Jak wiosna, to i porządki. Ogród potrzebuje dużo troski, ale
sama się dziwię, jak potrafi sam budzić się do życia mimo zaniedbania i braku
zainteresowania. Najbardziej czekam na hortensje i cieszę się, wracają po
zimowej przerwie.
Nadal w domu chaos, chociaż coraz bardziej kontrolowany. Po
długich rozmyślaniach i analizach „za i przeciw”, jednak przyszedł kres
drewnianej podłogi w salonie. W przypadku ogrzewania podłogowego jej
pozostawienie jest nieekonomiczne. Nie spełniałaby funkcji grzewczej, dlatego
już myślę nad kaflami, bo niedługo czas na ich zakup.
Nad tym, co zrobić z podłogą, nadal myślę. Na razie jej nie
wyrzucamy, a jest tego naprawdę dużo.
Trudną przeprawą okazała się lamperia w łazience. Ani
wypalanie palnikiem, ani zdzieranie ręczne nie okazało się na tyle sensowne,
żeby poświęcić ogrom czasu na jej usunięcie. Tylko tu na ściany położone
zostaną płyty kartonowo – gipsowe.
Ktoś kto wymyślił lamperię zrobił kawał dobrej roboty ;)
Naprawdę jest nie do zdarcia.
A do małych sukcesów można zaliczyć pozbycie się gruzu. Chociaż
wcale nie taki mały ten sukces, bo gruzu okazało się 20 ton! Trochę tego
burzenia jednak było ;)
Pozdrowienia!