Dostałam bojowe zadanie zrobienia kartek świątecznych.
Jako, że papier to nie do końca moje klimaty, postanowiłam to sobie trochę uprzyjemnić.
Uprzyjemniłam sobie szyciem, a dokładniej haftem.
Jakim? Nici + papier = haft matematyczny.
Przyglądałam mu się od dawna i właśnie nadeszła wiekopomna chwila - spróbowałam.
A więc już wiadomo. że nie będą to jakieś skomplikowane motywy, a jedynie podstawy.
Nie ukrywam, że czas też się liczył i nie mogłam długo siedzieć nad jedną kartką.
Zdjęcia nie najlepsze, bo szaro- bure dni.
A teraz pędzę świętować, bo mam w domu Andrzeja.
Udanej zabawy wszystkim życzę !!!