Tytuł: Czy wspominałam, że Cię
kocham?
Tytuł oryginału: Did I mention I love
you?
Autor: Estelle Maskame
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 21 październik 2015
Liczba stron: 408
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 5/10
Co tu dużo ukrywać, miałam wielki
problem z zabraniem się za pisanie tej recenzji, bo najzwyczajniej w
świecie nie mam pojęcia co o niej napisać. „Czy wspominałam, że
Cię kocham?” nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych
powieści gatunku Young Adult. W sumie to książka aż zadziwia
swoją nijakością. Ot, zwykła niczym wyróżniająca się
dziewczyna zgadza się spędzić wakacje u dawno niewidzianego ojca i
zakochuje się w swoim intrygującym przyrodnim bracie. Jak można
byłoby się spodziewać jej obiekt zauroczenia jest typem „złego
chłopca”, którego bohaterka stara się poskromić. Nie znajdziemy
tutaj żadnych spektakularnych wydarzeń, a ewentualnie niczym
niewyróżniające się młodzieńcze wybryki.
Czytając książkę bardzo dużą wagę
przykładam do wyrazistych bohaterów. Często nawet jeśli fabuła
nie jest wystarczająco dobra, ale za to postacie, grające wiodącą
rolę w powieści, są unikalne i zaskarbią sobie moją sympatię,
automatycznie podnosi to moją notę za cały utwór. Jednak w
przypadku „Czy wspominałam, że Cię kocham?” żaden z bohaterów
nie wydał się mi bliski czy też nad wyraz interesujący. W sumie
to przeglądając inne recenzje na temat DIMILY byłam szczerze
zdumiona jak wielu czytelników zachwyca się postacią Tylera, który
dla mnie osobiście irytował szczególnie na samym początku
powieści.
Mimo że jak wspomniałam powieść nie
jest specjalnie wyjątkowa, to wcale nie oznacza, że jest zła czy
nieciekawa. Z całą pewnością seria DIMILY przypadnie do gustu
dorastającym nastolatkom, które w książce znajdą
odzwierciedlenie problemów, z którymi być może aktualnie się
zmagają. Autorka pisząc swoją debiutancką książkę miała
zaledwie siedemnaście lat, dlatego zachowanie i sposób myślenia
bohaterów są bardzo adekwatnie do rzeczywistości.
Największym atutem książki jest
według mnie jej okładka. Kolaż zdjęć utrzymanych w ciepłej
tonacji nie dość że kojarzy się z wakacjami to jeszcze świetnie
pasuje do tematyki utworu. Tytuł z kolei, chociaż zapada w pamięć,
to nie mam pojęcia skąd się wziął. Jakoś nie mogę go
dopasować, ani do motywu przewodniego książki ani do żadnej
sytuacji w niej zawartej.
Summa summarum, pierwszy tom DIMILY nie
powala treścią ani nie zapowiada kolejnej fenomenalnej serii,
jednak jest dobrą lekką i niezobowiązującą lekturą dla
młodszych czytelników.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Feeria: