piątek, 29 marca 2013

Z życzeniami



Nie przypuszczałam, że w takich okolicznościach przyjdzie mi publikować wpis przedświąteczny.  
Ranek przerósł moje najśmielsze oczekiwania 
i taki widok zobaczyłam za oknem:




Śląsk zaatakowała zima i chyba postanowiła wynagrodzić Boże Narodzenie
bez śniegu, sprawiając nam śnieżną Wielkanoc.




W tym roku świętujemy też w trakcie Świąt urodziny Adusi, więc w pędzie zrobiłam tylko kilka zdjęć świątecznych dekoracji. Pochłaniają mnie wypieki na jutrzejsze urodzinki :)
Ale tej niezwykłej gałązki wierzby nie mogłam pominąć. 
Pięknie wygląda ta odmiana.





Mina tego królika mówi wszystko.
Ale już nawet nie narzekam – chyba bardziej chce mi się śmiać.
A te Święta na pewno zapadną nam w pamięci.




Na koniec wszystkim odwiedzającym Wymarzone Miejsce
życzę Świąt radosnych, niosących wytchnienie i spokój.
Radosnego świętowania! 


sobota, 23 marca 2013

A w domu wiosna...



Śnieg z hukiem zsuwał się dzisiaj z naszego dachu, słońce grzało cały dzień próbując choć trochę złagodzić te minusowe temperatury, a ja rozpoczęłam rozstawianie świąteczno-wiosennych dekoracji. Prym wiodą kwiaty, które kupiłam w mojej ulubionej szklarni. Nie zaglądałam tam zbyt często, ale chyba muszę to zmienić, bo oprócz tradycyjnych roślin doniczkowych pojawiły się tam niesamowite okazy. Pierwszy raz spotkałam się z krokusami oraz jaskrami i to w bardzo zachęcającej cenie – 3 zł za sztukę.



Żałuję jedynie, że nie miałam więcej pieniędzy przy sobie, bo podjechałam tam po małą sadzonkę bluszczu i wiedziałam, że na to mi jeszcze wystarczy. Szybko przeszukałam więc torebkę, schowki w aucie i wysupłałam trochę drobniaków na dwie ponadprogramowe sztuki :)



Z niecierpliwością czekam na pełen rozkwit jaskrów . 
Jestem bardzo ciekawa tych kwiatów.




A jako że ciągle jesteśmy „na dorobku”, wielu potrzebnych rzeczy nam jeszcze brakuje. Tym razem zapełniła się kolejna dziura – wpadł mi w ręce durszlak idealny. Nie chciałam kupować tak zwanej „zapchajdziury”, więc radziłam sobie z sitem, ale teraz mamy rasowy sprzęt! Kolor oczywiście zadecydował o zakupie :)




Na te maleńkie jajeczka w uroczym kolorze trafiłam w supermarkecie pośród kolorowych zająców, kurek i jajek. Zupełnie tam nie pasowały – wiecie, o co mi chodzi :) I teraz trwam pod ich urokiem, wciskając je we wszelkie możliwe aranżacje. To dopiero ich początek.



Dziękuję za wizyty!

środa, 20 marca 2013

To już?


Mam nadzieję, że tak.
Że od dziś będzie coraz lepiej i wiosenna aura nie będzie chwilowym kaprysem pogody.
Dzisiejszy dzień powitał mnie pięknym słońcem i dostarczył sporą dawkę energii i dobrego nastroju.
Oby tak dalej!
Razem z Adką zabawiłyśmy się już w ogrodniczki. Narcyzy i hiacynty narazie proszone są o wstrzymanie się z pełnym rozkwitem do Świąt :)





Tradycyjnie posiałyśmy nasionka „rzeżuchy – śmierdziuchy”, ale od kilku lat zdecydowanie bardziej lubię owies. Mam nadzieję, że zdążyłyśmy z siewem i do Wielkiej Nocy ukaże się nam w pełnej krasie.




Wielką porcję wiosennych inspiracji dostarcza jedna z tildowych książek. Nawet jeden z wzorów mam na warsztacie. Chociaż nie wiem, czy coś z tego będzie, bo w szyciu nie jestem zbyt wprawiona, ale już samo oglądanie tych zdjęć poprawia humor.




I na koniec zdjęcie, które mam nadzieję jest ostatnim z zimowych krajobrazów. W trakcie zimy nasz niewielki karmnik odwiedzały głównie sikorki, ale ostatnio mamy większych gości.
Okna aż się proszą o solidne szorowanie, więc chyba skorzystam z tego pięknego słońca i ruszę z odsieczą.



Pozdrawiam wiosennie !!!


sobota, 16 marca 2013

Półka - domek



Tego miejsca w naszym mieszkanku jeszcze nie pokazywałam w tej odsłonie. A to wszystko za sprawą półek w „domkowym” wydaniu. Początkowo ich przeznaczenie było zupełnie inne: miał to być schowek na Adkowe zabawki. I z takim zamiarem Mąż zabrał się do pracy. Domek powstał bardzo szybko i po poukładaniu na półkach Adkowego dobytku – zapanował kolorowy chaos. Dawałam mu szansę przez dwa miesiące, aż w końcu zabawki przeniosły się w inne miejsce – nie pasowały w tym miejscu zupełnie, a i Adusia miała problem, by sięgać po nie tak wysoko. Lepiej nie będę sobie przypominać tych akrobacji na ławeczce : ) 




I w ten sposób zyskałam sporo miejsca na moje drobiazgi. A dzięki takiej aranżacji pomieszczenie zwane przez nas jadalnią ( zupełnie na wyrost, hehe ) nabrało właśnie takiego charakteru.
Na półkach znalazły się przedmioty zbierane przeze mnie od wielu lat, ale myślę że wszystkie do siebie jakoś pasują… A przynajmniej taka mam nadzieję : )
Oprócz półek na pierwszym zdjęciu widać także kawałek kredensu. Narazie ma zasłonki w kratkę, ale żeby uspokoić choć trochę kolorystykę mam zamiar zamienić je na lniane. Poszukiwania lnu w odpowiednim odcieniu trwają.





Na uwagę zasługuje kanka, którą dostałam wraz z cukierkami-krówkami. Żal było mi wyrzucać, dlatego ją przerobiłam. Szlifierką zdarłam kolorowe ozdobniki i nakleiłam samoprzylepną taśmę papierową w kropeczki. Super szybki efekt i metamorfoza gotowa!




A tutaj kanka jeszcze przed zmianami:




Koszyczek kupiony od jednej z naszych blogowych koleżanek:




Literka „a” też nie jest przypadkowa – imiona  dwóch najbliższych  mojemu sercu osób rozpoczynają się właśnie od niej. 



Dawno nie robiłam zdjęć w tak ładnym świetle słonecznym.
Może wiosna zawita już niedługo?
Pozdrowienia!
Dziękuję za Wasze komentarze!


wtorek, 12 marca 2013

Drobiazgi...



Zima nadal w natarciu, ale marcowe święto zapewniło powiew wiosny w domu. Zupełnym ulubieńcem została nietypowa odmiana tulipana, przypominająca piwonię. Niesamowicie wygląda!





Od jakiegoś czasu jestem bardzo oszczędna w kupowaniu kolejnych drobiazgów do domu. Zaczyna na nie brakować miejsca, a i portfel mocno nadwyrężyło remontowe szaleństwo, jednak tym dwóm drobiazgom się nie oparłam. Na szczęście nie kosztowały zbyt wiele, więc wyrzuty sumienia są, ale niewielkie :)
Najpierw wpadł mi w ręce maleńki lampionik, a później do towarzystwa dołączyły nietypowe wazoniki. 



Brałam je z półki i odkładałam…
Ale dobrze, że są.



Pozdrawiam!

czwartek, 7 marca 2013

Ostatnie szlify


Szlifujemy – jak w tytule :)
A że tych blatów trochę jest i na dodatek trzeba pracę dzielić na partie, bo gdzieś posiłki przygotowywać musimy, to chwilę to zajmuje.   
Dębowe blaty mamy od ok. czterech lat i nie żałuję ich zakupu, bo za chwilę uwagi i niewielką opiekę odwdzięczają się solidnością i pięknem. Ostatnio nie dbaliśmy o nie należycie, ale działania remontowe w końcu dotarły też i do nich.


  Skalę obrażeń blatów widać doskonale – wytarły się w centralnym miejscu, gdzie je najczęściej użytkujemy. Oprócz tego znaczyły je rysy, jakieś przebarwienia, plamy po np. mokrym słoiku zostawionym na noc. Ale chwila pracy i znów wyglądają jak nowe. Niedawno kupione narzędzie tortur świetnie się sprawuje i znacznie przyspiesza pracę. Jak sobie przypomnę, jak Mąż dawał czadu ręcznie z papierem ściernym…, hehe. 


Najpierw gruntowne szlifowanie.


A następnie kilka razy olejujemy blaty i ... tyle!


Znów wyglądają idealnie, a kiedy się podniszczą, czeka je kolejny mały lifting i właśnie to w nich lubię – możliwość szybkiej regeneracji. 


I efekt po - intensywny kolor, idealnie gładkie i lśniące. 



Nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że mamy już marzec i niedługo Wielkanoc. Bardzo mnie to cieszy, zwłaszcza że w tym roku świętujemy podwójnie – Adka będzie miała świąteczne urodziny. I tym razem to ona pierwsza zadbała o dekoracje w tym klimacie. Ten pisklaczek w skorupce to drobiazg z jakiegoś „jajka” i nasz ulubieniec ostatnich dni.

Pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...