środa, 22 czerwca 2016

Oda do truskawki


Kilka tygodni temu w markecie budowlanym kupiłam roślinkę - truskawkę odmiana Elsanta.




Dlaczego wybrałam ją a nie inną odmianę? Z rozrzewnieniem wróciły wspomnienia moich lat młodzieńczych..no tak to już 12 lat  temu gdy jako młoda studentka spedziłam pół roku w UK. Niektórzy studenci ogrodnictwa trafili do lokalnego ogrodu botanicznego, inni do uniwersyteckich ogródków w a ja poszłam na żywioł i zgłosiłam się na ochotnika na wyjazd zagraniczny. I tak trafiłam na ogromną plantację truskawek w Anglii.




To była szkoła przetrwania, pierwszy samodzielny pobyt poza domem, pierwsze święta wielkanocne bez rodziny, praca, praca i jeszcze raz praca. Samodzielność, zachłyśnięcie się wolnością, wzloty i upadki współmieszkania, pierwsze zauroczenia. Mołabym wyliczać w nieskończoność.
Teraz się z tego śmieję ale wtedy to wszystko miało dla mnie inny wymiar. Zmieniło mnie w pewien sposób, przekonałam się ze nie wszyscy ludzie są życzliwi, że świat smakuje całkiem inaczej niż żyjąc pod parasolem rodziny, że życie, zarabianie za granica też są całkiem inne niż w kraju.
Po tamtym wyjeździe każdy kto mnie znał mówił, że ja raczej w Polsce nie zostanę i mieli rację choć nie wyjechałam na wyspy a wiele lat później wywiało mnie do Holandii(kraju nota bene z którego właściciel plantacji truskawek sprowadzał sadzonki).




I zdobyłam bezcenne doświadczenia jeśli chodzi o uprawę truskawek, zwłaszcza uprawę w tunelach.
I że najlepiej smakuje właśnie Elsanta. Praca przy produkcji danego rodzaju żywności może powodować, że po pewnym czasie jedzenie takowego nam zbrzydnie. Być może ale nie jeśli chodzi o najlepsze owoce na świecie. Do tej pory jestem zdziwiona jak to jest, że truskawka tak fantastycznie smakuje, pachnie, wygląda a przy tym wcale nie jest kłopotliwa w uprawie i rozmnażaniu.





Wystarczy jedna roślinka wypuszczjąca pędy płożące, które wystarczy lekko zakopać w ziemi, gdy się ukorzenią po kilku dniach odciąć 'pępowinę' i gotowe - mamy kolejne nowe rośliny, które co prawda zaowocują dopiero w przyszłym roku ale sadzonki mamy gratis. Zero filozofii.




I jeszcze inne bardzo wczesne wspomnienie zwiazane z truskawkami. Jako mała dziewczynka często chodziłam pomagać zbierać truskawki do mojej cioci, która miała dwa pola obsadzone roślinkami przy samym lesie. Uwielbiałam to robić, uwielbiałam gromadnie z moimi kuzynami  i znajomymi wyruszać rządkami(bo na wsi się tak pomaga-a potem odrabia u innych), był śmiech, żarty, i praca która wtedy wcale sie nie wydawała pracą.  A potem ognisko, lody i znowu śmiech i zabawa.
Bezcenne wspomnienia, bezcenne doświadczenia. Ktoś kto wychował się na wsi wie o czym mówię. Teraz ludzie uciekają z miast do prostego życia lub na siłę wprowadzą slow life do swoich blokowisk a kiedyś tak wygladał każdy dzień.




Jestem ciekawa czy i Wy macie podobne wspomnienia?


ABily

poniedziałek, 13 czerwca 2016

LUSH


Czy wiecie,  że nasza skóra to największy narząd naszego ciała? Jej pielęgnacja ma to nie tylko zapewnić piękny wygląd ale zdrowie całego organizmu. Dlatego tak ważne jest by odpowiednio o nią dbać. Nie tylko dostarczać składników odżywczych i ochronnych ale równiez unikać styczności z substancjami szkodliwymi. Odżywiamy ją poprzez zbilansowaną dietę oraz dostarczanie odpowiedniej ilosci płynów a pielęgnujemy stosując odpowiednie dla naszego typu skóry/ cery preparaty.
Przemysł kosmetyczny to ogromny biznes i  produkty dostępne w drogerii często zawierają substncje dopuszczane do obrotu na rynku a zarazem szkodliwe, podrażniajace, uczulające czy wysuszające. Dlatego ważne jest świadomie kupować produkty, które nałożymy na swoją skórę twarzy czy ciała, albo które będą używały nasze dzieci.




Od kilku lat bacznie czytam etykiety i choć nadal jest to dla mnie czarna magia to rozpoznaję składniki, których powinno się unikać, zwłaszcza gdy jest się w ciąży, w trakcie karmienia czy składniki szkodzące dzieciom. Wyroczną w tej kwesti jest dla mnie blog Sroka o, której autorka sumiennie rozpisuje i recenzuje składy kosmetyków(jej listy substancji których należy unikać będąc w ciąży, w trakcie karmienia lub szkodliwe dla dzieci mam wydrukowane i zawsze mam je przy sobie). Ważne jest by nie popadać w skrajności i od razu odrzucać wszystkie produkty drogeryjne i sięgać tylko po organiczne, ale rozsądnie wybierać te produkty, które zajwierają jak najmniej składników niebezpiecznych i mają jak najkrótsze składy.
Ciągle szukam nowych kosmetyków, nowych firm, które dostarczaja dobrej jakości produkty, z dobrymi składami, które jednocześnie są dobrze dostępne oraz nie rujnują kieszeni. Ważne jest również by pochodizły z firm nie testujących na zwierzętach.




A czasami mam zakciewajki i sięgam po te droższe bo kieruje mną zwykła kobieca ciekawość. Na mojej wish list od bardzo dawna widniały kosmetyki firmy LUSH. Lush  to mydlarnia ofernująca różnorodne produkty SPA i wellness. Najbardziej popularne i znane sa ich kule do kapieli Bath Bombs oraz Bubble Bars kule robiące pianę. Jak do tej pory powstrzymywałam się od zakupu bo nie mam w domu wanny ale w nowym domu będzie i wanna i możliwość cudownego relaksy z pięknymi produktami Lush.

Ogromnie podoba mi się filozofia tej firmy. Robią produkty wegetariańskie, nie testują na zwierzętach, ich kosmetyki mają bardzo krótkie daty przydatności gdyż nie w większości przypadków nie zawierają konserwantów. Składniki do produkcji pozyskują w różnych zakątkach świata gdzie ludzie produkują je w godziwych warunkach za godziwe pieniadze a często plantacje roślin stanowią integralne części ekosystemu.




Jak do tej pory miałam okazję testować mydło Coalface(dzięi uprzejmosci Anniko) do mycia twarzy i byłam bardzo zadowolona.Tak grutownego oczyszczenia twarzy nigdy nie miałam.

W prezencie urodzinowym od(a jakże) Anniko dostałam:
peeling cukrowy , kostkę do masażu o zapachu jaśminu oraz piękną kulę do kąpieli z różami.




Wszystkie kosmetyki bardzo intensywnie pachną, są pakowane w papierowe torebki. W domu umieściłam je dodatkowo w zib bagu bo bałam sie, że ich zapach przejdzie do żywności którą przechowuję w tej samej szafie. Kosmetyki płynne pakowane są w plastikowe pojemniki z recyclingu, które można zwrócić do sklepu i otrzymać darmowa maseczkę do twarzy - to sie nazywa pozytywny recycling:)




Moim zdaniem produkty Lush mogą stanowić wspaniały prezent dla każdej kobiety, ich asortyment jest ogromny i dla każdego można znaleść coś ciekawego. Na dodatek wygladają wprost uroczo, przepięknie pachną a ich używanie to czysta przyjemność. Ja się ogromnie ucieszyłam z prezentów które dostałam i  sama planuję w przyszłości wypróbować ich inne kosmetyki.

Na pewno chciałabym wypróbować ich słynny szampon z solą morska nadający objętości włosom Big oraz maseczki do twarzy, m.in; Rosy cheeks a także bubble bars: A French kiss oraz Rose Jam Bubbleroon.





Słyszałyscie, używałyście produktów tej marki? Podzielcie się opiniami:)

Pozdrawiam,
ABily