Styczeń obfitował w seriale Netflixowe oraz wiele różnych ksiażek,poznanie najmłodszego członka rodziny(no bo przyjaciele to rodzina która sami sobie wybieramy), przeżycie największego sztormu jaki do tej pory nawiedził Holandię a także pójście pod nóż(i te zdziwione spojrzenia obcych ludzi którzy gapią sie na mnie i zastanawiają czy nie jestem przypadkiem ofiara przemocy w rodzinie) no i coś co dosłownie rozkłada nas na łopatki czyli stworzenie projektu nowej kuchni tak by miała ręce i nogi.
Ale zacznijmy od mojej Pilei którą mam już ponad roku ale dopiero teraz wygląda cudownie i rodzi, tak rodzi potomstwo a co za tym idzie staje się idealnym prezentem od serca(moim zdaniem). Zwłaszcza w personalizowanej doniczce niczym od Arne Jacobsena:)
Obecnie to mój ukochany kwiatek w domu i codzienie z czułością podglądam jak wypuszcza kolejne listki. Jeśli znacie kogoś kto kocha rośliny to Pilea będzie idalnym pomysłem na prezent. Lubi ciepło i słońce choć rozproszone.W zimie należy ją obficie podlewać a będzie sie dumnie prężyła i wydawała z ziemi niezliczone ilości maleńkich roślinek:) Literka A już trafiła do nowej właścicielki, Literka B czeka cierpliwie i rośnie:)
Netflixowe odkrycia:
The end of the f***ing world - krótkie odcinki pełne czarnego humoru, dwoje nieporadnych asocjalnych nastolatków którzy postanawią razem uciec z domu, powoduje szereg niecodziennych przypadków, ciekawe zwłaszcza z perspektywy młodego rodzica.
Atypical - wychowywanie autystycznego syna, który niczym Sheldon z The Bing Bang Theory ma genialny umysł ale dość kiepsko mu idzie z płcią przeciwną a właśnie chciałby mieć dziwczynę to ogromne wyzwanie dla rodziców i społecznśsci w której żyją, uroczy film o potrzebie zmian i pingwinach.
Stranger Things sezon 2 - czy muszę cokolwiek pisać? Gunnies powrócili po 30 latach, kocham za niesamowity mroczny klimat, muzykę którą powoduje dreszcze, Eleven oraz absolutnie zauroczona fryzurą ala Steve, czasem żartuję z męża że zanim chwyci za grzebień ma Bad Steve Hair Day:P
The Fall - Scully powraca i chce się ją ogladąć do tego jako agentkę ścigającą seryjnego mordercę a w tej roli-tak,tak - nie kto inny jak Jami Dornan czyli dobrze znany Mr Grey. I jeśli nie polubiliście Szarego to na pewno spodoba wam się w tej roli.
Mindhunter - I jak już dałam łapkę w górę The Fall- Mindhunter wyświetlił sie w propozycjach, a później usłyszałam o nim w jednym z podcastów Czytu Czytu, opowiada o agentach FBI którzy w latach 80' zaczęli opracowywać metody ścigania seryjnych morderców i analizowali przyczyny popełnionych przez nich zbrodni. Serial powstał na autentycznych wydarzeniach opisanych w ksiażce 'Mindhunter. Tajemnice elitarnej jednostki FBI' autorstwa John Douglas, Mark Olshaker którą właśnie czytam.
Przeczytane książki:
Beeing there -Jerzy Kosiński - w zeszłym roku odkryłam tego autora i z ogromna ciekawością zagłebiłam się w jego biografię i bibliografię. Polak wydajacy w jezyku angielskim jakimś cudem nie trafił w moje ręce do tej pory a wierzcie mi w szkole czytałam wszystko a nawet więcej. Postanowiłąm nadrobić braki. Wystarczy być to króciutka opowieść przypominajaca Karierę Nikodyma Dyzmy. Przeczytałam w oryginale a na stoliku nocnym leży już jeszcze słynniejszy 'Malowany Ptak'.
Kwietniowa czarownica - Majgull Axelsson - to kolejna nowość u mnie, nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce a kiedy Anniko wspomniała że to jej ulubiona pisarka to oczywiście zapamiętałam rekomendacje. Kwietniowa czarownica(druga powieść tej autorki którą przeczytałam) to bardzo dziwna opowieść o trzech(a właściwie czterech)siostrach które choć nie łączą więzy krwi łączy zastępcza matka i okres wspólnego dorastania. Każdej z nich przypadło w udziale inne życie choć w pewnym momencie wszystkie dostały świeży start. Skomplikowane relacje, uczucia, związki i życiowe wybory. Ogromny mętlik emocji i postaw. Książka porusza i wciaga. Ogromnie polecam. Wybieram jej powieści przypadkowo ale już rozumiem zachwyt mojej przyjaciółki, dodatkowo czuć przyjemny skandynawski klimat tak różny od współczesnych autorów których do tej pory miałam okazję czytać. Daje mocne **** i polecam ogromnie.
Kiedy pozwolić kiedy zabronić - Robert J. MacKenzie, poradnik dla rodziców o tym jak poprawnie wyznaczać granice swoim dzieciom by później nie wchodziły na głowę swoim rodzicielom.
'Mężczyzna, który gonił swój cień'- David Lagercrantz- piąta książka w serii Millennium, kocham tą serię i musiałam ja przeczytać, jest ok ale szczerze mówiac po lekturze poprzedniej spodziewałam sie czegoś lepszego. Poznajemy dalsze sekrety z życia Lisbeth Salander a także genezę jej słynnego tatuażu ze smokiem. Czy nastąpiło romantyczne pojednanie Lisbeth i Mikaela? Nie zdradzę, przeczytajcie sami.
Nowe oblicze Greya - E L James- my guilty pleasure, no comment, a film w kinach już niedługo:)
'Żółwie aż do końca' -John Green - kilka lat temu uwielbiałam pana Greena i mogłam się utożsamiać przynajmniej z częścią jego powieści, niestety zółwi nie polubiłam, nie potrafiłam identyfikowąć się z nastolatką którą dręczą napady lęku i spirale myśli, nie potrafiłąm współczuć nastoletneimu miliarderowi którego ojcic zaginął ani parze która nie wie czy chcą być ze sobą czy nie. Nie moja bajka tym razem.
95% książek czytam na Kindlu, na gwiazdke podarowąłam sobie nową miętową obwolutę:)
Jak ja uwielbiam trafione prezenty:)
Białe szafirki w tym tygodniu cieszą moje oczy a umieściłam ją w miętowej doniczce którą natrafiłam na pchlim targu, jest bardzo stara, uwielbiam i dosyć ryzykownie umieszczam ją na stoliku w zasiegu łapek, tudzież innych kończyn Lucky'iego.
Nie pokażę denka styczniowego bo w szale sprzątania wywaliłam wszystko co uzbierałam w ostatnich miesiącach ale za to polecę jeden cudowny produkt kosmetyczny który odkryłam kilka lat temu, używałam z przyjemnością i gdyby nie to ze trzeba go sprowadzać z US to pewnie miałabym go stale. Podczas pobytu w PL znalazłam olejek Marula(bo o nim ten długi wstęp) w drogerii Hebe w bardzo przystępnej cenie(ok 35 zł za 30 ml). Jest doskonały do nawilżania ale przede wszystkim kojenia podrażnionej, wysuszonej skóry ale przede wszystkim cery z niedoskonałościmi. Jego działanie porównam do olejku z drzewa herbacianego lub olejku tamanu, z tym że te dwa ostatnie strasznie śmierdzą. Olejek marula ma neutralny zapach i nie brudzi pościeli nałożony na buzię na noc. Jedyny minus to opakowanie bez dozownika, swój przelałam do innej buteleczki z pompką. Polecam!
Dajcie znać jakie netflixowe filmy/seriale polecacie albo co ciekawego przeczytaliście ostatnio:)
Pozdrawiam,
ABily