Bonjour!
Lubicie przywozić pamiątki z podróży? Oto moje skarby przywiezione ze spontanicznego wypadu z Paryża. Oprócz zwiedzania najpopularniejszych zakątków stolicy Francji bardzo chciałam odwiedzić to szczególne miejsce, do którego wzdycha chyba każdy łasuch, amator pieczenia i zwolennik rzeczy ładnych. Wstępując do skelpiku LADUREE przy polach elizejskich nie zawiodłam się, wnętrze i wystrój urządzono ze smakiem i szczypta francuskiej elegancji a stosy wyeksponowanych wypieków i słodkości czy makaronikow powodowały ślinotok. Ceny co prawda mogą przyprawić o zawał, ale od czasu do czasu warto rozpieścić siebie i podarować sobie pyszny i cudownie zapakowany prezent.
Bo czyż te pudełeczka nie są urocze?
natomist okragłe puzderko z migadłowymi drażetkami z myślą o mojej teściowej.
Bardzo ale to bardzo smakował mi Strawberry Candy 'Guimauve'.
W pudełeczku znajduja się:
Chocolate, Pistachio, Strawberry Candy 'Guimauve', Iced Mint,Orange Blossom, Rose.
Przy okazji wstapiłam do lokalnej drogerii i kupiłam wodę termalnę Uriage, o której słyszałam wiele dobrego.
Doskonale odświeża twarz w ciagu dnia a w bardzo upalne dni rozpylona mgiełka przynosi niesamowitą ulgę oraz ochłodzenie.
Pozostając w parysko-francuskich klimatach chciałam się jeszcze pochwalić książkami Victora Hugo, które ostatnio do mnie dotarły z PL. Już dawno temu pisałam na blogu, że poszukuję starego wydania Nędzników, a potem ograniczyłam poszukiwanie wydania do tego z jakółkami na okładce z '56 roku (ptasiara jedna ze mnie). Książkę udało się zakupić w rozsądnej cenie a niejako gratisowo w pakiecie znalazła się jeszcze Katedra Marii Panny w Paryżu.
Jestem ciekawa co Wy przywozicie lub chcielibyście zakupić podczas pobytu we Francji.
Pozdrawiam,
ABily