Die Liebe
Sie ist die geheimnisvolle Zutat, die selbstgemachten Käse so einzigartig macht und vom industriellen Produkt unterscheidet. Mit der Menge wird nicht gespart! Sie ist wissenschaftlich nicht messbar, sie kostet uns nichts und steht uns immer zur Verfügung. Die liebevolle Zuwendung beginnt bei den Tieren und reicht bis zum servieren. Erfahrungsgemäß geht nichts davon verloren!
To miłość jest tym tajemnym składnikiem, dzięki któremu sery własnej roboty są tak szczególne i tak różne od tych produkowanych przemysłowo. Tego składnika nie trzeba oszczędzać. Nie można miłości naukowo zmierzyć, nic nas ona jednak nie kosztuje i mamy ją przez cały czas do dyspozycji. Ta miłość zaczyna się już w kontakcie ze zwierzętami, a wystarcza jej aż do podania sera.
Jak uczy doświadczenie ani odrobina miłości się tu nie marnuje!
(Lotte Hanreich & Edith Zeltner)
To cytat z książki Käsen leicht gemacht.
Myślę, że te parę zdań wystarcza.
Nie mam siły do pisania. Więc Wam pokazałam parę zdjęć serowych. Serów przybywa, mimo że są też zjadane w sporych ilościach przez gości. Ja tez odżywiam się głównie serami, pomidorami i jogurtem. Parę serów dojrzewa w różnych ingrediencjach. Jak będą się nadawały do zdjęć, to im je zrobię.
Upały u nas iście śródziemnomorskie. Mam "klęskę" urodzaju, a czasu nie tak znów dużo, bo i zajęć sporo. Życie wiejskie upływa mi teraz pod hasłem wycieczek, rajdów rowerowych, festynów, warsztatów rękodzieł przeróżnych, spotkań do późnych godzin nocnych. Serdecznie Was pozdrawiam
Ale uczta dla oka i pewnie jeszcze większa dla podniebienia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, jestem obżartuchem. Myślę, że trzeba będzie zrobić candy serowe niebawem. Może kto zechce spróbować.
OdpowiedzUsuńNo jasne, że zechce, ja już mogę się ustawić w kolejce :D
UsuńJa zechcę! Tez juz dziś staję w kolejce! :))
UsuńJa spróbuję z wielką przyjemnością (wiem, że zdania nie wypada zaczynać od ja, ale tak wyszło), a jestem pewna, że tak dobrze smakują, jak wyglądają :-) U mnie również owoców i warzyw obfitość wielka, do tego stopnia, że drzewko brzoskwiniowe pękło mi na pół. Ugięło się pod ciężarem obfitości;-) Zaraz trzeba będzie to wszystko zrywać, zbierać, zaprawiać itd. Skąd na to brać czas? Może ktoś "sprzeda" mi receptę?
OdpowiedzUsuńTeż bym dała wiele za taka receptę. Coś ostatnio jakoś mniej wydajna jestem.
UsuńMam, mam tą książkę! Dostałam w pakiecie od córci "na nową drogę życia"... działka, której jeszcze nie kupiliśmy... kózki, które będą się pasły obok nieistniejącego jeszcze domu... i sery, które będę wyrabiać z ich mleka ;-) Wyboista i kręta ta "nowa droga", ale z daleka już majaczy światełko ;-) Też najbardziej mnie w tej książce urzekł akapit o miłości - najważniejszym składniku;-)
OdpowiedzUsuńGdybyś szszalała z serowym candy, to ja się piszę! Wyglądają obłednie ;-)
Pozdrawiam
Czytam Twojego bloga od dawna, ale tak milcząco. Trzymam kciuki za Wasze poszukiwania domu i to wyczekiwane "nowe życie". Tereny, na których być może się osiedlicie bardzo mi bliskie są i też bym chciała gdzieś tam mieszkać ze zwierzętami. To jednak nie będzie spełnione marzenie. Ale nie zawsze i nie wszystkie się przecież spełniają.
UsuńA książka o serach fajna. Jednak moim przewodnikiem na mlecznej drodze była taka maleńka książeczka Maren Bustorf-Hirsch "Joghutr, Quark, Kaese und Buter, wydana w 1992 roku. Kosztowała wtedy niecałe 3 DM. Mam ja do dziś. Candy oczywiście będzie. W następnym poście zaproszę chętnych. Mam tylko nadzieje, że będą te sery smakować Wam.
Ja też "milcząco" czytałam Cię od dawna... ale w końcu nie wytrzymałam ;-)
UsuńA ta książka to moja pierwsza "papierowa", ale kiedyś znalazłam e necie w PDF "Praktyczne serowarstwo" Jana Licznerskiego z 1951 roku ;-) baardzo wyczerpujące opracowanie. Niemniej jednak zdjęcia w książce są bardzo ważne i przemawiają do kubków smakowych ;-)
A kozie sery to moje ulubione! Ale żeby od razu kozy kupować? ;-)
Ale smakowite zdjęcia, pokazuj takich więcej a znajdziemy Cię i zrobimy najazd i zjemy:)))
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdżajcie. Serów dostatek i chleba napiekę. Ostatnio najazdy są częste. W poniedziałek "najechało" mnie ponad 30 osób. Piekliśmy, robiliśmy sery (dojrzewają) i masło. Było super
UsuńAleż apetycznie wyglądają te sery ...
OdpowiedzUsuńUwielbiam ser i musi być stale obecny w lodówce, bo gdy go nie ma, mam wrażenie, że nie ma co jeść ;)).
Też uwielbiam ser i jak mam ser, to mam co jeść
Usuńchetnie ym soie posiedziala u cebie i poprobowala tych serow.
OdpowiedzUsuńMoże, jak będziesz w Polsce, to uda Ci się zajrzeć? Jak nie, to wiesz, że zawsze mogę Ci wysłać. Tylko powiedz
UsuńAż ślina cieknie...U nas nikt serów w okolicy nie robi. A ja tak lubię sery...BU!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco!
baaaardzo smakowite zdjęcia - jest na nich i miłość i spokój i piękne otoczenie .Takie niewymuszone i niestylizowane na siłę :-) Ślinka mi nie cieknie ,bo dzięki Tobie :-)))) u nas prawie podobnie,choć nie w takich ilościach i takich okolicznościach przyrody :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam znad świeżo zrobionego sera ;-) jola
p.s. i dzieża się zmieściła w kadrze ;-)
Rogata Owco, jak ja będę kiedyś (a z pewnością będę) zgłębiała tajniki serowarstwa to z pewnością zgłoszę się do Ciebie po rady. Jeśli mnie przyjmiesz... będę kontenta :-). A właśnie... może jakieś warsztaty w przyszłości zorganizujesz?? :-) Sery! OBŁĘDNE :-)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda Twój stół, ja również jestem wielbicielem nabiału
OdpowiedzUsuńJakie sery! jak koła młyńskie! tak sobie myślę, że każda czynność wymaga skupienia, uczucia, czasu, bo inaczej wyjdzie jakiś gniot, chodzi mi przeważnie o sprawy kulinarne, pośpiech jest złym towarzyszem; takie warsztaty serowarskie, to dobra rzecz; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTe sery robią wrażenie, szczególnie na serożercy, jakim jestem. Cytat też mówi wiele i zgadzam się w zupełności.
OdpowiedzUsuńAle mi smaka narobiłaś!
No właśnie tak!
OdpowiedzUsuńSery fantastyczne! PROFESJONALNE!
Pozdrowienia!
Imponujące, zresztą nie tylko sery, bo to głównie Twoja osoba mi imponuje.
OdpowiedzUsuńCudowne, klimatyczne zdjęcia tych serów; no, no, zagrałaś nam na nosie, świadomie nam smaka narobiłaś, co? - dołożyłaś do pieca, pieca do pieczenia chleba, polny bukiet, wiklinowe koszyczkiki, ogóreczki z grządeczki ...
Buziaki serdeczne
Witam serdecznie-milcząco czytam i tak zapytam :)bo też z dolnośląskiego jestem z o/Wrocławia i też wrzosówki mam :) - mniej więcej skąd Pani jest ? może @? mój skswit@o2.pl .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPonieważ już prawie koniec sierpnia, to pewnie festyny i kiermasze się już kończą. Zatem bardzo proszę o relację. W jakich miejscach byłaś? I co tam ciekawego było? I o trzy zdjęcia owieczek proszę, nie mam ich własnych, to choć się napatrzę, może szybciej swoje będę miała :))
OdpowiedzUsuńTwoje sery podziałały mi na wyobraźnię! Ostatnio zaczęłam eksperymenty serowarskie, ale do serów dojrzewających jeszcze mi daleko:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia
Informuję
OdpowiedzUsuńhttp://ostojatupai.blogspot.com/2012/09/nominacje-blogowe-wszystko-przez-kame.html
To piękne słowa i chyab najlepiej tlumaczą, dlaczego własne, domowe smakuje zawsze najlepiej...
OdpowiedzUsuńOwieczko - podzielamy Twoją miłość do serów i zapraszamy po wyróżnienie na bloga " Dwóch Wsi":-)))
OdpowiedzUsuńhttp://dwiewsie.blogspot.com/
Asia i Wojtek
I jeszcze jedno: prywata będzie: Makbecik prosi o głos: http://klubkotajasna8.blogspot.com/2012/09/konkurs-wrzesien-2012-gosujemy-gosujemy.html :-)))
OdpowiedzUsuńAsia
apetyczne te sery...
OdpowiedzUsuńJuż jesień puka ...
OdpowiedzUsuńHmmmm, I love cheese and yours looks quite delicious! It sounds like you have a busy fall planned. Bicycle rallies? How far do you ride? Enjoy the fall weather....
OdpowiedzUsuńJudy
Hey Judy! Oh yes, I will have very busy fall indeed, with bicycle rallies and spinning the wool of my sheep, and weaving, making cheese, baking and more.
OdpowiedzUsuńI am not a good bicycle rider, but I like it very much.
Now, I am hearing the P&P when I am at home. I like the language so much, I am addicted to Jane and my daughter is an addict too, but she lives far from home. Greetings for You and thank You for visiting
Witaj
OdpowiedzUsuńDziś do południa przeczytałam rzetelnie Twój blog i jestem po wielkim wrażeniem jak potrafiłaś podążyć za marzeniami , Twoja droga początku do dziś choć z pewnością nie łatwa to piękna :)
Proszę o jeszcze i pozdrawiam serdecznie Ilona
Hello, to make your own cheese is so great. The pictures are so beautiful ! Thank you for visiting my blog and the comment. You live fare away to the border of Germany ? I live about 100 km west of the border and may be next year in summer we go to poland for some days. many greating and enjoy the fall weather. Anke
OdpowiedzUsuńPiękne sery,świetny blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ania
Hej Dziewczynko, która śniła o owcach, ja jestem dziewczynką, która śniła o koniach. Przeczytałam trochę twoich tekstów. Konie i owce maja wiele wspólnego. Sierpniowe sery wyglądały znakomicie. Mieszkałam kiedyś wśród ludzi kochających sery, to było w południowej bajce. U mnie koszmarna pogoda, nic tylko zakopać się wełnę :)
OdpowiedzUsuńHmmm, prezenty czekają :) prześlij mi swój adres na e-mail: nietylkomeble@gmail.com
OdpowiedzUsuńNaprawdę tu bywam...:):):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam- Urszula Ewertowska
Zapraszam po laurkę do mnie;)
OdpowiedzUsuńOwieczko u mnie też czeka wyróżnienie:-))) Może doczekamy się nowego postu:-)))
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Teraz jem oczami. Mniam mniam. Kocham sery wszelakie. Obłęd.
OdpowiedzUsuń