Cierpię na chroniczny brak czasu, coś tam podczytuję Wasze blogi, ale marnie mi to idzie i znowu mam ponad 300 postów do przeczytania...a raczej do pooglądania, bo tak żebym czytała i wchodziła na danego bloga, to może z 10% :(
Ciągle mam do pokazania cudne wygrane z dwóch Candy, oraz powalający naszyjniczek który kupiłam u Marzenki i paczuszkę od Mysi w ramach podawajki. Postaram się jutro zrobić fotki, bo ciągle coś mi wypada. Ponieważ dawno nie pokazywałam niczego zrobionego przeze mnie to pokażę dzisiejszą świeżynkę, która już trafiła do młodej pary. Bąki zostały pod dobrą opieką, a my poszliśmy na ślub :)
Karteczka wykończyła mnie nerwowo. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie jestem do tego stworzona. Brak mi cierpliwości, weny twórczej może mi nie brakuje, ale materiałów i umiejętności na pewno. U którejś z Was widziałam taki pomysł z "udawaną książką". Oto moja wersja. Żeby było bardziej po mojemu :) młoda para, to odlew gipsowy :)
Dużo fotek, bo nie mogłam się zdecydować.
Co do pracy, to w środę pożegnałam się z dawną firmą. Zgodzili się na moją propozycję i dostanę odprawę oraz zapłacą mi za niewykorzystany urlop. W piątek w nowej pracy w trasie nie byłam, tylko odebrałam samochód i wszystkie papierologie pozałatwiałyśmy. Odczucia nadal mam mieszane i chociaż cieszę, się że mam pracę to jakoś tak...sama nie wiem, i nie chodzi o dzieci, tylko mam złe przeczucia. Ale pożyjemy zobaczymy. W poniedziałek wyjeżdżam o 5 rano i jadę 4h do dziewczyny z przyległego terenu na szkolenie w trasie, wracam dopiero we wtorek wieczorem. Zobaczę jak się pracuje z klientami i jak to wygląda.
Jutro z maluchami jedziemy odwiedzić pewnego młodego kawalera, który urodził się 3 m-ce temu :) Podobno klocek waży już ponad 7kg :))) czyli niewiele mniej od mojej małej :)
Postaram się jutro jeszcze odezwać, a teraz uciekam poczytać Wasze blogi, bo mąż pojechał z kolegami "na piwo". Pewnie oblezą większość klubów w centrum znając życie...faceci chyba nigdy nie dorosną :(
Miłego wieczoru Wam życzę i dobrej nocki :***
Jutro z maluchami jedziemy odwiedzić pewnego młodego kawalera, który urodził się 3 m-ce temu :) Podobno klocek waży już ponad 7kg :))) czyli niewiele mniej od mojej małej :)
Postaram się jutro jeszcze odezwać, a teraz uciekam poczytać Wasze blogi, bo mąż pojechał z kolegami "na piwo". Pewnie oblezą większość klubów w centrum znając życie...faceci chyba nigdy nie dorosną :(
Miłego wieczoru Wam życzę i dobrej nocki :***