niedziela, 9 czerwca 2019

Drewniane wieszaki handmade

Witajcie w tą ciepłą noc:) Na dzisiaj przygotowałam krótki tutorial, jak zrobić wieszak w stylu nieco rustykalnym. Będzie to połączenie surowego drewna z elementami imitującymi mosiądz.

Co będzie nam potrzebne?
-  deska z surowego drewna, w moim przypadku sosnowa
- ołówek
- haki, mosiężne, metalowe lub je imitujące
- wyrzynarka
- papier ścierny
- lakier do drewna
- ewentulanie farby, pędzle
- narzędzia typu śrubokręt, śrubki, wkrętarka itp

Zaczynamy od deski i zaprojektowania ilości wieszaków oraz ich kształtu.  Na desce szkicuje ołówkiem linie, po której będziemy potem wyrzynać;)


Jak widać planowałam zrobić cztery mniejsze wieszaki, ale ostatcznie wycięłam dwa mniejsze i jeden dłuższy.
W ruch poszła wyrzynarka. Obawiałam się, że cięcie będzie trudne i pokiereszuje tą deskę na drzazgi. Okazało się, że nic bardziej mylnego, aczkolwiek przydaje się pomoc drugiej osoby, która będzie przytrzymać deskę.

Po wycięciu deska przemieniła się w trzy podstawy do wieszaka. Postanowiłam wyeksponować sęki w drewnie poprzez delikatne pomalowanie ich brązową farbą akrylową. Na końcu zabezpieczyłam wszystko lakierem. Użyłam lakieru poliuretanowego, który jest bardzo odporny, również na mycie.


Ostatnim etapem jest montaż haków. Moje zamówiłam na allegro i imitowały nieco metal. Przeznaczyłam dwa i trzy na małe wieszaki oraz pięć sztuk na duży wieszak. Haczyki posiadały w zestawie śrubki to montażu, więc wystarczyło je przykręcić.


Pozostało już tylko przymocować wieszaki na ścianie. Moje zawiesiłam na kołkach a z przodu zasłoniłam śruby krążkami z kołków by nie było ich widać ( z pomocą męża :))

Tak prezentują się na ścianie:





Nie zwracajcie uwagi na te stare kafelki, kiedyś będę miała inne serio xD

Co sądzicie o takim prostym i naturalnym wystroju? Jaki styl wy preferujecie w swoich mieszkaniach?

sobota, 1 czerwca 2019

Rowena, Błotoryj i Lily z Severusem - witam po przerwie :)

Witajcie kochani po dość długiej przerwie😊 Tak się złożyło, że ostatnio zabrakło mi weny na rysowanie, prowadzenie bloga i pisanie, a także na śledzenie blogosfery, a teraz, po tak długim czasie nie jest mi łatwo znaleźć odpowiednie słowa by coś napisać...Na szczęście nie przychodzę z pustymi rękami i mam trzy rysunki do pokazania, co jest ilością żenująco małą biorąc pod uwagę fakt ile miesięcy minęło😐

Wiem, że nie fajnie wchodzi się na bloga, który ostatnią aktywność miał sto lat temu, ale mam cichą nadzieję, że niektórzy ze mną zostali i nie usunęli mnie z obserwowanych 😅 Dajcie znać w komentarzu co u was słychać, może macie już jakieś plany wakacyjne, jak wam mijają te częste, deszczowe dni oraz jak wam się powodzi w życiu...

U mnie jakieś tam zmiany zaszły, raczej na lepsze. Od kwietnia mam umowę na czas nieokreślony w pracy związanej z sądownictwem, która przysparza mi tyle samo radości co stresu i zmęczenia. Wracam do domu wypompowana, ale szczęśliwa że mam stabilność i super koleżanki w pracy😊 
Oczywiście z utęsknieniem czekam do wakacji. W sierpniu jedziemy w dzikie Bieszczady, więc spodziewajcie się wielu fotek i krótkiej relacji.

Co do życia artystycznego, to było ostatnio bardzo ubogie. Rysowanie odsunęłam bardzo daleko od siebie, rzadko mając ochotę sięgnąć chociażby po kartkę i ołówek. Podczas majówki miałam nieco więcej czasu i powstały rysunki, które dzisiaj pokażę. 
Brak artystycznych wrażeń sprawił, że kupiłam gitarę i zaczęłam uczyć się na niej grać😄 Idzie mi ciężko i wciąż klnę że mam za grube palce haha, ale być może za jakiś czas uda mi się zagrać coś prostego.

Nie spodziewałam się, że aż tyle napisze w tym poście, to raczej do mnie nie podobne;) Przejdę więc do rysunków, nie są one jakieś wybitne, ale bez nich nie byłoby tego posta...

Lily i Severus. Kojarzycie taką scenę z filmu, kiedy tych dwoje, będąc małymi dziećmi, leży na trawie? Na moim rysunku są już starsi, może chodzą do siódmej klasy i nie są ze sobą pokłóceniu, ale nadal się przyjaźnią...a może też kochają? 



Portret Roweny Ravenclaw - jest to moje wyobrażenie portretu, który mógł wisieć w pokoju wspólnym Krukonów. 



Błotoryj - jest to kolejna kartka z mojej serii notatek Newta Scamandera. 


Mam jeszcze coś w zanadrzu, ale zostawię to na inny raz, by się wcześniej odezwać na blogu😋

Życzę miłego weekendu😘

niedziela, 20 stycznia 2019

Testowanie kredek Bruynzeel

Część wszystkim:) Zanim przejdę do tematu tego posta muszę Was ostrzec, że postanowiłam cały post napisać na telefonie. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję, że będzie ładnie i czytelnie i że częściej będę z tej opcji korzystać;)

Wracając do meritum, w zeszłym roku dostałam na urodziny holenderskie kredki Bruynzeel Rusk Museum w zestawie 50 kolorów. Jestem już po pierwszym testowaniu, więc mogę podzielić się wrażeniami:)

Tak oto wyglądają owe kredki:



Kredki znajdują się w dwóch plastikowych kasetkach, które zdają się za niedługo porozwalać.


Zrobiłam nimi paletę kolorów. Nie brałam pod uwagę, że będę pisać posta na blogu, więc nie jest to nic specjalnego, ale widać każdy kolorek:


Każda kredka ma czarną obudowę i ma końcówkę odpowiadającą jej kolorowi. Ale uwaga, jedna kredka ma ciemnofioletową końcówkę a rysuje na niebiesko;)


No dobrze, a teraz najważniejsze, jak się nimi rysuje? Kolory są mocne i intensywne, a ich zakres jest spory, jednak brakuje odcieni cielistych, bo na 50 kredek są tylko dwie nadające się do kolorowania skóry.
Jest niestety jedna rzecz, która najbardziej przeszkadza, nie można rysować nimi warstwowo. Kiedy nałożymy jakiś kolor grubszą warstwą, to innego nie nałożymy nawet jeśli będzie to kolor czarny. Po prostu tworzy się śliska warstwa, na którą już nic nie damy.

Narysowałam nimi tylko jeden rysunek, a jest nim portret Queenie z Fantastycznych Zwierząt. Zrobiłam zdjęcia w trzech etapach:





Na dzisiaj to tyle. Napiszcie czy mieliście kiedykolwiek styczność z tymi kredkami i jak wam się podoba portret Queenie;) Miłego tygodnia:)

sobota, 12 stycznia 2019

Krótkie podsumowanie minionego roku i ostatnie rysunki 2018

Witam wszystkich💓 Na początek chce Was przywitać w nowym roku 2019 i życzyć wszystkiego najlepszego, sukcesów, zdrowia i spełnienia marzeń, a także powodzenia w Waszych postanowieniach😊 Mam szczerą nadzieję, że w tym roku będę częściej się z Wami "widzieć" i że poznam nowe, wspaniałe i inspirujące blogi.

Jeżeli chodzi o podsumowanie roku 2018, to nie mam za wiele do napisania, jednak czuje wewnętrznie, że powinnam coś tam naskrobać.
Czy był to udany rok? Po części tak. Znalazłam fajną pracę, przygarnęłam kłębek pełen miłości, czyli kotka oraz kupiłam swoje wymarzone kredki 😍 Nowa praca jest moim największym osiągnięciem, jednak to skuli niej tak rzadko ostatnio udzielam się na blogu. Generalnie jestem zwykle zmęczona, albo zajęta i przez to zaniedbałam nie tylko wasze i moje blogi, ale także mniej rysowałam, prawie wcale nie czytałam, przestałam dbać o zdrowie i urodę. Niewiele spałam i mało piłam...generalnie zaczęłam żyć tylko pracą i niczym innym i to był mój błąd😞

Dlatego w tym roku życzę sobie więcej czasu dla siebie, więcej wieczorów z książką lub ulubionym serialem. Chciałabym też regularnie ćwiczyć i się lepiej odżywiać, zaczęłam od wczoraj i mam nadzieję, że w tym wytrwam, trzymajcie za mnie kciuki😁

Jeżeli chodzi o bloga to szału oczywiście nie było. Napisałam 26 postów podczas gdy w 2017 było ich 70! Nie będę porównywać wszystkich statystyk, bo to nie ma sensu, szczególnie że nie mam się czym chwalić. Chciałabym obiecać, że w tym roku będę częściej pisać, ale nie jestem tego pewna. W każdym razie na pewno się postaram.

Na koniec przedstawiam Wam ostatnie rysunki roku 2018.

Zacznę od prac, które powstały bardzo spontanicznie, są w bajkowym stylu i wszystkie nawiązują do serii Harry Potter lub Fantastyczne Zwierzęta.

Draco Malfoy (rysowane na podstawie kadru z filmu KLIK, ale przerobione na mój styl), wykonane kredkmi 


 "Always", wykonane kredkami


 Bijąca Wierzba, wykonane cienkopisem i kredkami


 Minerwa Mcgonagall, rysowana na podstawie zdjęcia KLIK, przerobiona na mój styl, wykonana kredkami


 Nagini, wykonana kredkami


Następnie przedstawiam Wam rysunki, które wykonałam na specjalne zamówienie:


Para młoda wraz z rodzicami na tle Ustronia, wykonane ołówkiem


 Zdjęcia przerobione na bajkowy styl, z akcentami Potterowskimi ;) Wykonane kredkami


 Portret bobaska, mój pierwszy z życiu, wykonane kredkami

Wykonałam też dwie kolejne kartki z notatek Newta Skamandera



Ostatnim rysunkiem w roku 2018 był portret Gellerta Grindelwalda, rysowany na podstawie zdjęcia KLIK, wykonany kredkami

Tak oto dobrnęłam do końca. Mam jeszcze w zanadrzu rysunki do drzewa genealogicznego Ludzi Lodu, ale te pokarzę jak będą w komplecie;) 
Mam nadzieję, że dzisiejsza galeria się Wam spodobała i zostawicie jakiś ślad po sobie pod tym postem;) Życzę miłego wieczoru, spokojnej niedzieli i lekkiego tygodnia 😘

niedziela, 25 listopada 2018

Porównanie czarnych kredek z firmy Derwent

Witajcie kochani! Długo się zastanawiałam co pokazać w nowym poście. Mam kilka rysunków i przynajmniej jeden haul plastyczny, którego jeszcze nie publikowałam, ale ostatecznie postawiłam na coś zupełnie innego. 
Miałam przyjemność dostać kiedyś w prezencie kilka kredek z firmy Derwent i tak się złożyło, że wszystkie były koloru czarnego, a mimo tego każda inna. Pomyślałam, że fajnie byłoby je porównać  i zrobić mini recenzje. Tak więc zapraszam na


Porównanie czarnych kredek z firmy Derwent



Do porównania użyłam pięciominutowych rysunków oka, tak aby pokazać głębokość czerni, cieniowanie, a także ogólne wrażenie.

1. Derwent Drawing - Ivory Black 6700 - kredka ma dosyć miękki grafit, delikatnie sunie po kartce i łatwo uzyskać nią głęboką czerń. Nieco trudniej wykonać nią delikatne przejścia, gdyż ma mocną pigmentację. Pory kartki są mocno widoczne.



2. Derwent Inktense - Outliner 2400 - ta kredka sunie po kartce gładziej niż poprzednia, ale jej czerń nie jest już tak intensywna. Natomiast dużo łatwiej jest nią cieniować i robić delikatne przejścia. Łatwo zakryć pory kartki i dobrze się sprawdza w rysowaniu małych elementów.



3. Derwent Colursoft - Black C650 - jest to kredka bardzo miękka, którą łatwo zakryjemy większą powierzchnię kartki. Ciężko nią zakryć pory i trzeba trochę więcej wysiłku aby uzyskać głęboką czerń, ale przyjemnie się nią cieniuje.



Zrezygnowałam z opisu Derwent Sketching, gdyż doczytałam, że to ołówek a nie kredka 😅

Poniżej wszystkie oczka razem 



Odporność na ścieranie gumką - najlepiej zmazuje się Inktense, potem Drawing a na końcu Coloursoft.
Jeśli chodzi o intensywność czerni to na pierwszym miejscu jest Drawing, potem Coloursoft, na końcu Inktense.
Cieniowanie najmilsze było przy Coloursoft, potem Inktense, a na końcu Drawing.
To, co łączy te kredki to łatwość w rysowaniu, grafit sunie po kartce gładko, są naprawdę przyjemne w użytkowaniu. 

Jak widać, każda z tych kredek ma inne wady i zalety i moim zdaniem najlepiej używać ich wszystkich w zależności od potrzeby 😄 Natomiast gdybym miała kupić większy zestaw kredek to zdecydowałabym się na Coloursoft ze względu na intensywną barwę i łatwość cieniowania.

To na dzisiaj wszystko, mam nadzieję że się podobało i być może komuś się przyda taka mini analiza 😉

Dajcie znać czy macie którąś z tych kredek i czy zgadzacie się z moją oceną. Życzę spokojnej niedzieli i lekkiego tygodnia 😙

sobota, 6 października 2018

Hagrid, Mrużka, Luna i kilka innych postaci z świata Harry'ego Pottera - fanarty

Cześć wszystkim! Jak widać na blogu pojawiają się posty rzadziej, ale jednak co jakiś czas są , więc cieszę się, że wciąż tu wchodzicie 😄Czas leci szybko, obowiązków jest mnóstwo, ale i przyjemności sporo, więc kiedy mam wolny czas to ciężko mi się zdecydować jak go wykorzystać. Czy poczytać książkę, czy oglądać seriale, a może napisać posta na blogu, lub nadrobić komentarze na waszych blogach...to tylko kilka z wielu opcji spędzania wolnej soboty. Też tak macie, że w czasie wolnym odczuwacie stres na myśl o każdej minionej godzinie? Masakra.
Nazbierało mi się trochę rysunków, więc wypadałoby je pokazać na blogu, zanim osiągnął liczbę, która przerazi czytających i zniechęci do dalszego oglądania 😆

Tyle w kwestii wstępu, zapraszam na krótki przegląd nowych wypocin.

Zacznę od dwóch rysunków, które powstały jeszcze podczas moich wakacji, kiedy zabrałam ze sobą tylko blok i suchą pastele w kolorze dark brown (Koh-i-Noor Gioconda).

Hagrid - nieco wzorowane na zdjęciu

Mrużka



J.K.Rowling - wzorowane na zdjęciu

Kolejny rysunek wykonałam kredkami Koh-i-Noor Portrait, ale średnio mi się podoba:/

Hermiona - nieco wzorowane na zdjęciu

Następnie rysunek wykonany Promarkerami i kredkami Faber-Castell Grip:

Luna

Ostatni rysunek który powstał, to początek mojego projektu związanego z książką Newta Skamandera pt. "Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć". Ilustracja miała wyglądać jak odręczne notatki Newta, z których potem zrobił książkę. Nie wiem czy starczy mi cierpliwości aby przedstawić w ten sposób wszystkie pozycje z książki, ale spróbuję:) Wykonane cienkopisem Micron.



Na ten moment to tyle, dajcie znać, czy rysunki wam się spodobały i napiszcie w jaki sposób Wy najchętniej spędzicie wolny czas, pozdrawiam 😙

niedziela, 23 września 2018

Zaproszenie na nowego bloga :)

Witam wszystkich serdecznie w tą leniwą niedzielę. Nie wiem czy pamiętacie, ale jakiś czas temu zapowiadałam, że mam zamiar otworzyć nowy blog związany ze wszystkim innym prócz rysowania 😆 Myślę, że mogę go już tu ogłosić i oczywiście zachęcić do zobaczenia i być może zaobserwowania ;) Na ten moment jest tam post powitalny, ale w przygotowaniu mam między innymi przepis kulinarny, recenzje zakupów na Aliexpress, oraz moje zmagania z usuwaniem tatuażu ^^

Jeszcze raz zapraszam i pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

LINK DO BLOGA

Klaudkowy KÄ…cik

środa, 19 września 2018

Zestaw do malowania akwarelami, prosto z Chin. Czy warto?

Cześć wszystkim! Dawno nie było postu typowo artystycznego, więc dzisiaj na taki właśnie zapraszam. Jakiś czas temu zrobiłam swoje pierwsze zakupy na Aliexpress, wśród których znalazły się także nietypowe akwarele wraz z jeszcze bardziej nietypowym pędzlem. Jeśli jesteście ciekawi co takiego zamówiłam, zapraszam do dalszego czytania:)

Przenośny zestaw akwarele plus pędzel.

zdjęcie z aliexpress.com

W skład zestawu wchodzi paleta farb akwarelowych, pędzel z dozownikiem na wodę, gąbeczka oraz plastikowa paletka. Cena to około 20 zł, a produkt otrzymałam bez problemu po około dwóch tygodniach.
zdjęcie z aliexpress.com

TUTAJ link do oferty, gdzie możecie dokładnie zobaczyć jakie mają kolory.

Co ja myślę o tym zakupie? Po pierwsze wysyłka jak na chińskie zamówienie była expresowa. Dostałam na maila potwierdzenie o nadaniu, następnie o tym, że paczka jest w Polsce, wraz z numerem do śledzenia przesyłki. Farby szły dwa tygodnie, więc całkiem spoko.
Po otwarciu ujrzałam małą, uroczą kasetkę zapakowaną w plastikowe pudełko. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś ciut większego;) Zestaw ma długość 14,5 cm, czyli tyle co mój telefon xD


Po rozłożeniu kasetki ujrzałam zestaw ślicznych kolorków. Szkoda tylko, że te które są tuż przy łączeniu elementów są nieco trudno dostępne. Na samym spodzie jest miejsce na mieszanie kolorów, a na górze gąbeczka, która może przysłużyć do odsączania wody z pędzla. Pędzel natomiast ma pojemniczek, do którego nalewamy wodę i poprzez delikatne naciskanie, namaczamy końcówkę pędzla.


Przejdźmy do praktyki. Nalałam wodę do pędzla i zaczęłam malować proste kwiatki. Kolory okazały się bardzo wyraziste, farba jest mocno napigmentowana. Do uzyskania delikatnych odcieni przydała mi się paletka.


Malowania ciąg dalszy, a akwarele i pędzel zaskakiwały przyjemnością malowania :)



Na koniec lineart i obrazek gotowy 


Cóż mogę dodać, zestaw polecam, jest to na pewno zakup nad którym warto się nieco zastanowić. Ja nie żałuję:)

Mieliście kiedyś do czynienia z takimi farbami? Zainteresowałam was chociaż trochę? ^^ Życzę miłego wieczora i do następnego razu ;)


niedziela, 9 września 2018

Śladami Ludzi Lodu - " Gorączka", w pogoni za Dominikiem

Zapraszam serdecznie na kolejną podróż śladami Ludzi Lodu. Tym razem wyruszymy krok po kroku za Villemo, która gnana Gorączką rusza za swoim ukochanym Dominikiem.

Kopenhaga - To tutaj zaczniemy podróż. Z portu w Kopenhadze Ludzie Lodu wyruszają do domu, do Norwegii. Villemo jednak podąża własną drogą. Kiedy dowiaduje się, że Dominik został pojmany przez żołnierzy, postanawia ruszyć mu na ratunek.

port w Kopenhadze - od Tommy Dybvik


Kastellet - Wg książki Dominik został pojmany i zaprowadzony do twierdzy nieopodal portu w Kopenhadze. Dzięki ukochanej zostaje uwolniony i rusza na ostatni statek wypływający do Szwecji.



Borsen - Oczywiście Villemo depcze mu po piętach, niestety się spóźnia i Dominik odpływa bez niej. W Borsen Villemo odnajduje rybaków, którzy zgadzają się by ją podrzucić w pobliże szwedzkich granic.



Villemo dzięki uprzejmości rybaków podpłynęła w okolice Oresund w, a następnie przez dwa dni szła jego brzegiem na północ. Znajdowała się tam twierdza, gdzie Villemo, pod przebraniem dołączyła do orszaku Dominika.

okolice Oresund w Szwecji, zdjęcie od Thyge Andersen

Zaczęła się długa i niebezpieczna podróż, w której wzięli udział Dominik, oraz kilkoro ochotników, w tym przebrana za chłopaka Villemo. Zaczęli oddalać się od Oresundu podążając na wschód, a następnie na północ. Przebrnęli przez rzekę Ra i zagłębili się niebezpieczne szwedzkie lasy.

szwedzkie lasy źródło

Po wielu przejściach zdemaskowana Villemo wraz z Dominikiem i jedynym  ochotnikiem, który przeżył, opuścili lasy i przenocowali w Hallaryd

Hallaryd źródło

W tym miejscu Villemo zostaje sama z Dominikiem. Wreszcie wolni wyruszają dalej na północ. Po drodze robią postój w brzozowym zagajniku nad jeziorem.


Ich ostatni spokojny i najbardziej gorący wieczór spędzili w opuszczonym, starym wiatraku. 


Halmstad - port, do którego najprawdopodobniej przypłynął statek z rodziną Villemo i Dominika. Zakochani ruszają tam, gnani niepokojem o najbliższych. Okazuje się, że Ludzie Lodu faktycznie zostali zatrzymani w porcie, ale szczęśliwie udaje im się uniknąć aresztu dzięki wpływom Dominika. Niestety w tym miejscu Villemo musi się rozstać z ukochanym i wrócić z rodziną do Norwegii.


Po tygodniu statek dotarł do najeżonego ostrymi skałami Bohuslan

Bohuslan, źródło

Była to okolica znana z ataków piratów,  co niestety spotkało również statek Villemo. Dziewczyna poświęcając się dała się porwać za cenę wolności swoich bliskich. Villemo na statku pirackim płynęła wzdłóż wybrzeży Bohuslan i dzięki swoim zdolnosciom udało jej się uciec. Dopłynęła do wyspy, gdzie spędziła czas aż do zimy. Kiedy lód skuł morze ona i jej towarzysze, czyli staruszek i krowa dotarli na ląd.

Villemo dotarła do Ostford, a potem w okolice Moss, gdzie wykończona i zaniedbana została umieszczona w przytułku dla bezdomnych.

Ostford Norwegia źródło

Moss, Ostford Norwegia, źródło

Villemo była bliska śmierci i tylko dzięki umiejętnościom Dominika odnaleziono i uratowano ją oraz ich nienarodzone dziecko. Poprzez Christianię jechała do domu, do Grastensholm, gdzie wreszcie połączyła się z ukochanym.

Oto mapka przedstawiająca drogę Villemo:



Trzeba przyznać, że córka Gabrielli i Kaleba przeszła naprawdę długą drogę w pogoni za miłością. Mimo tylu przeciwieństw losu nie poddała się i zdobyła ukochanego Dominika, a także uratowała rodzinę. Co sądzicie o takim poświęceniu? Lubicie spontaniczna i kierującą się sercem  Villemo, czy uważacie jej fanaberie za przesadne i nieodpowiedzialne?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...