Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biografia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biografia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 lipca 2016

"Piękni dwudziestoletni" - Marek Hłasko

Tytuł: Piękni dwudziestoletni
Autor: Marek Hłasko
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: sierpień 2014
Liczba stron: 176
Tematyka: Literatura polska, Biografia, Pamiętnik
Ocena: 8/10

O Marku Hłasce słyszałam dość sprzeczne opinie. Jedni go podziwiają, inni uważają, że zandato afiszuje się ze swoim pesymizmem. Ja na swoje pierwsze spotkanie z tym kultowym autorem postanowiłam wybrać, można by rzec “sprawdzoną” książkę, bo jak się mówi “Piękni dwudziestoletni” to jeden z najlepszych utworów w dorobku literackim Hłaski.

Książka powstawała na przełomie lat sześciesiątych ubiegłego wieku, dlatego też znajdziemy w niej mnóstwo nawiązań do ówczesnych twórców literackich, wydarzeń oraz sytuacji politycznej. Ja osobiście odniosłam wrażenie, że Hłasko kieruje swoje słowa wyłącznie do czytelnika tamtejszych czasów. Używa w głównej mierze zwrotów oraz nazwisk, które dla współczesnego odbiorcy nic nie mówią (chyba, że jest wybitnym znawcą historii), tak jakby pisarz nie spodziewał się, że jego twórczość może być czytana w innym czasie i w odmiennych realiach. Z tego właśnie powodu zdaje sobie sprawę, że moja raczej tylko podstawowa wiedza na temat komunistycznej Polski nieco dyskwalifkuje mnie z obiektywnej oceny twórczości Marka Hłaski.

Ciekawe jest jednak to, że choć wydarzenia opisane w książce, miały miejsce przed wieloma laty, niektóre z faktów pozostaly niezmienne. Weźmy tu za przykład stosunek Amerykanów do narodu polskiego. Praktycznie każde spostrzeżenie zawarte przez Hłaskę w rozdziale “Goofy the dog” jest obecnie aktualne. Co nawiasem mówiąc jest niezmiernie smutne, bo uświadamiamy sobie, że od tak wielu dziesięcioleci Polacy postrzegani są poza granicami kraju tak samo jak za czasów komuny.

Specyficzny styl wypowiedzi jest tym, co odróżnia Marka Hłaskę na tle innych polskich autorów. Przede wszystkim męźczyzna nie owija w bawełnę, nie stara się upiększać rzeczywistości jakimiś górnolotnymi opisami, bez ogródek stawia kawę na ławę. Pisze o realiach takimi jakie są. Uważano go w szkole za skończonego idiotę? Zdarzyło mu się imać nieuczciwej pracy? No cóż taka jest prawda, więc niech czytelnik o tym wie. Mało który autor może pochwalić się aż taką szczerością wobec odbiorcy.

To co niesamowicie mnie drażniło w “Pięknych dwudziestoletnich” to morze przelewającego się alkoholu niemalże na każdej stronie utworu. Wódka była nie tylko istnotnym (jak nie najważniejszym) elementem spotkań towarzyskich, ale także kartą przetargową, sposobem na rozwiązanie wszelkich problemów oraz weną do rozwoju twórczości. Rozumiem, że można lubić sobie wypić, ale po co się aż tak z tym obnosić?

Marek Hłasko to autor zdecydowanie charakterystyczny i jedyny w swoim rodzaju. Żeby zrozumieć jego literaturę, trzeba przede wszystkim pojąć jego sposób myślenia oraz realia, w jakich przyszło mu żyć. Jestem przekonana, że nie każdemu tego typu twórczość przypadnie do gustu. Ci jednak co tak samo jak ja cenią sobie szczerość i niesublimowość będą więcej niż zadowoleni z lektury “Pięknych dwudziestoletnich”.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję portalowi Bookmaster:
Książki w BookMaster

środa, 1 stycznia 2014

"Ciotki" - Anna Drzewiecka

Tytuł: Ciotki
Autor: Anna Drzewiecka
Wydawnictwo: M
Data wydania: sierpień 2012
Liczba stron: 152
Tematyka: Biografia, Opowiadania
Ocena: 7/10

Znaczna część moich znajomych uważa swoją rodzinę za pospolitą bądź też nudną. Większe spotkania z dalszymi bliskimi są przez nich traktowane jako trudny do zniesienia obowiązek i zazwyczaj też starają się znaleźć jakąkolwiek możliwą wymówkę, aby tylko uniknąć tych „tortur”. Biorąc natomiast pod lupę opowiadania moich rodziców, „za ich czasów” tego typu stypy były znacznie częstsze i bardziej oczekiwane. Ludzie chętnie siadali  przy stole i dzielili się wzajemnymi opowieściami. Właśnie taki krótki zbiór rodzinnych opowiadań przedstawia nam Anna Drzewiecka.

„Ciotki” są zapisem autentycznych wspomnień pisarki z okresu dzieciństwa. W tej niedługiej książce znajdziemy kilkunastostronicowe opowiadania, opisujące koleje losu tytułowych ciotek pani Anny. Wydawać by się mogło, że te poszczególne kobiety prowadziły życie typowych domowych gospodyń, jednak tak naprawdę rzeczywistość  każdej z nich była różnorodna i jedyna w swoim rodzaju. Ponadto autorka przedstawiając miejsce zamieszkania bohaterek genialnie ukazała panującą w nich atmosferę. Wielokrotnie podkreślała też wpływ zwierząt domowych na relacje pomiędzy członkami swojej rodziny.

Przyznam, że bardzo zraził m nie początek książki pani Drzewieckiej. Według mnie było w nim zdecydowanie zbyt wielu bohaterów, a zdania były dość niespójne i chaotyczne. Tym samym trudno mi było połapać się w historii rodziny, z którą próbowała zapoznać czytelnika autorka na pierwszych stronach powieści. Całe szczęście kolejne rozdziały okazały się o niebo lepsze i bardziej dopracowane.  

W książce znajdziemy także historie z życia osobistego samej pisarki. Zawarła ona w swojej publikacji także swoje własne przemyślenia i refleksje. Trzeba przyznać, że Anna Drzewiecka jest osobą nadzwyczaj rodzinną i szanującą panujące tradycje. Czytając "Ciotki" bez wątpienia poczujemy się jak za starych, czasów kiedy to utrzymanie silnych więzów z najbliższymi było podstawą.

Autorka w tak obrazowy sposób napisała swoją książkę, że w trakcie lektury sama wielokrotnie wracałam myślami do czasów swojego dzieciństwa. Jestem równiez przekonana, że nie jeden czytelnik odczuł to samo, co ja. Powyższą powieść gorąco mogę polecić każdej osobie bez względu na wiek.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictu M:

wtorek, 10 grudnia 2013

"Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli" - C.C. Humphreys

Tytuł: Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli
Tytuł oryginału: Vlad. The last confession
Autor: C.C. Humphreys
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania:  marzec 2012
Liczba stron: 512
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna, Horror, Biografia
Ocena: 8/10

Moje pierwsze skojarzenia z imieniem „Drakula” to przede wszystkim wampiry, krew i czosnek. Tymczasem okazuje się, że tytułowy bohater książki C.C. Humphreys’a nie ma nic wspólnego z legendarnym krwiopijcą. Jedyne podobieństwo obu tych postaci tkwi w ich mrocznej naturze, bowiem każdemu z nich towarzyszyła aura strachu i grozy.

Jak się okazuje, Wład Drakula nie jest postacią fantastyczną, lecz jak najbardziej realną. Mężczyzna ten zapisał się na kartach historii jako nieustraszony dowódca, a także okrutny i bezlitosny władca. Tym, co wyróżnia go na tle innych europejskich książąt jest nadzwyczaj często stosowana kara śmierci poprzez nabicie skazanego na pal. Stąd właśnie pochodzi też przydomek wołoskiego hospodara – Palownik.

Historia syna Diabła przedstawiona jest z trzech, różnych perspektyw. Narrację na zmianę prowadzą trzy postacie: Ion – przyjaciel Drakuli, Ilona – miłość jego życia, a także tajemniczy pustelnik – domniemany spowiednik władcy. Każdy z tych bohaterów opisuje dzieje wołoskiego księcia na swój własny, oryginalny sposób. Dzięki temu czytelnikowi ukazuje się szczegółowy portret psychologiczny tytułowego bohatera. Nie da się jednak ukryć, że Wład Palolwnik był osobą niezwykle trudną w ocenie. Z jednej strony brutalne praktyki, jakie stosował na swoich podwładnych, klasyfikują go jako „złego”. Aczkolwiek z drugiej strony mężczyźnie temu nie brakowało rodzinnych uczuć  oraz logicznego myślenia.

Mimo że główny wątek utworu dotyczy księcia Drakuli to w powieści nie brak też innych, ciekawych bohaterów, do których można poczuć sympatię. Ponadto w tej ponad pięciuset stronicowej powieści znajdziemy również nieprzewidziane zwroty akcji i ogrom zagadek. Autor książki nie szczędzi  też czytelnikowi przerażających, krwawych opisów poszczególnych zdarzeń. Można by rzec, że powieść obfituje wręcz w drastyczne sceny, dlatego uważam, że odbiorcy o słabych nerwach, jednak powinni dać sobie spokój z lekturą tego tytułu.

„Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli” to znakomita powieść i zarazem biografia postaci, która była inspiracją do wykreowania słynnego wampira,  znanego nam z filmowych ekranów. Utwór C.C. Humphreys’a z pewnością zapewni czytelnikom moc wrażeń i niemałych emocji, a zarazem pozostawi po sobie uczucie niedosytu.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat:

niedziela, 1 grudnia 2013

"Charlotte Brontë i jej siostry śpiące" - Eryk Ostrowski

Tytuł: Charlotte Brontë i jej siostry śpiące
Autor: Eryk Ostrowski
Wydawnictwo: MG
Data wydania: wrzesień 2013
Liczba stron: 624
Tematyka: Biografia, Literatura faktu
Ocena: 9/10

Dzieje życia Charlotte, Emily i Anne Bronte wzbudzają niemal identyczną ciekawość jak utwory ich autorstwa. Wielokrotnie główne bohaterki ich dzieł utożsamiane są z konkretną siostrą, która je wykreowała. W większości to na ich podstawie dokonuje się analizy charakteru i stanów emocjonalnych każdej z pisarek.  Źadne bowiem ślady egzystencji sióstr nie dają pewnego obrazu kolei ich życia, dlatego też od wieków stanowią one zagadkę i punkt odniesienia dla kolejnych badaczy ich twórczości. 

Początkowo odrobinę przestraszyła mnie objętość książki Eryka Ostrowskiego. Nie da się ukryć, że ponad 600 stron tekstu może nieco zniechęcać do lektury, jednak teraz mogę z czystym sumieniem zapewnić, że absolutnie nie ma się czego obawiać. Autor w nadzwyczaj ciekawy sposób przedstawił dzieje angielskiego rodzeństwa i w żadnej sekundzie czytania nie poczułam zmęczenia czy też nudy. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie też oprawa graficzna książki. Piękna, twarta okładka z wizerunkiem najstarszej z sióstr Bronte już z daleka przykuwa wzrok potencjalnego czytelnika.  Ponadto gdy zajrzymy do środka, ujrzymy ogromną ilość zdjęć, zaopatrzonych odpowiednimi opisami. Za bardzo ciekawy zabieg uznałam również nadanie przypisom koloru niebieskiego, dzięki temu wyróżniały się one na tle czarnej czcionki reszty tekstu. 

Eryk Ostrowski dokonuje dogłębnej analizy życia każdej z sióstr. Najbardziej skupia się jednak na najstarszej z nich, która bez wątpienia najbardziej przyczyniła się do popularności rodzeństwa i dzięki temu wywarła największy wpływ na angielską a także światową literaturę.  Każdy znany aspekt jej życia jest dokładnie rozpatrzony i przedstawiony z kilku różnych perspektyw. Odbiorca dzięki temu ma szansę zapoznania się z wieloma, często różnymi punktami widzenia i na ich podstawie może wyciągnąć własne, osobiste wnioski.

Najważniejszy zarzut, jaki kierowany jest w stronę najstarszej kobiety z rodzeństwa Bronte, to przypisanie autorstwa swoich powieści siostrom. Wielu badaczy dziejów tej tajemniczej rodziny, wyraża wątpliwości jakoby tak słynne dzieła jak „Jane Eyre. Autobiografia”, „Wichrowe wzgórza” czy „Agnes Grey” nie wyszły z pod jednej ręki. Ogromna liczba podobieństw w stylu pisania wszystkich tych książek to ewidentny dowód na to, że wszystkie one wyszły z pod pióra Charlotte. Jakby tego było mało, zarówno wydarzenia zawarte w powieściach jak i ich atmosfera, pokrywają się ze stanami emocjonalnymi najstarszej siostry w danym okresie jej życia.

Życie zarówno Charlotte, Emily jak i Anne na zawsze pozostanie owiane tajemnicą. Nigdy nie będzie nam dane poznać prawdziwych motywów działania sióstrczy też stanów emocjonalnych. Mimo wszystko „Charlotte Bronte i jej siostry śpiące” to niewiarygodnie dokładna biografia słynnego rodzeństwa, która stanowi absolutny must-read każdego miłośnika ich twórczości. Eryk Ostrowski wykonał kawał dobrej roboty na światowym poziomie. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu MG: 

piątek, 14 czerwca 2013

"Max Factor. Człowiek, który dał kobiecie nową twarz" - Fred E. Basten

Tytuł: Max Factor. Człowiek, który dał kobiecie nową twarz
Tytuł oryginału: Max Factor: The Man Who Changed the Faces of the World
Autor: Fred E. Basten
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: marzec 2013
Liczba stron: 216
Tematyka: Biografia, literatura faktu
Ocena: 9/10

Czy kiedykolwiek pomyślałbyś, że słowo „makijaż” może mieć negatywny wydźwięk? Otóż gdybyśmy cofnęli się dziewięćdziesiąt lat wstecz do początków lat dwudziestych ubiegłego stulecia, z pewnością naszej uwadze nie umknąłby fakt, że każda osoba, wobec której użylibyśmy wyrazu „make up” poczułaby się dogłębnie znieważona i urażona. Wszystko dlatego, że w tamtych czasach owy termin miał wulgarne zabarwienie i stosowany był tylko i wyłącznie w odniesieniu do ludzi o wątpliwej reputacji. Dopiero nieznany nikomu, niski (zaledwie półtora metra w kapeluszu) polski emigrant stworzył makijaż, jaki widzimy współcześnie.

Maksymilian Faktorowicz, nadzwyczaj uzdolniony teatralny fryzjer, uciekając przed rosyjskim caratem trafił na pokład statku, płynącego do wybrzeży Ameryki Północnej. Tutaj, niezaznajomiony z obcym językiem, urzędnik zmodyfikował jego imię oraz nazwisko i tym sposobem narodził się przyszły kosmetyczny pionier – Max Factor.

Przyznam, że zawsze sięgając po różnego typu biografie, nie spodziewam się niczego szczególnie wyjątkowego. Niestety jestem przyzwyczajona, że większość autorów, tworzących książki tego gatunku, ma niezwykłą tendencje do przedstawiania czytelnikowi „suchych faktów” z życiorysu poszczególnej jednostki. Tymczasem Fred Basten bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Przede wszystkim w swojej publikacji skupił się jedynie na „kosmetycznym” aspekcie rzeczywistości Maxa Factora. W książce nie znajdziemy praktycznie żadnych informacji na tematy niezwiązane z pracą wyżej wspomnianego mężczyzny. Zresztą wyraźnie widać, że życie Maksymiliana było całkowicie podporządkowane jego pasji, którą był przemysł kosmetyczny.

Ogromnym atutem książki są zawarte w niej fotografie. Nie są one zgromadzone w jednym miejscu, tak jak ma to miejsce w większości tego typu publikacji, lecz znajdują się bezpośrednio pod bądź obok fragmentu, którego dotyczą. Niewątpliwie ułatwia to lekturę książki, a także pozwala na bardziej rzetelne i szczegółowe wyobrażenie sobie rzeczywistości, w jakiej przyszło żyć Maksymilianowi Faktorowiczowi.

Czytając książkę Freda Bastena czułam niewyobrażalną dumę z dokonań i charakteru Maksymiliana. Przecięty człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy jak wielką rolę odegrał nasz rodak w procesie rozwoju makijażu. To dzięki niemu kosmetyki przestały być dostępne jedynie dla wąskiego grona wielkich gwiazd filmowych, a znalazły się w zasięgu każdej przeciętnej kobiety. Co więcej nie były to produkty byle jakiej jakości. Max dbał o to, aby wszelkie produkty sygnowane jego imieniem spełniały jak najwyższe standardy.

Mówiąc o Maksymilianie Faktorowiczu w żadnym wypadku nie można zapomnieć o tym z iloma ikonami kina dane mu było pracować. Wśród jego klientów znajdują się takie gwiazdy jak Elizabeth Taylor, Ben Turpin, Joan Crawford, Pola Negri czy też Jean Harlow. Ponadto mężczyzna nie był tylko ich makijażystą i fryzjerem, jak twierdzili sami zainteresowani „stał się on dla nich drugim ojcem, a także najlepszym przyjacielem”.

Na sam koniec dodam, że w stu procentach muszę się zgodzić ze słowami Małgorzaty Baczyńskiej, znajdującymi się na okładce książki. Biografia Maxa Factora to bezsprzecznie pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika mody i nie tylko. Publikacja ta z pewnością trafi w gust większości kobiet, ponieważ autor książki nie tylko zaznajamia czytelnika z kolejami życia polskiego charakteryzatora i producenta kosmetyków, ale też daje praktyczne wskazówki i porady dotyczące sztuki makijażu.

Recenzja stworzona na potrzeby portalu bestsellery.net

niedziela, 25 listopada 2012

"Przeżyłem sowieckie łagry" - Józef Hermanowicz

Tytuł: Przeżyłem sowieckie łagry
Autor: Józef Hermanowicz
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: wrzesień 2012
Liczba stron: 380
Tematyka: Literatura faktu, biografia
Ocena: 9/10

Znajdowanie win i bezpodstawne oskarżanie przypadkowych ludzi to zdecydowanie ulubione zajęcie sowieckich urzędników w czasie trwania II wojny światowej. Samo przebywanie na terytorium ówczesnego Związku Radzieckiego było znakomitym powodem do zatrzymania i posądzenia o szpiegostwo, a za takie „przewinienie” groziła kara 25 lat zsyłki do łagru. Torturami rosyjski system był w stanie wymusić praktycznie na każdym przyznanie się do przewinienia. Tym sposobem po 1939 roku w sowieckich obozach pracy znajdowało się ponad dwa miliony osób.

Józef Hermanowicz miał 58 lat, kiedy usłyszał skazujący go wyrok. Niemłody już katolicki ksiądz musiał znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły do wykonywania wszelkich zleconych mu robót. Prócz niewolniczej pracy mężczyzna musiał znosić też surowy, rosyjski klimat, braki w żywieniu a także dosięgające go choroby. Boska opieka pozwoliła mu jednak na wyzwolenie spod komunistycznego reżimu i podzielenie się wspomnieniami z tego ciężkiego okresu.

"Przeżyłem sowieckie łagry" to tekst od którego trudno jest się oderwać i który czyta się jednym tchem. Pełne dramatyzmu, przesycone emocjami opisy do głębi poruszają. Przedstawiona przez Józefa Hermanowicza historia jest niedługa, ale za to bardzo treściwa, pozwala na gruntowne poznanie obozowej rzeczywistości.
 
Książkę rozpoczyna krótki wstęp, nakreślający czytelnikowi sytuacje polityczną i społeczną na terenie Harbiny, miejscowości w której zatrzymany został główny bohater. Następnie ukazany zostaje proces sądowy i codzienna egzystencja w łagrze nie tylko księdza Józefa, ale i jego najbliższych znajomych. Co więcej autor wielokrotnie opisuje dzieje otaczających go ludzi, dzięki czemu możemy poznać rządzące Rosją prawa z wielu różnych perspektyw.

To co niewątpliwie wyróżnia ową książkę spośród innych to niesamowity humor, z jakim Józef Hermanowicz nakreśla swoje przeżycia. Dowcip i ironia przeplatają się na wielu stronach powieści. Kolejną charakterystyczną cechą utworu jest brak nienawiści do oprawcy. Katolicki ksiądz potrafi nawet w nieludzkich warunkach życia dostrzec pozytywne strony, dzięki czemu jest podporą duchową dla innych więźniów. Dodatkowo należy też nadmienić, że książka ma fantastyczną oprawę. Pierwszy raz spotkałam się z tego typu miękką okładką i stosunkowo niewielkim formatem.

Każda osoba, która przeczytała już ten utwór, z pewnością zgodzi się ze mną, że „Przeżyłem sowieckie łagry” to wyjątkowa książka, z którą powinien zapoznać się nie tylko entuzjasta historii. Poruszająca historia i niespotykany sposób jej przedstawienia wywrą nadzwyczajne wrażenie na wszystkich czytelnikach.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic: 

sobota, 14 lipca 2012

"Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki" - Marcel Pagnol

Tytuł: Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki.
Tytuł oryginału: Souvenirs d`en fance. La Gloire de mon pere
Autor: Marcel Pagnol
Wydawnictwo: Esprit
Data wydania: listopad 2010
Liczba stron: 410
Tematyka: Literatura piękna, biografia
Ocena: 7/10

Nie wiem jak wy, ale ja zdecydowanie najlepiej wspominam swoje dzieciństwo. Ten wyjątkowy czas kojarzy mi się przede wszystkim ze słonecznymi dniami spędzanymi na świeżym powietrzu podczas wspólnych zabaw z przyjaciółmi, a także beztroską i praktycznie całkowitym brakiem zmartwień. Niezwykle żałuję, że ten błogi okres mam już za sobą, jednak Marcel Pagnol dzięki swojej sadze pozwolił mi przeżyć wszystko jeszcze raz na nowo.
Francuski pisarz i reżyser w realistyczny sposób przywołuje wspomnienia ze swojego dzieciństwa. Opisuje polowania na kuropatwy, przyjaźń z Lilem oraz typowe, rodzinne dylematy. Trudno jest uwierzyć, że mężczyzna był w stanie zapamiętać tak dokładnie wszystkie szczegóły, dlatego bez wątpienia została użyta tu fikcja literacka 
Przedstawione w książce wydarzenia sprawiły, że znów poczułam się kilkuletnią, żądną przygód dziewczynką. Razem z głównym bohaterem chciałam chadzać po marsylskich wzgórzach, uczestniczyć w kłusowaniu czy brać udział w licznych, innych, nietypowych rozrywkach. Choć w tekście znajdziemy sporo opisów tego typu zabaw to akcja utworu jest stosunkowo powolna. Czytanie przyśpieszają nam jednak krótkie rozdziały.
Klimatu powieści nadaje magiczna aura prowansalskiej przyrody. Idealnie komponuje się ona z omówionymi wydarzeniami. Zwyczajna, szara codzienność nabiera niezwykłych kształtów i barw.
Pierwszoosobowa narracja prowadzona z perspektywy Marcela pozwala czytelnikowi dodatkowo poznać myśli małego odkrywcy. Doroślejszym okiem widzimy jak bardzo nasze teraźniejsze maksymy różnią się od tych dziecięcych. Jeśli chodzi o postacie to rodzina głównego bohatera oraz inne osoby nie są nakreślone w sposób drobiazgowy, aczkolwiek mimo to miałam wrażenie, jakby wszyscy byli moimi dobrymi przyjaciółmi.
„Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki” już samą okładką budzi pewne skojarzenia z popularną serią o Mikołajku, tematyka również jest podobna. Obie książki skupiają się na wczesnych latach życia francuskich chłopców, aczkolwiek cykl pana Pagnola jest utrzymany w nieco poważniejszym tonie. Choć w powieści nie brakuje sporej ilości humoru. Utwór przepełniony jest też nutką melancholii za minionymi czasami. Gwarantuję, że to uczucie będzie wam towarzyszyć przez całą lekturę dzieła.
Książka stanowi połączenie dwóch pierwszych tomów sagi zawierającej wspomnienia Marcela Pagnola. Tytuły poszczególnych części nawiązują do ich tematyki. W „Chwale mojego ojca” pisarz skupia się w większej mierze na wydarzeniach związanych ze swoim tatą, podczas gdy w „Zamku mojej matki” to rodzicielka przejmuje wodzącą rolę.
Zakończenie było dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Spodziewałam się, czegoś co mogłoby stanowić płynne przejście do kolejnych wspomnień pisarza. Tymczasem autor odkrywa przed nami przyszłość, pokazuję co się stało z poszczególnymi postaciami. Jest to nietypowe zważywszy na to, że seria liczy jeszcze kolejne tomy, co zatem w nich znajdę, jest dla mnie tajemnicą.
Wspomnieć należy również o ujmującym wydaniu dzieła. Książka prócz pięknej okładki, której autorem jest Jean-Jacques Sempé, zachwyca też eleganckim wnętrzem. Ponadto przy każdym kolejnym rozdziale, w rogu strony, znajdziemy niewielki, powielający się rysunek, przedstawiający jednego z bohaterów.
Powieść jest idealna i godna polecenia każdemu. „Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki” zaczaruje nas swoim ciepłem, oderwie od bieżących zmartwień i pozostawi po sobie miłe wspomnienia.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Esprit: 
 

sobota, 5 maja 2012

"Purpura i czerń" - J. P. Gallagher

Tytuł: Purpura i czerń
Tytuł oryginału: The Scarlet and the Black
Autor: J. P. Gallagher
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: listopad 2010
Liczba stron: 248
Tematyka: Literatura faktu, biografia, sensacja
Ocena: 7/10

Lubimy słuchać o strasznych zdarzeniach, jakie przytrafiają się drugiemu człowiekowi. Nie bez powodu literatura wojenna cieszy się tak dużą popularnością. Jednak w tej całej fascynacji okrucieństwem, często pomijamy i zapominamy o ludziach, którzy w tych trudnych czasach, z odwagą i poświęceniem nieśli pomoc bliźniemu. Do takich właśnie osób należał Hugh O'Flaherty zwany również Szkarłatnym Kwiatem Watykanu.
Irlandzki ksiądz piastujący dość wysokie stanowisko w Stolicy Apostolskiej, kierował tajną, dobrze prosperującą organizacją. Wraz z kilkoma głównymi pomocnikami, do których zaliczyć można Sama Derrego czy D'Arcy'ego Osborna , oraz rzeszą postronnych osób, wspierał jeńców i uchodźców wojennych, których z dnia na dzień przybywało do Rzymu coraz więcej. W swojej działalności nie ograniczał się tylko do łożenia środków finansowych potrzebującym, podopieczni mogli liczyć też na bezpieczne schronienie i stałą opiekę. Prałat zarazem starał się w swoich działaniach wykraczać poza mury miasta. Wielokrotnie udawał się na wieś, aby i tam dostarczać potrzebnych funduszy.
Aktywność monsiniora nie wszystkim jednak odpowiadała. Duchowny cały czas był obserwowany przez Herberta Kapplera, szefa rzymskiego gestapo. Niemiecki dowódca za wszelką cenę starał się złapać O'Flahertego na gorącym uczynku. W tym celu inicjował liczne zasadzki i pułapki, z których jednak kapłan wychodził bez większego szwanku. Jedyną wadą mężczyzny była łatwowierność, właśnie przez tę cechę, kilkakrotnie prawie ujawnił swoją działalność, wskutek czego mógł trafić w niemałe tarapaty. Nie da się ukryć, że Bóg miał wielebnego w swojej opiece.
Wielkoduszność Hugh'a nie znała granic. Pomagał on każdemu, bez względu na jego narodowość czy poglądy społeczne. Po zakończeniu wojny uratował on nawet rodzinę swojego niemieckiego prześladowcy. Ponadto był nadzwyczaj skromny i nigdy nie lubił przyjmować pochwał, które bez wątpienia mu się należały, ponieważ jego organizacji udało się wesprzeć łącznie ponad cztery tysiące osób.
Gallagher w swojej książce pokazuje też O'Flahertego z zupełnie innej strony. Bohater to nie tylko schematyczny kapłan, to również zapalony golfista i były bokser.
Polacy czytając tę powieść na pewno mogą czuć się nieco wzburzeni. Porównując problemy, z jakimi zmagała się ówczesna Italia, z sytuacją w naszej ojczyźnie, można stwierdzić, że Włosi nie mieli powodów do narzekań.
Książka napisana jest bardzo przystępny i ciekawy sposób, zawiera rzetelne, szczegółowe informacje z życia duchownego i jego otoczenia. Zdecydowanie nie jest to typowa, oklepana biografia, zawierająca jedynie „suche” fakty. Autor całą historię przedstawił w formie powieści, która niewątpliwie wciąga do ostatniej strony. Zwolennicy kina, mogą obejrzeć filmową wersję losów Szkarłatnego Kwiatu w reżyserii Jerrego Londona, zdecydowanie warto, ponieważ historia niezwykłego monsiniora O'Flahertego nie powinny popaść w niepamięć.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic:

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

"Chuda" - Judith Fathallah

Tytuł: Chuda
Tytuł oryginału: Monkey Taming
Autor: Judith Fatallah
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: kwiecień 2007
Liczba stron: 236
Tematyka: Literatura piękna, biografia, pamiętnik
Ocena: 6/10

Możemy czuć się wyjątkowi ze względu na zdolności, jakimi zostaliśmy obdarzeni, wiedzę, którą zdobyliśmy i wiele innych wartościowych rzeczy. Jednak dla niektórych poczucie niepowtarzalności daje przeraźliwa chudość. Wystające obojczyki, kości biodrowe i chude ramiona sprawiają, że ludzie, którzy wcześniej nie zwracali na nas najmniejszej uwagi, nagle zaczynają nas dostrzegać.
Jessica nigdy nie narzekała na brak ciałka. Dodatkowe krągłości były wyśmiewane przez jej rówieśników i to te niepochlebne obelgi, sprawiły że główna bohaterka zapoczątkowała swoją przygodę z odchudzaniem. Redukcja rozpoczęła się w czasie wakacji, a utrata pierwszych kilogramów sprawiła, że nastolatka powitała nowy rok szkolny z większą pewnością siebie. Była przekonana, że znajomi natychmiast zauważą zmianę w jej wyglądzie. Niesamowite było jej zdziwienie i zawód, gdy pierwszego dnia w szkole absolutnie nikt nie pochwalił jej nowej, szczuplejszej sylwetki, co więcej wcześniejsze dokuczanie nawet przybrało na sile. Nastolatka jeszcze bardziej zaczęła ograniczać spożywane w pokarmy, już w wieku zaledwie trzynastu lat popadała w anoreksję.
Początkowo Jessica nie zauważa w zachodzących w sobie zmianach, powodu do niepokoju. Odbicie w lustrze sugeruje, że wciąż jeszcze powinna pozbyć się paru zbędnych centymetrów. Tymczasem głos w jej głowie stawał się coraz bardziej rygorystyczny, zakazywał jej jedzenia czegokolwiek, zmuszał do wielokrotnego powtarzania tych samych ćwiczeń, które rzekomo za pierwszym razem nie były wykonane precyzyjnie. Pogłębiająca się depresja i wycieńczenie fizyczne powodują, że bohaterka sama prosi matkę o pomoc. Rodzicielka zawozi dziewczynę do młodzieżowego szpitala psychiatrycznego, gdzie nastolatka początkowo przebywa tylko w ciągu dnia, lecz szybko zostaje pacjentką całodobową. To właśnie tu określa swój destrukcyjny, namawiający do niezdrowych ograniczeń, głos mianem „Małpy”. Podejmuje z nim pełną wzlotów i upadków walkę o własne życie.
Ciężko czyta się opis tak trudnych przeżyć, którym musiało stawić czoła jeszcze dorastające dziecko. Pomimo że Jessica miała zaledwie trzynaście lat, doświadczyła w swoim krótkim życiu więcej cierpienia niż niejedna starsza od niej osoba. Po zakończeniu hospitalizacji nie była już tą samą nastolatką co wcześniej, szpitalne doświadczenia wyryły swój niezatarty ślad.
Historia zawarta w książce jest fikcyjna, jednak w dużej mierzę opiera się na autentycznych doświadczeniach pisarki, która w młodości chorowała na jadłowstręt psychiczny. Podczas lektury „Chudej” poznajemy pobudki, jakimi kieruje się człowiek cierpiący na anoreksję. Autorka dokładnie i rzetelnie przedstawia myśli bohaterki, osobiście jednak odniosłam wrażenie, że wiele kwestii zostało pominiętych.
Powieść poleciłabym szczególnie rodzinom i znajomym osób z zaburzeniami odżywiania, na pewno dzięki tej wstrząsającej książce będą w stanie bardziej zrozumieć zachowanie chorego nastolatka.

środa, 4 kwietnia 2012

"Utracone dzieciństwo" Yehuda Nir

Tytuł: Utracone dzieciństwo
Tytuł oryginału: The Lost Childhood
Autor: Yehuda Nir
Wydawnictwo: Nowy Świat
Data wydania: kwiecień 2011
Liczba stron: 232
Tematyka: Literatura faktu, biografia, pamiętnik
Ocena: 7/10

Osobowość i psychika wszystkich nieszczęśników, którym dane było spędzić swoje najmłodsze lata życia wśród zgiełku wojny, kształtowała się w uczuciu strachu, zagubienia i stałej walki o przetrwanie. Czy z tym emocjami powinien nam się kojarzyć ten błogi czas, jakim jest dzieciństwo? Zdecydowanie nie. Konflikty zbrojne nie mają jednak litości dla nikogo, nawet najbardziej bezbronnego dziecka.
Juliusz Grünfeld ma 9 lat, gdy jego rodzimy Lwów zajmują wrogie wojska. Terror w mieście nasila się z dnia na dzień, a ludność cywilna staje w obliczu brutalnej polityki zaborców. Sytuacja żydowskich rodzin jest szczególnie trudna ze względu na krwawy antysemityzm narodu niemieckiego. W wyniku masowej egzekucji ginie ojciec autora, a chłopiec wraz z matką i siostrą, zmuszony jest do opuszczenia rdzennej miejscowości. Z pomocą przychodzi im dawny adorator Lali, który dzięki swoim zdolnościom, sporządza emigrantom fałszywe dokumenty. Mimo wszystko ich serca przepełnia lęk przed wykryciem i rozdzieleniem. Z członków rodziny tylko wygląd matki odpowiada aryjskim standardom, rodzeństwo natomiast zmuszone jest do tuszowania swojego pochodzenia wszelkimi sposobami. Lala korzysta z wrodzonego sprytu oraz niezwykłej urody, aczkolwiek położenie Yehudy jest dużo trudniejsze. Wszelkie próby upodobnienia go do niemieckiej młodzieży kończą się fiaskiem. Dodatkową komplikację stanowił fakt, że chłopiec przeszedł ceremonię obrzezania, więc bardzo łatwo można było sprawdzić jego przynależność etniczną.
W ciągu pięciu lat trwania wojny, Juliusz wielokrotnie zmuszony był do zmiany miejsca zamieszkania, a każda nowa lokalizacja przysparzała nowych trudności. To jednak w Warszawie zmuszony był przeżyć najcięższe chwile. Wybuch powstania na wiele dni odciął go od wszelkiego kontaktu z najbliższymi i wystawił na próbę dojrzałości. Ten fragment powieści był według mnie najbardziej interesujący. Pokazanie krwawej obrony stolicy, oczami dorastającego dziecka, przyprawia czytelnika o dreszcze. Ówczesna rzeczywistość była nadzwyczaj sprzeczna i dwuznaczna. Ludzie odczuwali silną potrzebę bliskości, lecz aby przetrwać, musieli liczyć wyłącznie na siebie samych. Zdziwiona byłam sposobem, w jaki pisarz nakreślił obraz samego siebie. Wiadome jest, że każdy próbuje się przedstawić w jak najlepszym świetle, jednak w tej książce, Yehuda Nir nie koloryzuje swojej sylwetki. Pokazuje z pełną brutalnością, jak doznane wydarzenia zmieniły jego charakter na gorszy i zdecydowanie bardziej nieczuły.
Podsumowując, możemy wysnuć wniosek, że historia pana Nira jest poniekąd szczęśliwa. Pomimo nieszczęść i uciążliwych doświadczeń, los działa na jego korzyść. Z każdej opresji udaje mu się wyjść bez większego uszczerbku na zdrowiu,. Najbardziej podbudowujące dla autora, okazuje się jednak przechytrzenie niemieckiej polityki, dążącej do wyzbycia się Żydów. Lecz nie tylko Niemcy byli wrogo nastawieni w stosunku do tego narodu. Polacy, w tym przypadku, działali w imię zasady „pomocy swojemu wrogowi” i wykorzystywali, każdą możliwą okazję na ujawnienie skrywanej semickiej tożsamości. W takich momentach było mi niesamowicie wstyd za postępowanie moich rodaków. Wstrząsające było również ich zachowanie po zakończeniu światowego konfliktu, ludność polska w wyniku wojny, utraciła część swojego człowieczeństwa i zaczęła wykazywać wręcz zwierzęce odruchy.
Swoistą cechą Polaków jest duma z przeszłości własnej ojczyzny. Doceniamy i szanujemy postawy, jakimi kierowali się nasi przodkowie, w celu zachowania suwerenności kraju. Po lekturze wspomnień Juliusza, nie mamy jednak wątpliwości, że lekcje historii nie dostarczają nam wystarczającej wiedzy na temat faktycznego stanu rzeczy. Ze wsparciem przychodzi nam rynek książkowy, który jest usiany licznymi biografiami świadków II Wojny Światowej. Rzadko jednak możemy spotkać się z opisem przeżyć dziecka, którego mentalność kształtowała się w tym właśnie okresie. To czyni „Utracone dzieciństwo” pozycją wyjątkową. Muszę również nadmienić, że jest to jedyna powieść historyczna, która oprócz oburzenia wobec przedstawionych zdarzeń, wywołała u mnie śmiech. W pewnych momentach autor z tak trafną ironią nakreśla stosunek Niemców do „ras niższych”, że naprawdę trudno powstrzymać się od uśmiechu.
Niezmiernie cieszę się, że książka została przetłumaczona i opublikowana w różnych językach. Wspomnienia autora są cennym źródłem, rzetelnych informacji na temat tego trudnego okresu w historii naszego kraju. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Nowy Świat: