Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kuchnia arabska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kuchnia arabska. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 czerwca 2012

Dip paprykowy

Do kuminu podchodziłam dosyć ostrożnie. Spodziewałam się smaku choćby delikatnie zbliżonego do kminku zwyczajnego, a ten pasuje tylko do niektórych dań w naszym jadłospisie: do sera smażonego, do sucharków albo czeskiego, piwnego gulaszu. Gdy po raz pierwszy otworzyłam opakowanie kuminu, nie mogłam uwierzyć! Co za piękny i intensywny zapach! Niesamowity i nieporównywany z żadną inną przyprawą jaką do tej pory stosowałam. Trudno opisuje się smaki i aromaty, bo niektóre z nich są zbyt specyficzne. Na przykład, jak smakuje pieprz? Pieprzowo, prawda? No dobra - jest ostry, ale co dalej?


Kumin nie jest ostry. Nie jest słodki. Nie jest kwaśny. Ma jakby cytrusowy zapach, ale tak ziołowo-cytrusowy, albo kojarzący się z czymś kwaśnym. Dziwne, że nigdy nie wyczułam tego smaku w żadnej kebabowni, albo w restauracjach niby arabskich, shoarmowych, bo ta przyprawa idealnie komponuje się z daniami kuchni Bliskiego Wschodu. Szczypta kuminu zamienia zwykłą paprykę w orientalną podróż, na którą serdecznie zapraszam...



SKŁADNIKI*:
- 2 żółte papryki upieczone, obrane ze skóry i oczyszczone z pestek
- 4-6 łyżek bułki tartej (zależy ile soku puszczą papryki, więc lepiej zacząć od mniejszej ilości bułki tartej i w razie konieczności dodawać jej więcej, aż dip będzie miał bardziej zwartą konsystencję)
- 1-2 łyżki płatków migdałowych
- 2 ząbki czosnku
- sok z połowy cytryny
- duża szczypta zmielonego kuminu
- 3-4 łyżek oliwy z oliwek (+ do skropienia dipu przed podaniem)
- szczypta soli

PRZYGOTOWANIE:
1. Wszystkie składniki przekładamy do wysokiego naczynia i miksujemy blenderem na jednolitą. W razie konieczności doprawić dodatkowo solą. Przed podaniem obficie skropić oliwą z oliwek)
2. Dip dobrze pasuje do kotlecików mielonych (u mnie z mięsa indyczego), albo do koft czy falafeli. Ja podałam do tego jeszcze tabbouleh w wersji podstawowej: kuskus, pietruszka, cytryna, oliwa i cebulka, ale polecam też wersje bardziej "rozbudowane" [klik i klik].

*Przepis inspirowany przepisem Hani-Kasi:)

sobota, 21 stycznia 2012

Tabbouleh babci Simone

Lunch w Paryżu? Nie, nie ma tak dobrze, ten dzisiejszy odbył się znowu w Poznaniu:) Ale Lunch w Paryżu przeczytałam jakiś czas temu i dziś po raz pierwszy wykorzystałam przepis z tej książki. Jedyny, który od początku mi się spodobał, choć już kiedyś testowałam inną wersję tego dania. Poza tym, dzisiaj jest Dzień Babci, a tytułowa Simone to marokańska babcia narzeczonego/męża Elizabeth Bard, autorki tej powieści. Tabbouleh polecam, ale książki nie.



Co to za powieść, która rozpoczyna się happy endem, a jej dalsze strony to część, którą nawet autorzy bajek dla dzieci łaskawie (i wspaniałomyślnie!) obcinają słynnym skrótem "i żyli długo i szczęśliwie..." ??? Zero napięcia, zero ekscytujących uniesień, zero "części wspólnych" z czytelniczką, czyli np. ze mną:) Nie przemawiają do mnie problemy Amerykanki ze znalezieniem odpowiedniego rozmiaru ubrań w sklepach dla filigranowych Francuzek; albo jej wielkie oczy na uległą postawę rodziny chorego względem siły wyższej, czyli lekarza - bo w Polsce wygląda to podobnie jak we Francji; jeszcze mniej mnie wzrusza jej fascynacja zdolnością narzeczonego do ugotowania "czegoś z niczego", czyli z tego co akurat jest pod ręką, w lodówce czy spiżarce... Nasza Amerykanka zwykła gotować według przepisu, a nie tak jak ludzie lubiący jeść: swobodnie improwizując...


Nie porwała mnie ta książka, spodziewałam się po prostu większych fajerwerków, bo formuła powieści zapowiadała dobrą zabawę: rozdział i przepisy na dania, którymi raczyli się bohaterowie... A tu taki niesmak pozostał:) Mimo to, tabbouleh w wydaniu grejpfrutowym bardzo mi posmakował i serdecznie go polecam!

SKŁADNIKI (6-8 porcji)*:
- 2 szklanki kuskusu
- 2 szklanki drobno posiekanej pietruszki
- 1 łyżka drobno posiekanych listków mięty
- 250 g pomidorków koktajlowych pokrojonych na ćwiartki
- 1 ogórek pokrojony w kostkę
- 1/2 szklanki rodzynek
- 3/4 szklanki oliwy z oliwek
- sok z 1 i 1/2 grejpfruta różowego
- sok z 1 i 1/2 cytryny
- 1/4 łyżeczki gruboziarnistej soli morskiej
- 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
- trochę świeżo zmielonego pieprzu

PRZYGOTOWANIE:
1. Kuskus zalewamy szklanką wrzątku, a jak nasiąknie wodą i lekko przestygniemieszamy go widelcem aby porozdzielać ziarenka.
2. Rodzynki zalewamy małą ilością wrzątku aby zmiękły.
3. mieszamy oliwę, sól i sok z cytrusów.
4. Dodajemy pomidorki, ogórka, posiekane zioła, rodzynki i sos do kuskusu i wszystko dokładnie mieszamy.
5. Doprawiamy kuminem i pieprzem.
6. Najlepiej przed podaniem potrzymać trochę w lodówce, aby smaki się przegryzły:)


* E. Bard, "Lunch w Paryżu", wyd. Bukowy Las, Warszawa 2011, s.68

wtorek, 26 kwietnia 2011

Prawie libański pudding

Gdy zobaczyłam ten przepis w małej książeczce "Potrawy z ryżu", od razu chciałam go wypróbować. Niestety pojawił się kłopot: nigdzie nie mogłam znaleźć wody różanej. Przeszukałam pół internetu, wszędzie akurat: produkt aktualnie niedostępny. Sklepy podpowiadane na forach też "wyjątkowo" nie dysponowały tym produktem. 

Gdy byliśmy w Monachium szukałam wszędzie, gdzie tylko się dało - i w końcu sukces: w sklepie z bio-żywnością! Jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam z zakupu produktu spożywczego:)


Libański pudding ryżowy (podobno nazywa się Roz bil halib) nadal chodził mi po głowie. W końcu kupiłam mielone migdały... Okazało się jednak, że nie mam mąki ryżowej... - znalazłam na to sposób.  Zaraz potem wyszło na jaw, że tarte migdały, które kupiłam nie były łuskane. Deser na obrazku ewidentnie nie zawierał migdałowych otrębów. No cóż, mój ma po prostu więcej błonnika (?) - przyda się po wielkanocnym obżarstwie:)

A smak? Przed dodaniem wody różanej... budyniowy, nijaki, tylko faktura ciekawa: migdałowo-okruszkowa. A po dodaniu tego różanego cudeńka... mmm... mistrzostwo:)

SKŁADNIKI (2 porcje):
- 1 szklanka mleka
- 2 łyżki mąki kukurydzianej (lub mąki ryżowej, jak w źródłowym przepisie)
- ok. 100 g mielonych migdałów
- 1 łyżka wody różanej
- 2 łyżki cukru

PRZYGOTOWANIE:
1. W 1/3 szklanki rozpuścić mąkę kukurydzianą tak, aby nie było grudek
2. Pozostałe mleko zagotować, dodać cukier i powoli wlewać mleko z mąką przygotowane w punkcie 1.
3. Gotować chwilę na wolnym ogniu, cały czas mieszając.
4. Gdy mleko zacznie gęstnieć i bulgotać dodajemy tarte migdały i mieszamy, aby się równomiernie wymieszały.
5. Odstawić z ognia i chwilę przestudzić.
6. Dodać łyżkę wody różanej i jeszcze raz wszystko wymieszać.
7. W przepisie było napisane, by pudding podawać schłodzony, ale mieliśmy z Misiem taką chętkę na coś słodkiego, że zjedliśmy go na ciepło i był przesmaczny:)

piątek, 17 września 2010

Tabbouleh i shoarma

Tabbouleh wymawia się po prostu: tabule, a potrawę tę zwie się także "sałatką libańską" :)


SKŁADNIKI:
- 1 szklanka kaszy kuskus
- 3 pęczki pietruszki
- 2 duże pomidory
- 1 cebula
- 1 cytryna
- 2 piersi kurczaka
- przyprawa do shoarmy (polecam Secrets of the Orient - Cairo Shoarma firmy KOTANYI), sól, mięta, oliwa z oliwek
- opcjonalnie: sos czosnkowy - śmietana 12% + 3 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- do picia: woda Żywiec o smaku cytrynowym

PRZYGOTOWANIE:
1. Tabbouleh: posiekać natkę, obrane ze skórki pomidory oraz cebulę w małą kostkę. Namoczyć kuskus, po jakimś czasie wyjąć i opłukać. Wymieszać składniki, dodać oliwę z oliwek, sok z cytryny, dużą łyżkę soli oraz małą łyżkę mięty. 
2. Shoarma: kurczaka pokroić w kostkę, przyprawić Cairo Shoarma i usmażyć
3. Podawać z wodą cytrynową Żywiec - pasuje idealnie:)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...