Gdyby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś mi powiedział, że będę
planowała urządzanie swojego domu, głośno bym się zaśmiała. Dom był tematem tak
odległym, że nawet o nim nie marzyłam… Baaaaa, ten temat w zasadzie nie
istniał. I nagle wszystko wywróciło się do góry nogami, a ja bardzo cieszę się z tej rewolucji.
W takim razie kolejna strona do pamiętnika remontowego :)
Tuż przed świętami na parterze wylany został chudy beton, który teraz
sobie schnie i czeka aż przyjdzie czas na instalowanie ogrzewania podłogowego.
Z dolnej łazienki zniknęły także wszystkie sanitariaty i
zaczęło się skuwanie kafli.
Z niecierpliwością obserwuję przemianę tego pomieszczenia,
które będzie moją garderobą, dlatego też kilka godzin po zrobieniu tego zdjęcia
zaglądam tam znów i ze zgrozą zauważam wielką rurę!!! Słabo mi się zrobiło na jej widok, ale na szczęście to tylko
tymczasowe rozwiązanie, by móc korzystać z górnej łazienki :)
W pomieszczeniu obok, czyli przyszłej łazience wyrosła z
podłogi rurka, a to dlatego, że w tym miejscu będzie stała wanna. Natomiast ścienne
rury muszą zniknąć, więc sporo jeszcze to pomieszczenie musi wytrzymać.
Idziemy na piętro. Tu też została już zerwana i skuta cała podłoga.
Nie ma też „stylowej” boazerii, za to już na dniach będzie
wielkie burzenie.
Połączymy dwa pokoje, które zajmie Ada. Wyburzymy w ścianie
przejście, a następnie wstawimy tam drzwi. Natomiast zamurujemy wejście z przedpokoju do jednego z pokoi.
W ten sposób wydzielimy część dzienną i sypialnianą. W końcu
młoda dama ma już prawie 6 lat :)
Na wyburzenie czeka też ściana między kuchnią i jadalnią
pokazywana w tym wpisie. Stemple w piwnicy już przygotowane, a ja jestem bardzo ciekawa
efektów tej demolki.
Za kilka dni następna relacja :)
Pozdrawiam serdecznie!