niedziela, 20 września 2020

Atrakcje w Międzyzdrojach...wspomnienia z wakacji

Cześć😊 Wakacje już za nami, więc chciałabym zamknąć ten rozdział również na blogu. Jednak to nie będzie ostatni post z miejsc, które zwiedziłam, gdyż pod koniec sierpnia pojechaliśmy jeszcze w góry i tam też co nieco się działo😁 Wracając do tematu...

Pisałam już o Centrum Słowian i Wikingów, które podbiło moje serce, pozostało jeszcze kilka innych miejsc, które krótko opiszę. Być może ktoś znajdzie coś dla siebie.

Pewnego wyjątkowo niedeszczowego dnia, wybraliśmy się do Międzyzdrojów. Moim planem był rejs statkiem Viking, ale niestety pech chciał, że tego dnia nie wypływał😭 Przez moment był żal i rozpacz, ale w końcu ochłonęłam i pogodziłam się ze stratą. Oczywiście nie opłacało nam się jechać z powrotem, więc odwiedziliśmy tamtejsze atrakcje.

Oceanarium.

Szumnie nazwali to miejsce jak na zawartość, którą skrywała. Było oczywiście wiele akwariów, piękne ryby, były też płaszczki i rekiny (uwielbiam❤ i się boję😝). Jednak miałam nadzieję na spacer w tunelu pod wodą...wiecie, takie jakie są właśnie w Oceanariach 😆 Tu tego nie było, aczkolwiek był tak jakby pół tunel, czyli wielkie akwarium nieco zaokrąglone nad głową. To zawsze coś😁. Na piętrze można było podziwiać eksponaty w skali 1:1 (żarłacz wymiatał) oraz zagrać w interaktywne gry. Cena wstępu trochę nieadekwatna do jakości atrakcji, ale jak już się jest na wakacjach, to szkoda sobie żałować 😁

pan Krab xD

te oczy💀







żarłacz biały w skali 1:1...powiem Wam, masakra 😨


Papugarnia

Od zawsze byłam ciekawa jak jest w takim miejscu. Mieszkam obok Papugarni, ale jakoś nigdy tam nie weszłam (chyba mam dość papug odkąd mieliśmy hodowlę falistych😝). Tym razem jednak się skusiłam i muszę przyznać, że było całkiem fajnie. Zanim się wejdzie do pomieszczenia z papugami trzeba ściągnąć całą biżuterię, zegarki oraz spiąć włosy. Można kupić pojemnik z jedzeniem i od razu Wam powiem, że jak tego nie zrobicie, to papugi nie będą Wami zainteresowane😋 Jeśli natomiast podsuniecie im jedzonko, to będę Wam jeść z rąk, siadać na Was i generalnie można się nieźle ubawić. To niezwykle ciekawe doświadczenie, kontakt z papugami w takim miejscu jest bardzo bliski, jednak trzeba uważać. Ara jest na prawdę wielką i ciężką papugą, a jeśli ma ochotę na jedzonko, to ciężko jest ją od siebie "odpędzić". Mojego faceta ugryzła w ucho do krwi, więc radzę uważać 😉




Mouse House, czyli Mysia Nora

Powiem jedno, urocze miejsce! Niewielka przestrzeń wypełniona wielkimi gablotami, a za szybami można zobaczyć miasteczka, domki, place zabaw dla małych gryzoni. Jak ktoś lubi, tak jak ja, oglądać myszki, szczurki i inne małe ssaki w sklepach zoologicznych, to to miejsce jest dla niego😄 Wyobraźcie sobie małe westernowe miasteczko, typowy saloon, z którego wychodzi mała myszka, a w oknach wystają łebki innych myszek. Ach😍 Niestety udało mi się zrobić tylko jedno ostre zdjęcie (nie wolno używać lampy błyskowej).

Na tym kończę wycieczkę po Międzyzdrojach. Może i rejs łodzią wikingów przeszedł mi koło nosa, ale nie był to dzień do końca nieudany😏 Wiem, że niedaleko jest też pokazowa zagroda żubrów i Park Miniatur, więc generalnie Miedzyzdroje oferuje sporo atrakcji. 

Na koniec jeszcze parę pamiątkowych fotek z Wisełki. To w tym małym miasteczku mieliśmy nocleg. Muszę przyznać, że miejsce jest całkiem urokliwe, położone pomiędzy morzem a jeziorami. Plaża jest piaszczysta, rozległa i można spokojnie się rozłożyć, bez ścisku. Od morza dzielił nas pas Wolińskiego Parku Narodowego, do plaży spacerkiem było około 20 min.

Jezioro Wisełka, widok z rowerka wodnego

Przepyszna kawa mrożona na ul. Nowowiejskiej 19

Woliński Park Narodowy

Jezioro rybackie Zatorek

Mama kaczka i jej bąble



Plaża w Wisełce

Tym postem kończę relacje z wakacji nad morzem. Było miło, nawet łezka mi się zakręciła, kiedy przeglądałam zdjęcia. Na pewno będę tęsknić do szumu fal, kocham ten dźwięk, tak jak szum lasu czy traw na połoninach...właśnie, skoro już nawiązałam do gór, to w następnym poście z przyjemnością opowiem Wam, co robiłam w Sudetach. Miłego dnia😊

P.S. Przy okazji zapraszam Was na bloga Klaudkowy Kącik, gdzie pojawiły się nowe posty i będą za niedługo kolejne. Planuję kilka recenzji kosmetyków, bo trochę mi się tego nazbierało 😆 Będzie mi miło jeśli mnie tam odwiedzisz, a jeszcze lepiej, jak zostaniesz na dłużej💓

wtorek, 1 września 2020

Zgredek oraz troszeczkę o szkole

Dzień dobry wszystkim 💓 Miałam w planach kontynuować posty o tym, jak spędziłam wakacje, ale żeby nie było nudno, to dzisiaj pokażę Wam mój ostatni rysunek. Zgredek powstał jakieś dwa miesiące temu, a po nim nastąpiła blokada artystyczna...no cóż, kto tworzy ten wie, że takie rzeczy się zdarzają i lepiej nic na siłę, prawda?😉

Krótko opisując, rysunek wykonałam na czarnej kartce kredkami Polychromos. Jednak zanim zaczęłam rysować w kolorze, większość powierzchni zakolorowałam najpierw białą kredką Derwent Coloursoft, aby późniejsze kolory były gdzieniegdzie bardziej wyraziste. 

Wzorowałam się na TYM zdjęciu:) W rzeczywistości rysunek ma nieco bardziej żywe kolory, niestety na zdjęciu nie umiałam tego uchwycić. Mój telefon zawsze prześwietla obraz i robi kiepskiej jakości fotografie 😥


Jesteśmy już po rozpoczęciu roku szkolnego i jestem bardzo ciekawa, jak będą przebiegać w szkole zajęcia. Adam (mój syn) powiedział, że siedzieli w klasie w maseczkach i tak będą wyglądać lekcje. Na przerwach też maseczki i generalnie może niech te maseczki od razu sobie przykleją do twarzy. Mogłabym napisać tu cały elaborat na temat tego, co o tym myślę, ale nie chce się denerwować na zapas. Żyje nadzieją, że dyrektorzy pójdą po rozum do głowy i zaczną działać tak, jak należy, zanim dzieci się poduszą lub dostaną jakieś grzybicy na twarzy.

U nas jeszcze nie jest najgorzej. Moja znajoma dostała ze szkoły do podpisania oświadczenia, gdzie między innymi bierze na siebie odpowiedzialność za ewentualne zarażenie się dziecka Koroną. Ma też podpisać oświadczenie, że w razie jakby dziecko miało oznaki choroby zakaźnej (kaszel, katar, gorączka) ma być stale pod telefonem i w trybie natychmiastowym odebrać dziecko z izolatki w szkole. Od razu napiszę, że to jest bezprawne i radzę takich rzeczy NIE PODPISYWAĆ.

Dzisiaj króciutko, ale konkretnie. Lecę robić porządki u synka (a raczej już SYNA) w szafce, czas powyrzucać stare sprawdziany, bo oczywiście mu to wisi😆

Dajcie znać jak u Was wygląda powrót do szkoły wasz lub waszych dzieci. Czy są u was w szkołach jakieś abstrakcyjne obostrzenia? Jakie macie ogólnie odczucia co do powrotu dzieci do szkół? I oczywiście dajcie znać czy Zgredek Wam się spodobał i co ostatnio Wy stworzyliście😀

niedziela, 23 sierpnia 2020

Centrum Słowian i Wikingów

Cześć wszystkim! Kiedy weszłam na bloggera doznałam lekkiego szoku, widząc ostatnią datę mojej aktywności. Czy na prawdę minęło kilka miesięcy od ostatniego wpisu? Trudno w to uwierzyć, czas tak szybko leci...Co ja właściwie robiłam przez ostatnie trzy miesiące? A no tak, byłam na przykład nad morzem. Haha serio o tym zapomniałam, może dlatego że wyjazd ten nie zaliczam do całkiem udanych;) No to już wiem o czym będzie ten post 😁

Relację z tego wyjazdu podzielę na kilka postów, bo mimo że pogoda nie dopisała, to trochę się zwiedziło. No właśnie, pogoda...niestety przez 10 lipcowych dni średnia temperatura powietrza w Zachodniopomorskim wynosiła jakieś 17 stopni. Do tego deszcz, wiatr, gwałtowne burze ...nie opaliłam się wcale, za to przeczytałam cztery książki, siedząc w pokoju przez większość dnia. O tym co przeczytałam może napiszę innym razem😊.

Dzisiaj będzie o pewnym miejscu, które zawsze chciałam zobaczyć.

Trafił nam się jeden bezdeszczowy dzień, w którym pojechaliśmy do Wolina zwiedzić Centrum Słowian i Wikingów. Nikogo, kto mnie zna, nie zdziwi fakt, że tego typu miejsca mają w moim sercu szczególne miejsce. Spełniłam swoje marzenie i oczywiście się nie zawiodłam. Osada jest fantastyczna, klimatyczna i dostarcza mnóstwo wrażeń. Główną zaletą skansenu jest to, że można wszystkiego dotknąć, wypróbować, ubrać, nikt nie patrzy nam na ręce. Można dosłownie wejść do chaty, nakryć do stołu, ubrać kolczugę i hełm albo wspiąć się po drabinie na pięterko, gdzie czeka na nas łóżko wyścielone skórami. Można kupić pyszny miód pitny, lub ciepłe drożdżówki z truskawkami. Polecam oby dwie rzeczy, niebo w gębie!

Co tu dużo mówić, zapraszam do oglądania zdjęć z tego magicznego miejsca:)

Przechodzimy przez bramę i cofamy się w czasie do około IX wieku





plac zabaw:)




Oto wnętrza.











Przydomowy ogródek 💓


Ołtarz ofiarny 💀



Narzędzia tortur 💀



i egzekucji...

Uwierzcie mi, nie sposób oddać klimatu tego miejsca zdjęciami, trzeba to zobaczyć na własne oczy.

Postaram się za jakiś czas opisać pozostałe miejsca, które zwiedziłam będąc nad naszym polskim morzem, może w ten sposób wyleczę się z tego uczucia zawodu, które towarzyszyło mi po powrocie 😋 Życzę miłego wieczoru!

poniedziałek, 8 czerwca 2020

Rysunki maj 2020 r.

Cześć wszystkim😁 Znowu troszkę zastopowałam posty na blogu, a przecież coś tam rysowałam...także dzisiaj będzie krótkie podsumowanie majowej twórczości. Rysunki nawiązują do Harry'ego Pottera (wybaczcie fani SoLL), ale dzięki nim zbieram punkty dla swojego domu na potterowej społeczności^^ Zapraszam do oglądania.

1. Druga twarz Quirrella. Chciałam narysować coś nietypowego, a pomysł na ulokowanie Voldka z tyłu głowy kogoś innego jest nietypowe 😝



2. Luna w swoich magicznych okularkach. Bardzo lubię rysować tą bohaterkę, bo jest taka barwna i oryginalna😊



3. Bożonarodzeniowy taniec Minerwy i Albusa. Tak na prawdę to chciałam narysować tę scenę z powodu sukienki Mcgonagall😄 



4. Na koniec biedny Severus Snape i symbol jego nieszczęśliwej miłości. Ten rysunek jako jedyny powstał jedną kredką, a dokładnie Dervent Akwarelową.



Rysunki 1 do 4 rysowałam kredkami Polychromos wzorując się na kadrach z filmu i przerabiając je na swój styl. Mam nadzieję, że mimo monotematyki post się spodobał. Miłego wieczoru!❤

niedziela, 10 maja 2020

Kilka wypalonych obrazków.

Witam ponownie 😊 Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali lub czytają mojego fanficka, bardzo wiele to dla mnie znaczy 💓 W dzisiejszym poście pokażę Wam moje ostatnie prace pirograficzne, czyli wypalone w drewnie. Kilka miesięcy temu zamówiłam na Aliexpress zestaw do wypalania, na który składa się pirograf, końcówki do wypalarki oraz szablony. Urządzenie posiada wyświetlacz oraz opcję ustawiania temperatury. Całkiem fajny sprzęt, a na pewno lepszy od mojejgo starego pirografu, który irytował mnie słabą temperaturą oraz długim czasem nagrzewania. Także oto moja wypalarka:



Pierwszy obraz, który nią wypaliłam to hipogryf na zwykłej sklejce. Niezbyt dobrze wypala się na takim drewnie, ale na wypróbowanie jest ok. Różne końcówki pozwalają uzyskać rozmaite efekty, ale ich wymiana jest trudna. Trzeba posługiwać się kombinerkami i bardzo uważać, by się nie poparzyć.


Następnie powstały dwie podkładki pod kubek. Pierwsza przedstawia herb Hufflepuffu, a druga to mandragora na tle górskiej doliny...czyli trochę Harry'ego Pottera i trochę Ludzi Lodu, jak zawsze 😄




Wypalanie na takich krążkach jest bardzo przyjemne, ale niestety jeśli są słabej jakości, tak jak te, to ciężko uzyskać ciekawy efekt cieniowania, a głębia koloru nie jest tak duża, jak np. wypalanie na prawdziwym kawałku drewna. 

Do tej pory zrobiłam trzy podkładki metodą wypalania. Zgredek powstał już dawno temu, jeszcze starą wypalarką, ale że krążek był lepszej jakości, to i efekt jest lepszy, a wypalanie szło gładko.


Na koniec zdjęcie Work in Pregoress.


To by było na tyle, teraz lecę oglądać ostatni odcinek Tokio Ghoula, jestem podekscytowana😆Dziękuję za uwagę i do następnego razu😘

sobota, 2 maja 2020

Fanfiction - rozdział III

Witam wszystkich w ten majówkowy, deszczowy weekend. Jak Wam mija sobota? Czy deszcz powstrzymuje Was przed wychodzeniem z domu? Czy może zakładacie kalosze, palto i dawaj w las?😁
Ja siedzę w domku, oglądam anime i czytam mangi i powiem Wam, że całkiem mi z tym dobrze😎

Czy pamiętacie jeszcze, że piszę fanfiction? Oto kolejny rozdział, mam nadzieję, że się spodoba i zmobilizujecie mnie do częstrzego pisania:) Miłej lektury❤


ROZDZIAŁ III

    Przez następne pięć kilometrów jechali w milczeniu. Trudno było cokolwiek powiedzieć w sytuacji, kiedy dwoje ludzi jest sobie całkiem obcych. Patrycja była w emocjonalnym szoku, zdając sobie sprawę z tego, że chłopak, z którym jedzie samochodem nie jest tym samym, którego poznała w parafii Grastensholm. Być może z jakiegoś powodu przypomina jej Artura, ale to zdecydowanie nie może być on! Ten styl ubioru, sposób wysławiania się, grubiańskie maniery...zapach tytoniu i benzyny zamiast woni lasu i ogniska. Kiedy zrozumiała, że nie ma pojęcia gdzie jest, ani dokąd zmierza ogarnął ją lęk. Co ona najlepszego zrobiła? Wsiadła obcemu facetowi do samochodu pchana jakimś irracjonalnym przekonaniem, że postępuje dobrze. Chyba już całkiem oszalała.

- Powiesz mi wreszcie, gdzie cię wysadzić?
Na dźwięk jego głosu Patrycja podskoczyła na fotelu jak poparzona. Zaczerwieniła się, zdając sobie sprawę z tego, że od dłuższego czasu patrzy na niego niemal bez mrugania.
- Nie wiem - odpowiedziała po chwili namysłu, na co mężczyzna spojrzał na nią unosząc brwi...zupełnie jak Artur. 
- Gdzie właściwie jesteśmy? - Zapytała ponownie speszona, śledząc tym razem widok za oknem.
- Tak myślałem...zgubiłaś się. Już na peronie byłem pewny, że wysiadłaś nie na tej stacji, co trzeba.
Podśmiewał się z niej otwarcie. Jego beztroski ton irytował dziewczynę. 
Wskazał na tabliczkę na poboczu.
- Minęliśmy Aros. Jeśli chcesz wrócić na dworzec, to za niedługo będziemy mijać przystanek autobusowy, z którego tam dojedziesz.

Sytuacja wydawała się Patrycji jasna. Zaraz wysiądzie z samochodu, poczeka na autobus, pojedzie na dworzec skąd ruszy w dalszą podróż do Engene, gdzie czeka na nią prom płynący prosto do Włoch...ale nie do domu. Jej dom jest w drugą stronę. W Grastensholm.

Łup! 
Coś niewielkiego uderzyło w bok samochodu. 
- Co to było? - zapytała przestraszona Patrycja, próbując zobaczyć coś w bocznym lusterku.
Mężczyzna zatrzymał samochód na poboczu, wyłączył silnik i schował kluczyki do kieszeni.
- Nie wiem, idę zobaczyć.
- Idę z tobą.
Wysiedli i ruszyli wąską, żwirowaną drogą. Po obydwu stronach rósł las, oddzielony od jezdni niewielkim rowem. 
- O boże - szepnęła Patrycja, kiedy zobaczyła pod nogami kropelki krwi.
W rowie leżała niewielka sarna. Nie wyglądała na poważnie ranną, kiedy się zbliżyli uniosła wysoko głowę i próbowała się podnieść, ale nie dała rady ustać na skaleczonej nodze. 
- Zostań czy niej, ale jej nie dotykaj. Idę po apteczkę.
Patrycję uspokoił nieco jego pewny ton głosu. Miała nadzieję, że zwierzątku nic poważnego się nie stało. Kucnęła obok niego i spojrzała w duże, czarne i błyszczące oko. 

Nie bój się, pomożemy ci.

Nie boję się. Jesteście dobrymi ludźmi. Zdawały się mówić jej oczy.

Ściągnęła z siebie sweter i przyłożyła sarnie do nóżki, chcąc zatamować krwawienie do czasu, aż jej towarzysz przyniesie opatrunek. Zwierzątko było bardzo spokojne, zdawało się, że wcale nie odczuwa lęku. Dziewczyna z całego serca życzyła mu, aby wyzdrowiało i mogło nadal biegać wesoło po lesie. Chciała przekazać całą swoją wolę życia, ciepło i troskę...

- Jak tam? - zapytał "Nie Artur" kładąc przed nią otwartą apteczkę. Sprawnie wyciągnął potrzebne rzeczy, z których chciał zrobić opatrunek.
- Chyba w porządku, zdaje się, że nie jest mocno ranna.
Odsunęła się od zwierzątka, aby zrobić miejsce mężczyźnie. Okazało się jednak, że rana...zniknęła.
Patrzyli w osłupieniu jak sarenka wstaje i jednym susem znika w gęstym lesie. 

Czas jakby się zatrzymał. 
Gdyby ktoś jechał teraz drogą, to zobaczyłby dwoje ludzi, stojących niczym słupy soli, jakby zobaczyli co najmniej ducha.
Patrycja zrozumiała pierwsza i przeszedł ją dreszcz. Ręce jej się trzęsły, więc schowała je do kieszeni.
- Widocznie nie była tak ranna, jak się nam wydawało - powiedziała śmiejąc się trochę nerwowo. Miała nadzieję, że jej towarzysz nie będzie tej sytuacji drążyć.
- Najwidoczniej - powiedział oschle, co ją nieco zirytowało. Mógłby okazać trochę więcej radości z faktu, że sarenka wyszła cało z tego wypadku. Najwyraźniej jednak irytowało go, bo nie mógł logicznie wyjaśnić tej sytuacji. Wrzucił bandaż do apteczki, zatrzasnął ją i ruszył do samochodu.
Patrycja poszła za nim, ale on zamiast wsiąść do samochodu odwrócił się nagle i stanął z nią twarzą w twarz.
- Kim ty jesteś?
- Nazywam się Patrycja - odpowiedziała chociaż czuła, że nie o to pyta.
- Nie pytam o twoje imię. Pytam kim jesteś? 
- Nie rozumiem...
Mężczyzna podszedł do samochodu, otworzył drzwi jakby chciał wsiąść, a potem znowu je zamknął. Chwilę stał w miejscu patrząc gdzieś w głąb lasu. Patrycja nie miała odwagi ruszyć się z miejsca, taka biła od niego irytacja pomieszana z niezdecydowaniem. W końcu odetchnął i podszedł do niej już uspokojony. Mimo to ona nie uspokoiła się ani trochę. Puls swojego serca czuła niemal w gardle.
- Muszę ci coś pokazać - wyszeptał, jakby bał się, że ktoś oprócz niej go usłyszy - inaczej mi nie uwierzysz w to, co chce ci powiedzieć.
Patrycja patrzyła mu prosto w oczy, chcąc w ten sposób dojrzeć wszystkie jego złe zamiary. On wytrzymał to spojrzenie, chociaż nie przychodziło mu to łatwo. Robił coś wbrew sobie. Tak na prawdę, to miał zamiar odjechać stąd bez niej, oszczędzając sobie tym samym niejednego kłopotu. Nie zrobił tego jednak. Czuł, że jak odjedzie, będzie tego żałować do końca swoich dni.

- Jak masz na imię? - Zapytała, chcąc przełamać tą dziwaczną atmosferę, która nad nimi zawisła. Miała nadzieję, że jak pozna jego imię, to będzie jej łatwiej iść na autobus i zakończyć tą dziwaczną i nieodpowiedzialną podróż. A potem łatwiej go wspominać, jako krótką, nietypową przygodę.
Myliła się.
- Nazywam się Artur.



Poprzednie rozdziały i części znajdziecie TUTAJ

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Inspiracja z okładki - Ślady Szatana

Witajcie kochani, dzisiaj zapraszam Was na kolejną inspirację z okładki. Tym razem podążymy Śladami Szatana za niesamowitym i mrocznym Ulvhedinem. Scena przedstawia wątek porwania sympatycznej Elisy, która tą niebezpieczną podróż przeżywa delikatnie mówiąc wyjątkowo...kto czytał ten tom ten wie, że trudno osądzać postępowanie tych dwojga;) W każdym razie osobiście uwielbiam Ulvhedina, mimo że na początku był takim potworem...

Rysunek powstał na podstawie okładki tomu "Ślady Szatana" ale jak widać, jest zupełnie inny. Bardzo chciałam przedstawić tych bohaterów tak, jak ja ich widziałam, a okładka nie do końca to oddawała.


Jakie jest Wasze zdanie na temat tej pary? Czy uważacie, że w prawdziwym życiu jest możliwe odnalezienie miłości w takich okolicznościach jak u tych dwojga? Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że święta spędziliście w zdrowiu i spokoju:)



sobota, 4 kwietnia 2020

Drzewo genealogiczne 14 pokolenie

Witam wszystkich! Dzisiaj będzie krótko, ale konkretnie. Przedstawiam kolejne, już 14 pokolenie w drzewie genealogicznym Ludzi Lodu. 
Wiem, że trochę to trwało i niektórzy pewnie nie wierzyli, że będę tą serię kontynuować, ale tak jak obiecałam, nadal drzewko rysuje, a do końca zostały mi tylko 2 pokolenia!:) 

Nie przedłużając oto drzewko:


Dotychczasowe gałęzie drzewa genealogicznego znajdziecie w zakładce pod banerem "Sagowe Drzewo", tu macie LINK.

Następnymi postaciami do narysowania będą: Ellen, Rikard, Hanna, Mari, Jonathan, Karina, Abel i Nataniel. Jeśli pamiętacie jakieś szczegóły z ich wyglądu to napiszcie w komentarzu, bardzo mi to pomoże w ich rysowaniu:)

Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnych dni, zdrowia i cierpliwości w tych trudnych czasach😘

niedziela, 15 marca 2020

Postacie do drzewa genealogicznego Ludzi Lodu

Cześć wszystkim! Wchodząc na bloga doznałam szoku, że ostatni post dotyczy jesieni, trochę czasu minęło jak widać ^^ Zimy w sumie nie było, obecnie za oknem mamy iście wiosenną aurę...szkoda tylko, że akurat teraz lepiej siedzieć w domu i nie narażać się na zarażenie wiadomo czym:/ Nie wiem jak wy, ale ja wychodzę tylko do pracy (co wcale mi się nie podoba) i generalnie jestem z tych co nie bagatelizują problemu i najzwyczajniej boją się koronawirusa. Jeśli macie ochotę to dajcie znać, jakie my macie odczucia w związku z epidemią, ciekawa jestem waszych opinii na ten temat.

Jednakże, nie weszłam na bloga po to by pisać o koronawirusie, wszak jego tematyką są rysunki. Ostatnio bardzo mało rysuje, wiele rzeczy zaczynam i nie kończę. Jest mi z tym bardzo źle i mam nadzieję, że za niedługo powróci mi wena i wytrwałość. Jestem w trakcie tworzenia nowego pokolenia do mojego rysunkowego drzewa genealogicznego, powstało już kilka postaci, więc żeby przerwać tą blogową ciszę pokażę Wam co stworzyłam ostatnio i zdradzę, co zaczęłam rysować.

Tak więc postaci są cztery, a oto one:

Christa Lind z Ludzi Lodu, córka Vanji i Tamlina - Demona Nocy. Nie ukrywam, że mam słabość do tomu Magiczny Księżyc, w którym Christa jest główną bohaterką😊



Imre - następne wcielenie Marka. Nie jest tak cudowny jak jego poprzednia postać, ale niewątpliwie był ciekawą osobowością.



Mali z Ludzi Lodu - to bardzo ciekawa postać z życiem owianym tajemnicą (jak większość postaci w SoLL😆). Lubiłam jej oryginalny charakter.



Tamlin - Demon Nocy. Wreszcie doszłam w drzewku do mojej ulubionej męskiej postaci. Kto zna trochę mojego bloga ten wie, że często-gęsto go rysuje i o nim pisze💓


Na ten moment to tyle, zostało mi jeszcze kilka postaci, ale wstawię je już zmontowane w drzewo genealogiczne.
Jeśli chodzi o rysunki, które zaczęłam to zdradzę, że robię mini komiks z jednej smutnej sceny...na pewno ją znacie jeśli czytaliście pierwsze tomy Sagi. Poza tym rysuję kolejną inspirację z okładki, ale nie zdradzę z której części ^^

Mam nadzieję, że mimo przerwy w postach nie skazaliście mój blog na zapomnienie i będziecie mnie odwiedzać i do mnie pisać. Dajcie znać czy siedzicie w domach, a jeśli tak, to czym zabijacie czas...Życzę Wam zdrówka i wytrwałości w tym ciężkim okresie 💪 Pozdrawiam i do następnego posta.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...