domowników {jak nazwa wskazuje - nie na zdjęciach}, ale to też ma swój urok. A ponieważ tego wszystkiego nie musimy mieć od początku, to można spokojnie oszczędzać i z czasem uzupełniać swoją łazienkową kolekcję o kolejne perełki, czy przywozić sobie wyszukane dodatki z podróży, takie jak pumeks z naturalnej lawy czy ręcznie robione grzebienie. To naprawdę duża przyjemność, gdy powoli i konsekwentnie nasza łazienka nabiera charakteru. Naszego. Wymarzonego.

Życzę Wam również wymarzonych łazienek! Najpiękniejszych! Wygodnych i estetycznych. 
Jeśli macie pytania to oczywiście piszcie w komentarzach. 
Zostawiam Was ze zdjęciami. I ciąg dalszy łazienkowych opowieści już wkrótce....
















G E T   T H E   L O O K

MEBLE GODMORGON
UMYWALKA
STOŁEK
LUSTRO
DYWAN BLOOMINGVILLE
POJEMNIKI METALOWE retro
RĘCZNIK MADAM STOLTZ
MYDŁO W DOZOWNIKU MERAKI
GĄBKA DO MYCIA MERAKI
KOSZ BRABANTIA
SZCZOTKA I MYDŁO W KOSTCE IRIS HUNTVERK
niedziela, 6 maja 2018

SYPIALNIA


Słowa dzisiaj jakoś przychodzą mi z trudem.  Rozleniwiła się moja szara struktura odpowiedzialna za wszystkie myśli i działania. Zachwycam się po prostu zapachem wiosny, piękną pogodą, możliwościami, jakie daje mi kolejny dzień... Wykorzystuję zmysły, aby się tym cieszyć. Chciałabym, żeby każdy dzień zaczynał się tak optymistycznie, bez obaw, że to złudzenie i pozorny spokój, a właśnie z takim głębokim przekonaniem, że nie ma piękniejszych momentów w życiu od tych, które właśnie się dzieją.
Pięknego dnia dla Was!

{PS. Przepis na to ciacho napiszę Wam w następnym poście. Błyskawiczne i pyszne.}














G E T   T H E    L O O K

WAŁEK TINEK
KINKIET NORDLUX
POŚCIEL H&M HOME
FILIŻANKA BROSTE COPENHAGEN
TALERZYK DESEROWY BROSTE COPENHAGEN
MALA

Custom Post Signature

Custom Post  Signature