Padło hasło: makaron z pesto. :)
A nie! Nie będzie tym razem makaronu (przynajmniej w roli głównej),
choć zasadniczo nie miałabym nic przeciwko. Bo, jak już wiecie,
kocham kluchy.
Wierzycie w koloroterapię? Ja tak i
dlatego zamierzam moje obecne różne smutki i smuteczki zagłuszyć
na zielono.
Jako, że zieleniny na targu obecnie
obficie – korzystam pełnymi garściami.
Słynną francuską „soupe au pistou”
najlepiej przygotować właśnie teraz, gdy świeżutki bób, groszek
i fasolka szparagowa same pchają się do koszyka. Z mrożonek to już
nie to samo...
Zupa jest lekka, pachnąca i co tu dużo
mówić... dzięki dodatkowi świeżo przygotowanego pesto – po
prostu niesamowita w smaku.
Dzielenie się nią – przynajmniej
dla mnie - stanowi problem... Najchętniej zjadłabym sama cały
garnek. :)
Wam również ją polecam!
Pamiętajcie jednak, by zbyt długo nie
gotować warzyw. Urok tej zupy polega również na tym, by warzywa
były jędrne i chrupiące. Zdecydowanie nie rozgotowane! :)
Soupe au pistou – zupa z pesto
(na 3-4 niezbyt duże miseczki)
1 szkl. wyłuskanego bobu
1 szkl. wyłuskanego zielonego groszku
1 mała cukinia
duża garść zielonej fasolki
szparagowej
1 duży ząbek czosnku
2-3 łyżki oliwy / oleju do smażenia
ok. ¾ szkl. drobnego makaronu
ok. 750 ml gorącego bulionu
Na pesto:
ok. 2 duże garści świeżych liści
bazylii (łodyżki też można wykorzystać)
ok. 2 łyżki oliwy z oliwek extra
vergine
2 ząbki czosnku
kawałek sera pecorino lub parmezanu
(ok. 30-50g)
2 łyżki orzeszków piniowych
pieprz do smaku
Orzeszki piniowe delikatnie uprażyć
na suchej patelni. Ser utrzeć. Czosnek obrać z łupinek.
Wszystkie składniki pesto włożyć do
misy malaksera i zmiksować (można też utrzeć ręcznie w
moździeżu, ale jest to bardziej pracochłonna metoda).
W osobnym garnku ugotować makaron al
dente. Odcedzić
Cukinię pokroić w kostkę. Czosnek
drobno utrzeć, lub przecisnąć przez praskę. Zieloną fasolkę
opłukać, pokroić na kawałki ok. 3cm długości (odcinając
ogonki).
Na rozgrzaną w garnku oliwę wrzucić
cukinię i na niewielkim ogniu delikatnie ją zeszklić. Dodać
utarty czosnek i króciutko podsmażyć. Wlać gorący bulion –
zagotować. Do wrzącego bulion wrzucić bób i zieloną fasolkę –
i od ponownego zawrzenia płynu - gotować ok. 5 min. Dodać
wyłuskany zielony groszek i gotować ok. 1 min. Na koniec doprawić
do smaku pieprzem i dodać ugotowany wcześniej makaron.
Podawać gorące. Pesto nakładać po
1-2 łyżeczce bezpośrednio do talerza i dopiero w talerzu wymieszać
z zupą.
Smacznego!
Pycha! Mam podobną zupę na lato, też ze świeżych warzyw, więc koniecznie muszę ją wypróbować z dodatkiem pesto.
OdpowiedzUsuńrobiłam tą zupę w zeszłym roku, pycha!
OdpowiedzUsuńIleż tu moich kolorów!
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, nigdy nie jadłam świeżego groszku cukrowego...
bosko się prezentuje, a jakie kolory!
OdpowiedzUsuńMałgosiu telepatia jakaś, robiłam dziś zdjęcia w błękitno- kropeczkowej tonacji, a na kolację miało być pesto (niestety mąż zaabsorbowany meczem odmówił łuskania orzeszków piniowych...:( Cudnie, letnio i optymistycznie u Ciebie! Ten groszek chrupie z ekranu !
OdpowiedzUsuńPiękna ta zupa ,ma taki kolor piękny ,że za nim bym ją zjadła to godzinę bym się chyba gapiła w talerz:)
OdpowiedzUsuńwyglada smakowicie plus piękne jasne zdjęcia ;]
OdpowiedzUsuńAle pięknie zielono tu u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńGosiu! Zupka palce lizać. Nic tylko się do Ciebie wprosić na taki obiad :)
OdpowiedzUsuńA mówią, że niebieski jest nieapetyczny... Pięknie i pysznie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMmm. to musi byc pyszne;)
OdpowiedzUsuńJaka cudna zupa Małgoś! A zdjęcia po prostu wspaniałe, powalające! :)
OdpowiedzUsuńOch, pięknie zielono u Ciebie. :)
Pozdrawiam :*
Apetycznie wygląda, dodaję do przepisów na "do zrobienia" a Twój blog do tych które podglądam;)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do mnie: http://calamadalena.blogspot.com/
Apetycznie wyglada, ale dla mnie troche monochromatyczna.
OdpowiedzUsuń10 minut temu tez stworzyłam posta na temat tej zupy :) U mnie nie ma jednak groszku... ani takich soczystych zdjęć! Żałuję, że nie mam takich zdolności jak Ty!!! Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńZielono mi :) Bardzo zdrowa potrawa. Idealna wręcz na gorące dni kiedy trzeba coś lekkiego zjeść. Pozdrawiam i dziękuję.
OdpowiedzUsuńŚwietne połączenie kolorów - niebieski z zielonym :) Zgaduję, że równie wspaniale smakuje.
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu :)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na swojego bloga :
http://photobymagdalena.blogspot.com/
P.S
Ta łyżeczka jest po prostu piękna! :)
Chcę! Zrobię :)
OdpowiedzUsuńA ja tak praktycznie zapytam - ten bób łuskany to surowy ma być? Chyba tak, skoro się go później gotuje - ale ja nigdy jakoś nie obierałam surowego bobu. Chyba że przez 'łuskany' masz na myśli łuskany ze strąków, a obierać go się w ogóle nie obiera tu - dobrze myślę?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpisuję - mam nadzieję, że jeszcze nie za późno...
UsuńTak, mowa o bobie surowym i już wyjętym ze strąków (czyli taki, jaki najczęściej na naszych straganach jest dostępny). Należy te surowe nasiona - obrać. Nie jest to łatwe, bo łupinki w surowym bobie dość mocno przylegają. Ale przy odrobinie cierpliwości - do zrobienia. :) Do garnka wrzucamy już obrane z łupinek nasiona.
Pozdrawiam. :)
Ja zaczęłam obierać surowy bób, ale po kilku straciłam cierpliwość. Zagotowałam wodę i wrzuciłam bób dosłownie na jedną minutę, przepłukałam zimną wodą i obrałam ze skórki. Dodałam go razem z groszkiem, był w sam raz. Zupa jest rewelacyjna, pesto wspaniale podkręca smak, moja rodzina była zachwycona. Bardzo dziękuję za przepis! :)
UsuńZrobiłam ostatecznie tak samo - krótko podgotowałam bób, aby "spuchł" i dał się obierać. Zupa wyszła świetna, ale na przyszłość taki lekko podgotowany bób dodam później jednak.
Usuńpięknie i pychotka
Usuńzapraszam na penne ze szpinakiem:
http://oobzarciuch.blogspot.com/2013/08/penne-ze-szpinakiem-w-sosie-smietanowym.html
POZDRAWIAM
świetne zdjecia, świetny przepis.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, przepiękne kolory!!! :D Choć przepis chyba akurat nie trafia zbyt w moje gusta smakowe ;)
OdpowiedzUsuńSliczna! Choc u nas zawsze obowiazkowo z pomidorami i fasola, ale to kwestia przyzwyczajenia (od babci ;)); i pistou francuskie oczywiscie bez pinioli, w odroznieniu od wloskiego kuzyna :)
OdpowiedzUsuńTo z cala pewnoscia nasza ulubiona zupa na lato - smaku swiezego pistou nic nie zastapi!
Pozdrawiam Malgosiu!
Czytasz mi w myślach, Małgos :) Przed wyjazdem chciałam ją zrobić, ale nie zdążyłam. NIe wiem, czy dostanę teraz jeszcze groszek... Nadrabiam zaleglosci warzywne - dzis bób, jutro fasolka :)
OdpowiedzUsuńMnie też kuszą latem zielone potrawy:) Zajadam się bobem w chorych ilościach, fasolką na sto sposobów, cukinią.. Ale takie połączenia jeszcze nie jadłam - jest rewelacyjne! Dziękuję za ten przepis:))
OdpowiedzUsuńA do tego wyjątkowo smakowite zdjęcia, które zachęciły nawet moje, niezbyt dobrze reagujące na nowości, dziecko:) Objadamy się. Na szczęście ugotowałam więcej, więc jest szansa na dokładki i odgrzewki :)
Piękne zdjęcia, zaparło mi dech, jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńzrobiłam:). buła pyszna, wiosenna, letnia, zielona, chrupiąca, orzechowa, z posmakiem bazylii. świetny przepis! pozdrawiam serdecznie, Basia z Wrocławia:).
OdpowiedzUsuńps. dziekuję Czytelniczkom za wskazówkę, jak obchodzić się z bobem (krótko podgotować i obrać)- przydała się:).
Kolory wymiotły! Aż chce się spróbować!
OdpowiedzUsuń