czwartek, 29 lipca 2010

Marnotrawstwo

Nie macie czasami wrażenia, że marnujecie drogocenny czas? Robicie rzeczy głupie i nikomu nieprzydatne, podczas gdy inni się dwoją i troją, żeby pchnąć jakoś tę prymitywną ludzkość na tory choć zbliżone do nauki, techniki, kultury i takich tam...

Podczas gdy ja wykonuję czynności w niczym świata nie budujące, europoseł z pięknej Italii domaga się, by upubliczniono wszystkie raporty o UFO, żebyśmy nareszcie wiedzieli co i jak. W europarlamencie czekają też na niezbędną ilość podpisów takie inicjatywy jak ustanowienie światowego dnia produkcji lodów metodą tradycyjną, bez czego nasza cywilizacja leży w gruzach, a także uchwalenie dnia tych, którzy zginęli w pracy - u nas byłoby spore pole do fajnych wyczynów.

Gdy ja tak nic sensownego nie robię, pewien młody Włoch - tam upały straszne ostatnio - budzi całe miasteczko w środku nocy przygrywając na wuwuzeli. Podobno wyzwiska i ryki nic nie pomogły. Dopiero carabinieri wywleczeni z łóżek załatwili sprawę.
Pewien Francuz wynalazł łódź podwodną na pedały!!! Podobno prototyp został wynaleziony, a nawet zbudowany jakoś tak w 1772 roku, ale co tam!

Obudźmy się i weźmy się kurde za coś pożytecznego. Nie pozwólmy, żeby inni robili za nas!

P:S. W ankiecie o książkach wygrała Polska! Potem była Skandynawia, co mnie bardzo cieszy i Anglia, co też mnie zachwyca. Pora na nową ankietę ;)

środa, 28 lipca 2010

Dla idiotów

Widziałam świetną reklamę, a szło to z grubsza tak:

Jeśli na stole pojawia się coś naprawdę ciężkiego - tu wjeżdża półmisek z pokrojonym w plastry mięsem i na jego widok jeden pan krzywi się straszliwie - sięgnij po coś naprawdę mocnego - tu drugi pan uśmiecha się, robi porozumiewawczą minę, podnosi paluszek do góry (ta finezyjna mowa ciała) i sięga do szafeczki po flaszkę z ziołami bittnera. Tadam!

Przesłanie:
Obywatelu! Możesz się naowpieprzać jak dzika świnia, mieć potem wzdęcia, puszczać bąki i zdychać z przeżarcia, ale spokojnie! Ty żryj bez sensu, a my cię odratujemy! Ty mi daj szansę, ty kup te zioła!

Reklama dźwignią zidiocenia. Otwieram listę przebojów dla idiotów ;)

poniedziałek, 26 lipca 2010

Fantastyka obyczajowa

W związku ze zmasowanym atakiem groteskowej grozy i fantastyki obyczajowej nie tylko w samych serwisach informacyjnych, ale przecież - a może przede wszystkim - w życiu publicznym, wyjątkowo ostatnio bogatym, wycofałam się na pole literatury, bo tu przynajmniej najbardziej karkołomne wymysły tworzą świat. Całkiem spójny i wiarygodny, bo o to przecież w powieści chodzi. Zaczynam się w nim czuć bardziej komfortowo niż w tym psychiatryku naszej rzeczywistości.
Sprawiedliwie będzie dodać, że nie tylko "obiektywnej", ale tworzonej z wyjątkowym zapałem przez tzw. media i przeróżnych radosnych tworzycieli.

Kłopot w tym, że to, co tworzą zwyczajnie się nie trzyma kupy. Gdyby to była powieść, nie wiem, gdzie by się znalazł wydawca, który by chciał wpakować pieniądze w tak cudaczne i bezładne przedsięwzięcie. Można tworzyć fikcje, nawet jest fajnie tworzyć fikcje, z tym że czytelnicy nie tolerują fikcji głupich, nieprawdopodobnych i niewiarygodnych. Można im zaproponować świat, w którym rządzą inteligentne skorupiaki, a wyrazem miłości będzie obgryzanie czułek, gdzie władać będzie Złota Tulejka, a największym bogactwem naturalnym będą liczby... ale trzeba to wszystko złożyć do kupy.
Tam gdzie nic nie trzyma się kupy wkracza nędzna chałtura, przeważnie nudna i słychać tylko uporczywe bzyczenie much kompostowych.

środa, 21 lipca 2010

Całkowicie obiektywna ankieta

na temat przetrwania upałów złożona z reprezentatywnej grupy ludności wykazała, że jednak najlepiej siedzieć w jaskini z arbuzami.
Mnie się arbuzy trochę przejadły i teraz pożeram ogórki, pomidory oraz maliny starając się unikać zjedzenia wędrownego białka, które czasem występuje w malinach.

Ankieta czarno na białym wykazała, że nasze społeczeństwo jest całkiem zrównoważone, ponieważ opcji ekstremalnych smażenia się na plaży lub oglądania zdjęć z zimowych wakacji nie wybrał nikt.

Było po tyle samo amatorów siedzenia w fontannie w Rzymie, co smażenia kurzych odnóży i udawania, że upałów nie ma. To świadczy, że społeczeństwo mamy dojrzałe emocjonalnie. Zna ono własne możliwości, a także potrzeby i spełnia je konsekwentnie. I nie zmienia tego lekko eskapistyczna tendencja tych co to udają, że tylko ciepło.
Dumna jestem osobiście z grupy, która postanowiła być twarda i uprawiać sporty ekstremalne, zamiast kwękać, że w wyższej temperaturze człowiek się rozpada i może wyłącznie leżeć i się wachlować.

Ponieważ zaglądanie do powszechnie dostępnych informacji mogłoby nam zburzyć ten sielankowy obraz społeczeństwa, więc proponuję kolejną ankietę tym razem literacką. Siłą rzeczy będzie ograniczona rubrykami, ale zawsze można coś napisać w komciaczku ;)

niedziela, 18 lipca 2010

Wiadomości ze świata

Niedziela, więc mniej złych wiadomości w oficjalnych serwisach, za to więcej nijakich, bo już od dawna tylko zła wiadomość jest wiadomością. Dobrych - przynajmniej w rodzimych serwisach - nie ma. Jest źle, albo gorzej. Nie odnosimy sukcesów, bo to by była propaganda sukcesu. Cierpimy, walczymy, mordujemy się straszliwie i dobra jest do tego każda okazja.
Ale dziś trochę odpuściło.

Tymczasem suniemy sobie z naszym małym zadupiem w przepięknym kosmosie z oszałamiającą prędkością. Gnamy na złamanie karku nie wiadomo dokąd ani po co, a przede wszystkim dlaczego. Aż tu nagle w odległej galaktyce...


- Wziąłbyś się do jakiejś pracy, a nie tylko siedzisz w tym zaginaczu przestrzeni i kompletnie ci się już we łbie miesza. I przestań popijać ten ferment z legonów! Jalnia nie skoszona, rependy nie zrobione, a ty tylko leżysz macką do góry i jeszcze czekasz aż ci bebiad podetkam pod zys!

P.S. Zdjęcie z serwisu NASA. Oj dzieje się tej Nasie, dzieje ;)

piątek, 16 lipca 2010

Z życia krokodyli cz. 2 praktyczna

Krokodyle różańcowe istnieją. U nas, jak najbardziej. Skąd ten wniosek?

Wykonałam doświadczenie na własnym organizmie i zajrzałam na blog niejakiej Kataryny, która słynie z tego, że jest kobietą o jasnych poglądach propisowskich i projarosławokaczyńskich i wyraża je śmiało na własnym blogu. I fajnie, od tego są blogi, między innymi.
Nigdy bym jednak nie przypuszczała, że pisząc komentarz nie po myśli - bo niezgodny z poglądami większości - zostanę zeżarta przez krokodyle.

Już pierwszego dnia po moim komentarzu, miałam zaszczyt znaleźć się na 1 mscu listy 10 trolli. Jestem top trollką. Ta lista została powtórzona następnego dnia i to dwukrotnie, bo za pierwszym razem jej autor był tak rozemocjonowany, że umieścił na niej z rozpędu "swojego" :D
Ponieważ zostawiłam linka do bloga - tak właśnie tego - to zostałam oskarżona (poza trollizmem) o:
- pijaństwo
- kalanie świętego kościoła i działanie na jego szkodę
- lewicowe poglądy...
zmieszana z błotem, przeżuta, wypluta i zaorana. Części bełkotu w ogóle nie zrozumiałam, ale czego się spodziewać po takim diabelskim nasieniu jak ja?
Zastosowano do mnie miłość bliźniego swego i wyniesiono na ołtarze trollostwa. Nawiasem mówiąc żaden troll, który się wyzłośliwiał na tamtym blogu nie był tak ordynarny jak obrońcy tej Częstochowy.

Mam teraz poważne wątpliwości czy nie jestem oszukiwana od wielu setek, ba! tysięcy lat! Może te historie z pożeranymi przez lwy chrześcijanami to rzeczywistość równoległa, a ja znalazłam się w tej, gdzie rządzi - też święta - Inkwizycja?

W każdym razie teraz wierzę w to, że są rzeczy niemożliwe. No ze świętym nie pogadasz!

wtorek, 13 lipca 2010

Z życia krokodyli

Zaczynam już mieć dość udawania, że nic nie widzę w informacjach, a zwłaszcza całej afery o krzyże, o zmarłych, tego męczącego i bezwstydnego cyrku partyjno-katolickich fundamentalistów w naszym kraju. Czekam, kiedy po ulicach zaczną biegać goście w szpiczastych kapturach i tłuc niewiernych krzyżem po grzbiecie.
Upał, więc może przynajmniej część tej głupoty można zwalić na ścięte w mózgach białko, a może po prostu mózgów już nie ma?

Przez to wszystko zaczynam się radykalizować i nawet latam od czasu do czasu spojrzeć w lustro, czy mi przypadkiem od tej radykalizacji nie wyrosły jakieś dodatkowe kły, albo rogi na czole, a może coś mi przeciwnie ubyło, może wyłysiałam, bo jak wiadomo złość piękności szkodzi.

I nagle co widzę?

Pewien narąbany jak stodoła Australijczyk zapragnął pojeździć sobie na krokodylu różańcowym! Takie agresywne gadziny mają ci Australijczycy. Schlany jegomość wlazł do wybiegu w zoo, wskoczył na grzbiet krokodyla, ten mu w odwecie wygryzł kawałek łydki i puścił go luzem, zamiast zeżreć po całości. Bo - jak wyjaśnił właściciel zoo - była noc, chłodno i krokodyl był śpiący. Pijany to ma jednak szczęście.

A teraz puenta, czyli komentarz pod artykułem:

Jakby go dopadły nasze różańcowe krokodyle
na Jasnej Górze to na pewno by nie przeżył
~Zaklinacz węży

Zaklinaczowi węży zawdzięczam to, że nie wyrosło mi nic dodatkowego, nie wypadły mi zęby, nie wyłysiałam i w ogóle mi odeszło :)

poniedziałek, 12 lipca 2010

Potęga wyobraźni

Jeśli ktoś (np. ja) nie wyjechał jeszcze na wakacje, to nic nie szkodzi.
Zamykamy oczy i... jesteśmy w tropikach.
Adin, dwa... nie możesz ruszyć ręką ani nogą...
Tri, czetyry... oddychasz z trudem taka wilgoć...
Piat', szest'... nie możesz jeść...
Siem, wosiem... ziajesz jak prosię...

Ludzie! Kocham lato! :D

środa, 7 lipca 2010

Rytuały stare jak świat



Ten filmik - znowu nie wiem, jak podłożyć całość i podejrzewam, że musiałabym ściągnąć go na swój komputer, a nie chce mi się, więc oto LINK - krąży od dwóch dni nie tylko po you tubie ale po stacjach TV na całym świecie. Jeśli się przyjrzeć, to nietrudno stwierdzić, że żołnierze nie tylko mieli świadomość tego, że ktoś ich filmuje, ale nawet byli na to przygotowani
Jeśli zechce się Wam poczytać komentarze pod filmem, naczytacie się od: haha, ale śmieszne, do mordercy, tańczą, podczas, gdy inni umierają.

Chłopakom dostanie się po uszach to pewne, bo armia - żadna armia na świecie - nie ma poczucia humoru i jest wybitnie drażliwa na punkcie własnej powagi, honoru, misji... niepotrzebne skreślić. Ale mam wrażenie, że to co zrobili, zrobili świadomie. Licząc się z konsekwencjami.
Takie zdjęcia były pokazywane z baz w Iraku, był film "Good morning Vietnam", był genialny "Pluton". Tam też żołnierze pili, tańczyli, ćpali, walczyli. Walczyli w swojej i nieswojej sprawie.

Ludzie wymyślają rzeczy mądre i głupie. Z całą pewnością taniec jest mądrzejszy niż wojna.

niedziela, 4 lipca 2010

Dlaczego faceci uprawiają seks z nieswoimi kobietami?

Poza oczywistą przyjemnością wynikającą z samego uprawiania seksu, ma się rozumieć ;)

Przeczytałam bardzo ciekawą wypowiedź pewnego pana, na męskim forum. W skrócie było to tak: bardzo kocha swoją żonę. Od kiedy żona urodziła dziecko w ich sypialni powiało chłodem, ponieważ żona się czuje spełniona jako kobieta. Ma więc wieczne bóle głowy, odczuwa permanentne zmęczenie itp. po to, żeby nie sypiać z mężem częściej niż raz na dwa tygodnie, a kiedy już dochodzi do czegokolwiek, to ona po prostu czeka, aż się "to" skończy. Tak się dzieje teraz, choć dziecko ma już 3 lata, a gość odczekał, tłumacząc sobie przez te 3 lata, że z pewnością faktycznie zmęczona. Ale po 3 latach nie jest lepiej, jemu seks 2 razy w miesiącu nie wystarcza. Poszedł więc do burdelu. I chodzi tam regularnie, choć jak pisze, po wizycie, niby hormony cichną na chwilę (to mężczyzna, więc nie cichną na dłużej niż na 1-2dni), ale siada mu psychika. Czuje się brudny, podły i w ogóle się czuje parszywie.

Od jakichś 50 lat z okładem cały świat wie, że kobiety przeżywają w każdym miesiącu burzę hormonalną, której apogeum przypada raz na cykl i - w zależności od przypadku - albo nic się nie dzieje, albo nie należy podchodzić. Nadal jednak pierwszą reakcją na męski "skok w bok" albo pójście do burdelu, będzie: no tak! tacy są faceci! Zupełnie jakby hormony były tylko damskim przywilejem i kobiety usprawiedliwiały, a panów pogrążały.

Myślę, że o tyle trudno panom sobie wyobrazić, co może czuć inteligentna osoba, która właśnie zrobiła karczemną awanturę z powodu przewróconej szklanki, po czym zdała sobie sprawę z tego, że jest tylko marionetką w rękach Władcy, co paniom trudno wykombinować, jak się może czuć ktoś, kto ma stale wysoki poziom testosteronu i nie panuje nad głową, która sama mu się obraca za ładną dziewczyną, albo co gorzej nie panuje nad antenką, która zaczyna dyrygować jego życiem.

A gdzie rozum? Otóż właśnie! Są chwile, kiedy wszyscy jesteśmy go pozbawieni. Trzeba włożyć pewien wysiłek w to, żeby go odzyskać i mieć dużą świadomość, żeby w chwili szalonej furii albo dzikiego pożądanie, powiedzieć sobie:
- Spokojnie kolego/koleżanko, to tylko hormony.
Zwłaszcza, że jeśli sytuacja się przedłuża albo powtarza, to przecież nikt nie jest maszyną i cała rzecz odciska się bardzo poważnie na psychice.
Sprawa jest delikatna. W skrajnych przypadkach mamy do czynienia z "niewolnicą miłości" i facetem, który się szlaja po burdelach. A opisana sytuacja wcale nie należy do wyjątkowych. I raczej trudno jest przekonać kogoś, komu się seks nie podoba, że to frajda. Zresztą pozbawienie ludzi seksu, choćby to był dobrowolny celibat, też się nie kończy dobrze, o czym sobie można poczytać w serwisach informacyjnych właściwie każdego dnia.

Bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze! Ale jednak jakimś cudem udało nam się przetrwać ;)

P.S. to oczywiście tylko jedna z przyczyn. Powodów dla uprawiania seksu z nieswoją kobietą lub nieswoim mężczyzną może być tyle... ile ludzi uprawiających ;)

czwartek, 1 lipca 2010

Wielki Bileter i spółka

*
"Co Jeść, Aby Schudnąć ?"

Lista Pokarmów Spalających Tłuszcz: Schudnij [11 kg] Jedząc Ile Chcesz!
*
Kto wygra wybory?

My to już wiemy, zbadaliśmy IQ kandydatów. Czy ty znasz swoje ?
*
Wyposażenie Łazienek WEMA

Wyposażenie Łazienek na Wysokim Poziomie - Sprawdź Nasze Kolekcje!

Jeśli komuś z Was wydaje się, że zwariowałam, to dementuję niniejszym wszelkie wariactwo i nie chcę słyszeć, że "każdy wariat mówi, że jest normalny". To, co widać powyżej, jest dołączoną - automatycznie przez Google - reklamą do artykułu o drugiej debacie panów chętnych na prezydenta.
Reklamy Odrzeczy czyli Google AdWords dobierają się same w zależności od treści i tagów zawartych w publikacji. I uważam, że fantastycznie oddają zawartość merytoryczną oraz ideową przesławnej debaty, przesławnych kandydatów. Wiem teraz, że prezydent w Polsce jest np odpowiedzialny za cenę biletów komunikacji publicznej, emerytury i całą kupę innych takich.
W sumie może byłoby taniej zwolnić całą resztę, co osobiście postuluję od dawna i niech się gość zajmie wreszcie nami wszystkimi.
Może i schudniemy, ale za to jakie każdy będzie miał IQ i łazienkę! No i niewątpliwie będzie taniej.
Jak się całkiem nie popieprzy, to się chyba nie polepszy ;)