Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, obchodzonego, jak donoszą znajomi i internet, także w Turcji (co nie jest wcale takie oczywiste), notka o kobietach i podejściu do kobiet w tym kraju. Bo jak jest u nas - dobrze wiemy (jest różnie). Czy wobec tego w Turcji jest tak samo? Podobnie? A może kompletnie inaczej?
Zacznę od końca, czyli od stereotypów. Przedzierając się przez gęstwinę internetowych dyskusji na temat Turków i Turcji na polskich forach, można w tej sprawie doznać lekko schizofrenicznego uczucia. Bo z jednej strony peany na cześć tureckich mężczyzn - jak to potrafią oczarować kobietę, jak o nią dbają, jak komplementują i wynoszą pod niebiosa. Cytuję "kobieta czuje się jak księżniczka" (w domyśle: przy polskim chłopaku nawet nie ma co o tym myśleć). No i jeszcze komplementy: "w swoim życiu nigdy nie słyszałam tylu pięknych słów niż w ciągu tych dwóch bajecznych tygodni". Z doświadczeń różnych znajomych pań, a także moich własnych, kiedy to podbijałam Turcję po raz pierwszy w życiu i byłam naiwna jak turystka :) wynika też, że polska (europejska) kobieta, nawet jeśli niczego jej nie brakuje, dopiero w Turcji pozbywa się kompleksów i rozkwita niczym ten róży kwiat...
Na drugim biegunie mamy opinie, że tureccy mężczyźni to brutale i macho, co wyraża się po pierwsze zamykaniem w haremach, a na pewno legalnym wielożeństwem, po drugie przemoc fizyczna jest tu na porządku dziennym. Wiele razy zdarzyło mi się stanąc twarzą w twarz z tym stereotypem, kiedy turyści z pewną taką nieśmiałością zadawali mi pytanie "Bo Turcy to... raczej kobiet nie szanują, prawda?".
Prawda, jak zazwyczaj w takich kwestiach, leży pośrodku. Albo i nie - po prostu zależy od konkretnego egzemplarza.
Na pewno należałoby wyjaśnić powyższe dwie skrajne postawy.
Jak księżniczka?Cóż, specyfika kurortów. Jeśli turecki lovelas upatrzył sobie jakąś pannę, i jest ona na wakacjach, to nie trzeba nadzwyczajnej inteligencji by dojść do wniosku, że musi się spieszyć. W najlepszym przypadku dziewczyna jest bowiem na urlopie 2 tygodnie, a przecież rzadko (choć i to się zdarza) poznają się juz pierwszego dnia pobytu...
Druga sprawa, Turcy z kurortów pielęgnują sztukę podrywania turystek od dawna, i wiedzą co zrobić, by straciły głowę. Delikatna mieszanka luzu, szaleństwa, wypchanego portfela i dobrej pracy nie wystarczy, jeśli nie będzie się urabiać kobiety słowami. A Turcy gadać potrafią. Nie szkodzi, że teksty oklepane, typu "śliczne oczy", albo "w życiu nie spotkałem piękniejszej od ciebie", lub też "czyżbyś była z cukru, bo jesteś tak słodka..." - działają.
Poza tym: nasi, polscy mężczyźni, nie są otwarci w okazywaniu uczuć. Taka to europejska natura. Południowi casanovi doskonale o tym wiedzą, i znów - wykorzystują to do oczarowania bogu ducha winnych, spragnionych uznania panien, mówiąc wprost, jak to im na nas zależy, jak to jesteśmy dla nich ważne, i - last but not least - że nas kochają.
Trudno się dziwić, że dziewczyny, rzucone z chłodnej Polski w taki gorący klimat, kompletnie tracą głowę i stają się dożywotnimi i bezkrytycznymi fankami Turcji i Turków.
Nie szanują?Być może stereotyp krwiożerczego, bijącego, otoczonego wianuszkiem posłusznych żon Turka tkwi w nas od dawnych czasów, kiedy to jak wiadomo przedstawiciele Imperium Osmańskiego zabierali nasze piękne jasnowłose dziewoje jako branki do haremów. Być może, po części, wynika też z zazdrości (tak jak dzisiaj, kiedy wiele kobiet ucieka na Południe do tych "antypatycznych, wyżelowanych mężczyzn o ciemniejszej karnacji").
Na pewno niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, przynajmniej tą cywilizowaną.
Jak wiadomo na całym świecie zdarzają się panowie, który z szacunkiem do kobiet są na bakier, i co gorsza, wyrażają to w różny sposób. Turcja nie jest tutaj wyjątkiem - jak i Polska. Wszystko zależy od danego egzemplarza. Wielu znanych mi Turków związanych zarówno z Polkami, jak i Turczynkami (w związkach monogamicznych, nie naraz :)), to bardzo pokojowo nastawione do świata osoby. Ba, niektórzy w życiu nie podjęli by się nawet zabicia barana na Kurban Bayrami, uznając to za zbyt radykalne doświadczenie. Tworzą z paniami związki partnerskie, bijąc na głowę niektórych Polaków w kategoriach Zakupy, Sprzątanie, Pomaganie w Domu, Opieka nad Dzieckiem. Nie mówiąc już o Gotowaniu (Król Pomarańczy jest tu idealnym przykładem). Ba, niektórzy nawet nie opowiadają dowcipów seksistowskich, co zakrawa niemal na cud!
Co więc z tym słynnym przekonaniem, pokutującym chyba wśród większości Polaków, że taki Turek ("czy inny Arab") po ślubie z potulnego chłopaka zmienia się w zdradzającego i bijącego żonę drania?
Cóż. Jak i z Polakami - niektóre/niektórzy podejmują pewne decyzje za szybko. Niektórzy za mocno się zakochali, by trzeźwo ocenić sytuację. Niektórzy się pomylili.
Narodowość nie ma tu nic do rzeczy.
Trzeba tu jednak przyznać, że bywają przypadki, z zetknięcia z którymi póżniej karmią się stereotypy. Jakie przypadki? Tradycjonaliści. Mężczyźni, którzy wychowani w tradycyjnym patriarchalnym układzie rodziny, ten model chcą kontynuować. Czasami bardzo się z tym kryją; wykształceni, czarujący, mówiący językami, ubrani w wyprasowane ciuchy najlepszych krawców. Po jakimś czasie partnerka takiej oto doskonałej partii uświadamia sobie, że "pewnych rzeczy jej nie wolno". Wydekoltowane sukienki - źle. Przyjaźń z innymi mężczyznami - zakazane. Okazywanie uczuć na ulicy, wśród ludzi (trzymanie za rękę, pocałunek) - niedopuszczalne. Nie mówiąc już o samotnym powrocie do domu. Jak to ujął pewien mój tradycyjny znajomy: "Moja dziewczyna może mnie zwyzywać, nazwać draniem, idiotą i
şerefsiz (bez honoru; jedna z najgorszych obelg), może mnie nawet uderzyć, ale wszystko to w czterech ścianach. Nigdy publicznie - wtedy byłbym skończony". W takim przypadku można mówić już o różnicach kulturowych, które ciężko będzie przeskoczyć... Tak - kulturowych, a nie religijnych. Według islamu kobiety i mężczyźni mają równe prawa. Oczywiście są różni - co wynika z natury i biologii - i w związku z tym mają czasami inne potrzeby. Kobieta wg Koranu może realizować się w pracy, jeśli nie zaniedbuje przy tym rodziny. Nie musi chodzić przykryta - przykrycie raczej ją chroni przed wzrokiem i nagabywaniem obcych, niż ogranicza.
Ale odejdźmy już od dywagacji o związkach międzykulturowych, i o Polkach.
Jak jest z Turczynkami?
I tu Was nie zaskoczę.
Różnie.
Jak u nas, tylko bardziej - z racji dużo bardziej znaczących przepaści pomiędzy miastem i wsią, ludźmi wykształconymi i tymi, którzy nawet nie potrafią czytać.
Każdy, kto odwiedził choć jedno nie-kurortowe tureckie miasto, doskonale wie, że już na poziomie samego wyglądu pełno jest różnic: kobiety przykryte od stóp do głów, kobiety w chustkach i długich spódnicach, kobiety z dekoltami i oryginalnymi fryzurami. Czasami te zakryte mówią o odkrytych jako dziewczynach, które się nie szanują. A odkryte nazywają zakryte zacofanymi. Dla nich - czasami jak dla nas - to też jest inny świat, o którym wiedzą mało.
A jeszcze bardziej ogólnie? Cytując dzisiejszy
raport z Hürriyet, pensje Turczynek są o 25% niższe niż Turków. Wciąż mało ich na publicznych stanowiskach, w polityce. Połączenie pracy i rodziny? 60% pracujących kobiet nie ma dzieci. Wszystko się oczywiście zmienia, ale wymaga to czasu.
Chociaż... warto na koniec przypomnieć jeden istotny fakt: już w 1934 roku Atatürk wprowadził prawa wyborcze dla kobiet, co było ewenementem w skali Europy. Także pod względem edukacji i praw społecznych status kobiety w latach 20. XX w. został zrównany ze statusem mężczyzny.
Jak widać nic nie jest tak oczywiste, jak by się na pierwszy rzut oka wydawało.
Wszystkiego najlepszego Wszystkim Paniom :)
ps. Wielożeństwo w Turcji jest nielegalne!!!
ps2. A powiedzenie o tym, że w każdym związku i tak kobieta rządzi, tylko sprawia wrażenie, że rządzi mężczyzna - znane jest także w Turcji :)