Showing posts with label Jamie Oliver. Show all posts
Showing posts with label Jamie Oliver. Show all posts

Sunday, February 02, 2020

Ramen - tori paitan



Od czasu poprzedniego wpisu zjedliśmy kilka misek ramenu. 




Na przykład, przygotowałam dwa nowe tare - miso i ostre miso, i spróbowaliśmy obydwu na bulionie wieprzowym, teraz mamy do wyboru trzy smaki (jest jeszcze jeden, słone tare). 




Przepis na miso tare:
- 1/4 szkl. białej pasty miso
- 1/4 szkl. czerwonej pasty miso
- 1/4 szkl. soli
- 1/4 szkl. wody
- 3 łyżki pasty sezamowej
- 2 Ł oleju sezamowego
- 1 Ł octu ryżowego
Wymieszać wszystko dokładnie, przechowywać w słoiku w lodówce do 3 tygodni albo w zamrażace do 3 miesięcy.

Przepis na ostre miso tare:
- wszystkie składniki jak w miso tare plus: 1/3 szkl. ostrej pasty koreańskiej Gochujang i 1 Ł świeżo tartego imbiru.

Mieliśmy gości i przy ich pomocy wykończyliśmy pierwszy zapas bulionu wieprzowego (na dwie osoby przypada litrowy słoik bulionu). Robert od razu poprosił o ugotowanie bulionu kurczakowego, i w poniedziałek zabrałam się na tori paitan - gęsty treściwy bulion z kurczaka.
Nie robiłam zdjęć ptasich kończyn w garze, ale proces wygląda bardzo podobnie do bulionu wieprzowego. 1 kg skrzydełek kurzych, 1 kg korpusów i 0,5 kg kurzych łapek zblanszowałam, odcedziłam, zalałam świeżą wodą ok. 5 cm powyżej poziomu mięsa i gotowałam na malutkim ogniu ok. 8 godzin. Po tym czasie dołożyłam 1 marchewkę, 1 cebulę, przepołowioną główkę czosnku i 5-ciocentymetrowy kawałek imbiru pokrojony w plasterki, i gotowałam jeszcze godzinę. Po tym czasie mięso wyrzuciłam (smak wygotowuje się do cna, nawet kot nie chciał go jeść ^^*~~) a gorący bulion wyniosłam na balkon do schłodzenia, rano zdjęłam z niego warstwę tłuszczu (zachowałam w słoiczku w lodówce). Bulion przelałam do litrowych słoików (wyszło mi 8 porcji, jeden słoik wystarcza na dwie osoby), które schowałam do zamrażarki.




Tori paitan jedliśmy na razie w wersji z shoyu tare, wyszedł przepyszny, szczególnie z dodatkiem pasty z rozdrobnionego czosnku z solą i octem, którą zrobił dla nas Robert! ^^*~~ Poniżej na zdjęciu inna wersja wieprzowiny i chyba moja bardziej ulubiona - kakuni, czyli boczek krojony w dużą kostkę, podwójnie duszony: w wodzie z dymką i imbirem a potem w zalewie.





No i tak to na razie wyglądało. Pod koniec lutego zaczynamy wegańskie DOJ-adanie, więc będę gotować buliony grzybowe i glonowe, czym nie omieszkam się tu z Wami podzielić. *^v^*

*** 

Nie tylko ramen jadaliśmy w zeszłym tygodniu, na przykład 25 stycznia był Dzień Nikumana, więc tradycyjnie zrobiłam bułeczki na parze z nadzieniem wieprzowym i krewetkowym (przepis już jest na blogu).




Dla odmiany od makaronów japońskich przygotowałam znowu makaron włoski - corteccia, ręcznie formowane kluski, z sosem ze szpinaku i pecorino. ^^*~~




Jedliśmy też kare raisu z tonkatsu, czyli japoński sos curry z warzywami i kotletem wieprzowym na misce ryżu. ^^*~~




Lada dzień zaczynamy DOJadanie, w tym roku znowu przejdziemy na weganizm, więc trzeba korzystać póki można jeść mięsko! ^^*~~ (i jajka, mnie głównie chodzi o jajka, znowu będę tęsknić za nimi przez ponad 40 dni, ech...)

Bardzo dużo dziś jedzenia było, to może tematy malowania poruszę w następnym wpisie, a tymczasem na koniec na deser sprawdzone i ulubione ciasto pomarańczowe z semoliną według przepisu Ottolenghiego. Proszę się częstować i do następnego razu! *^V^*




Monday, December 16, 2019

"Fallalalala lala lala!..."



"Ciesz się, że nie mamy dużego mieszkania. Od 1 grudnia stałaby choinka do sufitu, ubrana w milion bombek!..." - powiedziałam niedawno do Roberta.
*^v^* (Odparł, że by mu nie przeszkadzało!)
"Good we don't have a big apartment. We would have a huge Christmas tree with millions of decorations since 1st December then!..." - I said to Robert.
*^v^* (He said he wouldn't mind!)




W tym roku wpadłam w szał dekorowania domu. Mam ochotę na 30 Brzydkich Swetrów Świątecznych (nie mam ani jednego!), na kubki z reniferami (takoż), na stosy mandarynek i pomarańczy (kupuję i stawiam w wielkiej misie!), na śnieg... (tego się na razie nie doczekałam, ale był już jeden bardzo mroźny dzień ze szronem na trawnikach!). ^^*~~ Święta nie mają dla mnie wymiaru religijnego, to bardziej celebracja zimy i zimowego Przesilenia, więc wybieram motywy zimowe, pomijając Chrystusa w żłóbku czy aniołki. Mam ochotę otoczyć się czerwienią, zielenią i bielą, opatulić kocami i miękkimi swetrami i skarpetami, palić świece, pić gorącą czekoladę i herbatę z miodem i pomarańczami. Kupiłam opaskę z rogami renifera i noszę ją na głowie poza domem! ^^
This year I am in the decorating frenzy. I feel like having 30 Ugly Christmas Sweaters (don't have any), mugs with reindeers (likewise), piles of tangerines and oranges (I keep them and place them in a huge bowl in the living room), I've been waiting for snow... (well, that's not going to happen anytime soon but we've had one very cold day with frost on the lawns!). ^^*~~ Coming Holidays doesn't have religious meaning for me, it's a celebration of Winter and the Solstice so I choose Winter motives instead of baby Christ in a crib or angels. I want to live in red, green and white colours, to wrap up in blankets and sweaters and soft socks, light candles, drink hot chocolate (no marshmallows inside, it's a strange idea...) and tea with honey and orange slices. I bought a headband with reindeer antlers and keep wearing it outside! ^^




Niestety, mogę sobie planować wieńce z bombkami, stroiki i tym podobne, ale muszę dokładnie sprawdzić, czy w miejscu gdzie je poustawiam/powieszę koty nie mają przypadkiem dobrego dostępu... No bo ciekawi je wszystko co wisi i wystaje, a każda kulka czy szyszka jest potencjalną zabawką! Dlatego odpadają stroiki poustawiane na komodach czy powieszone w miejscach, gdzie koty mogą sięgnąć stojąc na komodzie/półce...
Unfortunately, I can plan to make many wreaths with glass balls and other decorations, but I need to carefully check the spots to place them so the cats couldn't reach them... They're interested in everything that hangs or sticks out, every ball or cone is a potential toy! That's why I cannot place decorations on chest of drawers or hang them too low... 



Pojechałam na działkę i nacięłam gałęzi, z których zrobiłam wiszącą podstawę stroika na okno. Ozdoby pojawiały się na nim stopniowo - lampki, łańcuch, welurowe jabłuszka. Aktualnie doszły jeszcze malutkie złote bombki i biało-czerwone kule dziergane (opierałam się na tym wzorze). Niestety, dzierganie zajmuje więcej czasu niż przewidywałam, ale zamierzam dorabiać nowe kule również po nowym roku. ^^*~~
I cut some twigs in the garden and made the base for the hanging decoration above the livingroom windows. I kept adding ornaments gradually - first the lights, then the fluffy tinsel and velvet apples. Now I added small golden glass balls and I keep adding knitted balls (based on that pattern). Knitting them takes more time than I expected but I want to keep making them even after the new year. ^^*~~



Kupiłam woskowe świece z LEDowymi lampkami i dzięki temu, że nie mają żywego płomienia mogą stać na półkach z książkami! ^^*~~ Nie mogłam się też oprzeć zimowemu misiowi z drewna (Auchan). *^v^*
I bought wax candles with LED lamps inside so I can place them on the bookshelves without an open fire! ^^*~~ Also, I just couldn't leave in the shop this wooden bear in scarf. *^v^*






A koty tylko czyhają na moje ozdoby!...
Cats just wait to grab this or that piece of decoration!...




Mam jeszcze dużo innych pomysłów na dekoracje, ale wszystkiego zrobić nie zdążę, niestety. Część będę musiała przełożyć na przyszły rok! *^V^*
I still have some more ideas for decorations, I won't be able to make all of them now but that's okay, I'll leave some for next year! *^V^*


***

Dawno nie było gotowania, to podrzucam garść pomysłów na pyszne dania - zacznijmy od deseru. ^^*~~
Millefeuille z malinami i creme patissiere według przepisu Jamesa Martina - ciasto francuskie, krem i maliny, eleganckie i pyszne ciastko, które ja zrobiłam Robertowi na urodziny ale można je podać w święta albo w Sylwestra!
I haven't shared cooking recently so here's a handful of ideas for delicious foods - let's start with a dessert. ^^*~~
Millefeuille with raspberries and creme patissiere according to the recipe by James Martin - puff pastry, cream and fruit, elegant and yummy cake that I made for Robert's birthday but it can also be made for coming holiday's or New Year's Eve occasion.





Teraz dania główne - kupiłam najnowszą książkę Jamiego Olivera "Jamie Cooks Italy". Nie planowałam tego zakupu, mam książkę "Włoska wyprawa Jamiego" sprzed kilku lat i tamte przepisy jakoś mnie nie popchnęły do gotowania. Ale obejrzeliśmy dwa odcinki serii telewizyjnej, która towarzyszy tej książce i Robert zaproponował, żeby jednak ją kupić. A ponieważ miałam kupon od aplikacji Amazon na 10 funtów, to dostałam ją przy okazji innych zakupów w zasadzie za darmo! ^^*~~
Now the main dishes - I bought the latest book by Jamie Oliver "Jamie Cooks Italy". I didn't want to buy it, I have "Jamie's Italy" from a few years ago and it didn't impress me much. But we watched two episodes of the tv series accompanying the current book and Robert asked me to get it. And because I got the 10 pound coupon from the Amazon's app, I practically got it for free with my next order! ^^*~~




Kiedy zaczęłam przeglądać zawartość to nabrałam ochoty, żeby ugotować... każdą potrawę po kolei!!! Ta książka jest świetna! *^V^* Może dlatego, że opiera się na prostej kuchni prowadzonej przez włoskie babcie, dania bazują na kilku składnikach, których jakość i świeżość jest gwarancją smaku.
Zaczęłam od makaronu babci Teresy - grube rury rigatoni, oliwa, chili, czosnek, okruchy chleba, tarty świeży chrzan, suszona słodka papryka lub suszone pomidory - niby nic takiego fikuśnego, a połączenie smaków niesamowite!!!
When I started to look through the recipes I decided that I want to cook... each dish one by one!!! This book is great! *^V^* Maybe because it's based on simple dishes made by the Italian grandmothers', the food consists of a few ingredients and the most important is their quality and freshness.
I started with Nonna Teresa's pasta - rigatoni, olive oil, garlic, breadcrumbs, freshly grated horseradish, dried sweet pepper or tomatoes - nothing fancy and yet, a real feast!!!




Drugim daniem było Strozzapreti - makaron z klopsikami w sosie z pieczonych dojrzałych pomidorków koktajlowych (tak, zdjęłam skórkę z kilograma pomidorków... ^^), a klopsiki mają intrygujące smakowo dodatki - rodzynki, orzeszki piniowe i liście mięty.
The next one was Strozzapreti - pasta with meatballs in a sauce made from baked ripe cherry tomatoes (yes, I removed the skins from 1 kilo of cherry tomatoes... ^^). The meatballs have the intriguing addition of raisins, pine nuts and fresh mint leaves.






Mam już wybrany kolejny przepis do ugotowania, jeśli się smacznie uda, to nie omieszkam Was o tym powiadomić w następnym wpisie! *^v^*
I already chose the next recipe to try, if it's good I'll share it with you next time! *^v^*

A moim głównym zamówieniem książkowym były takie dwie pozycje:
And my main order were those two books:




W tym roku na wakacjach wybuchła nasza wielka miłość do ramenu i postanowiłam zmierzyć się z tym tematem we własnym domu. Na razie tylko przejrzałam zawartość, w treść zagłębię się i przejdę do praktyki po świętach! *^v^*
This year on holidays we fell in love with ramen and I decided to face the topic in my own kitchen. For now I only flipped through the pages, I'll start cooking after holiday break. *^v^*

***

Jeszcze kilka słów o kosmetykach, bo mam Wam coś fajnego do polecenia!
Po pierwsze, coś co jeszcze wykańczam po wakacjach - dwa nawilżacze. Niebieskiego używam do ciała po kąpieli, zielonego jako tonik do twarzy, jako baza pod olej na włosy lub na suche włosy drugiego dnia po myciu jako odświeżenie fal. Delikatne zapachy, szybko się wchłaniają, czuć nawilżenie, na pewno kupię na przyszły sezon wiosenno-letni.




Dezodoranty La-Le już u mnie widzieliście, polecałam je gorąco bo są genialne - mają piękne zapachy i naturalne składy, nie porażniają i przede wszystkim idealnie blokują zapach potu (nie eliminują wilgoci! człowiek wciąż się poci, co jest zdrowe dla naszego ciała). Używaliśmy kiedyś tego o zapachu zielonej herbaty, potem cedru (taki słoiczek spokojnie wystarcza dla dwóch osób na trzy miesiące) a teraz kupiłam czarne winogrono i.... o rany, jak to pachnie!!!!! Jak polskie ogrodowe czarne winogrona rosnące na płocie w ogródku! *^V^*




Pierwszy raz kupiłam balsam do ust z tej firmy i poza świetnym działaniem pachnie ARBUZEM!!! *^V^* (jest jeszcze wersja mango, malinowa i truskawkowa)




I na koniec coś kolorowego do ust. Turecka firma Golden Rose robi świetne kosmetyki, a ich szminki są legendarne - co wprowadzą do oferty to staje się hitem. Mam kilka ich produktów a najnowsze matowe pomadki w płynie są super - nie jestem fanką szminek matowych ani takich w płynie, ale te od razu mi się spodobały! ^^*~~ Łatwo się je nakłada - co nie zawsze jest takie oczywiste w przypadku płynnych pomadek, nie wysuszają moich suchych ust i nie czuć ich po nałożeniu (są matowe pomadki które od razu robią skorupę na ustach...). A co nietypowe - kiedy szminka nam się trochę zetrze można jej dołożyć bez konieczności zmywania całych ust!
W piątek na spotkanie z przyjaciółmi nałożyłam tę piękna ciemną czerwień (nr 13, na zdjęciu poniżej), jadłam tłuste i gorące potrawy, piłam herbatę, szminka znikała równomiernie i w minimalnym stopniu, i dokładam jej w trakcie wieczora! Mam jeszcze kolor 10, i chcę więcej! Formuła pomadek jest wegańska.




***

Taki to był mój ostatni tydzień! A co u Was? Jak przygotowania do świąt? Jak dekoracje? Jak spędzacie te kilka dni? Na miejscu czy w rozjazdach? Z rodziną przy stole czy samotnie na stoku narciarskim? (a może z rodziną na stoku, kto wie?... *^o^*).
Zostawiam Was z makowcem ze śnieżnymi żurawinami i do następnego wpisu!
That was my last week! How about you? How's the Christmas preparations? And decorations? How do you plan to spend those few days? At home or away? With family at the table or maybe alone on the skii slope? (or maybe with your family on the skii slope? *^o^*)
Let me leave you with this poppyseed cake and frosted cranberries, and see you next time!




Thursday, June 15, 2017

Jemy, jemy!

Dawno nie było o gotowaniu, a przecież jemy bezustannie!... ^^*~~ Podzielę się dzisiaj kilkoma pomysłami, bo ostatnio inspiracji mam mnóstwo!
It's been a while since I wrote about food and we eat constantly!... ^^*~~ Let me share today my recent inspirations.

Po pierwsze, wiecie, że moje ulubione smaki to ostry, kwaśny i słony, zatem odbudowałam zapasy koreańskich pikli - kimchi z kapusty pekińskiej, które robię od lat, a do tego dwie nowości - kimchi z kalarepy i z dymki. Dymki jeszcze nie próbowałam, bo musi trochę przefermentować (2 dni na blacie kuchennym i ok 4 dni w lodówce), ale kalarepka jest gotowa do jedzenia od razu, i jest boooooska - ostro-słodka! ^^*~~
First, as you may know, my favourite flavours are spicy, sour and salty, so I recently renewed my Korean pickles stock - I made cabbage kimchi that I've been making for years now, and two new ideas - kohlrabi kimchi and Spring onions kimchi. I haven't tried the Spring onion kimchi yet because they need a few days of fermentation (2 days on a kitchen counter and about 4 days more in the fridge), but you can eat kohlrabi kimchi straight away and it's divine - spicy and sweet! ^^*~~




Pozostając w klimatach kulinarnych, zbieram tylko trzy rzeczy - lalki, szminki i książki kucharskie. *^v^*
Dzisiaj o tych ostatnich, bo niedawno kupiłam cztery nowe inspirujące pozycje.
Still in the culinary theme, as you may know I collect three things - dolls, lipsticks and cookbooks. *^v^*
Here are the four books I bought in the past months.


Gotowanie Jamiego Olivera kocham od lat, mam kilka jego książek, wiele się od niego nauczyłam, podpatrzyłam sporo trików a gdy trafię na jego programy na Kuchni to siedzę przyklejona do ekranu i jadłabym wszystko co ugotuje! Niedawno przypomniałam sobie kilka odcinków jego nie najnowszych już serii "Superfood na co dzień" i "Gotuj sprytnie jak Jamie", a ponieważ na brytyjskim Amazonie obydwie te książki były na promocji, to wrzuciłam je do koszyka. *^o^*
I've always loved Jamie Oliver's cooking, I have several of his books, I've learned a lot from him and got to know quite a few tricks. When I see his programmes on tv I am glued to the screen and want to eat everything! Recently I saw a few episodes from the two series "Everyday superfood" and "Save with Jamie". On British Amazon I found the two books accompanying the series on sales so I bought them both. *^o^*




O ile serie w tv bardzo mi się podobały - przepisy, sposób prowadzenia programów, tak co do książek mam mieszane uczucia. 
"Save with Jamie" jest dokładnie taka jak program, a nawet lepsza! Opisane są oczywiście różne sposoby mądrego gospodarowania jedzeniem od zakupów poprzez gotowanie do przechowywania i przerabiania resztek, ale bardzo podoba mi się układ przepisów - np.: w sekcji "kurczak" zaczynamy od całego pieczonego kurczaka, a na kolejnych stronach mamy kilka smakowitych pomysłów na zjedzenie resztek owego kurczaka, a pomysły te nie są wydumane i na siłę, naprawdę ślinka od razu napływa do ust i człowiek żałuje, że nie ma ze trzech pieczonych ptasząt, które mu akurat zostały z niedzielnego obiadu!... *^V^*
Natomiast co do książki "Everyday superfood" to seria w tv bardzo mi się podobała, bo każdy odcinek był oparty na podróży Jamiego do jakiegoś kulinarnego zakątka na świecie, gdzie ludzie żyją długo i zdrowo z powodu swojego sposobu żywienia. W książce mamy krótki wstęp i kilkadziesiąt stron na tematy żywieniowo-zdrowotne pod koniec książki, a główna część to po prostu przepisy podzielone na rodzaje posiłków. Nie mówię, że ta książka jest zła, nie żałuję jej zakupu bo mam pod ręką wszystkie przepisy z programów, ale nie mam w stosunku do niej tak ciepłych uczuć, jakie wywołała seria telewizyjna.
I loved both tv series - the recipes, the way the programmes were presented, but I have mixed emotions about the books.
"Save with Jamie" is exactly like the tv series and even better! Apart from the ideas how to plan, shop, cook and store food wisely I love the recipe sections. For example, there is "chicken" chapter - we start with a recipe for a baked chicken, and then there are several great ideas for the leftovers. And it's not something silly and invented for the sake of the book, but really nice recipes that make your mouth water and you really regret you don't have a chicken or three left from your Sunday lunch to try them all!... *^V^*
On the other hand, I loved the tv series "Everyday superfood" which was based on Jamie's travels to places around the world where people live long and eat healthy foods. The book is a collection of recipes divided into types (breakfast, lunch, ect), and some introduction plus several pages about eating healthy at the end. Don't get me wrong, it's not a bad book and I'm glad I bought it because I have all the recipes in one place in my favourite paper format, but I just don't feel that book. Still, recommend the recipes.


Dodatkowo mam dwie nowe książki o kuchni wegańskiej.
Nie skusiłam się na pierwszą książkę Marty Dymek "Jadłonomia", bo znając jej bloga obfitującego w ciekawe przepisy nie czułam potrzeby, żeby dodatkowo uzupełniać bibliotekę innymi pomysłami kulinarnymi Marty. Ale kiedy ogłosiła, że wydaje drugą książkę "Nowa Jadłonomia" od razu kupiłam ją na przedsprzedaży! Dlaczego? Bo tematem miało być gotowanie z naszych rodzimych składników, ale z dodatkiem egzotycznych przypraw albo na sposoby, jakie się stosuje w dalekich krajach - Marta Dymek specjalnie dla tej książki odbyła wiele dalekich podróży po całym świecie.
I also have two new vegan cookbooks.
When Polish blogger Marta Dymek published her first book I didn't feel the need to buy it. There was a lot of recipes on her blog and I didn't want the book with similar ones. But when she announced the second book I bought it on a presale! Why? Because there was an interesting idea behind the recipes - Polish fruits and vegetables cooked with overseas spices. Marta Dymek travelled a lot to get ideas for this book and I felt inspired.




Jak widać sporo przepisów czeka już na wypróbowanie, pozaznaczane żółtymi karteczkami (i pozakreślane w spisie treści), ugotowałam na razie kapustę z Kerali z młodej kapustki i było pysznie! Będę chwalić kolejne potrawy w miarę ich przyrządzania i spożywania. *^v^*
As you can see many recipes await trying (numerous yellow post-its), I also underlined recipes in the contents page. I tried one recipe for the Kerala cabbage, using Spring cabbage and it was delicious! I'll share more dishes when I make them. *^v^*


A na koniec - perełka! Przemysława Ignaszewskiego odkryłam przypadkiem na Instagramie i od razu poczułam do niego sympatię. Poczytałam jego bloga, dowiedziałam się, że facet biega i że napisał książkę kulinarną, a kiedy rzuciłam okiem na kilka przepisów na blogu to już wiedziałam, że muszę tę książkę mieć! Dlaczego? Jakby to opisać.... Przemek gotuje tradycyjnie po polsku, chociaż po wegańsku. *^V^*
Last but not least - a true gem! I found Przemysław Ignaszewski by accident on Instagram and I immediately liked him as a person. Then I found his culinary blog and read his story about running and food, and when I looked through the recipes on the blog I knew I wanted his book! Why? Because he cooks traditional Polish cuisine but vegan way. *^V^*




No bo popatrzcie na dwa przykładowe przepisy - szare kluchy ze skwarkami z tofu:
Look at some recipes - potato noodles.




Albo jeden z najnowszych pomysłów - zrazy jaglane z nadzieniem z cebuli i pieczarek:
Or millet patties with onion and mushrooms stuffing.




To są proste pomysły na smakowite potrawy, które mnie przypominają smaki dzieciństwa, ale w trochę innej lżejszej wersji. Podobnie jak Marta, Vegenerat bierze sezonowe warzywa i owoce, i przemienia je w pyszności! ^^*~~
Dodatkowo książka jest opatrzona sporym wstępem, który przybliża nam historię autora - ponad pięć lat temu był on nieszczęśliwym leniwym grubasem, który postanowił coś zrobić ze swoim życiem - zmienił sposób żywienia, zaczął biegać i teraz jest zdrowym, szczęśliwym i wysportowanym człowiekiem. Bądźmy szczerzy - Przemek nie podaje żadnych cudownych rozwiązań, ale pokazuje, że konsekwentną pracą nad sobą można dużo osiągnąć i to jest motywujące. Jest dla mnie żywym przykładem na sytuację, w której pytamy: jak zacząć zdrowo się odżywiać? zdrowiej żyć?  Po prostu zacząć i nie przestawać! *^0^*
These are simple ideas for the tasty food that remind me of childhood, but in lighter versions. Similar to Marta, Przemek takes seasonal product and uses them to make something delicious! ^^*~~
Additionally the book has a long introduction which says a lot about the author - more than five years ago he was unhappy, lazy and fat, and decided to do something about his life - changed the way of eating, started to run on regular basis and day by day he became whom he is now - healthy happy and fit person. Let's be honest, he doesn't give you any miraculous overnight solutions but shows that our decisions and hard consequent work brings results, and it's motivating. He is the answer to the often asked question: how to start to eat healthy? to live a healthy life? Just start and don't stop! *^0^*

***

Jeszcze jedna wiadomość, bo chyba jeszcze Wam o tym nie pisałam - we wrześniu Wasze Fumy Turystyczne ponownie wyruszają na wyprawę w #jedynymsłusznymkierunku!!!  *^O^*
One more thing, because I haven't written about that yet - in September we are travelling again towards the #onlyrightdestination!!! *^O^* Which is Japan, of course, and I'll be writing about it on my holiday blog Fumy Turystyczne (unfortunately it's only in Polish, because being on holidays I don't have time to translate my posts, sorry...)



Bilety już kupione, hotele zarezerwowane a wycieczki wybrane. Może nie powinnam nic pisać, żeby nie zapeszyć, bo w zeszłym roku planowałam i dobrze wiemy, jak to się skończyło... Ale z drugiej strony tak rozumując człowiek niczego w życiu nie mógłby planować na dalej niż jeden dzień do przodu, bo nieprzewidziane okoliczności zawsze mogą się zdarzyć. Tak więc, trzymajcie kciuki a ja Wam wszystko pięknie opiszę i pokażę na blogu!!! ^^*~~
We bought the tickets, booked the hotels and chose the trips. Maybe I shouldn't write about it not to jinx it because last year I talked and was happy, and then my father died and we had to cancel the holidays in May... But on the other hand, being superstitious we shouldn't plan anything for the future farther than one day ahead because at any moment anything unexpected may happen. So, keep your fingers crossed for me and I'll award you with photos on my holiday blog!!! ^^*~~