Nareszcie! Po wielu próbach, pruciach i zaczynaniu od początku mogę się Wam pochwalić pierwszą, szydełkową pracą. Podchodząc do zadania nie wiedziałam na co właściwie się porywam. Ale może od początku...
Jakiś czas temu, w sumie to od pojawienia się u mnie tego posta, oszalałam na punkcie zpagetti. Po prostu przepadłam. Spodobały mi się wszystkie prace z zastosowaniem tej nietypowej "włóczki" i postanowiłam spróbować swoich sił. Muszę tutaj wspomnieć, że nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z szydełkiem, nawet nigdy nie miałam go w rękach. Cały czas żyłam w przekonaniu, że to nuda i ogólnie hobby dla babć lub starych panien :P. Tak więc, z głową pełną pomysłów, podsyconą wieloma inspiracjami znalezionymi w sieci, pobiegłam do hobbystycznego po motek zpagetti i szydełko. Byście widziały moją zadowoloną minę, gdy wracałam do domu :). I się zaczęło! Jak to się robi? Jak to trzymać? Wszystko wypadało mi z rąk. Odpaliłam YouTuba i zaczęłam się uczyć. Łańcuszek, półsłupek, słupek podwójnie nawijany, oczko ścisłe...O co chodzi?! Było ciężko. Jak już doszłam do tego co i jak, zabrałam się do zrobienia czegoś fajnego. Od początku podobał mi się taki worek i postanowiłam, że taki sobie wyszydełkuję, o! Rany! Ile ja się namęczyłam! Co chwilę musiałam spruć rządek i jechać od początku. W dodatku skończył mi się motek i musiałam dokupić kolejny. Wróciłam do hobbystycznego. Jak się okazało mieli motki w kolorze szarym, ale już z innej partii. I tak stary szary nowemu równy absolutnie nie jest. Efekt sami widzicie. Nieplanowany dwukolorowy worek wyszedł całkiem fajnie :)
Obecnie worek znajduje się w korytarzu w szafie i pełni funkcję przechowywacza na moje chusty i apaszki. Szkoda, że nie możecie zobaczyć jak się tam prezentuje, ale niestety korytarz jest zbyt ciemny :(.
I jak Wam się podoba mój debiutancki szydełkowy worek?
Po emocjonującym siatkarskim weekendzie (oj ale jestem dumna z naszych siatkarzy!) czas rozpocząć nowy tydzień :)
Miłego poniedziałku!
Po emocjonującym siatkarskim weekendzie (oj ale jestem dumna z naszych siatkarzy!) czas rozpocząć nowy tydzień :)
Miłego poniedziałku!
Jest przepiękny! I powiem Ci, że bardzo dobrze, że nie mieli takiego samego koloru, wyszło cudnie :-) No i fakt, w kluskowych przędzach można się zakochać :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Też tak sobie myślałam o tych dwóch kolorach. Niekiedy takie nieplanowane rzeczy wychodzą na dobre :)
UsuńW życiu bym nie powiedziała, że to debiut! Wyszedł piękny!
OdpowiedzUsuńJest wprost GENIALNY!! Gdy tylko będę dysponować wolnym groszem, a teraz trochę z tym ciężko u mnie bo nie pracuję, odezwę się do Ciebie. Chętnie zgarnęłabym ze dwa do siebie! :)
OdpowiedzUsuńJest boski!
Pozdrawiam i gratuluję świetnej pracy.
Katarynka