Powered By Blogger
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą geologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą geologia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 grudnia 2024

Zum Glück!

 


Stanisław Bednarz

 

Dziś o zapomnianym zagłębiu węglowym koło Krzeszowic w rejonie Tenczynka tak blisko Krakowa.

Pół wieku temu, w roku 1955, zakończono wydobycie w rejonie Krzeszowic. Pierwsze kopalnie powstały tu w końcu XVIII w. Aktualnie w okolicach Tenczynka i Rudna koło Krzeszowic przebiega słabo spopularyzowany szlak Dawnego Górnictwa. Jest on znany tylko Miłośnikom Ziemi Krzeszowickiej. W pobliżu Krzeszowic przebiega wschodnia granica Górnośląskiego Zagłębia Węglowego z wychodniami utworów karbonu produktywnego. Łączna miąższość formacji węglonośnej sięga tu 900 m. Pokłady mają miąższości od 0,2 do 3 m i są bardzo zmienne, zazwyczaj cienkie. Do najgrubszych należy pokład 118 (miąższość do 2,7 m). Eksploatacja była prowadzona w obszarach najpłytszego występowania węgla, tj. głównie w Kotlinie Tenczynka.

W roku 1787 znana była płytka kopalnia koło Filipowic, którą odwiedził nawet Król Stanisław August Poniatowski – jak pisał Adam Naruszewicz – król był „ukontentowany z tak potrzebnego, bo niedostatek drzew zastępującego wynalazku Pierwsze kopalnie z regularnym wydobyciem węgla – Adam i Rieda – powstały w Tenczynku pod koniec XVIII w.

W rejonie Filipowic kopalnie działały od 1805 r. Burzliwy rozwój górnictwa węglowego w tej okolicy nastąpił po uruchomieniu w roku 1847 linii kolejowej. Powstały nowe kopalnie m.in. Katarzyna, Kmita, Barbara i Andrzej (lata 1864–1869), także mała kopalnia pod wzgórzem zamkowym w Rudnie (szyb Bolesław i sztolnia Franciszek). W ostatniej dekadzie XIX w. założono kopalnię Franciszek (1891) i największą z krzeszowickich kopalnię Krystyna. Istniała do roku 1929, kiedy została zatopiona.

W latach okupacji i po II wojnie światowej do roku 1955 istniała kopalnia Nowa Krystyna obejmująca część dawnej kopalni Kmita i kop. Krystyna. Ogółem w różnych latach od końca XVIII w. do roku 1955 funkcjonowało w okolicy Krzeszowic 17 kopalń i wydobyto przez 160 lat 3,2 mln ton węgla. Najwięcej śladów i pozostałości dawnej eksploatacji węgla zachowało się w rejonie kopalni Krystyna i Nowa Krystyna w Lesie Zwierzyniec. Są one wyraźne, ale źle udostępnione. Pozostały budynki nadszybia szybu Krystyna. W lesie zwierzynieckim rozległe hałdy poeksploatacyjne. Na stokach wzgórza zamkowego w Rudnie obserwuje się ciągle leje po szybach oraz ślady sztolni Franciszek. Taka ciekawostka dla entuzjastów. Wspomnijmy o tych górnikach w dniu św. Barbary.

 







Moje 3 grosze

 

Ze swej strony chciałbym Czytelnikom polecić kamieniołomy w rejonie Krzeszowic, w których łamano przede wszystkim skały wylewne i metamorficzne. W wielu z nich można znaleźć pięknie wybarwione kryształy kwarcu i ametystów. Ma to związek z ich napromieniowaniem promieniami γ, które emitowane są z rozpadających się jąder atomów ciężkich pierwiastków i ich izotopów.

Działalność wulkaniczna w tym rejonie należy do zjawisk towarzyszących końcowym ruchom górotwórczym, określanych jako waryscyjskie lub hercyńskie, które miały miejsce 280 milionów lat temu – w Permie. Zamek Tenczyn w Rudnie to piękna forteca na Szlaku Orlich Gniazd, perła Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Ciekawostką, o której nie wszyscy jednak wiedzą, jest fakt, że zamek Tenczyn posadowiony jest na dawnym stożku wulkanicznym. Wzgórze, na którym się wznosi, ma około 400 metrów nad poziomem morza. Jest to najwyższe wzniesienie Garbu Tenczyńskiego. Ślady po dawnych wulkanach występują również w rejonie Miękini, Krzeszowic, a także w Alwerni. W Regulicach koło Alwerni znajduje się nieczynny kamieniołom. Przy wejściu do niego (we wschodniej części) odsłaniają się warstwowane, miękkie, seledynowe i brunatno-czerwone tufy. Są one złożone z drobnego materiału popiołów wulkanicznych osadzonego w zagłębieniu na stoku dawnego wulkanu. Występują tu również wulkaniczne skały melafiry, a także fioletowa odmiana kwarcu – ametyst, który jest szczególnie ładny i warto go poszukać w czasie wycieczki. Nieco odmienną skałą wulkaniczną jest porfirowa skała, z nieczynnego kamieniołomu w Miękini. W tej skale o barwie od szaro-fioletowej do ciemnoczerwonej widoczne są fenokryształy skaleni, kwarcu i biotytu. Na podstawie składu mineralnego określona jest jako kwaśna skała - riolit. Riolity były eksploatowane w tym kamieniołomie od 1852 roku. Używane były głównie do budowy dróg i do betonu.[1]

280 mln lat temu znajdował się tam superwulkan, który utworzył kalderę o średnicy co najmniej 25 km. Ślady jego erupcji w postaci czół potoków lawowych znajdują się w okolicach Woli Filipowskiej. W szarej skale znajdują się czerwonawe wtrącenia żelaziste. Można je zobaczyć jadąc z Woli Filipowskiej do Paryża Górnego.

Jako że wydobycie kamienia też ma związek z górnictwem, to nie od rzeczy należałoby o tym wspomnieć w święto wszystkich górników!  

środa, 27 marca 2024

Księżycowe anomalie torowe

 


William Steigerwald

 

NASA identyfikuje prawdopodobne lokalizacje głębokich tajemnic wczesnego płynnego Księżyca. Krótko po jego uformowaniu się, Księżyc został pokryty globalnym oceanem stopionej skały (magmy). Gdy ocean magmy ochłodził się i zestalał, gęste minerały zatonęły, tworząc warstwę płaszcza, podczas gdy mniej gęste minerały unosiły się, tworząc skorupę powierzchniową. Później intensywne bombardowanie przez masywne asteroidy i komety uderzyło w skorupę, wybijając kawałki płaszcza i rozpraszając je po powierzchni Księżyca.

Niedawno w dwóch badaniach NASA zidentyfikowano najbardziej prawdopodobne lokalizacje, w których można znaleźć kawałki płaszcza na powierzchni, zapewniając mapę dla przyszłych misji powrotu próbek księżycowych, takich jak te w ramach programu Artemis NASA. Jeśli zostaną zebrane i przeanalizowane, fragmenty tych głęboko w Księżycu mogą lepiej zrozumieć, w jaki sposób wyewoluował Księżyc, Ziemia i wiele innych światów Układu Słonecznego.

Stężenie toru (Th) na rozległym biegunie południowym – Aitken Basin na księżycowej stronie daleko ujawnia rozkład materiałów płaszcza gwałtownie wyrzucanych podczas uderzenia kształtujące basen. Tutaj obfitość toru jest reprezentowana przez tęczową skalę kolorów, z obszarami o wysokim stężeniu pokazanym na czerwono, moderując się do fioletowego i szarego z mniejszą obfitością. Dwa kratery w północno-zachodnim regionie basenu wykazują szczególnie obfitość toru (wprowadzonego na czerwono na mapie), co sugeruje obecność obfitych materiałów płaszcza obecnie eksponowanych na powierzchni.

- Jest to najbardziej aktualizowana ocena ewolucji wnętrza księżycowego, syntetyzując wiele najnowszych osiągnięć, aby namalować nowy obraz historii płaszcza i tego, jak i gdzie mógł być odsłonięty na powierzchni Księżyca - powiedział Daniel Moriarty z NASA Goddard Space Flight Center, Greenbelt, Maryland i University of Maryland, College Park.

Oceany magmy ewoluują, gdy ochładzają się, a gęste materiały toną, podczas gdy materiały lekkie wznoszą się. Uważa się, że formowanie się oceanów magmy i ich ewolucja są powszechne procesy między planetami i księżycami w całym Układzie Słonecznym i poza nim. Księżyc Ziemi jest najbardziej dostępnym i dobrze zachowanym ciałem do zbadania tych podstawowych procesów.

- Zrozumienie tych procesów bardziej szczegółowo będzie miało wpływ na ważne pytania kontrolne: w jaki sposób to wczesne ogrzewanie wpływa na dystrybucję wody i gazów atmosferycznych planety? Czy woda się trzyma, czy wszystko jest wygotowane? Jakie są implikacje dla wczesnego życia i genezy życia? – dodaje Moriarty, główny autor artykułów, opublikowany 3 sierpnia w „Nature Communications” i styczniu 2021 r. w „Journal of Geophysical Research”.

Duże skaliste obiekty, takie jak planety, księżyce i duże asteroidy, mogą tworzyć oceany magmy z generowanymi ciepłowniami w miarę ich wzrostu. Układ Słoneczny uformował się z obłoku gazu i pyłu, który zapadł się pod własną grawitacją. Gdy to się stało, ziarna pyłu uderzyły w siebie i trzymały się razem, a z czasem ten proces ten przerodził się w coraz większe konglomeraty, ostatecznie tworząc asteroidę i ciała wielkości planety. Te kolizje generowały ogromną ilość ciepła. Ponadto elementy składowe naszego Układu Słonecznego zawierały różne elementy promieniotwórcze, które uwalniały ciepło w miarę rozpadu. W większych obiektach oba procesy mogą uwalniać wystarczającą ilość ciepła, aby utworzyć oceany magmy.

Jednak szczegóły dotyczące tego, jak oceany magmy ewoluują, gdy się ochładzają i jak różne minerały w nich krystalizują, są niepewne, co wpływa na to, co zdaniem naukowców może wyglądać skały płaszcza i gdzie można je znaleźć na powierzchni.

- Najważniejsze jest to, że ewolucja księżycowego płaszcza jest bardziej skomplikowana niż pierwotnie sądzono - powiedział Moriarty. - Niektóre minerały, które wcześnie krystalizują i toną wcześniej, są mniej gęste niż minerały, które później krystalizują i toną. Prowadzi to do niestabilnej sytuacji ze świetlną masą w pobliżu dna płaszcza próbującego wznieść się, podczas gdy cięższy materiał bliżej wierzchu zejścia. Proces ten, zwany „przewodem grawitacyjnym”, nie przebiega w zgrabny i uporządkowany sposób, ale staje się niechlujny, z mnóstwem mieszania i niespodziewanych maruderów.

Zespół dokonał przeglądu najnowszych eksperymentów laboratoryjnych, analizy próbek księżycowych oraz modeli geofizycznych i geochemicznych, aby rozwinąć swoje nowe zrozumienie, w jaki sposób płaszcz księżycowy ewoluował, gdy ochłodził się i zestalał. Użyli tego nowego zrozumienia jako soczewkę do interpretacji ostatnich obserwacji powierzchni Księżyca z sondy Lunar Prospector i Lunar Reconnaissance Orbiter oraz instrumentu Moon Mineralogy Mapper na pokładzie indyjskiego statku kosmicznego Chandrayaan-I. Zespół wygenerował mapę prawdopodobnych lokalizacji płaszcza wykorzystujących dane Moon Mineralogy Mapper do oceny składu mineralnego i obfitości, zintegrowanych z obserwacjami Lunar Prospector dotyczącymi obfitości żywiołów, w tym markerów ostatniej pozostałej cieczy na końcu krystalizacji oceanu magmy księżycowej oraz danych obrazowych i topograficznych z Lunar Reconnaissance Orbiter.

Na przejechaniu około 1600 mil (około 2600 kilometrów), Biegun Południowy – Basen Aitken jest największą potwierdzoną strukturą uderzenia na Księżycu, a zatem jest związany z najgłębszą głębokością wykopów wszystkich basenów księżycowych, więc według zespołu jest to najbardziej prawdopodobne miejsce, w którym znajduje się kawałki płaszcza.

Naukowcy od lat są zaskoczeni radioaktywną anomalią w północno-zachodnim kwadrancie bieguna południowego – Aitken Basin na księżycowej stronie. Analiza zespołu pokazuje, że skład tej anomalii jest zgodny ze „szlaką”, która tworzy się w najwyższym płaszczu na samym końcu krystalizacji oceanu magmy. Ponieważ ten osad jest bardzo gęsty, naukowcy wcześniej zakładali, że powinien całkowicie zanurzyć się w dolnej płaszczu na początku historii Księżyca.

- Jednak nasze bardziej zniuansowane zrozumienie z ostatnich modeli i eksperymentów wskazuje, że niektóre z tych osadów zostają uwięzione w górnym płaszczu, a następnie wykopane przez ten ogromny basen uderzeniowy - powiedział Moriarty. - Dlatego ten północno-zachodni region bieguna południowego – basen Aitken jest najlepszą lokalizacją, aby uzyskać dostęp do wykowanych materiałów płaszcza znajdujących się obecnie na powierzchni Księżyca. Co ciekawe, niektóre z tych materiałów mogą być również obecne wokół proponowanych miejsc lądowania Artemis i VIPER wokół księżycowego bieguna południowego.

Więcej o misjach i partnerach:

Badania zostały sfinansowane przez program NASA Center for Research and Exploration in Space Science and Technology II w ramach umowy kooperacyjnej z University of Maryland. LRO jest zarządzany przez NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland dla Dyrekcji Misji Naukowych w siedzibie NASA w Waszyngtonie. Zainicjowany 18 czerwca 2009 roku LRO zebrało skarbnicę danych z siedmioma potężnymi instrumentami, co stanowi nieoceniony wkład w naszą wiedzę na temat Księżyca. Rozpoczęty 22 października 2008 roku Chandrayaan-1, pierwsza indyjska misja w kosmosie, odegrała kluczową rolę w odkryciu cząsteczek wody na Księżycu. Wśród swoich instrumentów przeniósł Moon Mineralogy Mapper, spektrometr obrazowy, który pomógł potwierdzić odkrycie wody zamkniętej w minerałach na Księżycu. Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA w Pasadenie w Kalifornii zaprojektowało i zbudowało Moon Mineralogy Mapper. Lunar Prospector, uruchomiony 8 stycznia 1998 roku, został zaprojektowany w celu zebrania danych w celu zebrania pierwszych kompletnych map kompozycyjnych i grawitacyjnych Księżyca podczas planowanej rocznej misji na księżycowej orbicie polarnej. Misją zarządzała Centrum Badawcze Ames NASA na lotnisku Moffett w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej.












I jeszcze jeden materiał:

Naukowcy dostrzegli pod powierzchnią Księżyca duży obszar emitujący ciepło. Dzięki danym z chińskich i amerykańskich satelitów orbitujących wokół Księżyca, naukowcy odkryli emitującą ciepło masę pod powierzchnią Srebrnego Globu. Według nich jest to złoże granitu, który rzadko jest spotykany, zwłaszcza w dużych ilościach, poza Ziemią. Uczeni sugerują, że źródłem granitu jest wygasły wulkan, który ostatnio eksplodował 3,5 mld lat temu.

Na Księżycu, pomiędzy kraterami Compton oraz Bel’kowicz, odkryto dużą masę granitu, który powoli uwalnia ciepło. Skała ta nie jest zbyt powszechna poza Ziemią, zatem jej znalezienie na Księżycu jest dość intrygujące. Na naszej planecie tworzy się głęboko pod powierzchnią, zwykle pod wulkanem.

Przed 1950 r. większość naukowców uważała, że kratery na Księżycu powstały w procesach wulkanicznych. Potem badania związane z misjami Apollo wykazały, że prawie wszystkie powstały w wyniku uderzeń — powiedział Matthew Siegler z Planetary Science Institute. Co prawda na Księżycu nie znaleziono wulkanu podobnego do tych na Ziemi, ale odkrycie masy granitu na naszym naturalnym satelicie potwierdza, że i tam, tak jak na naszej planecie, zachodziły procesy wulkaniczne.

Opis i rezultaty badań ukazały się na łamach pisma „Nature” (DOI: 10.1038/s41586-023-06183-5).

Ślady wulkanizmu na Księżycu

Księżyca raczej nie kojarzy się z szeroko rozumianym wulkanizmem. Trudno bowiem dopatrzyć się na jego powierzchni wulkanów w ziemskim tego słowa znaczeniu. Jednakże faktem jest, że w zamierzchłej przeszłości miały tam miejsce erupcje, jak i istniały pola lawy. Kolejne dowody na to znaleźli ostatnio naukowcy pod powierzchnią Srebrnego Globu, pomiędzy kraterami Compton i Bel’kowicz.

Wskazuje na to obecność granitu. Na Ziemi do jego powstawania dochodzi głęboko pod jej powierzchnią, zazwyczaj pod wulkanami, gdzie magma ma dogodne warunki, aby się ochłodzić i skrystalizować. Przydaje się tutaj również obecność wody oraz ruch płyt tektonicznych. Jednakże natrafienie na granit poza Ziemią nie zdarza się zbyt często. Tym bardziej znalezienie go na Księżycu to niemała sensacja.

W jaki jednak sposób możemy w ogóle zbadać to, co znajduje się pod powierzchnią Księżyca, a do tego jeszcze znaleźć tam ślady dawnego wulkanizmu? Można przeanalizować pomiary dokonane przez księżycowe orbitery wysłane przez Stany Zjednoczone oraz Chiny. Przykładowo chińskie misje Chang'e 1 i 2 posiadały na swoich pokładach instrumenty, które skanowały Księżyc przy pomocy mikrofal.

Księżycowa anomalia.

Zespół astronomów postanowił przeanalizować te dane, by spróbować określić temperaturę panującą pod powierzchnią Księżyca. I w tym kontekście szczególnie interesujący okazał się właśnie obszar pomiędzy kraterami Compton i Bel’kowicz. Jak nawet skomentował to jeden z badaczy, teren ten pod wpływem mikrofal wręcz się żarzył. Nie bez powodu zatem podejrzewano, że w tym właśnie miejscu może znajdować się dawny wulkan, bo w tej lokalizacji odkryto coś, co jest w stanie emitować ciepło.

Przyglądając się dokładniej, naukowcy stwierdzili, że znajduje się tam bogaty w krzem i szeroki na około 20 km obszar. Prawdopodobnie jest to kaldera dawnego wulkanu. Jednocześnie temperatura w tym miejscu jest o około 10 stopni Celsjusza wyższa od otoczenia. Dowody wskazują, że ten wulkan prawdopodobnie ostatnio wybuchł 3,5 mld lat temu, zatem ciepło nie pochodzi ze stopionej lawy ani niczego w tym rodzaju, ale z pierwiastków radioaktywnych, a jedynym rodzajem skały, który zawiera wystarczającą ilość takich pierwiastków, jest granit.

Do momentu, kiedy geochemiczka dr Rita Economos zasugerowała prawdopodobne wyjaśnienie tej sprawy, badacze byli w kropce, nie mając do końca pewności, z czym właściwie mają do czynienia. Zdaniem dr Economos sprawę tę wyjaśniałaby obecność szerokiego na około 50 km batolitu, który składa się głównie z granitów. Batolity to skały wulkaniczne, do których powstania dochodzi wtedy, gdy lawa dochodzi do powierzchni, ale nie następuje jej erupcja. Zresztą przykłady takich skał znajdziemy również na Ziemi: w ten właśnie sposób powstały kalifornijskie formacje skalne El Capitan i Half Dome. Jest natomiast prawdopodobne, że takich miejsc, tak na Księżycu, jak i na innych planetach, jest więcej.

 


Moje 3 grosze

 

Intrygujące, bo wyglądałoby na to, że mamy do czynienia z jedynym wulkanem – klasycznym wulkanem – na Księżycu. To jest bardzo ciekawe, jako że nie znamy żadnych księżycowych wulkanów, a jedynie podejrzewamy kilka lokalizacji o wulkanizm. Osobiście widzę to tak, że Księżyc nie miał szans na rozwinięcie wulkanizmu typu ziemskiego – ale za to mogły nań spaść asteroidy zawierające ciężkie pierwiastki – w tym lantanowce i aktynowce a poza tym uran, tor czy inne RRE wytworzone w czasie wybuchów Hipernowych i Kilonowych lub sztucznie w reaktorach jądrowych Innych. To też jest możliwe. Bo nie jest powiedziane, że Księżyc (i inne ciała niebieskie Układu Słonecznego) nie były bombardowane przez asteroidy i komety pochodzące spoza Układu, a z innych systemów gwiezdnych. Przykładami są 1I/‘Oumuamua czy kometa 2I/Gierasimow.

Wyobrażam sobie to tak: z rejonu eksplozji Kilonowej przyleciała asteroida, na której osiadły ciężkie pierwiastki zsyntetyzowane w toku zderzenia dwóch białych karłów i eksplozji w następstwie tegoż. Asteroida ta potem trafiła w rejon Układu Słonecznego i przypadkiem trafiła w Księżyc tworząc lokalną anomalię radioaktywnego toru-232, który rozpada się powoli do nieaktywnego ołowiu-208. Całość cyklu trwa miliardy lat. Takie radioasteroidy mogą jeszcze znajdować się na Marsie, Merkurym i księżycach Układu. Mogą być łatwo namierzone z wysokości orbity i warto byłoby ich poszukać, bo stanowiłoby to ważki przyczynek do badań dziejów ciał niebieskich Układu, a także dałyby one także wskazówki co do ewolucji Galaktyki, a nawet innych galaktyk.   

 

Źródło:

·        www.William.A.Steigerwaldanasa.gov 

·        https://www.onet.pl/informacje/dziennik-naukowy/naukowcy-dostrzegli-pod-powierzchnia-ksiezyca-duzy-obszar-emitujacy-cieplo/rdfwtpg,30bc1058

Opracował - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz

poniedziałek, 13 listopada 2023

Meteoryt, który rozbił się w Somalii, zawiera dwa minerały, które nie istnieją na Ziemi

 


W niezwykłym odkryciu naukowym stwierdzono, że meteoryt, który wylądował w pobliżu miasta El Ali w Somalii, zawiera dwa nieznane wcześniej minerały.

Odkrycie to, możliwe dzięki wysiłkom badawczym na Uniwersytecie w Albercie i Laboratorium Badań Elektronicznych Mikropróbek, przyczynia się do naszego zrozumienia kosmicznych materiałów, które kształtują nasz Układ Słoneczny.

Proces badawczy w celu identyfikacji nowych minerałów jest zazwyczaj wyczerpujący, ale w tym przypadku identyfikacja została przyspieszona, ponieważ minerały zostały wcześniej zsyntetyzowane w warunkach laboratoryjnych. Pozwoliło to naukowcom szybko dopasować składy i potwierdzić odkrycie. Minerały zostały nazwane elaliite i elkinstantonit, ten ostatni honorujący Lindę Elkins-Tanton w Szkole Badań Ziemi i Kosmicznych Uniwersytetu Stanowego w Arizonie za jej rozległą pracę nad tworzeniem się rdzenia planetarnego.


Elkins-Tanton jest również głównym badaczem nadchodzącej misji Psyche NASA, która ma na celu zbadanie bogatej w minerały asteroidy Psyche, aby uzyskać wgląd w pochodzenie ciał planetarnych. Odkrycie tych minerałów nie tylko podkreśla znaczenie meteorytów w badaniach naukowych, ale także podkreśla wzajemne powiązania eksploracji kosmosu i mineralogii.

Jednak przyszłość wkładu meteorytu El Alego w naukę jest niepewna. Meteoryt został podobno przetransportowany do Chin, potencjalnie do sprzedaży. Jeśli meteoryt zostanie zakupiony, nie wiadomo, czy nowy właściciel zezwoli na dalszą analizę naukową.

To odkrycie służy jako przypomnienie rozległych niewiadomych, które leżą poza naszą planetą i nieoczekiwany charakter odkryć naukowych. Kontynuując eksplorację kosmosu, każdy meteoryt, który pada na Ziemię, ma potencjał, aby odkryć nowe tajemnice o świecie, w którym żyjemy.

 

Źródło: https://blog.physics-astronomy.com/2023/11/meteorite-that-crashed-in-somalia.html?fbclid=IwAR1HGACOGoAk2GxdJNkt9zvhVtCGf4HjV7N6EY0bInvG51XQisW5A4_bhn0

Przekład z angielskiego - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz

czwartek, 21 września 2023

Trzęsienia Bałtyku

 


Stanisław Bednarz

 

Trzęsienia ziemi w Polsce są rzadkie, ale żeby wystąpiły w Zatoce Gdańskiej, obszarze generalnie asejsmicznym  to już ewenement. 

21 września 2004 roku ziemia trzęsła się dwa razy. Pierwszy wstrząs wyniósł około 4,5 stopnia; drugi, wtórny był silniejszy - zanotowano 5,3 stopnia w 10 stopniowej skali Richtera. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Epicentrum znajdowało się w Zatoce Gdańskiej, niedaleko Królewca. To pierwszy taki przypadek zanotowany w tej części świata. W mieszkaniach trzęsły się żyrandole, szklanki i meble. Wstrząsy były jednak odczuwalne głównie na wyższych kondygnacjach budynków. Zdaniem specjalistów z dziedziny geofizyki, trzęsienie ziemi było spowodowane pęknięciami skorupy ziemskiej. Bardzo enigmatyczne sformułowanie. 

W Gdańsku pojawiły się również plotki, że wstrząsy to skutek wybuchu bomby atomowej w Obwodzie Królewieckim w Rosji. Od razu wykluczyły to służby wojewody pomorskiego: „Pomiary promieniowania radioaktywnego nie wykazały przekroczenia dopuszczalnych norm”. Epicentrum wstrząsu znajdowało się w odległości około 40 kilometrów od brzegu Bałtyku, mniej więcej na linii granicy polsko-rosyjskiej. Odczuli je nie tylko mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego i Warmii i Mazur, ale także Pomorza, Kujaw i Podlasia oraz Białorusi, Litwy i Czech. Wstrząsy, choć słabe, sprawiały, że w mieszkaniach przesuwały się meble, ze stołów spadały naczynia, pękały szyby. W niektórych miejscach zdecydowano się na ewakuację ludzi z budynków.

W Braniewie ewakuowano uczniów Szkoły Podstawowej nr 3 im. Senatu RP.

W Lidzbarku Warmińskim wstrząsy odczuwali przede wszyscy pracownicy urzędu miejskiego i straży pożarnej, których biura umieszczone są na wyższych piętrach budynku.

- Siedziałem przy komputerze i czułem, jak mi nogi drżą - mówi kpt. Rafał Szymukowicz z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lidzbarku. - Początkowo myślałem, że to od przejeżdżających pod oknami tirów. Później dowiedziałem się, że było to trzęsienie ziemi.

Uczono mnie że obszar platformy prekambryjskiej jest wolny od trzęsień. Znów geolodzy wyrażają się ogólnikowo. Dlaczego jest zwiększona geodynamika podłoża? Cytuję: Południowo-wschodnie obrzeża syneklizy bałtyckiej to obszary o zwiększonej geodynamice podłoża i możliwych lokalnych wstrząsach, które mogą sporadycznie, raz na 50-100 lat, gwałtownie wzrastać. Ich magnituda może osiągać nawet ponad 5 stopni w skali Richtera. 

Według mnie przyczyna jest taka: Tarcza skandynawska na skutek obciążenia lądolodem o grubości 3,0–3,5 km, a następnie odciążenia, podlega ruchom izostatycznym. Szybkość podnoszenia terenu w centrum dochodziła do 40–50 cm rocznie, tj. 1,4 mm/dzień. Glacizostazja (podnoszenie się) Skandynawii trwa nadal. Centrum ruchu znajduje się w Skuleberget, na zachodnim obrzeżu Zatoki Botnickiej, gdzie szybkość podnoszenia litosfery dochodzi obecnie do 14,0 mm/rok. Proces wypiętrzenia zachodzi generalnie wielkopromiennie, jednak częste są gwałtowne przemieszczenia na liniach uskoków, czyli trzęsienia ziemi.






Zasięg obecnego wielkopromiennego podnoszenia Skandynawii zaznacza się w kierunku południowym aż do linii Królewiec – Smołdzino – Łeba, obejmuje także Bornholm i północną Danię, czyli miejsca występowania trzęsień ziemi w ostatnich 100 latach. Podnoszący się, centralny obszar w rejonie zatoki Botnickiej jest otoczony obszarem o zmiennych tendencjach ruchów pionowych. Gwałtowne wstrząsy skorupy ziemskiej na terenie Polski północnej nie są uwarunkowane jedynie ruchami tarczy skandynawskiej. Pewną rolę odgrywają też ruchy soli (halotektonika).

 

Moje 3 grosze

 

Moi znajomi mieszkający na Pomorzu poinformowali mnie, że trzęsienie ziemi z września 2004 roku spowodowało powstanie lokalnego tsunami w Zatoce Gdańskiej i Puckiej. Nie były one zbyt wielkie, ale odczuwalne. Podobnie w czasie trzęsienia ziemi na morzu zaobserwowano pojawienie się nietypowych fal, które różniły się wielkością i kierunkiem propagacji się od zwyczajnych fal wiatrowych. Poza tym faktycznie, w kilku miejscach wstrząsy wywołały panikę.

NB, w 2004 roku wydarzyło się także trzęsienie ziemi na Podhalu, które odczuwaliśmy w Jordanowie, a także mega trzęsienie ziemi na Oceanie Indyjskim i tsunami, które spustoszyło brzegi wysp archipelagów Indyka, Malezji, Indii, Bangladeszu, Śri Lanki i było odczuwalne także na Madagaskarze i Kenii. Ofiarą tego bożonarodzeniowego kataklizmu padło prawie 300.000 ludzi!  

niedziela, 16 lipca 2023

Radioasteroida czy urządzenie jądrowe na Księżycu?

 


Ostatnie odkrycia na Księżycu budzą zrozumiałe zainteresowanie ludzi nauki i rozmaitych fantastyków (jak ja) i poszukiwaczy rozumnego życia pozaziemskiego. No bo odkrycie takiego hot spot’u, jakim jest obszar pomiędzy kraterami Compton i Belkovich jest sensacją. Tak pisze o tym  Kenneth Chang na łamach „New York Timesa” kilka dni temu. A oto jego artykuł:

 

Naukowcy odkryli gorącą plamę po drugiej stronie Księżyca

 

Dane z dwóch chińskich orbiterów pomogły zespołowi naukowców wyjaśnić, dlaczego skrawek księżycowego terenu jest o wiele cieplejszy niż otaczający go obszar.

Czarno-biały widok z góry na skalistą kopułę na powierzchni księżyca.

Kopuła w regionie Compton-Belkovich na Księżycu, która zdaniem naukowców ma pochodzenie wulkaniczne.

Skały pod starożytnym wulkanem po drugiej stronie Księżyca pozostają zaskakująco ciepłe, naukowcy ujawnili na podstawie danych z orbitującego chińskiego statku kosmicznego.

Wskazują na dużą płytę granitową, która zestaliła się z magmy w geologicznej kanalizacji pod tak zwanym kompleksem wulkanicznym Compton-Belkovich.

„Powiedziałbym, że wbijamy gwóźdź do trumny, że to naprawdę jest cecha wulkaniczna” – powiedział Matthew Siegler, naukowiec z Planetary Science Institute z siedzibą w Tucson w Arizonie, który kierował badaniami. „Ale interesujące jest to, że jest to bardzo podobna do Ziemi funkcja wulkaniczna”.

Odkrycia, które ukazały się w zeszłym tygodniu w czasopiśmie Nature, pomagają wyjaśnić, co wydarzyło się dawno temu pod dziwną częścią księżyca. Badanie podkreśla również potencjał naukowy danych zebranych przez chiński program kosmiczny oraz sposób, w jaki naukowcy w Stanach Zjednoczonych muszą omijać przeszkody, aby wykorzystać te dane.

Na potrzeby tego badania dr Siegler i jego współpracownicy przeanalizowali dane z instrumentów mikrofalowych na Chang'e-1, wystrzelonym w 2007 r. i Chang'e-2, wystrzelonym w 2010 r., dwóch wczesnych chińskich statkach kosmicznych, które już nie działają. Ponieważ Kongres obecnie zabrania bezpośredniej współpracy między NASA a Chinami, a badania były finansowane z grantu NASA, dr Siegler nie mógł współpracować z naukowcami i inżynierami, którzy zbierali dane.

„To było ograniczenie, że nie mogliśmy po prostu zadzwonić do inżynierów, którzy zbudowali instrument w Chinach i powiedzieć:„ Hej, jak powinniśmy interpretować te dane? ”- powiedział. „Byłoby naprawdę wspaniale, gdybyśmy cały czas pracowali nad tym z chińskimi naukowcami. Ale nam nie wolno. Ale na szczęście upublicznili część swoich baz danych”.

Był w stanie wykorzystać wiedzę chińskiego naukowca, Jianqinga Fenga, który spotkał dr Sieglera na konferencji. Dr Feng pracował nad projektem eksploracji Księżyca w Chińskiej Akademii Nauk.

Graficzny widok kompleksu wulkanicznego Compton-Belkovich z małą wstawką w kolorze czerwonym, niebieskim, zielonym i żółtym.

Kompleks wulkaniczny Comptona-Belkovicha po drugiej stronie Księżyca, z zaznaczonym obszarem wskazującym na dużą strefę granitową, której topografia nie mogła wykryć.

„Zdałem sobie sprawę, że połączenie danych z eksploracji Księżyca z różnych krajów pogłębiłoby nasze zrozumienie geologii Księżyca i dokonałoby ekscytujących odkryć” – powiedział dr Feng w e-mailu. „Dlatego rzuciłem pracę w Chinach, przeniosłem się do Stanów Zjednoczonych i dołączyłem do Planetary Science Institute”.

Oba chińskie orbitery miały instrumenty mikrofalowe, powszechne w wielu orbitujących wokół Ziemi satelitach pogodowych, ale rzadkie w międzyplanetarnych statkach kosmicznych.

Dane z Chang'e-1 i Chang'e-2 dostarczyły zatem innego obrazu księżyca, mierząc przepływ ciepła do 15 stóp pod powierzchnią – i okazały się idealne do badania osobliwości Comptona-Belkovicha.

Wizualnie region nie wyróżnia się niczym szczególnym. (Nie ma nawet własnej nazwy; łączona nazwa pochodzi od dwóch sąsiednich kraterów uderzeniowych, Compton i Belkovich). Mimo to region ten fascynuje naukowców od kilku dekad.

Pod koniec lat 90. David Lawrence, wówczas naukowiec z Los Alamos National Laboratory, pracował nad danymi zebranymi przez misję NASA Lunar Prospector i zauważył jasny punkt promieni gamma wystrzeliwanych z tego miejsca po niewidocznej stronie Księżyca. Energia promieni gamma, forma światła o najwyższej energii, odpowiadała torowi, pierwiastkowi radioaktywnemu.

 „Było to jedno z tych dziwacznych miejsc, które wyróżniały się jak ból kciuka pod względem obfitości toru” – powiedział dr Lawrence, obecnie planetolog z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory w Maryland. „Jestem fizykiem. Nie jestem ekspertem w geologii Księżyca. Ale nawet jako fizyk zauważyłem, że to się wyróżnia i powiedziałem: „OK, to jest coś wartego dalszych badań”.

Widok powierzchni księżyca z purpurową powłoką i jaskrawoczerwoną plamą pośrodku wskazującą na obecność toru.

Złożony obraz pokazujący obecność toru w kompleksie wulkanicznym Compton-Belkovich, dzięki danym z Lunar Prospector, misji kosmicznej wystrzelonej w 1998 roku.

Kolejne rewelacje nadeszły po przybyciu sondy Lunar Reconnaissance Orbiter w 2009 roku. Bradley L. Jolliff, profesor nauk o Ziemi i planetach na Uniwersytecie Waszyngtońskim w St. Louis, kierował zespołem, który zbadał te wysokiej rozdzielczości obrazy Comptona-Belkovicha .

To, co zobaczyli, „podejrzanie przypominało kalderę” – powiedział dr Jolliff, odnosząc się do pozostałości krawędzi wulkanu. „Jeśli weźmiesz pod uwagę, że te cechy mają miliardy lat, są one wyjątkowo dobrze zachowane”.

Nowsza analiza przeprowadzona przez Katherine Shirley , obecnie na Uniwersytecie Oksfordzkim w Anglii, oszacowała wiek wulkanu na 3,5 miliarda lat.

Ponieważ księżycowa gleba działa jak dobry izolator, tłumiąc wahania temperatury między dniem a nocą, emisje mikrofalowe w dużej mierze odzwierciedlają przepływ ciepła z wnętrza księżyca. „Wystarczy tylko zejść około dwóch metrów pod powierzchnię, aby przestać widzieć ciepło słoneczne” – powiedział dr Siegler.

W Compton-Belkovich przepływ ciepła wynosił aż 180 miliwatów na metr kwadratowy, czyli około 20 razy więcej niż średnia dla wyżyn po drugiej stronie Księżyca. Miara ta odpowiada temperaturze -10°F/23.33°C około sześciu stóp (ok. 180 cm) pod powierzchnią lub około 90°F/32.22°C cieplej niż gdzie indziej.

„Ten wyróżniał się, ponieważ był po prostu gorący w porównaniu z jakimkolwiek innym miejscem na Księżycu” – powiedział dr Siegler.

Aby wytworzyć tak dużo ciepła i promieni gamma toru, dr Siegler, dr Feng i inni badacze doszli do wniosku, że najbardziej prawdopodobnym źródłem jest granit, który zawiera pierwiastki radioaktywne, takie jak tor, i że musi być go dużo.

„Wydaje się, że dokładniej określa, jaki rodzaj materiału naprawdę znajduje się pod spodem” – powiedział dr Lawrence, który był jednym z recenzentów artykułu dla Nature.

„To coś w rodzaju czubka góry lodowej” — powiedział o pierwotnych emisjach promieniowania gamma. „To, co widzisz w Compton-Belkovich, jest rodzajem powierzchownej ekspresji czegoś znacznie większego pod spodem”.

Wulkanizm jest widoczny w innych miejscach na Księżycu. Równiny stwardniałej lawy — jeziora lub morza bazaltu — pokrywają rozległe połacie powierzchni, głównie po bliższej stronie. Ale Compton-Belkovich jest inny, przypominając niektóre wulkany na Ziemi, takie jak Mount Fuji i Mount St. Helens, które wypluwają bardziej lepką lawę.


Radioaktywna plama z toru-232 na powierzchni Księżyca w rejonie Compton-Belkovich - wartości podano w ppm

Rejon Compton-Belkovich z wysokości orbity wokółksiężycowej

Położenie rejonu Compton-Belkovich na planisferze niewidocznej strony Księżyca

Czarno-biały widok kompleksu wulkanicznego Compton-Belkovich przedstawiający kratery i góry na powierzchni księżyca.

Niewielka część kompleksu wulkanicznego Compton-Belkovich. Górne dwie trzecie sceny przedstawia kompleks wulkaniczny; dolna trzecia część obrazu znajduje się poza kompleksem.

Wydaje się, że granit jest rzadkością w innych częściach Układu Słonecznego. Na Ziemi granit tworzy się w regionach wulkanicznych, gdzie skorupa oceaniczna jest spychana pod kontynent przez tektonikę płyt, siły geologiczne, które popychają kawałki zewnętrznej skorupy ziemskiej. Woda jest również kluczowym składnikiem granitu.

Ale Księżyc jest w większości suchy i brakuje mu tektoniki płyt. Skały księżycowe przywiezione przez astronautów NASA ponad 50 lat temu zawierały tylko kilka ziaren granitu. Ale dane z chińskich orbiterów sugerują formację granitu o szerokości ponad 30 mil/48 km poniżej Compton-Belkovich.

„Teraz potrzebujemy geologów, aby dowiedzieć się, w jaki sposób można wytworzyć tego rodzaju cechy na Księżycu bez wody, bez tektoniki płyt” – powiedział dr Siegler.

Dr Jolliff, który nie był zaangażowany w badania, powiedział, że artykuł był „bardzo miłym nowym wkładem”. Powiedział, że ma nadzieję, że NASA lub inna agencja kosmiczna wyśle ​​statek kosmiczny do Compton-Belkovich w celu przeprowadzenia pomiarów sejsmicznych i mineralogicznych.

Taka misja mogłaby przede wszystkim pomóc przetestować pomysły na to, jak powstał tam wulkan. Jedna z hipotez głosi, że z płaszcza pod skorupą uniósł się pióropusz gorącej materii, podobnie jak pod wyspami hawajskimi.

Dla doktora Fenga jego obecna wiza uprawniająca go do pracy w Stanach Zjednoczonych wkrótce wygaśnie. Ubiega się o nową, poruszając się w swojej karierze naukowej pośród sporów geopolitycznych między USA a Chinami.

„Zaczynamy teraz badać inne potencjalne systemy granitowe na Księżycu” – powiedział. „Ponadto rozszerzymy nasze modele, aby badać lodowe księżyce Jowisza. Dlatego staram się zostać w Stanach Zjednoczonych jak najdłużej”.

 

Kopuły księżycowe w strefie Compton-Belkovich świadczące o pochodzeniu wulkanicznym regionu

Kaldery wulkaniczne (u góry) i kratery uderzeniowe (u dołu) w strefie Compton-Belkovich świadczące o jego wulkanicznym pochodzeniu

Granitowa prowincja Compton-Belkovich

Moje 3 grosze

 

Granity na Księżycu, „gorący punkt” – a czemużby nie? Byłby to namacalny dowód na istnienie wulkanizmu księżycowego. Wszak na widocznej stronie Księżyca istnieją „gorące punkty”, które znajdują się w lokalizacjach takich kraterów impaktowych jak Kopernik, Arystarch, Aristillus czy Kepler. Mają tam miejsce wytryski gazów spod powierzchni Srebrnego Globu – w głównej mierze dwutlenku węgla i argonu.

Para wodna emitowana jest w kilku miejscach, z których najbardziej znana jest formacja Rainier Gamma. Co więcej woda, która się tam wydostaje jest najwyraźniej słona jak w ziemskich oceanach. Coś takiego występuje na księżycach Jowisza, Saturna i Uranu.

A jednak nie sądzę, by to były przejawy aktywności wulkanicznej. Istnieje możliwość, że są to gazy zaległe pod powierzchnią Księżyca wyrzucane przez rozszerzanie się termiczne. W czasie księżycowej nocy temperatura spada, gaz przestaje się ulatniać i taka aktywność ustaje.

Jeszcze jedna możliwość, a mianowicie – dawno, dawno temu – jakieś 3,2 mld lat w Księżyc wbiła się radioasteroida. Część z niej rozsypała się po okolicy tworząc radioaktywną plamę jej szczątków, zaś druga część wbiła się w grunt i promieniuje… NB, wiek takiej radioasteroidy mógłby nam powiedzieć niejedno o powstaniu i wczesnej historii Wszechświata czy Miltiuniversum. Wszak coś takiego mogłoby być przybyszem z innego układu gwiezdnego, innej galaktyki czy wręcz innego Wszechświata!

Tyle odnośnie przyczyn naturalnych. Jeżeli idzie o nienaturalne, to oczywiście działalność jakichś istot rozumnych, które miały na Księżycu jakąś wytwórnię energii działającą w oparciu o znacznie bezpieczniejszy niż uran i pluton – tor 232 – 232Th*, który dopiero po T1/2 = 14 mld lat rozpada się do izotopu 228Ra* a finalnie do 208Pb dzięki czemu jest on tak bezpieczny. Należałoby to dokładnie zbadać – być może znalazłyby się tam jakieś ślady po Obcych lub po istotach z planety Ziemia… Oczywiście mogłyby to być inne urządzenia jądrowe, ale wszystkie wiązałyby się z uzyskiwaniem energii. Być może zostały one rozbite w czasie impaktu jakiejś asteroidy czy celowo zniszczone w czasie Atomowej Wojny Bogów-Astronautów, o której swego czasu pisał dr Miloš Jesenský. Ale to będziemy wiedzieli nie wcześniej, niż po wyprawie w tamten zakątek Księżyca.  

 

Źródło: https://www.nytimes.com/2023/07/11/science/moon-hot-spot-granite.html

Opracował - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz

sobota, 19 listopada 2022

O węglu brunatnym

 


Stanisław Bednarz

 

Na rocznicę pierwszych ton węgla brunatnego z Bełchatowa. Narażam się lobby buro-węglowemu ale sądzę, że tak jak minęła epoka kamienia łupanego, skończy się kiedyś palenie węglem brunatnym.

Węgiel brunatny jest najbardziej szkodliwym dla zdrowia rodzajem węgla. Gdybyśmy zaczęli palić nim w piecach domowych to niech Bóg broni. A Prezesowi wszystko może przyjść do głowy.  Zaczęło się od taxodium (cypryśnik), sekwoi, turzyc, sitowia, bagnisk, torfowisk, gdzie  zamknęły się w ziemi masy CO2, a skończyło się na największej w Europie emisji  gazów cieplarnianych i wyciągach narciarskich.

19 listopada 1980 r. nastąpiło wydobycie pierwszych ton węgla brunatnego w Bełchatowie, czyli rozpoczęło się uwalnianie CO2 zamkniętego w węglu brunatnym. Powstała największa odkrywka czyli największa dziura w ziemi, najwyższa sztuczna góra w Polsce i największa w Europie elektrownia (pokrywa 20% zaopatrzenia Polski w energię), będąca największym emitorem CO2.

Atuty  przeplątają się z ujemnym wpływem na cały region i dalej. Pod względem bezwzględnej emisji dwutlenku węgla Bełchatów zajmuje pierwsze miejsce na liście najbardziej szkodliwych emitentów w Unii Europejskiej, skumulowana roczna emisja CO2 - 37,6 mln ton. Węgiel brunatny zawiera więcej siarki i popiołu oraz ma niższą wartość opałową niż węgiel kamienny, w związku z czym jego spalanie w elektrowniach generuje więcej zanieczyszczeń powietrza w przeliczeniu na wytworzony megawat. Teoretycznie proces wydobycia węgla brunatnego jest tańszy niż węgla kamiennego, jednak odkrywkowe wydobycie tego rodzaju surowca generuje obciążenia kosztami ukrytymi skutków społecznych i środowiskowych – oprócz zanieczyszczonego powietrza i zmiany klimatu, takich jak obniżenie poziomu wód gruntowych czy przymusowe przesiedlenie ludności.

Bełchatowski węgiel liczy sobie ok. 20 mln lat (Miocen). Okres ten to tzw. regresja morska, czyli cofanie się morza, co było związane z wypiętrzaniem się Karpat. Dodatkowym efektem tego procesu było powstanie naprężeń rozciągających się na dalekim przedpolu. Wskutek tego sól zalegająca w rejonie Bełchatowa na głębokości ok. 3 km wyciskana była ku powierzchni terenu. Ubytek mas w głębi ziemi oraz naprężenie tektoniczne spowodowały powstanie struktury zwanej rowem tektonicznym Kleszczowa. Dlatego około 20 mln lat temu zaistniały w obrębie rowu warunki umożliwiające rozwój bagniska, a następnie gigantycznego  torfowiska. Funkcjonujące w obrębie rowu jezioro zostało wypełnione materiałem znoszonym z przyległych terenów, a następnie ulegało powolnemu zarastaniu przez sitowia oraz roślinność turzycową. Brzegi jeziora porastały lasy podobne do dzisiejszych lasów podzwrotnikowych o znacznym udziale drzew iglastych. Okresowo lasy te pokrywały cały obszar torfowiska, tworząc tzw. torfowisko wysokie. Kolejne fazy zarastania zbiornika były powodowane przez ciągłe osiadanie dna rowu tektonicznego, co sprzyjało nagromadzeniu się miąższach osadów torfu. Panujący wówczas klimat ciepły i wilgotny sprzyjał rozwojowi w obrębie torfowiska procesów biochemicznych. W drzewnych zespołach dominowały wtedy drzewa typu sekwoi, platanów, magnolii i bursztynowców, cypryśników (taxodium). Rzadziej występowały oleandry, laury czy migdałowce.






Wraz z obniżaniem się dna rowu tektonicznego osady torfowiska przykrywane były innymi osadami. Pod wpływem tych obciążeń i wzrostu temperatury wraz ze wzrostem głębokości, następowało wyciskanie wody z torfu; były to tzw. procesy kompakcji, które doprowadziły do powstania pokładu węgla brunatnego. Na węgiel kamienny było to za mało czasu.

Złoże węgla brunatnego Bełchatów charakteryzuje się dużą miąższością dochodzącą do 100 m. Taka grubość pokładu nie byłaby możliwa bez udziału procesu subsydencji, czyli powolnego osiadania dna zbiornika. Należy pamiętać, że 1 m węgla brunatnego powstaje z ok. 4 m torfu.

Odkrycie węgla brunatnego w regionie bełchatowskim nastąpiło w grudniu 1960 roku. Podczas poszukiwań gazu ziemnego, stwierdzono występowanie korzystnie zalegającego złoża węgla brunatnego. Przełomowy dla Kopalni był rok 1975, kiedy to 17 stycznia zostało utworzona Kopalnia  „Bełchatów” w budowie. Rozpoczęło się odwadnianie złoża i montaż pierwszej koparki nadkładowej. Wydobycie pierwszych ton węgla brunatnego miało miejsce 19 listopada 1980 r. Kopalnia osiągnęła docelową zdolność wydobywczą 38,5 mln ton/rok w 1988 roku

W wyniku zdejmowania nadkładu z Pola „Bełchatów” powstała Góra Kamieńska, sztuczne wzgórze o wysokości 405,6 m n.p.m.. Jej usypywanie rozpoczęto 6 czerwca 1977 roku, zakończono w listopadzie 1993 roku, kiedy KWB Bełchatów cały nadkład składowała już na zwałowisku wewnętrznym (zasypując miejsca, gdzie wydobyto cały pokład węgla).

Na szczycie Góry Kamieńskiej znajduje się Elektrownia Wiatrowa Kamieńsk. Na północno-wschodnim stoku góry znajduje się Ośrodek Sportu i Rekreacji Góra Kamieńsk. Wyposażony jest on w sztucznie naśnieżaną i oświetloną trasę narciarską, czteroosobową kolej krzesełkową o długości 760 m oraz dwa wyciągi talerzykowe o długościach 700 i 160 m. W lecie kolej umożliwia wjazd na szczyt góry z rowerem. Na Górze Kamieńskiej i w jej okolicach wyznaczone są też trzy trasy rowerowe o łącznej długości 42 km.