Donikąd..a ja tak bardzo lubię wchodzić na pomosty, można poczuć się bliżej wody, natury, zupełnie innego świata i nie przeszkadza mi, że prowadzą donikąd. Pozdrawiam jeszcze cieplej bo już kwietniowo :)
Nieważne CO, ważne, co podpowiada pamięć emocjonalna i wyobraźnia. Wszak swoimi zdjęciami budzisz emocje i wspomnienia, do których każdy z nas nolens volens się odwołuje. To taka podróż w czasie... retrospekcja miejsc i czasów minionych.
Pomosty nie prowadzą one nas wyprowadzają na wody głębokie, żebyśmy sobie tam posiedzieli, popatrzyli i pomyśleli co warto a czym nie warto zawracać sobie głowy. Pozdrawiam bardzo cieplutko:-))
Ogólnie masz rację (spojrzałam czy to cytat:)), bo jakby nie było w końcu dalej iść nie można, te pomosty świetne są jako obiekt dla fotografa, inne użyteczne też kończą się, ale poruszać się można dalej, można wybrać łódkę, a dobry pływak sam pokona odległość do drugiego brzegu ... Zdjęcia piękne, pozdrawiam :)
Jakieś takie wielkie wrażenie na mnie wywarł ten obraz, że tylko się gapię i nic mi do głowy nie przychodzi mądrego. Tzn, nawet sie nie wysilam, obraz mówi za siebie, ja patrzę... Czasami masz taki celny strzał w samo sedno sprawy, że komentarz jest zbedny...
Wonderful pictures !!!
OdpowiedzUsuńThank you my Friend.
UsuńŚwietne ujęcie podłamanego pomostu i jeszcze fakt, że jest czarno białe sprawia, że jest jeszcze bardziej klimatyczne, prawdziwe i trochę smutne.
OdpowiedzUsuńZapomniane pomosty... Może kiedyś były mostami? Kto to wie. Dziś są jedynie ruiną prowadzącą donikąd.
UsuńDonikąd..a ja tak bardzo lubię wchodzić na pomosty, można poczuć się bliżej wody, natury, zupełnie innego świata i nie przeszkadza mi, że prowadzą donikąd. Pozdrawiam jeszcze cieplej bo już kwietniowo :)
OdpowiedzUsuńTak, pomosty mają w sobie coś magicznego. Z tych jednak ta magia gdzieś uleciała.
UsuńWedług mnie na końcu pomostu wystaję wędka, ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńTo tylko fragment poręczy.
UsuńNieważne CO, ważne, co podpowiada pamięć emocjonalna i wyobraźnia. Wszak swoimi zdjęciami budzisz emocje i wspomnienia, do których każdy z nas nolens volens się odwołuje. To taka podróż w czasie... retrospekcja miejsc i czasów minionych.
UsuńFakt. Ostatnio jestem zbyt przemęczony i chyba za dosłownie potraktowałem tę wędkę.
UsuńTo nie pomosty tylko keje, ktorych juz nikt nie kocha:)
OdpowiedzUsuńPozdrowka!
Nie zmienia to faktu, że są bezużyteczne.
Usuńumm, owszem, należy pamiętać, że mosty są w nas...
OdpowiedzUsuńjestem u Ciebie po raz pierwszy i już czuję się oczarowana tym miejscem, dlatego też będę ochoczo powracać...
miłego Tobie.
Mosty czasem się pali, pomosty pod tym względem są bezpieczniejsze.
UsuńJeśli ktoś lubi półśrodki, półkroki, owszem.
UsuńJak to pomosty prowadzą donikąd, prowadzą do wody :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a woda to żywioł, to przestrzeń, to siła i jednocześnie spokój...
UsuńNo i zawsze można się utopić.
Usuńmozna rowniez skoczyc na gleboka wode i poplynac...:)
UsuńO ile umie się pływać :)
UsuńPomosty prowadza do wody,.......najczesciej
OdpowiedzUsuńW stawie zimna woda;
UsuńTrochę będzie szkoda...
Trochę będzie szkoda, gdy
Utopię się w nim.
Zawsze ktos moze podac kolo ratunkowe.
UsuńAlbo nauczyc plywac.
Albo odwrócić się i odejść.
UsuńTak najlatwiej.
UsuńTak... ale czasem to najlepsze wyjście.
UsuńChyba że... na ryby ;-)
OdpowiedzUsuńJak ktoś lubi, to pewnie tak.
UsuńI tu się z Tobą nie zgodzę. Prowadzą do siebie samego, bo człowiek stojący na końcu pomostu wsłuchuje się w siebie. A co usłyszy to jego :)
OdpowiedzUsuńSłyszałem trzask łamanych desek... Co to oznacza? :)
UsuńNadwrażliwość słuchową?? :))
UsuńLub nadwagę :)
Usuń:-)))
UsuńJak to donikąd, do utopienia przecież. :-)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie super.
Pozdrawki.
Jak to leciało? Do utopienia jeden krok... Czy jakoś tak :)
UsuńWszystko dokądś prowadzi ;)... Pomosty na koniec pomostów np. ;P.
OdpowiedzUsuńKiedyś jakaś pani wpadła na przystanek tramwajowy i pyta: dokąd ten tramwaj? Do końca - odpowiadam. A gdzie koniec? Na pętli :)
UsuńA bit too unstable to walk on, may be, but very appealing to the creative eye ;.)
OdpowiedzUsuńHave a wonderful week.
All the best.
Though they look very fragile, may continue for years.
UsuńNiebezpieczne przejście prowadzi do szczęścia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
A bezpieczne do nieszczęścia?
UsuńOczywiście, że donikąd. W końcu są tylko z jednej strony...
OdpowiedzUsuńA ta jedna strona dokąd prowadzi?
UsuńA jednak są mile widziane, ech Mazury coś mi się skojarzyły i lato i opalanie na pomoście i skakanie z pomostu i takie tak pomostowe historie...
OdpowiedzUsuńNo... te pomostowe historie... Bezcenne :)
UsuńPomosty nie prowadzą one nas wyprowadzają na wody głębokie, żebyśmy sobie tam posiedzieli, popatrzyli i pomyśleli co warto a czym nie warto zawracać sobie głowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:-))
Do mnie to trafia.
UsuńTakie poniszczone i na dodatek w surowej kolorystyce wyglądają dość przygnębiająco. Wolę jednak mosty ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJeden most, to dwa pomosty, które spotkały się w pół drogi.
Usuńit seems it's not very solid and if you walk on it you know where you go : plouf !!!!
OdpowiedzUsuńIt is not solid, but still exists.
UsuńOgólnie masz rację (spojrzałam czy to cytat:)), bo jakby nie było w końcu dalej iść nie można, te pomosty świetne są jako obiekt dla fotografa, inne użyteczne też kończą się, ale poruszać się można dalej, można wybrać łódkę, a dobry pływak sam pokona odległość do drugiego brzegu ...
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne, pozdrawiam :)
Ale co najwyżej są pomostem do kolejnych działań. Same w sobie do niczego nie prowadzą :)
Usuńto prawda :)
UsuńAle jak przy tym wyglądają... :)
OdpowiedzUsuńFakt, potrafią być piękne.
UsuńZnowu dajesz do myslenia...
OdpowiedzUsuń:-)
U mnie łatwo nie jest :)
UsuńKilka kroków po pomoście i... nicość.
OdpowiedzUsuńI co wtedy?
Usuńpomosty do siebie....
OdpowiedzUsuńtak sądze...
Któż to wie?
UsuńJakieś takie wielkie wrażenie na mnie wywarł ten obraz, że tylko się gapię i nic mi do głowy nie przychodzi mądrego. Tzn, nawet sie nie wysilam, obraz mówi za siebie, ja patrzę... Czasami masz taki celny strzał w samo sedno sprawy, że komentarz jest zbedny...
OdpowiedzUsuńSam nie wiem jak to się dzieje.
Usuń