Ostatnimi czasy moi znajomi z FB
zaczęli niezmiernie ciekawą, a przy tym filozoficzną, dysputę na temat tego,
czy skomplikowana budowa ludzkiego organizmu nie jest dowodem na istnienie
jakiegoś wyższego bytu, czyli Boga, który to wszystko zaplanował i wykonał. No
cóż, prawdę powiedziawszy mógłby się bardziej postarać i zrobić to i owo
lepiej. Przypomniały mi się słowa piosenki: że
dobry Bóg zrobił co mógł, a potem zawołał fachowca. Poza tym jako
materialista dialektyczny stoję na stanowisku, że żadnych bogów nie było i nie
ma – jest tylko trójca: Materia/Energia – Przestrzeń – Czas. To właśnie tej
trójcy zawdzięczamy ewolucję materii z prostych związków chemicznych do materii
ożywionej – w naszym przypadku związków węgla. Owszem, w Kosmosie mogą być – a nawet
na pewno – istnieją Istoty, Nadistoty i Superistoty, które stoją na wyższym
poziomie rozwoju niż nasz własny, ale są One produktem ewolucji materii
ożywionej i podlegają – jak my – wszystkim prawom naszego Wszechświata. Mogą też
być Istoty z innych wszechświatów, ale znowu – też podlegają ich prawom.
Rozważając to, do czego
doprowadziła nas ewolucja, ten ślepy proces tworzenia drogą prób i błędów coraz
bardziej skomplikowanych układów biochemicznych, badaczom umyka pewien aspekt –
a mianowicie upływu Czasu. W ich rozważaniach wygląda to tak, jakby nowe
gatunki tworzyły się już, teraz, zaraz i natychmiast. A przecież ewolucja to są
miliardy i miliony lat nieustannych wielokierunkowych przemian, które eliminują
z życia próby nieudane i dają zielone światło tym udanym, które po upływie
czasu i zmianach środowiskowych albo się przystosują albo zginą dając tym samym
pole do rozwoju innych – bardziej udanych i lepiej przystosowanych konstrukcji
biologicznych. Ale znowu – to wszystko trwa miliony lat. Ziemia istnieje jakieś
4,6 GA, Wszechświat liczy około 18 GA. Życie człowieka to przeciętnie 75 A
czyli lat. Spójrzmy na załączoną tabelę stratygraficzną, gdzie doskonale
ukazano te przepaście Czasu!
Patrząc na to wszystko z takiej
perspektywy widzimy, że życie jakie znamy zaczęło się tuż przed Kriogenem i
trwa około 760 MA. Patrząc na tabelę geochronologiczną widzimy, że jest to
zaledwie jakaś 1/6 wieku naszej planety. Pytanie: co było zanim doszło do tzw. kambryjskiej
eksplozji życia, która zapoczątkowała proces, w końcu którego ewolucja wydała Homo sapiens sapiens?
Spójrzmy na epizody Wielkich
Wymierań, które stanowią punkty zwrotne ewolucji żywych organizmów na Ziemi -
jest ich zasadniczo pięć:
0.
Ziemia-śnieżka (Cm lub €) w Kriogenie – 635 MA – totalna zagłada życia, poza
oceanicznymi oazami termicznymi;
1. Kambryjskie
(Cm lub €) dwa wymierania: Botomanian (513-509 MA) i Dresbachian (502 MA);
2. Ordowickie
(O/S) – 438 MA – 85% gatunków;
3. Dewońskie
(F-F) – 374,5 MA;
4. Permskie
(P/T) – 252 MA – matka wszystkich wymierań
- 95% gatunków;
5. Kredowe
(K/Pg) – 65,8 MA – 75% gatunków;
6. Antropocen
– aktualnie.
Pozwoliłem sobie dodać szóste
wymieranie Antropocenowe, którego przyczyną jesteśmy my sami i zerowe – które
miało miejsce w Kriogenie – środkowym okresie Neoproterozoiku czyli 720-635 MA.
I to na nim skupmy swoją uwagę.
Kriogen to ciekawy okres w
dziejach Ziemi. Jak twierdzą uczeni, wskutek wzbogacenia atmosfery w tlen, co
stało się m.in. dzięki panującym we Wszechoceanie sinicom, na ziemi nastąpił
odwrócony efekt cieplarniany i w rezultacie Efekt Globalnego Ochłodzenia – EGP.
A tak o zlodowaceniach pisze w Wikipedii:
Kriogen był
bardzo zimnym okresem w historii Ziemi. Miały w nim miejsca duże zlodowacenia,
z których dwa miały prawdopodobnie zasięg globalny – występowanie lodowców
stwierdzono na wszystkich kontynentach, także tych, które znajdowały się
wówczas na równiku. Dawniej sądzono, że w tym okresie nastąpiło jedno
długotrwałe, całkowite zlodowacenie Ziemi nazwane Varanger od norweskiego półwyspu Varanger, gdzie znaleziono
pierwsze dowody zlodowaceń neoproterozoicznych.
Pierwsza fala
ochłodzenia nastąpiła pomiędzy 750 a 720 MA temu. Zlodowacenie Kaigas miało przypuszczalnie lokalny
charakter, dowody na jego wystąpienie znaleziono w Namibii; w południowych
Chinach występowały wówczas chłodne warunki, ale prawdopodobnie wystąpiło tam
tylko zlodowacenie górskie.
Zlodowacenie Sturtian miało miejsce pomiędzy 720 a
660 MA temu; osady lodowcowe z tego okresu występują na wszystkich
kontynentach, także położonych w tym czasie w okolicy równika. Osady z różnych
kontynentów różnią się wiekiem, co może oznaczać, że zlodowacenie
rozprzestrzeniało się na różnych kontynentach w różnym czasie, lub też że
zlodowacenie to było niezwykle długie, zwłaszcza że osady mogą reprezentować
tylko część okresu zlodowacenia. Istnieją dowody, że w tym czasie lód morski
sięgnął tropików. Po zakończeniu zlodowacenia nastąpił relatywnie krótki okres
ocieplenia.
Pod koniec
Kriogenu miało miejsce zlodowacenie
Marinoan (650–635 MA temu). Także to zlodowacenie miało potężny, być może
globalny, zasięg. Koniec tego zlodowacenia nastąpił wszędzie generalnie w tym
samym czasie. Warstwy węglanowe z południowych Chin, Australii i Namibii mają
wiek zgodny w granicach niepewności pomiarowej, ok. 635 milionów lat temu.
Minerały powstałe w tym okresie mają niezwykłe proporcje izotopów, co wskazuje
na znaczące zaburzenie składu chemicznego atmosfery i krótkotrwały (do 1 mln
lat) wzrost zawartości dwutlenku węgla na większą skalę niż kiedykolwiek w
historii Ziemi, prawdopodobnie związany z deglacjacją.
Kriogen nie
obejmuje wszystkich zlodowaceń neoproterozoicznych, ostatnie zlodowacenie Gaskiers miało miejsce w środkowym Ediakarze.
Okres ten nazywany jest okresem
Ziemi-śnieżki. A teraz o życiu:
Niewiele
wiadomo o ekosystemach istniejących w okresie zlodowaceń, ale znane są różnorodne
mikroskamieniałości z Kriogenu. Wszystkie wcześniej istniejące grupy
eukariontów (Amoebozoa, Chromalveolata, Excavata, Opisthokonta, Rhizaria i rośliny) przetrwały ten czas,
choć np. niektóre grupy akritarchów nie występują już w Ediakarze. Przed
okresem glacjalnym oraz po jego zakończeniu nastąpiła radiacja ewolucyjna
eukariontów. Sprzed zlodowaceń pochodzą pierwsze bezdyskusyjne skamieniałości
zielenic i heterotroficznych eukariontów. Z interwału pomiędzy zlodowaceniami Sturtian i Marinoan pochodzą rzadkie, makroskopowe skamieniałości o kształcie
dysków o niepewnej przynależności systematycznej, które mogą reprezentować
zwierzęta. Pozostałości biomarkerów (steroli) wskazują, że w Kriogenie istniały
już gąbki, a jedna z pospolitych grup mikroskamieniałości prawdopodobnie
reprezentuje ameby skorupkowe.
I jeszcze o Ziemi-śnieżce:
Naukowcy
powszechnie zgadzają się, że ważnym czynnikiem określającym temperaturę na
Ziemi jest ilość dwutlenku węgla (CO2) w atmosferze. Wzrost poziomu CO2
powoduje wzrost średnich temperatur na całej planecie. Zjawisko to nosi nazwę
efektu cieplarnianego. W sytuacji ubytku gazów cieplarnianych cała planeta może
się znacznie oziębić. Być może erozja krzemianów może doprowadzić do szybszego
niż zwykle wiązania dwutlenku węgla w glebie. Dodatkowo 750 mln lat temu na
Ziemi istniały już zdolne do fotosyntezy bakterie. One również są w stanie
wiązać CO2, produkując związki organiczne. Nagły wzrost aktywności takich
organizmów oraz pochłaniania gazów cieplarnianych przez glebę mógł spowodować
tak silny spadek sprawności efektu cieplarnianego, że średnie temperatury na
całej planecie znacznie się obniżyły. Powstający lód spowodował jeszcze większe
obniżenie temperatury (albedo Ziemi wynosiło prawie 100%) i w końcu cała Ziemia
zamarzła. Podczas gdy w czasie ostatnich epok lodowych temperatura obniżała się
o ok. 3 – 12°C, to po zamarznięciu całej planety jej średnia temperatura mogła
wynosić nawet –50 °C.
Co to oznacza? Ano to, że pokryta
lodowcami Ziemia nie była w stanie utrzymać życia na lądzie, a jedynie w
największych i najcieplejszych głębinach Wszechoceanu, i to jedynie w
sąsiedztwie kominów hydrotermalnych. A cokolwiek żyło na planecie poza wymienionymi
miejscami musiało zginąć. To absolutny pewnik, chyba że istniały konkurencyjne,
mrozoodporne formy życia, które wyginęły w cieplejszym Ediakarze.
Do czego zmierzam? Otóż do tego,
że przed nami mogła istnieć cała generacja życia na naszej planecie. To, które
znamy i którego częścią jesteśmy rozwinęło się tuż po epizodzie Ziemi-śnieżki,
w Ediakarze – w czasie tzw. kambryjskiej eksplozji życia. Jedna rzecz mnie
zastanawia: skoro po Ziemi-śnieżce nastąpiła eksplozja życia i radiacja
gatunków, która w ciągu 760 MA
odprowadziła do powstania Hominis
sapientis, to w takim razie co można powiedzieć o życiu przed
Ziemią-śnieżką? Tam miało ono aż 1,5-2 GA czasu do dyspozycji! Nie sądzę, by
były tam tylko prymitywne jednokomórkowce, jak to się powszechnie uważa. To
właśnie była ta I generacja. Być może przed nią była jeszcze generacja 0
(zerowa), ale nie pozostały po niej żadne ślady w zapisie kopalnym, a jeżeli
nawet, to nie zostały odkryte lub je… pominięto. Problem polega na tym, że skały z tych er
geologicznych uległy głębokiej metamorfizacji i tym samym zapis kopalny uległ
zatarciu. Tak samo jak działalność lodowców w Kriogenie zatarła ślady z zapisu
kopalnego z ostatnich lat przed zlodowaceniem – to tak, jakby wyrwano ostatnich
kilka stronic z księgi życia na Ziemi.
Swego czasu wysunąłem nawet
zwariowaną hipotezę o tym, że dinozaury naczelne znane jako Dinozauroidzi
rozwinęły jednak cywilizację pod koniec Kredy i zdołały się uratować przed
kosmicznym Armagedonem uciekając w Czasie do okresu poprzedzającego Kriogen –
do Tonu, który trwał i dla nich trwa przez 280 MA, a zatem dłużej niż cały
Mezozoik czyli 186 MA, w którym to gady niepodzielnie władały Ziemią. I być
może to Ich działalność doprowadziła do burzliwego wzrostu EGP i pierwszego –
najdłuższego zlodowacenia jeszcze tońskiego
Kaigasu trwającego 45 MA. Pozostałe trzy kriogenowe są już krótsze, ale
niemniej niszczycielskie: Sturtian – 20 MA, Marinoan – 27 MA i wreszcie ediakariański
Gaskiers – 1,3 MA.
Tak już nawiasem mówiąc, jakże to
pasuje do Antropocenu, w którym obserwujemy antropogeniczny wzrost efektu
globalnego ocieplenia – EGO, który po pewnym czasie wskutek działalności
człowieka + erupcji superwulkanicznych może się zmienić w EGP i kolejną epokę
lodowcową. To jest całkowicie możliwe.
Możliwy jest też odwrotny
scenariusz – człowiek pchnął Ziemię w objęcia EGO, co wywoła już stałe globalne
ocieplenia, wskutek czego Ziemia zmieni się w planetę w rodzaju Wenus lub Marsa
– w obu przypadkach będzie to koniec życia na naszej planecie. Nie zapominajmy
także, że nasze Słońce będzie wypalać paliwo wodorowe i powoli zacznie puchnąć,
by za jakieś 5 GA stać się czerwonym olbrzymem, a Ziemia znajdzie się w obrębie
jego fotosfery. Tak czy owak, będzie to definitywny koniec życia na planetach
wewnętrznych Układu Słonecznego. Co nam zatem pozostaje? Tylko jedno – ucieczka
w Przestrzeni lub Czasie. I dlatego nad sposobami uratowania ziemskiego życia
powinniśmy zacząć prace już
teraz. Innego wyjścia po prostu nie ma...