Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rodzina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rodzina. Pokaż wszystkie posty

13 sie 2018

Jak nauczyć dziecko pić ze słomki / bidonu?

 Witam cieplutko,




Mogłoby się to wydawać banalne, kupuję bidon, daje dziecku, mówię „pij” a dziecko pije. Noo tak… Ale nie zawsze tak jest, a już szczególnie jeśli dziecko ma mniej niż rok i nie koniecznie rozumie co oznacza słowo „pij” ;D



Dlaczego chciałam nauczyć Remka pić ze słomki?

Głównym powodem (poza tym, że fajnie wygląda bobas pijący ze słomki) był picie na spacerach. Temperatura na dworze robiła się coraz wyższa i coraz bardziej potrzebne były napoje podczas spacerów. Wcześniej chodziliśmy z kubkiem niekapkiem, którego Remek sam nie umiał dobrze nachylić, aby się napić. Spacery były przerywane, żebym mogła kucnąć koło niego i pomóc mu napić się z kubeczka. Dzięki przejściu na bidon Remuś jadąc w wózku trzyma bidon na kolanach i pije swobodnie kiedy zechce.

Kiedy zacząć naukę picia ze słomki?

Remek nauczył się pić ze słomki ok 8 miesiąca życia. Kiedy miał 6 miesięcy zaczęliśmy rozszerzać dietę metodą BLW i wtedy kupiłam bidon. Na początku bidon służył jako gryzak i Mały nie wiedział, że z tego można się napić.



Jak zacząć naukę picia z bidonu?




U nas wyglądało to tak, że zaczęliśmy od tubek z owocami ;) Początkowo dawałam Remkowi tubkę, tak, ze ja wyciskałam owoce a on zjadał to, co znalazło się w jego buzi. Po kilku tubkach załapał, ze trzeba to ssać i sam zacząć zjadać tubki. Gdy już wprawił się w ssanie z tubki, zamiast tubki dałam mu słomkę (lekko posmarowaną ulubionymi owocami). Mały poczuł znajomy smak, zaczął ssać i zaczął pić J





Metoda banalna a skuteczna! Poleciłam ją już przyjaciółce, która też w ten sposób nauczyła pić córkę.



Mam nadzieje, że wpis okaże się przydatny i nasza metoda sprawdzi się też u waszych dzieci.

***

Mój Instagram KLIK


Pozdawiam,


11 maj 2018

Nauka pływania dla niemowląt

Witam cieplutko,



Czy słyszeliście, że są zajęcia pływania dla niemowląt? Do niedawna nie miałam pojęcia!A tu proszę nie tylko takie zajęcia są ale można zapisać na nie już 4 miesięczne maleństwo!



Podstawowe informacje:

- zajęcia są przeznaczone dla dzieci od 4 miesiąca (Remuś jest w grupie od 4 do 12 miesięcy);
- dzieci muszą mieć specjalne pieluszki do pływania - "pływuszki";)
- w zajęciach obecny jest jeden z rodziców (drugi robi za fotografa :D)



Pierwszy płacz

Niestety jakaś część dzieci na pierwszych pięciu zajęciach płacze ;( Nie jest to jakaś zasada i nie wszystkie dzieci tak reagują, ale to się zdarza. Remuś na pierwszych zajęciach był zachwycony, chlapał, śmiał się i bawił. Ale na drugich zajęciach już płakał i nie chciał bawić się z grupą. Instruktorka uspokajała, próbowała pomóc ale niestety mały po prostu musiał przywyknąć i dopiero na piątych zajęciach uspokoił się. Od piątych zajęć był już aktywnym uczestnikiem.



Największe korzyści

Poza wspaniałą zabawą i nową aktywnością dla Maluszka, zajęcia rozwijają zdolności ruchowe małego człowieka. Remuś uczy się różnych zachowań w wodzie, oswaja się z tym, że woda wlewa mu się do oczu i uszu. Trudno powiedzieć jak wyglądałby rozwój dziecka bez takich zajęć, ale w przypadku Remka (i innych dzieci) po zajęciach bardzo przyspieszył rozwój ruchowy. Remek dwa miesiące po tym jak zaczął naukę pływania - nauczył się samodzielnie siadać, raczkować i wstawać (prawie w tym samym czasie wszystkie aktywności na raz).

Gorąco polecam! W naszym przypadku głównym "partnerem" Remka na zajęciach jest tata i jest to też taka ich "męska" aktywność, hobby, coę co robią razem we dwóch :)


Chodzicie na takie zajęcia? Macie jakieś doświadczenia z tym?



***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,



17 mar 2018

Rozszerzanie diety niemowlakowi - BLW

Witam cieplutko,



Dziś przychodzę o wpisem dotyczącym jak rozszerzam dietę Remusiowi poprzez metodę BLW. BLW czyli „Baby led weaning” w polskim tłumaczeniu Bobas Lubi Wybór. Jest to metoda rozszerzania diety polegająca na tym, ze to dziecko samo decyduje ile zje, rodzic nie podaje dziecku łyżeczką, tylko przygotowuje wygodne do chwytania przez małe rączki kawałki, które dziecko samo je.



Łyżeczką czy rączkami?

Rozpoczęłam rozszerzanie diety Remkowi kiedy miał 5 miesięcy. Nie czekał do 6 miesiąca głównie przez to, że Remek ma problemy z brzuchem i zdarzały mu się zatwardzenia. Uznałam, że w takiej sytuacji mogłabym mu dać jabłko albo suszą śliwkę w nie czopek czy syropek.
Zaczęłam wcześniej czytać o różnych sposobach rozszerzania diety niemowlęciu, poznałam wady i zalety BLW i tradycyjnego karmienia łyżeczką. BLW podobało mi się głównie rpzez to, ze dziecko szybko uczy się samodzielności. Natomiast w karmieniu łyżeczką było fajne to, że jest mniejszy bałagan i w momencie gdy jesteśmy u kogoś też można nakarmić dziecko.

W końce zdecydowałam, ze połączę te techniki. Zaczniemy od papek dawanych łyżeczką a potem spróbujemy kawałki. I jak poszło? ;)

Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość. If you want to make God laugh, tell him about your plans. (Woody Allen)



Papki i karmienie łyżeczką

Mój synek pod wieloma aspektami jest indywidualistą i nie zachowuje się jak „typowe” niemowlę. Gdy zaczęłam go próbować karmić łyżeczką na początku był zdziwiony nowymi smakami i teksturami. Ale szybko przestało mu się podobać, że mama karmi go łyżeczką. Wyglądało to tak jakby trochę bał się, ze nagle cos jest w jego buzi a on nie wie skąd. Zamykał buzię, płakał, machał rączkami i odpychał łyżkę. Nic mu nie smakowało, niezależnie czy słoiczek czy domowe warzywa. Jedynie to owoce były w miarę ok, ale też nie było w tym żadnej radości L Pomyślałam, ze mój synek jest „niejadkiem”!

Dlaczego BLW

Kiedy tradycyjne karmienie nie zdało egzaminu, pomyślałam, że spróbuję BLW. I to był strzał w dziesiątkę! Remuś zaczął cieszyć się jedzeniem. Okazało się, że nie jest niejadkiem o ile sam decyzje o tym co może jeść. Nie twierdzę, że zaczął jeść dużo. Zdecydowanie na początku to prędzej próbował niż cokolwiek zjadał. Ale z każdym dniem i posiłkiem widziałam, że jest lepiej.

Największe zalety BLW dla mnie to, że dziecko od razu uczy się jeść kawałków, a nie papek i od razu uczy się jeść samemu. Normalnie zwykle tak jest, ze jeden rodzic je a drugi karmi, zawsze ta karmiąca osoba jest poszkodowana i je zimne ;) W BLW wszyscy jedzą razem.

Na istagramie KLIK często pokazuje co Remek je i jak sobie radzi. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam.

Teraz w skróci odpowiem na kilka pytań, które pojawiały się w komentarzach i wiadomościach prywatnych na Instagramie. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania – proszę zadawajcie je w komentarzach tu lub na Instagramie.



Q&A z instagrama

Czy Remuś się kiedyś zadławił? Czy bałam się zakrztuszenia?

W metodzie BLW bardzo ważne jest zaufanie dziecku. Trzeba zaufać, że dziecko jest w stanie sobie poradzić i w sytuacji krztuszenia zachować spokój, dać chwilkę, aby maluch sam dał radę. Zaznaczam, że krztuszenie to co innego niż dławienie. Dławienie jest niebezpieczne, bo oznacza sytuacje kiedy dziecku utknęło coś w krtani i nie jest w stanie oddychać. Wtedy trzeba znać zasady pierwszej pomocy i szybko interweniować. Natomiast krztuszenie jest naturalnym odruchem, który często pojawia się też w dorosłym życiu. 

Naturalnym odruchem w sytuacji krztuszenia u niemowląt są wymioty. Też nie trzeba się tego bać. Remuś trzy razy mi zwymiotował. Jest to dobry znak, ze w razie czego dziecko jest w stanie sobie pomóc.

Czy Remus dużo je i kiedy zaczął jeść?

Przy metodzie BLW zupełnie normalne jest, ze przez pierwsze tygodnie (a nawet miesiące) dziecko prawie nic nie je. Dla mnie to nie jest marnowanie jedzenia, bo na tym jedzeniu moje dziecko się uczy, trenuje umiejętności manualne, poznaje różne struktury i smaki. Dla mnie to inwestycja w rozwój synka :)

Remuś zjadł niewiele przez pierwszy tydzień. Dopiero podczas drugiego tygodnia, kiedy zwymiotował zobaczyłam, że zjadł więcej niż myślałam i że rzeczywiście coś do brzucha trafia ;) Teraz zjada coraz więcej i widać to miedzy innymi po dziwnych kupkach. 

Jak podawać kaszki i zupy przy BLW? Czemu podaje rzeczy płynne w BLW?

Zacznę od tego, że uważam, że BLW nie wyklucza podawania papek, przecierów, budyniów, zupek itp. W BLW chodzi o to, że dziecko je samo i samo decyduje ile zje. jak zatem podać rzeczy płynne? Można dać w kubku, można łyżeczką w sensie, ze mama nabiera zupy podaje łyżkę do małej rączki a bobas decyduje czy to idzie do buzi czy nie ;) Można też po prostu maczać paluszki i zlizywać :D Remus uwielbia jeść jaglanki i kaszki. jemu najbardziej pasuje gdy sam macha łyżką. Z czasem coraz częściej łyżka trafia do buzi!



***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,



12 mar 2018

Mama wraca do formy

Witam cieplutko,



Ten wpis miał pojawić się już dawno temu! W grudniu zaczęłam starać się o powrót do formy sprzed ciąży. Niestety przez kilka okoliczności przestałam chodzić na siłownie i znów zaczęłam jeść kiepsko. Rezultaty więc miesięcznego starania się zaprzepaściłam w styczniu. Teraz pod koniec marca chce znów wrócić do swojego wyzwania!



Jak było przed i po ciąży

Jeśli chodzi o samą moją wagę to sytuacja wygląda tak samo jak sprzed ciąży, ważę ok 59 (max 60) kg. Ale forma ciała, moja kondycja i wygląd zmienił się bardzo! Zaszłam w ciąże w grudniu 2016 roku.

Od sierpnia 2015 do września 2016 roku biegałam, później przerzuciłam się na siłownie. Może nie były to długości maratonu ale ok 5-10 km kilka razy w tygodniu. W grudniu 2016 zaszłam w ciąże, która okazała się zagrożona i już głównie leżałam przez 9 miesięcy. Od kiedy mały jest na świecie nie ćwiczyłam regularnie, tylko spacery po ok półtorej – dwie godziny oraz noszenie żywego ciężarka (obecnie prawie 8 kg).



Zdrowa dieta

Przed ciążą odżywiałam się wegańsko, w ciąży wrócił nabiał, ryby i jajka. Mięsa nie jem dalej i nie zamierzam. Obecnie jem sporo warzyw ale niestety przy tym sporo białego pieczywa L Nie mam czasu gotować i często jem cos na szybko ,p. pierogi kupione w garmażerce. Nie jem chipsów, fastfoodów czy czekolady codziennie. Ale zdarza mi się zjeść drożdżówkę, ciasto czy wafelki.

Moją motywacja jest miedzy innymi mój syn i jego zdrowa dieta, którą obecnie rozszerzamy na coś poza mlekiem. Postanowiłam, że będę jadła razem z nim. Na śniadanie robię dla nas owsiankę, jaglankę z owocem (np. pieczone jabłko), jajecznice (smażona na wodzie lub odrobina masła) i póki co tyle bo dopiero zaczynamy ze śniadaniami.
Na obiad robię warzywa z pary. Z czasem dojdzie ryba pieczona, makaron kukurydziany, kulki z ryżu i jakieś placuszki czy naleśniki.

Poza tym chce pic więcej wody, pomiędzy posiłkami jeść jabłka, czy inne owoce w sezonie. Co do kolacji to niestety nie mam jeszcze koncepcji ;) Chce też znów wrócić do picia zielonych koktajli.

Nie chce układać jakiegoś sztywnego planu, bo wiem, ze nie będę się go trzymać chce po prostu ograniczyć to co jest złe i rozwinąć to co dobre.



Ćwiczenia/aktywność fizyczna


Zdecydowanie podstawą mojej aktywności są spacery z synem. To już stały element mojego dnia i o ile nie ma temperatury poniżej -5 lub nie leje - to chodzimy codziennie. Pod koniec marca chciałabym znów zapisać się na siłownie, zacząć też ćwiczyć w domu.

***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,


29 gru 2017

Podsumowanie 2017 roku

Ale to był rok!



To był niesamowity rok! Śmiało mogę powiedzieć, że to był najważniejszy rok w moim życiu. najważniejszy pod względem zmian w życiu.



pokój Remka



Po pierwsze, kupiliśmy z mężem mieszkanie. nasze pierwsze własne M :) Remont w sumie trwa do dziś, a kredyt będziemy spłacać przez wiele lat ale i tak bardzo się cieszę.






Po drugie, w tym roku po raz pierwszy byłam w ciąży. Był to dla mnie bardzo trudny okres. Sprawdzian zarówno dla mnie, jak i dla mojego męża.







Po trzecie, zostałam mamą. W moim życiu pojawił się Remuś! Ten mały człowiek kompletnie zmienił moje patrzenie na swoje życie, plany i priorytety.



Po piąte, skończyłam 30 lat.... ;)


A jak Wam minął 2017 rok? Czy dla kogoś też był tak wyjątkowy czas?


***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,



10 gru 2017

Opieka medyczna okiem matki - kolki, terror szczepionkowy, antybiotyki

Witam cieplutko,




O opiece medycznej i polskiej służbie zdrowia można pisać wiele. Dziś przychodzę do Was z kilkoma przemyśleniami, jak zmieniło się moje postrzeganie opieki medycznej kiedy zostałam mamą.

Kolki i problemy brzuszkowe

Pierwsze zderzenie ze służbą zdrowia mieliśmy, gdy Mały zaczął mieć problemy z brzuszkiem i wybraliśmy się do lekarza po pomoc. Jest to dość zadziwiające dla osób bezdzietnych, że aż tyle dzieci ma podobne problemy i nie ma tak naprawdę na to skutecznego środka. Lekarze traktują to jako standard.
Zmęczeni, zdesperowani rodzice przychodzą z nadzieją w oczach do lekarza, opowiadają, że dziecko płacze kilka godzin, a lekarz na to "To normalne!".
Z lekarstw na kolkę podaje się: krople na trawienie laktozy, espumisan (lub odpowiedniki) i ewentualnie syrop na regulację pracy układu pokarmowego. A prawda jest taka, ze jedyne lekarstwo to czas... Trzeba przeczekać :/ Z leków mogę tylko polecić Bobotic forte.



Terror szczepionkowy

Czyta się o nim, słyszy się o nim, a jak przyszło co do czego to się z nim nie spotkałam. Może ktoś z Was ma inne doświadczenie ale w naszym przypadku sprawa była prosta. Szczepimy na NFZ. Nikt nas specjalnie nie namawiał i nie przekonywał na płatne szczepienia. Możliwe, ze gdybyśmy w ogóle nie chcieli szczepić to sprawa byłaby dużo trudniejsza.


Antybiotyki

Pewnie nie raz słyszeliście, że jak tylko pójdzie się z dzieckiem do lekarza to od razu dają antybiotyk. Jeśli chodzi o nasze doświadczenie, to sytuacja się poprawiła. Lekarze z jakimi my się spotkaliśmy po pierwsze nie chcieli nam od razu wcisnąć antybiotyk, a po drugie, proponując różne leki podawali jakie są tańsze zamienniki. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieje, ze Remuś jeszcze długo nie będzie brał antybiotyku.



***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,



26 lis 2017

Jak nauczyć dziecko zasypiać samodzielnie?

Witam cieplutko,



Sen niemowlątka często zajmuję uwagę młodych rodziców i bywa często omawianym tematem :) Jak zostałam mamą często słyszałam pytanie "Śpicie trochę w nocy?", "Daje Wam spać?". Poza pytaniem ile razy w nocy Mały wstaje na karmienie, często pytani jesteśmy jak usypiamy synka. Odpowiedź brzmi - zasypia sam :)


Jak sprawić aby niemowlak zaczął sam zasypiać w łóżeczku? Trzeba zacząć od tego, że niemowlę nie rozróżnia dnia od nocy i samo włożenie go w łóżeczko nie sprawi, że dziecko będzie wiedziało, że to pora na sen i że to miejsce jest miejscem do spania.

Nasz Remuś zaczął zasypiać sam w łóżeczku kiedy skończył miesiąc. Wtedy zaczęłam go karmić mlekiem z piersi przez butelkę i przestał zasypiać podczas karmienia. Na początku nosiliśmy go na rękach ale pewnego dnia uznałam, że tak dalej nie można i spróbowałam to zmienić. Udało się! Od dwóch miesięcy Remus zasypia sam w łóżeczku. W dzień niestety nie zawsze się to udaje i zasypia nam dopiero na spacerze, ale wieczorem zasypia tylko w ten sposób.

Jeśli chcecie się dowiedzieć co u nas się sprawdziło, poniżej kilka kroków, które nas zaprowadziło do tego celu. Nie mogę obiecać, że sprawdzi się u każdego dziecka ale zawsze można spróbować :)

- rytuały w ciągu dnia i wieczorem - o tym, że warto trzymać się stałego rytuału wieczornego można przeczytać w wielu miejscach, natomiast rzadko pisze się że w ciągu dnia są potrzebne stałe punkty, rytuały, które pokazuje dziecku co

- nie według zegarka a według dziecka - tutaj nie każdy by się ze mną zgodził, ale według mnie nie można trzymać się stricte zegarka. Dziecko nie kładziemy zawsze o tej samej porze ale wtedy kiedy zacznie nam ziewać. Nie kładziemy Maluszka "na siłę", tylko obserwujemy go i sam pokazuje nam, że pora na sen. Nasz syn robi to poprzez ziewanie, zasłanianie buzi czy oczu zabawką, kocem czy nawet moją koszulką.

- łóżeczko to nie kojec - bardzo ważne jest to aby Malucha wkładać do łóżeczka, tylko wtedy gdy ma spać. Nigdy nie odkładać jako miejsce do zabawy. Chodzi o to aby dziecko wiedziało, ze łóżeczko, jego pościel oznacza łóżko.

- konsekwencja rodziców - najtrudniejszy punkt programu... nie chodzi oczywiście o to aby dziecko wypłakiwało się w łóżeczku. Gdy dziecko marudzi i nie może zasnąć podchodzę, daje smoczek i odchodzę aby mnie Mały nie widział. Mam zasadę, gdy Mały zasypia nie wyjmuje go z łóżeczka, a jak marudzi to głaskam, daje smoczka, śpiewam kołysankę. Jeśli jest położony wtedy gdy jest zmęczony to zasypia.



Wszystkie powyższe zasady Nam pomogło w tym, aby Remuś zaczął wieczorem sam zasypiać. Nie oznacza to, że u każdego dziecka da ten sam efekt. Każda zmiana potrzebuje też czasu. Nie można założyć że dziecko zawsze usypiane na rękach nagle z dnia na dzień zacznie spać samo, do wszystkiego trzeba czasu.

Jeśli chodzi o Remusia to jest maluszek, który ma duży problem z zasypianiem i często w dzień nie może zasnąć, dużo płacze i marudzi (często ze względu na problemy z brzuszkiem). Więc na pewno nie można powiedzieć, że trafiło nam się dziecko, które samo w sobie by zasypiało samodzielnie wieczorem. Udało nam się dzięki temu, że codziennie nam tym pracujemy i konsekwentnie go tego uczymy.

A jak Wasze dzieci zasypiają?



***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,




27 wrz 2017

Problemy z raną po cc

Witam cieplutko,


Dziś przychodzę do Was z historią moich problemów z gojeniem się rany po cesarskim cięciu. Rozumiem, że temat może dotyczyć niewiele osób, ale może akurat ktoś skorzysta z moich doświadczeń ;)

Zaraz po cieciu cesarskim

Może zaskoczę kogoś, ale mnie rana po cesarce prawie wcale nie bolała :) W pierwszych dwóch dobach po operacji miałam podawane leki przeciwbólowe (ketanol i paracetamol), a od trzeciej doby nie były już potrzebne.
Niestety pomimo tego, że ból mi nie dokuczał rana nie goiła się ładnie i z jednej strony zrobiło mi się zgrubienie wypełnione płynem. Wychodząc ze szpitala dostałam zalecenie aby ranę przemywać Octeniseptem i naświetlać lampą Sollux. Po ok dwóch tygodniach rana zaczęła mi bardzo "podciekać".


Gronkowiec złocisty

Kiedy rana zaczęła mi "podciekać" pojechałam do szpitala, gdzie była wykonana cesarka. Tam lekarz obejrzał ranę i stwierdził, że wszystko jest w porządku, że tak się czasem zdarza i mam dalej naświetlać lampą. Po kolejnym tygodniu, kiedy rana dalej nie chciała się goić, zdecydowałam się na konsultacje (prywatnie) u chirurga. Lekarz pobrał mi wymaz z rany i zalecił zgłosić się, jak będzie wynik.

Okazało się, że rana jest zainfekowana...gronkowcem! W pierwszej chwili wpadłam w panikę! Czy dziecko nie jest zarażone? Czy mogę karmić piersią?
Znów trafiłam do chirurga i na szczęście lekarz mnie uspokoił. Jest to szczep gronkowca, który żyje na skórze i jest bardzo często spotykany. Akurat jak byłam u chirurga to moja rana zaczęła się goić więc lekarz uznał, że nie jest potrzebny antybiotyk.

Jak jest teraz?

Obecnie rana wygląda całkiem dobrze, nie mam już wycieków. Pozostało mi niestety lekkie zgrubienie po jednej stronie blizny. Podobno ma się to z czasem wchłonąć. Blizna mnie nie boli, nie czuję jej kompletnie, jest bardzo nisko i zakrywa ja bielizna. Niestety nad raną zrobił mi się wałeczek tłuszczu, który nie wygląda za ładnie, ale mam nadzieje, że kiedy schudnę to zniknie też wałeczek ;)


A jakie Wy macie doświadczenie w gojeniu się rany po cesarce?


***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,


15 sie 2017

Ciemna strona ciąży

Witam cieplutko,

9 miesiąc, 38 tydzień

Przychodzę do Was z bardzo osobistym wpisem na temat "ciemnej strony" ciąży. Na wstąpię chce zaznaczyć, że każda ciąża może przebiegać inaczej, tak jak każda kobieta jest inna, to i każdej kobiety doświadczenia mogą się różnić. Tak samo każda ciąża, nawet u tej samej osoby, może przebiegać inaczej, za każdym razem rodzi się przecież inny człowiek :)

Strach

Nie chciałabym pisać o rozstępach czy mdłościach, które na pewno też wpisują się do "ciemnej strony" ciąży. Są to jednak tematy, które są często poruszane. Chciałabym napisać o czymś co spotyka wiekowość przyszłych mam, choć rzadko się o tym mówi. Mam na myśli strach...

Przyszła mama nie tylko pod wpływem lawiny hormonów, ale też pod wpływem najbliższego środowiska, rodziny - zaczyna odczuwać różne lęki dotyczące zmian jakie nastąpią w jej życiu, jak zmieni się jej ciało, jej relacje z partnerem czy innymi ludźmi, a także może odczuwać wiele leków związanych z samym dzieckiem, jego zdrowiem i przyszłością.

Czego się bałam?

Jak zaszłam w ciążę nie spodziewałam się, że będą to dla mnie najbardziej stresujące miesiące w życiu. Najpierw bardzo się cieszyłam, że zostanę mamą, że udało się tak szybko zajść w ciążę pomimo mojej choroby (niedoczynności tarczycy). Niestety jak tylko powiedzieliśmy rodzinie szczęśliwą informację - pojawiło się zagrożenie poronienia. Poczułam się strasznie, że mogę zaraz stracić swój "mały cud", który wydarzył się w moim życiu. Miałam plamienie przez ok 5-6 tygodni i niestety cały czas było zagrożenie, że stracę ciążę. Codziennie budziłam się z myślą "Czy mój Maluch dalej żyje? Czy dalej się rozwija?".

Na szczęście mijały tygodnie i wszystko z ciążą było w porządku, dziecko się rozwijało, a kolejne badania usg pokazywało, że z Maluchem jest wszystko dobrze. Wiele przyszłych rodziców nie musi borykać się z takimi lękami już na samym początku ciąży. Często jednak pojawia się strach, kiedy wykonuje się badania prenatalne. Badania prenatalne są wykonywane ok 12 i 20 tygodnia ciąży, określa się na nich czy płód ma widoczne wady genetyczne. Jest to bardzo stresujące badania, które w gruncie rzeczy nie daje jednoznacznych wyników, pokazuje tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że twoje dziecko urodzi się chore :( Trudno mi sobie wyobrazić, jak ogromny lęk odczuwa przyszła mama, gdy słyszy, że jej dziecko może mieć poważną wadę genetyczną i urodzić się chore czy niepełnosprawne.

Zmiana w życiu

Okres ciąży często wywołuje różne lęki związane ze zmianami, które pojawiają się w życiu młodych rodziców. Jest to lęk, który dotyka nie tylko mam ale także przyszłych tatusiów. Boimy się o przyszłość naszych dzieci, ale też o to, jakimi będziemy rodzicami, jak zmieni się nasza codzienność i nasze relacje. Pojawienie się nowego członka rodziny kompletnie zmienia zarówno porządek naszego dnia, jak i nasze priorytety czy sposoby spędzania czasu, podróżowania, świętowania czy nawet spotykania się z innymi ludźmi.


Lęk nie kończy się wraz z ciążą

Niestety lęki przyszłej mamy nie kończą się wraz z urodzeniem dziecka. Pojawiają się inne emocje, czy wątpliwości związane z Maluszkiem. Ale co do tego tematu - to przekonam się o tym już w niedługim czasie...


Czy Wy odczuwałyście lęki podczas ciąży?
Czego się bałyście?

ps. Trzymajcie proszę za mnie kciuki, bo już za tydzień czeka mnie cesarskie cięcie i poznanie mojego synka :)





***

Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy ŚLUBNE - KLIK

Pozdawiam,


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...