Czekanie ma niejedno oblicze. Czekanie na egzamin to gorzka gula w gardle i nieco nerwowe spojrzenie. Czekanie u dentysty ma smak nieco cierpkich owoców ale jest zabarwione sporą dawką literatury (w poczekalni piętrzą się półki z książkami).
Czekanie w upale jest...nieznośne. Nad
tym czekaniem w mieście unosi się gęsty swądek zmęczonego
człowieka. Wszyscy bracia i siostry próbują w czekaniu miejskim
utrzymywać dystans. Zbliżanie się podnosi temperaturę.
Czekanie w korku przed umówionym
spotkaniem szczerzy zębiska jak kardiogram zawałowca.
Zastanawiałam się ostatnio ile życia
upływa mi na czekaniu.
Nie na mannę z nieba, nie na wygraną
w totka, ani nie na księcia na białym koniu. Czekanie
nieoczekiwane, nieplanowane, niezależne.
Policzyłam i wyszło mi, że sporo. Te
ułamkowe opóźnienia u lekarza, „nieco” przesunięte spotkania,
niepunktualne przyjazdy pociągów. Tu półtorej minuty, tam pięć
minut, godzina.
Potem pół dnia spóźnionego lotu,
odwołany kurs autobusu i nagle jesteś nie jutro a jeszcze wczoraj.
Wiem, wiem, że pośpiech jest
niewskazany i nieuzasadniony. Przecież do celu i tak dotrzemy w
swoim czasie. Wszyscy.
Ja jednak lubię kiedy w lipcu jest
lipiec a nie czerwiec. Lubię gazetę z dzisiejszą datą czytać
dzisiaj. Jutro to jest już wczorajsza gazeta. Niby treść w niej
zawarta nie zmieniła się ani na jotę ale nieco jednak trąci
nieświeżą rybą.
Nie chcę spóźnionej choinki na
Wielkanoc. Zajączek z kurczaczkiem pod rękę cieszą mnie wiosną. Nie chcę ich w październiku .
I dlatego, do jasnego pantałyku! Droga Poczto, jak długo mam czekać na coś, co powinno do mnie dotrzeć miesiąc temu? Co zrobiłaś z moją przesyłką?!
I dlatego, do jasnego pantałyku! Droga Poczto, jak długo mam czekać na coś, co powinno do mnie dotrzeć miesiąc temu? Co zrobiłaś z moją przesyłką?!
Kto przejął mojego lipcowego
Deliciousa? Jeśli już przeczytał, to niech odda.
Czerwcowy numer znam na pamięć. Mogę
go cytować na wyrywki. Czyżby wśród pracowników Poczty pojawił
się typ o lepkich rączkach?
Pragnę zaznaczyć, że zaczął się
sierpień a z nim w mojej skrzynce powinien pojawić się numer
sierpniowy. Czekam, nie powiem, że z cierpliwością.
I proszę, żeby mi ktoś nie
zasugerował wersji elektronicznej. Za takie rady dziękuję bardzo i
zaproponuję w odwecie wersję elektroniczną ulubionych perfum.
Hm, jestem nieco wkurzona.
Z czerwcowego, wyrytego na blachę
numeru czerwcowego Deliciosa zaproponuję wam na skołatane nerwy
sernik lekarstwo czyli sernik gin z tonikiem.
Gin od zarania swych dziejów był
traktowany jak lek, więc mogę go bez mrugnięcia okiem i wyrzutów
sumienia polecić. Voila!
Jedzcie i pijcie bo jest pyszny.
W oryginalnym przepisie ciasto występowało inne ale biszkopt w mojej wersji też się sprawdził.
W oryginalnym przepisie ciasto występowało inne ale biszkopt w mojej wersji też się sprawdził.
Kto brzydzi się biszkoptem niech
zmiksuje dowolne ciasteczka z roztopionym masłem i wyłoży nimi
okrągłą formę o średnicy 17 cm a potem schłodzi w lodówce.
Sernik
gin z tonikiem
biszkopt:
3 jajka
3 łyżki drobnego cukru
3 łyżki mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej.
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni a
formę o średnicy 17 cm wykładamy papierem (tylko dno) do
pieczenia.
Ubijamy białka na sztywno i dodajemy
(wciąż ubijając) po łyżce cukru. Kolejno dorzucamy (wciąż przy
włączonym mikserze) żółtka. Wyłączamy mikser i przesiewamy do
masy jajecznej obie mąki. Delikatnie mieszamy.
Napełniamy formę ciastem i pieczemy
około 25 minut.
Studzimy ciasto. Wystygłe(najlepiej
następnego dnia) kroimy na dwa placki.
masa serowa:
1 opakowanie serka śniadaniowego np.
Piątnica
250 g mascarpone
40 g drobnego cukru
skórka otarta z połowy cytryny
sok z połowy cytryny
skórka otarta z jednej limonki
sok z połowy limonki
skórka otarta z połowy pomarańczy i
dwie łyżki soku pomarańczowego
Wszystko razem Ubijamy mikserem i
dzielimy na dwie części. Pierwszą część wykładamy na jeden
biszkoptowy placek. Wyrównujemy krem i przykrywamy drugą częścią
biszkopta. Wykładamy resztę serowego kremu.
Umieszczamy ciasto w lodówce i
zajmujemy się „clou” programu czyli ginem z tonikiem.
galaretka gin z
tonikiem:
3 łyżeczki żelatyny
1 pasek skórki z pomarańczy
1 pasek skórki z cytryny
sok z połowy pomarańczy
sok z jednej cytryny
50 g cukru
3 kuleczki jałowca
3 łyżki dobrego ginu
150 ml toniku
gałązka tymianku (najlepszy jest
cytrynowy)
Żelatynę zalewamy odrobiną wody by
napęczniała. Potem stawiamy miseczkę z żelatyną nad garnkiem z
gorącą wodą . Niech się rozpuści.
W małym rondelku podgrzewamy soki ze
skórką pomarańczową i cytrynową, jałowcem i cukrem. Mieszamy do
rozpuszczenia się cukru. Studzimy. Łączymy z żelatyną.
Potem przecedzamy przez sitko, dodajemy
gin i tonik.
Obrywamy tymiankowe listki i dodajemy
do galaretki.
Wyjmujemy sernik z lodówki i wlewamy
ginową galaretkę.
Jeszcze raz wkładamy sernik do lodówki
by galaretka stężała.
Po trzech godzinach wszystko wygląda i
smakuje jak marzenie.
Jeśli na coś czekacie, to gwarantuję
wam, że jest to ten sernik.
Smacznego