Sam Izmir (dawniej Smyrna) okazał się przepięknym miastem, które mam jeszcze ochotę zbadać dokładniej. Poruszanie się po trzeciej największej tureckiej metropolii w pierwszy dzień święta okazało się być zupełnie bezproblemowe (a autobusy JEDNAK były płatne). Izmir jest bardzo europejski - co widać było nie tylko po niewielkiej ilości kobiet w chustkach czy bardzo swobodnym zachowaniu młodych ludzi, ale także po architekturze. Dzielnica Konak, gdzie znajduje się symbol miasta - Wieża Zegarowa (z czasów osmańskich jeszcze) - robi wrażenie. Szerokie deptaki, palmy, tłumy świątecznych spacerowiczów, drobni handlarze sprzedający gorącą herbatę i kawę z termosu albo kasztany. Przyjemnie, spokojnie, po prostu ładnie. No i ta bliskość wody...
Nad samą zatoką odkryłyśmy świetną aranżację dawnego dworca - przebudowano budynek na luksusowe centrum handlowe, w którym niestety nie można było robić zdjęć (a ochroniarz na naszych oczach wyrzucał małego złodziejaszka).
Podróż do Efezu z Izmiru to ponad godzina nudnej jazdy autostradą. Potem przesiadka w centrum miasteczka Selçuk w dolmusz, razem z kilkoma Turczynkami mówiącymi po angielsku i grupą Japonek mówiących po turecku. W samym Efezie tłumy turystów: to miejsce ewidentnie nie zna takiego pojęcia jak "po sezonie". Sam teren antycznego miasta jest ogromny i faktycznie robi wrażenie, szczególnie pięknie zachowana Biblioteka Celsusa i mozaiki na ulicach.
Wracałyśmy z miasteczka piechotą, podziwiając widok na twierdzę w Selcuk i pola bawełny. A także pasące się konie, z których jeden (wiem, że to brzmi absurdalnie, ale nie zmyślam...) - próbował nam pomóc w złapaniu stopa wychodząc na środek drogi. Kiedy zorientował się że wolimy iść pieszo, niezrażony i nadal dumny i dostojny wrócił na łąkę...
Poniżej garść zdjęć z tego zwariowanego dnia:
Izmir & Efes trip |
Czytelnicy i Podróżnicy nie zdziwią się jeśli powiem, że dojście do siebie po tej podróży zajęło mi dwa dni. No, ale było warto. Tym bardziej, że ja osobiście nie zauważyłam po drodze ani jednego "ofiarowanego baranka".
Na koniec jeszcze uwaga odnośnie rzeczywistości a opisów w przewodnikach. Jeśli ktoś będzie się wybierał do Izmiru i zamierza trafić na otogar (dworzec), niech nie wierzy w to, co piszą, że jego architektura jest "przyjemna i nowoczesna". Nowoczesna była na pewno - ale jakieś 30 lat temu :)