"Nie znikniemy bez śladu" - zapewnia w swojej nowej książce Marcin Wicha. - A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady" [1]. "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" to rozpisany na trzy części esej o pamięci i przemijaniu. Porządkowanie mieszkania po śmierci matki - zdarzenie, będące fabularnym paliwem dla tej objętościowo niepozornej książki - okazuje się wyprawą w głąb pamięci. Ta symboliczna podróż jest możliwa dzięki ukrytym głęboko w szufladach Proustowskim magdalenkom, gromadzonym przez lata zakurzonym nośnikom trwania, które się skończyło.