Wydawnictwo Lipstick Books 2019 Liczba stron 352 |
W tym miesiącu swoją premierę miała debiutancka powieść autorki ukrywającej się pod pseudonimem K.A. Figaro. O autorce nie wiemy nic, można jedynie wywnioskować, że pochodzi z Warszawy, bo to własnie tutaj dzieje się cała historia.
Z opisu wynika, że będziemy mieli do czynienia z cały czas popularną literaturą erotyczną. Główną bohaterką jest studentka Łucja, przez przyjaciół i rodziców nazywana Łuki lub Fibi (co akurat bardzo mi się spodobało, fajnie i naturalnie brzmiało w dialogach). Pewnego dnia, odpoczywając po egzaminach u rodziców pod Warszawą, poznaje w barze Dymitra, przystojnego szefa nowego chłopaka swojej przyjaciółki (to nie jest tak skomplikowane:)). Ich pierwsze spotkanie nie należy do najbardziej udanych, dziewczyna czuje się urażona zachowaniem nieco aroganckiego mężczyzny. Od tego momentu zaczynają się ich podchody w stosunku do siebie. Ona niby chce, ale jednak nie do końca. Później znów nie chce, bo dowie się jaki z niego bawidamek, ale jak tylko czuje jego zapach to nie potrafi mu się oprzeć. Natomiast Dymitr cały czas czegoś od niej chce, natomiast dopiero w połowie książki przedstawia swoją propozycję. Do tego czasu Łucja zdąży już chyba coś do niego poczuć, chociaż na horyzoncie pojawia się ktoś trzeci.
Powieść kończy się żadnym niezakończonym wątkiem. Muszę przyznać, że czytając tę książkę miałam wrażenie, jakby autorka przed chwilą skończyła czytać Greya, stwierdziła, że to świetny pomysł na książkę i napisze podobnie tylko, że przeniesie to na warszawski grunt. Niektóre momenty czy w ogóle kreacje bohaterów były łudząco podobne (pomijając oczywistości w stylu studentka i bogaty biznesmen), np. zagryzanie wargi.
Rozumiem, że Greya można lubić lub nie, ale myślę, że nie ma czytelnika, który przeszedł obok niego obojętnie. Natomiast ta książka jest tak schematyczna i mam wrażenie, niekompletna, że bardzo szybko można o niej zapomnieć. W ogóle mam wrażenie, że autorka na początku chciała coś innego przedstawić, niż to później wyszło. Np. to, że Łucja ma w Błoniu przyjaciółkę, Gabi. Podobno dzwonią do siebie non stop, zwierzają się ze wszystkiego, są bratnimi duszami, a dziewczyna w książce pojawia się raptem dwukrotnie. Nie do końca także uwierzyłam w jakiekolwiek rodzące się uczucie u Dymitra. Wygląda to po prostu jakby kosa trafiła na kamień, ponieważ wszystkie poprzednie dziewczyny były na każde jego skinienie, a nawet same się wpraszały (delikatnie mówiąc).
Trochę się zawiodłam na tej książce, wiedziałam jaki to ma być rodzaj literatury, ale myślałam, że czymś mnie zaskoczy. Niestety głębszych emocji i ciar nie było.
Hmm nie czytałam tej książki. Schematyczność mi nie przeszkadza, ale póki co nie mam w planach tego tytułu.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, więc na pewno kiedyś ją przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki ale tematy podobne go Grey'a to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń