Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ryba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ryba. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 listopada 2015

Makaron z anchois

Listopad przywitał nas bardzo przyjemną pogodą, ale chłodniejsze dni z pewnością niebawem do nas dotrą. W takie dni nie ma nic przyjemniejszego od talerza makaronu z dużą dawką witaminy C (pietruszka, cytryna) i szczyptą rozgrzewających papryczek chilli. 


Zapraszam do zapoznania się z kolejnym przepisem w ramach naszej akcji Makaron na Cztery Pory Roku (odsłona jesienna) - pamiętacie?  Ponownie dzięki: 
zmobilizowałam się do przygotowania dla Was tego dania, na które przepis znalazłam w książce Jamiego Olivera i który od tamtej pory często powtarzam.


SKŁADNIKI:
- porcja makaronu penne dla 2 osób
- jeden słoiczek anchois wraz z olejem w którym się marynowały
- 1 mała cytryna
- mały pęczek pietruszki - drobno posiekanej
- 4-5 łyżek bułki tartej 
- pieprz i płatki papryki chilli

PRZYGOTOWANIE: 
1. Makaron ugotować według przepisu na opakowaniu.
2. Na rozgrzanej patelni przyrumienić bułkę tartą, zmniejszyć ogień i dodać anchois wraz z olejem, wymieszać aż anchois się rozpadną
3. Dodać odrobinę startej skórki i sok z całej cytryny.
4. Wrzucamy na patelnię ugotowany makaron i mieszamy z bułką tartą i anchois. 
5. Wykładamy na talerz, posypujemy obficie natką pietruszki, doprawiamy pieprzem i płatkami chilli wg uznania.



wtorek, 13 sierpnia 2013

Bruschetta i lekka sałatka

Jak sobie radzić kulinarnie w tak gorące dni? Jaki obiad przygotować, aby był lekki, niemęczący i orzeźwiający? Hmmm... Wróć. Upały już minęły, ale gdy zaczynałam pisać tego posta trwały w najlepsze i były oczywiście tak męczące, że nie dałam rady dokończyć tego wpisu:) Niemniej jednak sezon pomidorowy trwa i należy go celebrować, bo wkrótce i on minie, podobnie jak te ostatnie upalne tygodnie.


Proponuję lekką sałatkę z chińskim makaronem błyskawicznym, kukurydzą, zielonym ogórkiem, koperkiem i paluszkami surimi - wszystko to skropione cytrusowym dressingiem, a do tego "na zagrychę" soczyste bruschetty! Użyłam makaronu z zupek chińskich, bo nie trzeba go długo gotować. Pomidory sparzyłam i obrałam ze skórek, pokroiłam na kawałeczki, odcisnęłam nadmiar soku i schłodziłam, więc moje bruschetty były prawdziwie orzeźwiające:)


SKŁADNIKI:
bruschetta:
- słodkie, dojrzałe pomidory
- bagietka
- listki bazylii (ja użyłam głównie bazylii czerwonej, ale chyba jednak zielona jest bardziej efektowna)
- dobrej jakości oliwa z oliwek
- czosnek
- sól morska i świeżo zmielony pieprz
sałatka z surimi:
- makaron chiński blyskawiczny
- 10 paluszków surimi
- puszka kukurydzy
- 2 małe zielone ogórki
- łyżka posiekanego koperku
- łyżeczka majonezu
- oliwa z oliwek
- sok i skórka z połowy cytryny

PRZYGOTOWANIE:
1. Bagietkę pokroić na kawałki i opiec w tosterze,
2. Ząbek czosnku obrać i przekroić na pół, a następnie wcieramy go w każdy opieczony kawałek bagietki
3. Skropić delikatnie tak przygotowane kawałki bagietki dobrą oliwą z oliwek (można posmarować pędzelkiem:)
4. Pomidory sparzyć, zdjąć skórki, pokroić w kostkę, odcedzić z nadmiaru wody.
5. Dobrze odsączone pomidory nakładać na opieczone i wysmarowane czosnkiem i oliwą kawałki bagietki (tuż przed podaniem! bo bagietki muszą być chrupiące:)
6. Doprawić gruboziarnistą solą morską i świeżo zmielonym pieprzem
7. Aby przygotować szybką sałatkę z surimi, należy w pierwszej kolejności zaparzyć wrzątkiem błyskawiczny makaron chiński i odstawić na chwilę aby zmiękł.
8. Do miski wrzucamy kukurydzę, pokrojony w kostkę zielony ogórek, pokrojone w kostkę/plasterki surimi, koperek i odsączony z wody makaron i wszystko ostrożnie mieszamy
9. Aby przygotować cytrusowy dressing należy zmieszać majonez, 2-3 łyżki oliwy i sok i skórkę z połowy cytryny - najlepiej w shakerze do dressingów, ale można tez wykorzystać mały słoiczek z nakrętką, tudzież po prostu wymieszać wszystko dokładnie łyżeczką w szklance. Tak przygotowanym dressingiem skrapiamy naszą sałatkę i szybkie wakacyjne danie  gotowe!:)



A to co zostanie można na drugi dzień zabrać do pracy, do tego świeża chrupiąca bułeczka z piekarni i mamy super bento!:)

sobota, 4 lutego 2012

Sałatka nicejska

Jak ten wielki tuńczyk mieści się w takiej małej puszce??? Przecież dzięki swym rozmiarom ryba ta potrafi dostarczyć za jednym razem nawet do 900 kilogramów mięsa - jak przeczytałam w jednej książce. W puszce dostajemy zatem jego niewielki wycinek... skrawki... skromną porcyjkę... Nie wiem jednak czy to prawda z tymi 900 kilogramami, bo czytałam też o najdroższym tuńczyku świata, za którego jeden sushi master zapłacił 736 500 dolarów! A była to spora rybka - ważyła 269 kilogramów.


Dziś tuńczyk wylądował w naszej śniadaniowej sałatce nicejskiej, której 3 najpewniejsze składniki to: sałata, jajka i właśnie tuńczyk:) Reszta składników bywa różna, co kuchnia to inna wersja:) Do tego dwa sosy: jeden dla mnie, a drugi dla Miśka, bo taka sałatka najlepiej smakuje z Twoim ulubionym sosem sałatkowym:)


SKŁADNIKI (2 porcje):
- kilka listków sałaty
- 6 pomidorków koktajlowych
- pół ogórka długiego
- 12 czarnych oliwek
- 2 plasterki czerwonej cebuli
- pól puszki tuńczyka w zalewie (w kawałkach, nie sałatkowy - rozdrobniony)
- 3 jajka ugotowane na twardo
- sos niby winegret: oliwa i różowy ocet winny zmieszane wg uznania + szczypta oregano, soli i pieprzu
- sos majonezowy: dwie łyżeczki majonezu + czubata łyżeczka keczupu + szczypta oregano i pieprzu

PRZYGOTOWANIE:
1. Do dwóch półmisków dodajemy po równo wyżej wymienione składniki, w kolejności:
- poszarpane listki sałaty
- obrany ogórek pokrojony w kostkę
- pomidorki koktajlowe przekrojone  na połówki
- oliwki
- w sam środek układamy tuńczyka
- krążki cebuli przekrojone na pół (półksiężyce)
- na wierzchu kładziemy jajka przekrojone na ćwiartki:)
2. I gotowe:) Podawać z ulubionym sosem sałatkowym.


sobota, 22 października 2011

Serowe bliny z surimi i kawiorem

Miłość od pierwszego wejrzenia. Obiektem westchnień stały się placki. Puszyste jak kobiety Rubensa. Serowe love. Po raz pierwszy ujrzałam je na blogu Magdy K. i od razu postanowiłam je zrobić, jeszcze tego samego dnia. Zrobiłam to i nie żałuję. Fotka może nie za bardzo oddaje to, jak bardzo są genialne - fotografowałam przy sztucznym świetle i dlatego wyszło to średnio, ale zapewniam że są dobre, sycące (z podanych proporcji wyjdzie 12 placków, czyli 3 porcje na pewno, a 4 porcje na mniejszy apetyt - więc nie trzeba długo stać nad patelnią). Polecam i zmykam, bo jestem w gościach i tylko na moment się wyrwałam do komputera:)


SKŁADNIKI:
bliny:
- 175 g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 300 ml mleka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki mielonej gorczycy (ja dodałam grubo mielonej własnoręcznie w moździerzu)
- 150g tartego cheddara (ja dodałam zwykły żółty ser, ale pewnie ser o intensywnym smaku byłby lepszy)
- spora garść posiekanego szczypiorku + do posypania na talerzu
- białka z 4 jajek
- tłuszcz do smażenia
dodatki:
- 8 paluszków surimi (paluszki krabowe)
- łyżeczka szczypiorku
- łyżeczka majonezu
- łyżeczka soku z cytryny + opcjonalnie: odrobinka skórki z cytryny
- pieprz
- czarny kawior

PRZYGOTOWANIE:
1. W misce wymieszać mleko, mąkę i proszek do pieczenia. 
2. Następnie dodać gorczycę, starty żółty ser i szczypiorek.
3. Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli i dodać do ciasta - wszystko starannie wymieszać.
4. Usmażyć małe placki (po 3-4 na patelni).
5. Propozycja podania: przygotowujemy sałatkę z surimi - paluszki krabowe drobno siekamy, dodajemy majonez, szczypiorek i sok z cytryny (+ opcjonalnie skórka). Podajemy z łyżeczką sałatki i kleksem z czarnego kawioru.

Naleśnikowa sobota

niedziela, 9 października 2011

Kawior. Gunkan maki.

Gdy po raz pierwszy ujrzałam gunkan maki od razu chciałam je zrobić. Łódeczki z ładunkiem pomarańczowych perełek, a do tego ogórkowy żagielek... Cudo! Wszystko fajnie, tylko że ja nie jestem miłośnikiem sushi:) To mnie jednak nie powstrzymało... Miłośnikiem tego dania jest u nas Miśku, a i Gosia ze Smaków Alzacji lubi eksperymenty, więc postanowiłam wykorzystać sytuację i zorganizować w domowym zaciszu sushi party:P


To ciekawe doświadczenie, poznać wirtualną koleżankę. Znamy się tylko z... bloggera, można sparafrazować piosenkę. Takie spotkania są niezwykle inspirujące: wymiana doświadczeń, kulinarne opowieści i rozmowy o wszystkim:) Dwa tygodnie temu widziałyśmy się po raz pierwszy. Dziś po raz drugi. Moja imienniczka przyniosła pyszną jabłkowo-cytrynową tartę (został kawałeczek do jutrzejszej kawki, jupi!) i przyrządzonego po azjatycku śliwkowo-pikatnego kurczaka dla sushi-niejadków takich jak ja i mężczyzna Gosi:)

Ja zaś przygotowałam sushi, a tym po raz pierwszy: gunkan:) Nad kształtnością łódeczek muszę jeszcze popracować, to wyszło dopiero na fotkach. Wyglądają jak worki na śmieci z ikrą w środku, hehe;) No i do listy życzeń dopisuję profesjonalny, mega ostry nóż! Ogórkowe pióropusze powinny być cienkie jak mgiełka, a wyszły tak, jak widać na załączonym obrazku:)



SKŁADNIKI:
(gunkan robi się "przy okazji" robienia innych rodzajów sushi, więc proporcje ryżu i glonów podaję na "całość" z czego należy poświecić np. 2 listki nori i 10 małych, podłużnych wałeczków ryżu na gunkan)

- specjalny ryż do sushi (500g)
- glony nori (8-10 listków)
- marynowany imbir
- ocet ryżowy
- sos sojowy
- wasabi
- ogórek zielony
- ikra łososia
- pół filiżanki wina ryżowego, można zastąpić białym wytrawnym/ półwytrawnym
- cukier, szczypta soli

PRZYGOTOWANIE:
1. Przygotowujemy zaprawę do ryżu: mieszamy 6 łyżek octu ryżowego, 5 łyżek cukru, szczyptę soli.
2. Przygotowujemy ryż: 
- ryż dokładnie opłukać pod zimną wodą, pocieramy ręką ziarenka ryżu, aby pozbyć się jak największej ilości 'pyłu ryżowego'
- zalać wodą i namoczyć przez 30 minut
- odlać wodę, przełożyć na patelnię, zalać 2,5 szklanki wody, zagotować i przez 3 minuty gotować pod przykryciem na dużym ogniu, następnie skręcić ognień, gotować jeszcze przez 10 min, potem wyłączyć całkiem, i pozostawić na 15 minut aby ryż "doszedł"
- na koniec ryż powinien jest sklejony, ale ziarenka są w całości i nie rozpadają się:)
- następnie przyprawiamy ryż przygotowaną wcześniej zaprawą do ryżu
3. Z części ryżu lepimy małe wałeczki o długości około 2 cm (około 10 sztuk).
4. Listek nori tniemy nożyczkami na około 5 pasków.
5. Ikrę łososia przekładamy do miseczki i zalewamy na 2-3 minuty białym winem. Potem odsączamy.
6. Przygotowujemy pióropusze z ogórka wg tego filmu, 1 minuta 44 sekunda filmu:) ps. nie wiem w jakim języku gość mówi, ale wszystko zrozumiałam, w razie jakby co, to pytajcie w komentarzach:) Filmik genralnie prezentuje jak lepić gunkan maki:)
7. Przygotowujemy miseczkę z wodą. Owijamy wałeczek ryżu paskiem z nori, końcówkę nori przyklejamy przy pomocy wody. Dociskamy ryż w "łódeczce" do dna, nakładamy łyżeczką ikrę łososia, na końcu łódeczki wciskamy ogórkowy żagielek. Z wasabi lepimy mała kuleczkę, którą zdobimy gunkan maki. Gotowe!


Gosiu, dziękujemy Wam za odwiedziny:))) 

Miłego wieczorka! Kawiorowy przepis dodaję do akcji na Durszlaku:

czwartek, 18 sierpnia 2011

Swojskie antipasti i placki ziemniaczane z kiszoną kapustą

W ostatni przedłużony weekend  odbył się w Poznaniu Festiwal Dobrego Smaku. Dowiedziałam się o tym w niedzielę, oczywiście z innych poznańskich blogów kulinarnych. Szybka decyzja - no to jedziemy na Rynek. Zwiedzanie straganów z naturalną, swojską żywnością rozpoczęłam od... stoiska z Jabłecznikiem Trzebnickim, czyli polskim cydrem. Smakował idealnie, prawie jak soczek, ale nie za słodki, nie za kwaśny - w sam raz na słoneczny dzień. Cydr jest jednak zwodniczy, mimo iż nie czuć w nim alkoholu - to wierzcie mi na słowo: zawiera alkohol (około 5-6%).


Strasznie kusiły stoiska z pieczywem. Chrupiące chlebki na zakwasie, były po prostu pycha! Praktycznie każdy produkt można było skosztować przed zakupem, więc nie było ryzyka, że kupujemy chleb albo kiełbasę w worku;)


Nie wiedziałam też, że jest tyle rodzajów sera korycińskiego. Zanim wybrałam coś dla siebie posmakowałam kilka gatunków i ostatecznie zdecydowałam się na naturalny, podsuszany.


Interesujący był także wypiek kołaczy. Wyglądały na mega słodkie, dlatego ich nie próbowaliśmy - po tylu degustacjach wędzonych kiełbas i serów - jakoś to się nie komponowało:)


Miśku natomiast skusił się na świeżą ostrygę. Powiedziałabym żywą, gdyby nie to, czego się dowiedziałam na miejscu, że po otwarciu skorupki i oderwaniu ostrygi od muszli - to małe stworzonko zdycha. Ten niuans sprawił, że ja jednak podziękowałam za takie danie. 


 Ostatecznie udało nam się zgromadzić następujące składniki do skomponowania swojskiego antipasti:
- wędzony sum, który okazał się prawdopodobnie najlepiej uwędzoną rybą na świecie
- swojska kiełbasa z kawałkami mięsa - Miśku pochłonął ją w dniu zakupu prawie w całości
- pikantna kiełbasa węgierska, bardzo się przydała do doprawienia i zaostrzenia leczo
- jabłecznik trzebnicki, czyli cydr - jak już wspominałam pokochałam ten napój:)
- ser koryciński naturalny, podsuszany - z piękną żółtą skórką i smakiem wiejskiej śmietany
- ser mascarpone wędzony - słony i wędzony, czyli coś czego bym się nie spodziewałam po mascarpone
- chleb żytni cebulowy - cudny chlebek na zakwasie

Po takiej przystawce pasowały tylko równie swojskie placki ziemniaczane popijane schłodzonym cydrem. Na ostro -  z cebulą i czosnkiem. Z kwaśną nutką - kapusta kiszona. I z cudownie kremową kwaśną śmietaną.



SKŁADNIKI:
- 0,5 kg ziemniaków
- 250 g kiszonej kapusty
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 jajko
- mąka
- sól i pieprz
- kwaśna śmietana do podania.

PRZYGOTOWANIE:
1. Obrane ziemniaki, cebulę, czosnek i kapustę kiszoną zmiksowałam w blenderze - dość drobno.
2. Dodałam jajko i mąkę (na oko) tak aby kawałeczki ziemniaków i kapusty otoczyło mączne ciasto.
3. Doprawiłam solą i pieprzem, a następnie usmażyłam na złoty kolor.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Kotleciki z tuńczyka

Jakoś opuściła mnie wena ostatnimi czasy... Nie tylko nie chce mi się gotować, ale nawet nie chce mi się jeść... To znaczy, odczuwam głód, ale nie mam żadnych fanaberii kulinarnych, jak to zwykłam nazywać, polegających na tym, że jednocześnie mam ochotę na dziesięć skrajnie różnych produktów. Jadam teraz dania banalne, tak proste jak te kotleciki z tuńczyka, ziemniaków i natki pietruszki. Do tego gotowy sos chilli z dodatkiem cytryny.


A gdyby tak zjeść nienazwaną substancję? Ktoś musiałby mi to podać. Ostatnio widziałam konkurs w telewizji kulinarnej - zaproszeni goście jedli znane im potrawy pod postacią pierożka. Jeden krył w sobie bliny z kawiorem zmielone na farsz, a drugi farsz był ze zmielonego sushi. Jak bardzo forma determinuje nasze doznania kulinarne, to niesamowite!

"Przesadą byłoby twierdzenie, że znajomość nazwy zmienia smak. Niewątpliwie jednak modyfikuje nasz stosunek do smaku, sposób, w jaki go odbieramy. Jedzenie, którego nazwy nie znamy, próbujemy z wahaniem, z większą uwagą, ostrożniej. Gdy tylko znamy nazwę - zjadamy ją. Spożywamy polewę z języka, trawimy plastry słowników."*


SKŁADNIKI:
- 2 puszki tuńczyka w sosie własnym
- pęczek pietruszki
- 1 cebula
- 2 czosnki
- 1 duży ziemniak
- 1 jajko
- sól i pieprz
- do podania: sos chilli z cytryną (np. tao-tao), idealnie pasuje do kotlecików szklanka kefiru

PRZYGOTOWANIE:
1. Ziemniaka ugotować w mundurku, potem obrać i podusić na puree.
2. Pietruszkę, cebulę i czosnek maksymalnie drobno poszatkować i wymieszać z ziemniakami.
3. Dodać odsączonego tuńczyka i jajko - całość dokładnie wyrobić. Doprawić solą i pieprzem.
4. Formować małe kulki, spłaszczyć je jak kotlet mielony i smażyć na złoty kolor.
5. Podawać z sosem chilli.


Zatem wyruszam na poszukiwania nienazwanego jedzenia. Nie jest jasne dokąd prowadzi ta droga...

* Roger-Pol Droit "101 zabaw filozoficznych. Doświadczenie codzienności", "30.Jeść nienazwaną substancję", s.72, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2004

piątek, 15 lipca 2011

Pstrąg buszujący w zbożu

Lekka tym razem zgotowała nam niezłą zagwozdkę, czyli konkurs: "Lekki zawrót głowy - co kręci Cię w kuchni". Pytanie jest proste. Odpowiedź już nie... Cokolwiek napiszę, zaraz kasuję, bo brzmi banalnie i jest sztuczne jak sznur plastikowych pereł. Ot taki przykład: gotuję, bo lubię. Gotuję, bo ogarnęła mnie pasja odkrywania nowych smaków. Albo, bo w ten sposób realizuję marzenie o spiżarni Nigelli z tymi wszystkimi przyprawami, sosami, smakami! Bo chcę się czegoś nauczyć. Bo znudził mi się schabowy, awaryjne spaghetti i nie mogę już patrzeć na przyrządzoną w biegu chińszczyznę. A zatem: co mnie kręci?


Weźmy na przykład takiego pstrąga, którego nigdy wcześniej bym nie zrobiła. Nie zrobiłabym go tylko dlatego, że nie wiedziałabym o istnieniu takiego przepisu. Kiedyś zadowalała mnie kulinarna rutyna. Na studiach potrafiłam jeść miesiącami ryż lub makaron z sosem w proszku przyrządzanym według najprostszej opcji na opakowaniu. Gdy raz chciałam zrobić jakąś porządną zupę, poszłam do rzeźnika i zapytałam ekspedientkę, które mięso najlepiej nadaje się do zupy. Ona popatrzyła na mnie z niedowierzaniem i z lekką wyższością odparła:
- Nie wie pani? No pani JUŻ powinna wiedzieć - był to ewidentny przytyk do mojego wieku, a miałam dopiero dwadzieścia lat.
- No tak, ale ja się właśnie dopiero uczę... - odparłam poważnie, ale z uśmiechem. Pani też złagodniała w jednej chwili  i widząc moje ślepia wpatrzone bezmyślnie w lodówkę z mięchem doradziła mi co mam wybrać.


Wracając do pstrąga buszującego w zbożu, w owsie dokładnie rzecz biorąc... Przepis na tą rybkę znalazłam w książce Jamiego "Każdy może gotować":) Zaintrygował mnie od razu i wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała go wypróbować. Kołderka z musztardy diżońskiej i chrupiące przyrumienione płatki owsiane - taka panierka do ryby, to naprawdę genialny pomysł!

PS. Co mnie kręci? Właśnie to: zarażać się od kogoś entuzjazmem i sprzedawać go dalej! Dzięki Lekka, za ciągłe rybne przypominajki. Jeżeli chodzi o finalną odpowiedź w temacie "co kręci mnie w kuchni", to jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. To znaczy, mam nadzieję, że w ciągu tego konkursowego tygodnia, jeszcze coś mądrego przyjdzie mi do głowy. To będzie bardzo refleksyjny tydzień... :)

SKŁADNIKI:
- 2 duże filety z pstrąga (ok. 350-400g)
- 4 łyżeczki musztardy Dijon
- 4 garście płatków owsianych (użyłam górskich)
- oliwa z oliwek
- pudełko roszponki
- kilka pomidorków suszonych osączonych z zalewy
- cytryna

PRZYGOTOWANIE:
1. Ustawiamy piekarnik na najwyższą temperaturę, jeśli mamy funkcję grill - to ją włączamy.
2. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia i posmarować oliwą.
3. Ułożyć na niej filety, osolić i doprawić pieprzem, filety smarujemy musztardą (2 łyżeczki powinny wystarczyć na jeden filet).
4. Płatki wsypujemy do miski i skrapiamy oliwą, mieszamy, aby się nią pokryły. Następnie na filecie układamy warstewkę płatków i przyklepujemy łyżeczką. W razie konieczności dodatkowo skropić fileta oliwą.
5. Blaszkę z pstrągami wkładamy do piekarnika na około 10-15 minut aż płatki się zrumienią a ryba się upiecze.
6. Na talerz wykładamy umytą roszponkę i posypujemy pokrojonymi suszonymi pomidorami. Na tak przybrany talerz wykładamy upieczonego pstrąga, podajemy z kawałkiem cytryny do wyciśnięcia na talerzu.

sobota, 9 lipca 2011

Kolorowy sum

Cztery kolory - papryka. Czyli uroki blendera - historia prawdziwa. Gdy tylko ujrzałam na straganie cztery kolory papryki: czerwony, pomarańczowy, zielony i żółty (wszystkie naraz w rozsądnych cenach), musiałam je mieć. Problem w tym, że papryka poddana obróbce termicznej traci swą chrupkość, a czasem i kolor. Dlatego poszatkowałam je na drobno przy pomocy odpowiedniej przystawki blendera i podałam ją w formie surówki:)


Tak podane danie można śmiało podać komuś, kto twierdzi, że nie lubi ryb i ryżu. Kolorowa papryka zdecydowanie odwraca uwagę osoby konsumującej od istoty rybnej. Jeśli zaś z tylu gatunków ryb, wybierzemy akurat suma afrykańskiego, który nie ma ości (i o którym pisałam tutaj) - to sukces jest gwarantowany!:) Tajemnicza kolorowa potrawa, tak powinno się to danie prezentować:)


       "W oczy twe, życie, patrzyłem ostatnio! I zdało mi się, że tonę w głębi niezgłębionej.
     Aleś mnie wyciągnęło złotą wędką; śmiejąc się drwiąco, gdy nazwałem cię niezgłębionym, i odzywając się w te słowa:
       - Tak mówią wszystkie ryby; czego o n e zgłębić nie mogą, jest niezgłębione."*

SKŁADNIKI:
- 0,5 kg filetów z suma afrykańskiego
- 4 papryki w różnych kolorach (w temperaturze pokojowej)
- limonka
- sos chili słodko-kwaśny (typu tao-tao)
- ryż
- sól, pieprz cytrynowy

PRZYGOTOWANIE:
1. Papryki poszatkować bardzo drobno i każdy kolor umieścić w osobnej miseczce. Robimy to na początku aby lekko puściły sok. Można je delikatnie osolić.
2. Filety z suma pokroić na paski i ugotować na parze osolone i posypane pieprzem cytrynowym.
3. Ugotować ryż, a w osobnym garnuszku podgrzać sos chili.
4. Limonkę podzielić na cząstki.
5. Podawać w następujący sposób: na środku talerza ułożyć ryż, na nim cząstki limonki, dokoła ryżu kawałki ryby, a ostatni krąg stanowi poszatkowana papryka. Rybę polewamy sosem chilli i gotowe!:)



* Friedrich Nietsche "To rzekł Zaratustra" (Część Druga, Pieśń taneczna), s. 141, wyd. PIW, Warszawa 1999r.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Prosta sałatka z wędzonej makreli

Gdyby kobiety zamilkły. W końcu byłby święty spokój, powiedzieliby koledzy z pracy. Pomyślałbym, że się obraziłaś, rzekłby Miśku. Byłoby to nie do zniesienia, myślę ja. Razem z jedną koleżanką, która ma tą samą przypadłość co ja (co pomyślę, to powiem - a czasem nawet bez tej pierwszej fazy:) wymyśliłyśmy, że każda z nas powinna wypowiadać na głos tylko co drugą rzecz, o której pomyśli. Niestety nie jest to łatwe. Zazwyczaj orientujemy się dopiero po fakcie, mówiąc: "No tak, to była ta rzecz, o której powinnaś była tylko pomyśleć".


Co by się stało? Gdyby kobiety zamilkły. Jak ryby, które nie mają głosu. Które są dzisiaj u nas na obiad. W postaci sałatki. Prostej. Bo jest taki upał, że już mi się mózg przegrzewa. I nawet mówić mi się chce. A zaraz jeszcze muszę wykonać służbowy telefon. Godzina słuchania, jak inni gadają. To chwila próby dla gaduły. Trzymajcie kciuki:)

SKŁADNIKI:
- 100 g ugotowanego osolonego ryżu
- 1 wędzona makrela obrana ze skóry, pozbawiona ości
- 1 papryka czerwona pokrojona w kostkę
- 5 małych ogórków kiszonych pokrojonych w kostkę
- pęczek koperku drobno posiekany
- 2 łyżki majonezu, pieprz

PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie składniki wymieszać dokładnie. Dodać majonez i doprawić pieprzem. Gotowe i można jeść:)


sobota, 4 czerwca 2011

Bułeczki śniadaniowe

Upalny sobotni poranek nie zachęca do wychodzenia po śniadaniowe zakupy. Zaczęłam przeglądać książki kucharskie w poszukiwaniu łatwego przepisu na śniadaniowe pieczywo. W końcu jakiś znalazłam, ale był to przepis na bułeczki z owocami Jamiego Olivera* gęsto przybrane łyżką dżemu i bitej śmietany. Bez cukru, ale na słodko. Takich śniadań jednak nie lubię za bardzo, bo po godzinie jestem od razu głodna...


Po upieczeniu wyszło na jaw dlaczego bułeczki trzeba mocno upaćkać w dżemie i bitej śmietanie... Bo, dyplomatycznie mówiąc, są bardzo kruche, żeby nie powiedzieć... suche. Dla osoby takiej jak ja, która od dzieciństwa nie jada masła, to duże wyzwanie. Jednak jak zwykle jakoś sobie poradziłam: jogurt, majonez, musztarda i odbył się nieformalny casting na najładniejszą kanapkę:)

SKŁADNIKI (podaję oryginalny przepis, a w nawiasie moje modyfikacje):
- 120g mieszanki suszonych wiśnie i/albo rodzynek + sok pomarańczowy do nasączenia ich (pominęłam te składniki)
- 450 g mąki + 3.5 łyżeczki sody oczyszczonej (użyłam mąki orkiszowej)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 120 g masła (dodałam trochę na oko, bo kostka masła była nieregularnie naczęta z kilku stron, a pierwotnie ważyła 375g i trudno mi było oszacować ile to 120g:)
- sól
- 2 duże jajka
- 5 łyżek mleka + trochę do posmarowania (użyłam też do posypania: maku, czarnuszki i przyprawy do chleba z masłem)
- dżem dobrej jakości + 150ml bitej śmietany (zamiast tego był tuńczyk, szynka, boczek, ale o tym niżej)

PRZYGOTOWANIE:
1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
2. Namocz rodzynki w soku (pominęłam ten krok).
3. Wymieszaj mąkę, sodę, sól, proszek do pieczenia i masło - można palcami, można robotem kuchennym - do konsystencji okruchów chleba.
4. W oddzielnej miseczce rozmącić jajko z mlekiem i dodać do mąki z masłem (jeśli robisz bułeczki na słodko, to jest moment aby dodać odcedzone rodzynki)
5. Całość wymieszaj tak, aby uzyskać miękkie suche ciasto (jeśli to konieczne dodać trochę mleka)
6. Ciasto rozwałkować na oprószonym mąką blacie na grubość 2 cm. Wykrawaj foremką lub szklanką okrągłe kawałki i układaj na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce.
7. Posmaruj bułeczki pędzelkiem zanurzonym w mleku (i tu dodałam różne posypki: mak, czarnuszka itd.)
8. Piecz przez 12-15 minut aż bułeczki urosną i się przyrumienią. Wyjmij z piekarnika i odstaw na kratce do ostygnięcia.

A teraz ranking bułeczek... 

Niekwestionowanym zwycięzcą była Bułeczka z tuńczykiem, łyżeczką jogurtu naturalnego, dwoma listkami szczawiu i przyprawą do pomidorów


Drugie miejsce zajmuje Bułeczka z prosciutto crudo, kleksem majonezu, listami pietruszki i cząbru.


Last but not least... Bardziej geometryczna Bułeczka z plasterkiem żółtego sera, cienkim plasterkiem surowego boczku, musztardą dijon, listkiem cząbru i marynowanym zielonym pieprzem.



* J. Oliver  "Każdy może gotować", str. 331

sobota, 28 maja 2011

Sum afrykański w złocistej panierce

Oto kolejny przepis z owianej niesławą "Kuchni" Nigelli. Przepis na panierkę do ryby. [Tu można ponarzekać, że to banalne]. Panierka ma dwie podsatwowe zalety: ma piekny żółty kolor i jest fajnie chrupiąca. Resztę przepisu zmieniłam. Dodałam od siebie skórkę cytrynową, bo komponuje się kolorystycznie i smakowo:) A pod panierką znajdziecie suma afrykańskiego - ta ryba to istny strzał w dziesiątkę! Jego mięso nie zawiera żadnych ości i ma bardzo delikatny smak. Całość podana została na kołderce z sałaty lodowej oprószonej suszoną miętą i muszę powiedzieć, że do tego dania idealniepasuje kokosowe lassi:)


Wiele z osób, które oglądają programy kulinarne Nigelli Lawson, mówi że ta formuła już się zużyła, że widać pewną grę aktorską w jej pozach, uśmiechach do kamery i wymuszonej "radości gotowania". Powiem szczerze, że na jakimś głębokim wewnętrznym i intuicyjnym poziomie też to zauważyłam, gdy obejrzałam pierwszy odcinek "Kuchni Nigelli". Było to jednak po przeczytanie niepochlebnych recenzji, więc trochę kierowałam się oceną innych, tych którzy wytykają jej sztuczność i to oni zwrócili mi na to uwagę. Zatem jako osoba idealizująca jej postać, szybko to wyparłam i staram się o tym nie myśleć:) Dla mnie nadal Nigella będzie jak głos Krystyny Czubówny - metodą relaksacyjną pod postacią kobiety.

Demistyfikacja Nigelli, przypomniała mi "traumatyczną" historię z dzieciństwa, kiedy to w Teleranku pokazano, jak się tworzy bajki animowane. Narysowana na zwykłych kartkach Myszka Miki w minimalnie różniących się pozycjach, przy szybkim przewracaniu kartek zostaje wprawiona w ruch. Oszustwo. Animowane postacie nie istnieją w realnym świecie. Nigdy ich nie poznasz. Rozczarowanie. Jednak nie przestałam lubić kreskówek. Nie zabija się posłańców, ale można przestać żywić do nich sympatię i tak przestałam lubić Teleranek. Od tamtej chwili preferowałam sobotnie 5-10-15.

Czasem fajnie jest uwierzyć w jakiś mit i cieszyć się jego prostotą. Jeśli to sprawia, że jesteśmy bardziej radośni, kreatywni i zrelaksowani, to jest to nawet wskazane:)

SKŁADNIKI:
 
 ryba w złocistej panierce:
- ok. 0,6 kg filetów z suma afrykańskiego bez skóry (2 sztuki)
- 1 jajko
- 125 g kaszki kukurydzianej
- 100 g mąki kukurydzianej
- łyżka startej skórki z cytryny
- sól, pieprz, łyżka oliwy do panierki i oliwa do smażenia
- 100 g ryżu
- kilka listków mięty do przybrania
- 2 grubsze plasterki cytryny pokrojone w ćwiartki do podania na talerzu
 
kołderka z sałaty lodowej:
- główka sałaty lodowej
- trochę oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
- 2 łyżeczki suszonej mięty

PRZYGOTOWANIE:
0. Wstawić wodę na ryż i ugotować go wg przepisu na opakowaniu.
1. Jajko rozmącić z łyżką oliwy, solą, pieprzem i skórką cytrynową w takiej miseczce, w której zmieści się ryba. W drugiej miseczce wymieszać kaszkę i mąkę kukurydzianą.
2. Rybę zanurzyć w mieszance jajka z oliwą z obu stron i obtoczyć w mieszance kaszki i mąki kukurydzianej.
3. Smażyć z obu stron na złoty kolor na patelni skropionej oliwą do smażenia. Moje filety były bardzo duże, więc smażyłam je na małym ogniu, często przewracając z jednej strony na drugą przez cały czas gotowania się ryżu i przygotowywania sałaty.
4. Sałatę lodową pokroić nożem na plasterki o grubości około centymetra i ostrożnie przełożyć na talerz przykrywając całą jego powierzchnię. Sałatę skropić oliwą z oliwek z pierwszego tłoczenia i posypać łyżeczką suszonej mięty. To samo wykonać na drugim talerzyku.
5. Podawać z ryżem i cząstkami cytryny, rybę przybrać listkami mięty.


poniedziałek, 9 maja 2011

Młode cukinie z łososiem i serem pleśniowym

Dostałam na urodziny od brata krem balsamiczny. Braciszek dzięki iPhonowej aplikacji stał się miłośnikiem sztuk kulinarnych w wykonaniu własnym opartym o przepisy Jamiego Oliviera. Zostałam obsypana setką rad kulinarnych, pochwał Jamiego i przechwalanek brata na temat jego osiągnięć kuchennych:)


Trzeba mu przyznać, że co do kremu balsamicznego - miał rację. Gęsty. Ciemny. Słodki i kwaśny jednocześnie. Nadaje potrawie nie tylko dodatkowego efektu wizualnego, ale też wzbogaca smak i uszlachetnia danie:)

SKŁADNIKI:
- 4 małe cukinie
- 200 g wędzonego łososia (może być sałatkowy)
- ok. 150g sera z niebieską pleśnią
- ciemny krem balsamiczny

PRZYGOTOWANIE:
1. Cukinie umyć i przekroić w wzdłuż. Opiekać na suchej patelni grillowej, lub po prostu na grillu, lekko osolić.
2. Wędzonego łososia postrzępić widelcem.
3. Ser pleśniowy pokroić na cienkie paski lub pokruszyć.
4. Zgrillowaną cukinię obłożyć łososiem, następnie serem pleśniowym i zapiekać w opiekaczu/ piekarniku do momentu aż serek się roztopi.
5. Podawać polane kleksami gęstego kremu balsamicznego.


poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Pasta kanapkowa z tuńczyka

Tuńczykowa pasta kanapkowa jest idealna na śniadanie. Jest to kolejny sposób na czyszczenie lodówki: został mi kawałeczek białego sera, puszka tuńczyka zawsze czeka w pogotowiu - np. na awaryjną sałatkę w biegu, do tego resztka posiekanego szczypiorku, który do jutra zrobiłby się zwiędły lub wysuszony.



SKŁADNIKI:
- 1 puszka tuńczyka w sosie własnym
- pół kostki sera białego (125g)
- pół pęczka cienkiego szczypiorku
- sól i świeżo zmielony pieprz



PRZYGOTOWANIE:
Ser rozdusić widelcem w miseczce, dodajemy odsączonego tuńczyka i poszatkowany drobno szczypiorek, doprawiamy solą i pieprzem - i gotowe:)


Tylna ścianka

sobota, 26 marca 2011

Paprykarz szczeciński

Historia paprykarza jest urzekająca, otóż jest on efektem pomysłu racjonalizatorskiego na zagospodarowanie resztek rybnych pozostałych po wycięciu kwadratowych filetów rybnych. Powstał w połowie lat 60 XX wieku, a opracowali go pracownicy laboratorium PPUDiR Gryf ze Szczecina. Składa się z ryby, ryżu, pasty pomidorowej, cebuli, oleju i przypraw, zatem skąd nazwa "paprykarz"? Otóż w pierwotnym przepisie dodawana była ostra afrykańska papryczka pima - całą tą wzruszającą historię można przeczytać na Wikipedii



Kulinarne smaki zainspirowały mnie do sentymentalnej podróży w poszukiwaniu smaków z dzieciństwa i padło na paprykarz, którym mama smarowała moje kanapki do szkoły. Wtedy to był obciach, mieć tak intensywnie pachnące rybą kanapeczki, a teraz paprykarz, można określić jako Risotto Północy i docenić jego walory. Najbardziej zbliżony do oryginalnego wydał mi się przepis znaleziony na stronie MojeGotowanie.pl.



SKŁADNIKI:
- 2 filety z mintaja (około 0,5 kg)
- 1 cebula
- 0,5 l wywaru rybnego
- 100g ryżu
- 0,5 kubka przecieru pomidorowego
- łyżeczka soli ziołowej
- łyżeczka dobrej słodkiej papryki
- listek laurowy
- 3 ziarna pieprzu
- pół łyżeczki ostrej pasty paprykowej
- łyżka keczupu (opcjonalnie)

PRZYGOTOWANIE:
1. Ryby krótko zagotować w 0,5 l wody z dodatkiem listka laurowego i soli ziołowej.
2. Na patelni zeszklić pokrojoną drobno cebulę, dodać ugotowaną rybę, którą rozdrabniamy na małe kawałeczki drewnianą łyżką - całość zalewamy wywarem rybnym pozostałym po ugotowanej rybie.
3. Dodajemy ryż, przecier pomidorowy i wszystkie przyprawy.
4. Całość gotujemy na bardzo małym ogniu, aż ryż wchłonie cały wywar i przecier i nawet lekko się rozgotuje, tworząc pastę paprykarzową.
5. Paprykarz można przełożyć do słoiczka, przykryć olejem, zakręcić wieko i przechowywać w lodówce do 2 tygodni.

A oto moja propozycja do fotoLiftu # 7 w art-piaskownicy:




czwartek, 11 czerwca 2009

Hawajskie filety z karmazyna

[jeszcze nie wypróbowane]

SKŁADNIKI:
- 20 dkg ryżu dzikiego i długoziarnistego
- 40 dkg różyczek brokułów
- sól
- cukier
- sok z cytryny
- 4 filety z karmazyna (po20dkg)
- 3 łyżki oleju
- puszka mango (425ml)
- posiekana cebula
- 2-3 łyżki mleka kokosowego
- 3 łyżki wiórków kokosowych

PRZYGOTOWANIE:
1. Ryż gotujemy 20 min - po 12 minutach dodajemy brokuły.
2. Ryby skrapiamy sokiem z cytryny, smażymy. Przyprawiamy solą i pieprzem.
3. Połowę plasterków mango miksujemy, pozostałe kroimy na kawałki. Smażymy cebulę. Dodajemy przecier owocowy i 100 ml soku z mango. Gdy sos się zagotuje, zdejmujemy z ognia i dodajemy pokrojone mango i mleko kokosowe. Przyprawiamy.
4. Karmazyna podajemy z sosem i ryżem, posypujemy wiórkami kokosowymi.

niedziela, 15 lutego 2009

Koreczki z mozzarelli, mintaja i ogórka kiszonego

SKŁADNIKI:
- mintaj a'la łosoś
- kulka mozzarelli (ale nie w zalewie)
- kilka ogórków kiszonych

PRZYGOTOWANIE:
Spód koreczka stanowi kostkę z mozzarelli, następna warstwą będzie mintaj a na wierzchu ogóreczek. Całość wygląda tak:

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Śledzie w korzennej marynacie

SKŁADNIKI:
- 0,5 kg solonych śledzi
- 2 cebule
- 4 łyżki oleju
- 3 łyżki miodu
- 1 łyżeczka Paprini Italiano
- 1 łyżeczka gorczycy białej
- 0,5 łyżeczki imbiru
- 50 ml octu winnego
- 1 łyżeczka gałki muszkatołowej mielonej
- 8-10 ziaren jałowca
- 1 łyżeczka ziela angielskiego
- pieprz ziołowy

PRZYGOTOWANIE:

1. Śledzie zamoczyć w wodzie na 10 minut, a następnie pokroić na kawałki.
2. Drobno pokrojoną cebulkę zeszklić na oleju i dodać wszystkie zioła i przyprawy
3. Ostudzoną marynatą polewamy śledzie i podajemy jako zakąskę
4. Najlepszy smak uzyskamy, jeśli śledzie będą się marynowały przez 2 dni przed podaniem.

niedziela, 14 grudnia 2008

Panga w sosie cytrynowym

SKŁADNIKI:

80 dkg filetów z pangi (może to być inna ryba o białym mięsie)
1/2 pęczka natki
1 cytryna
1 łyżka kaparów
4 łyżki schłodzonego masła
3 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki oleju
sól, pieprz, cukier

PRZYGOTOWANIE:

1. Jeśli filety są zamrożone, to wcześniej je odmrażamy i osuszamy papierowym ręcznikiem. Filety dzielimy na 4 porcje, solimy i oprószamy pieprzem.
2. Natkę płuczemy, strząsamy nadmiar wody a później drobno siekamy.
3. Ocieramy skórkę z wyszorowanej cytryny i wyciskamy z niej sok.
4. Na dużej patelni rozgrzewamy olej. Filety obtaczamy w mące i smażymy na dużym ogniu 1 minutę. Zmniejszamy ogień, odwracamy rybę i dosmażamy jeszcze 2 - 4 minuty. Odstawiamy pod przykryciem w ciepłe miejsce, najlepiej do nagrzanego do 50 - 80 st. piekarnika. Do garnuszka wlewamy sok z cytryny i dodajemy małymi porcjami masło, skórkę cytrynową, kapary i natkę. Delikatnie mieszamy. Przyprawiamy solą, pieprzem i odrobiną cukru. Sosem polewamy filety i krótko podgrzewamy.
5. Doskonałe z ziemniakami w mundurkach.

niedziela, 30 listopada 2008

Sushi



SKŁADNIKI:
- specjalny ryż do sushi (500g)
- glony nori (8-10 listków)
- marynowany imbir
- ocet ryżowy
- sos sojowy
- wasabi
- czarny sezam
- ogórek pokrojony w długie słupki
- awokado pokrojone z długie słupki
- sałata
- serek philadelphia
- paluszki krabowe
- łosoś (surowy kupiony w specjalistycznym sklepie, a jeśli ten sklep znajduje sie za daleko, to można kupić łososia solonego z koperkiem - byleby nie był wędzony)



PRZYGOTOWANIE:
1. Sushi to nie danie z surowej ryby, tylko danie z ryżu, więc najważniejszy jest właśnie ryż, który należy:
- dokładnie opłukać pod zimną wodą
- zalać wodą i namoczyć przez 30 minut
- odlać wodę, przełożyć na patelnię, zalać 2,5 szklanki wody, zagotować i przez 3 minuty gotować pod przykryciem na dużym ogniu, następnie skręcić ognień, gotować jeszcze przez 10 min, potem wyłączyć całkiem, i pozostawić na 15 minut aby "doszedł"
- na koniec ryż powinien być sklejony:)
- nastepnie przyprawiamy ryż specjalną zaprawą do ryżu, którą można w prosty sposób zrobić samemu:)

2. Zaprawa: mieszamy 6 łyżek ocet ryżowego, 5 łyżek cukru, 2 łyżeczki soli i dodajemy do ryżu, delikatnie mieszając drewnianą łyżką

3. Jeżeli nie posiadamy bambusowej maty, w zwijaniu sushi można sobie pomóc czystym kuchennym ręcznikiem. Więc na ręczniku układamy listek nori, nakładamy porcję ryżu tak aby zajęła 3/4 listka nori.

Przez środek ryżu smarujemy palcem linię z wasabi, układamy pasek a ogórka lub awokado, na to można położyć pasek z serka philadelphia, rybkę, sałatę, posypać czarnym sezamem - konfiguracja dowolna. Trzeba tylko zachować zasadę, aby wykorzystać co najmniej 2-3 skałdniki w tym coś rybnego oczywiście:)

Zwijamy, podwiając ręcznik, i kroimy na mniej więcej 1 cm - 1.5 cm palterki

4. Sushi należy jeść paleczkami lub palcami, broń boże widelcem! Podajemy z marynowanym imbirem, sos sojowy każdy może sobie indywidualnie wymieszać z wasabi na oddzielnym talerzyku - w proporcjach wg uznania.

Smacznego


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...