Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wilde Oscar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wilde Oscar. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 lutego 2014

Wszyscy kochają Ernesta...

...chociaż nikt nie wie, kim on właściwie jest. Tymi słowami można by streścić sztukę Oscara Wilde'a „The Importance Of Being Earnest, A Trivial Comedy for Serious People” z 1895 r. (po polsku znaną jako „Brat marnotrawny”). Moje zainteresowanie tym utworem zaczęło się od wdzięcznego filmu z 2005, o którym pisałam już wcześniej. Postanowiłam sięgnąć zatem po sztukę w oryginale, żeby przekonać się, czy czasami scenarzyści nie potraktowali tekstu po macoszemu. W ten oto sposób udało mi się spędzić wieczór z brytyjskim humorem w znakomitym wydaniu.

Zaraz w pierwszej scenie poznajemy dwóch młodych, zamożnych przyjaciół: Jacka i Algernona. Prowadzą przyjemne, kawalerskie życie, jednak Jack nie miałby nic przeciwko temu, aby to zmienić, jest bowiem zakochany w kuzynce Algy'ego, Gwendolyn. Wszystko zapowiada się dobrze, panna jest bardzo łaskawa dla swego wielbiciela, gdy nagle pojawia się wielka przeszkoda i nie jest nią wcale sroga mama, Lady Bracknell. Otóż dziewczyna jest przekonana, że jej ukochany ma na imię Ernest i - co więcej - jest uparcie przywiązana do tego imienia. Okazuje się, że Jack posługuje się postacią wymyślonego przez siebie młodszego brata - Ernesta, żeby usprawiedliwić swoje częste wizyty w mieście. Pod takim też imieniem korzysta z przyjemności miejskiego życia.

Dalszy rozwój fabuły jest bardzo prosty w swojej istocie, chociaż bardzo trudny do streszczenia i opiera się na coraz bardziej szalonej komedii omyłek. Nie tracąc nadziei na małżeństwo, Jack wraca na wieś, nie wiedząc, że za nim podąża Algernon, który postanowił wykorzystać postać nieistniejącego Ernesta, żeby wejść do domu przyjaciela i zawrzeć znajomość z jego młodziutką wychowanką, Cecily. Trudności się piętrzą, katastrofy następują po sobie, jednak ostatecznie wszystko zmierza do szczęśliwego finału.  

Przyznam, że byłam szczerze zachwycona lekturą. Już scenariusz filmu obfitował w błyskotliwe i cięte dialogi, jednak w treści sztuki znalazłam ich jeszcze więcej. Praktycznie każda scena obfituje w bon moty i nie mogę się powstrzymać, aby zaprezentować Wam chociaż kilku z nich:

JACK: How can you sit there, calmly eating muffins when we are in this horrible trouble, I can't make out. You seem to me to be perfectly heartless.
ALGERNON: Well, I can't eat muffins in an agitated manner. The butter would probably get on my cuffs. One should always eat muffins quite calmly. It is the only way to eat them.


GWENDOLYN: If you are not too long, I will wait here for you all my life.


LADY BRACKNELL: I do not know whether there is anything peculiarly exciting in the air of this particular part of Hertfordshire, but the number of engagements that go on seems to me considerably above the proper average that statistics have laid down for our guidance.

Oraz wiele, wiele innych. Wszystkie zaś ujęte w piękną i elegancką angielszczyznę. Warto spróbować przeczytać sztukę w oryginale - chyba w żadnym innym języku nie da się tak dokładnie odmalować tych konkretnych postaci oraz sytuacyjnego i językowego humoru. Jeśli macie ochotę na odrobinę rozrywki w nieco staroświeckim, lecz bardzo dobrym stylu, serdecznie polecam Wam „The Importance of Being Earnest”.

czwartek, 14 lutego 2013

"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde

Akcja nie jest w książce kwestią pierwszoplanową. Dużo istotniejszy jest zapis przemyśleń Autora na temat sztuki oraz jej historii, a także XIX-wiecznego Londynu. Poznajemy obraz epoki nikczemnej, kultywującej piękno i zmysłowość. Autor dotyka też wybranych nurtów filozofii.
Trzech bohaterów pierwszoplanowych: Dorian, bardzo piękny i naiwny młodzieniec, którego trafnie charakteryzuje lady Brandon: "całkiem zapomniałam, czym on się zajmuje, zdaje się, że niczym, a prawda… gra na fortepianie czy też na skrzypcach"; Bazyli Hallward - zachwycony nim malarz i hrabia Henryk, który chce mieć jak największy wpływ na duszę Doriana, by ukształtować ją na swoją modłę. Hallward maluje wspaniały portret uwielbianego Doriana, najlepszy obraz, jaki stworzył w swym życiu. Pod wpływem rozmowy z Henrym, Dorian popada w rozpacz, ponieważ jego młodość i uroda muszą przeminąć. Pochopnie stwierdza, że oddałby wszystko, żeby tylko starzał się portret, a on by mógł do końca życia zachować swój wygląd. Jego prośba zostaje wysłuchana...Obraz staje się wizerunkiem upadku duszy młodzieńca, odzwierciedla wszystkie jego grzechy, niecne czyny itp. A Dorian nadal wygląda tak, że nikt by nie przypuszczał by był zdolny zrobić coś złego. Mimo, że stopniowo doprowadza swoją duszę do ruiny... Zadziwia siła manipulacji Henrego. Niestety, jego wpływ nie jest pozytywny. Budzi w młodzieńcu egoizm, uczy go niewrażliwości, pochwala zabawę uczuciami innych.
Rzuca się w oczy lekceważące podejście kobiet (np:"żadna kobieta nie jest geniuszem. Kobieta jest rodzajem dekoratywnym. Nigdy nie ma nic do powiedzenia, ale to nic wypowiada czarująco. Kobieta oznacza triumf materii nad umysłem, jak mężczyzna triumf umysłu nad moralnością.") czy bardzo wyraźne uwypuklanie egoizmu, kultu bogactwa, piękna i młodości. Odbieram te poglądy autora jako zamaskowaną krytykę poglądów i zachowań charakterystycznych dla bywalców londyńskich salonów epoki wiktoriańskiej.
Książka zachwyciła mnie pięknym językiem. Męczyły chwilami zbyt długie monologi dotyczące sztuki. Może dlatego, że nie należę do jej znawców.
Mimo swej niewielkiej objętości, nie jest to dzieło do przeczytania w jeden wieczór. Sposób narracji, język, styl pisania, kazały mi delektować się, zatrzymywać, sączyć powieść strona po stronie.
Więcej na moim blogu.

piątek, 3 sierpnia 2012

"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde


Klasykę należy czytać. Nie jest prawdą, że dzieła poprzednich stuleci są  przeżytkiem, że nie wnoszą żadnych wartościowych myśli do współczesnych czasów i dla współczesnego człowieka. Niektórzy myślą, że to lata szkolne mają prawo do karmienia nas romantycznymi dramatami czy pozytywistyczną powieścią spod znaku realizmu i naturalizmu. I że klasyka ta jest synonimem nudy. Nie, tutaj nie ma nic co nuży czytelnika - to on jest tym najsłabszym ogniwem, nie poświęcając danej książce wystarczającej uwagi. Literatura lat poprzednich (a raczej wieków) to nie rozrywka - to nauka, moralizatorstwo, przekaz, świadectwo swoich czasów. A Portret Doriana Graya to przykład klasycznej powieści, gdzie najważniejszy jest przekaz.

Tytułowy Dorian jest młodym mężczyzną wkraczającym do salonowego, pełnego konwenansów życia. Odziedziczony majątek czyni go osobistością bardzo poważaną, z którą liczyć muszą się niemal wszyscy. Ale to nie posiadane dobra decydują o popularności głównego bohatera. Młody Gray to przede wszystkim mężczyzna o niesamowitej, przyciągającej wzrok urodzie. Jednak to, co wydaje się być wielką zaletą, okazuje się przekleństwem Doriana. Kiedy to utalentowany malarz Bazyl uwiecznia Graya na obrazie, bohater dostrzega ulotność naturalnego piękna. Wie, że już niedługo dotknie go niszcząca siła czasu, która na zawsze pozbawi go urody i, co za tym idzie, popularności. Dorian wypowiada tragiczne w skutkach życzenie: nigdy nie stracić młodości, nawet za cenę swojej duszy. Nieczyste siły chętnie przystają na marzenie Doriana Graya - dusza zostaje zabrana, ale pomimo upływu lat, główny bohater powieści Oscara Wilde'a zatrzymuje swą urodę. 

Jak każdy diabelski pakt, tak i życzenie Doriana ma swoje drugie dno. Na portrecie autorstwa Bazyla, pojawia się ironiczny uśmiech, zapowiadający konsekwencje narcyzmu Graya. Kolejne lata wtrącają bohatera w mroki własnej osobowości, wyzwalające w bohaterze nieograniczone zło. Z niewinnego młodzieńca przemienia się w bezwzględnego mężczyznę, który powoli staje się gotowym na największe zbrodnie.

Portret Doriana Graya to niewątpliwie powieść nosząca znamiona psychologicznej analizy. Oscar Wilde na przykładzie swojego bohatera pokazuje do czego może doprowadzić pycha i zapatrzenie w siebie. Pragnienie wiecznej młodości daje Dorianowi złudne wrażenie nieśmiertelności i bezkarności. Gray zaczyna korzystać z życia, nie licząc się z konsekwencjami. Powoli zanika jego miłość i szacunek do drugiego człowieka, a złe czyny nie wzbudzają w nim wyrzutów sumienia. Każdy grzech odciska jednak swoje piętno na schowanym głęboko portrecie, zmieniając namalowaną postać w potwora - obraz zaprzedanej duszy Doriana. 

Powieść Oscara Wilde'a to oczywiście nie tylko dzieje Doriana Graya. Autor przedstawia w niej też obraz tamtych czasów - poglądy na sztukę, miłość, kobietę czy związki homoseksualne. Ważny jest też tutaj wątek wpływu drugiego człowieka na charakter i zachowanie współtowarzysza. Obok Doriana znajdują się bowiem dwie różniące się od siebie postacie - wspomniany Bazyl oraz Henryk Wotton, cyniczny ale i inteligentny mężczyzna w sile wieku. To właśnie poglądy tego pewnego siebie człowieka popychają młodego i niedoświadczonego Graya do zaprzedania swej duszy i trwaniu w pakcie ze złem.

Portret Doriana Graya to powieść dopracowana. Oscar Wilde nie męcz nas niepotrzebnymi szczegółami, zbędnymi wątkami czy nieinteresującymi postaciami. Każde słowo, każde wydarzenie i bohater ma swoją rolę. Nic nie odciąga naszej uwagi od głównego przekazu powieści, zapewniając napięcie i oczekiwanie na końcowe rozwiązanie akcji. 



wtorek, 17 stycznia 2012

"Portret Doriana Graya" - Oscar Wilde



Oscar Wilde
Portret Doriana Graya
Wydawnictwo W.A.B., 2010


"Książki, które świat nazywa niemoralnymi, to są właśnie te, które światu wykazują jego własną hańbę." I chociaż dziś nikt już raczej nie uzna "Portretu..." za niemoralne dzieło, bo od jego premiery minęło już przeszło sto lat, książka ta nadal jest warta poświęcenia jej uwagi.


Niezwykle utalentowany malarz Basil Hallward spotyka na swojej drodze przystojnego młodzieńca o imieniu Dorian, którego uroda staje się dla niego natchnieniem i inspiracją. Artysta postanawia uwiecznić na płótnie porter urodziwego mężczyzny. Gdy Dorian po raz pierwszy ogląda obraz, urzeczony malarskim kunsztem i niesamowitą urodą własnej postaci, marzy o tym, by na zawsze pozostać tak pięknym i młodym. Marzenie to spełnia się, gdyż mimo upływu czasu ciało Doriana pozostaje piękne, młode i bez najmniejszej skazy.

Dorian zaprzyjaźnia się z dobrym znajomym Baisla, lordem Henrykiem, postacią o bardzo wyrazistych i specyficznych poglądach, chłodnym cynikiem, osobą obok której trudno przejść obojętnie i która wywarła ogromny wpływ na Doriana. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby nie obecność lorda Henryka w pracowni malarza, gdy ten ukończył swój obraz, Dorian być może nie wypowiedziałby swojego życzenia. To on w pewnym sensie kształtuje osobowość młodzieńca, który z łatwością ulega magii jego słów i zamienia myśl w czyn.

Całość dostępna jest na moim blogu.

niedziela, 30 października 2011

"Portret Doriana Graya" - Oscar Wilde.


Tłumaczenie: Maria Feldmanowa
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Stron: 254


O tej książce słyszałam dużo w związku z jej niedawną ekranizacją. Filmu nie widziałam, gdyż mam taką niepisaną zasadę - najpierw przeczytaj, potem oglądaj. Kiedyś tę zasadę pominęłam i w sumie dobrze się stało, ale to już inna historia...

Twórczość Wilde'a to klasyka, dlatego cieszę się, że nareszcie uzupełniam luki w swym czytelniczym wykształceniu. Uwielbiam historie z XIX wieku i muszę przyznać, że Portret Doriana Graya porwał mnie od pierwszych stron. Czytałam książkę w każdej wolnej chwili i nawet nie przeszkadzało mi to, że trafił mi się wyjątkowo nieatrakcyjny egzemplarz - cały rozpadający się, nieudolnie posklejany. Całe szczęście, że miał wszystkie strony, bo tego bym nie zniosła!

Książka jest zapisem przemiany młodego, nieskażonego życiem chłopca w bezwzględnego, zimnego potwora. Dorian zaprzedał duszę diabłu w zamian za wieczną młodość. Pozazdrościł swemu idealnemu wizerunkowi na obrazie i wypowiedział słowa, których później gorzko żałował:

"Jakie smutne! Ja się zestarzeję i będę brzydki i odpychający. Ale portret ten zawsze pozostanie młody. Nigdy nie będzie starszy niż w dzisiejszym czerwcowym dniu. Gdybyż mogło być przeciwnie! Gdybym ja pozostał wiecznie młody, a obraz się starzał! Wszystko bym za to oddał, wszystko! Tak, nie ma nic na świecie, czego bym za to nie oddał. Oddałbym duszę własną!"

Obserwujemy, jak z biegiem lat Dorian staje się coraz bardziej okrutny, jak zachłannie używa życia. W plotki o jego złych postępkach nikt nie chce uwierzyć, wszak twarz jego jest wciąż  nieskalana, niewinna, delikatna, a przecież grzechy powinny zostawić jakikolwiek ślad w człowieku. Te ślady Dorian skrzętnie ukrywa w zamkniętym pokoju. Tam też schował swój obraz, na którym widać postępujący upadek jego duszy. Obraz nie tylko się starzeje, ale i odzwierciedla całą podłość Doriana. Budzi prawdziwe przerażenie.

[Całość przeczytacie na moim blogu. ]

niedziela, 3 kwietnia 2011

Portret Doriana Graya Oskar Wilde

Ta powstała pod koniec XIX wieku powieść opisywana jest jako wyraz poglądów autora na sztukę. "Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są tylko książki dobrze napisane i źle napisane" te słowa wypowiada jeden z bohaterów powieści. Wilde jest zwolennikiem popularnej w jego czasach koncepcji „sztuki dla sztuki”, czyli sztuki nie zaprzęgniętej w służbie jakiejkolwiek idei, czy też co gorsza sztuki służącej celom zarobkowym. Pisanie jest dla niego przeżyciem estetycznym wynikającym z potrzeby tworzenia piękna. Sztuka ma być niczym nieskrępowana i wolna, nie podlegająca nakazom, zakazom i wzorcom. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że „Portret Doriana Graya” to coś więcej niż tylko artystyczny manifest autora. Coś więcej także niż wyraz jego homoseksualnych upodobań (dość zresztą zakamuflowanych; to co raziło, czy szokowało czytelnika sprzed ponad stu lat jest dla nas niewinnym opisem uczuć nieco tylko odbiegających od „normy”, jeśli można mówić o normach w kwestii uczuć). Dla mnie powieść jest przede wszystkim o tkwiących w każdym z nas demonach zła oraz o cenie, jaką niektórzy z nas gotowi są zapłacić za złudne poczucie nieprzemijalności czasu. Tytułowy bohater Dorian Gray to nieskalany złem młodzieniec, posiadający majątek, wykształcenie i nieprzeciętną, posągową urodę. Pod wpływem znajomości z cynicznym Lordem Henrykiem Wottonem, którego mottem życiowym jest konieczność ulegania własnym pragnieniom, a także życie nieskrępowane żadnymi normami, nakazami religii, czy wyrzutami sumienia staje się on (Dorian) człowiekiem zażywającym wszelkich pokus i folgującym swoim zachciankom. Jego grzechy i zbrodnie nie odbijają się na nim, tylko na jego portrecie namalowanym przez zauroczonego nim „przyjaciela”. Sam Dorian pozostaje wiecznie młody i piękny, pełen uroku. Jego wygląd jest tak ujmujący, że nikomu nawet nie przejdzie przez myśl, że mógłby on popełnić jakikolwiek występek. Portret natomiast przyjmuje na siebie odbicie ciemnej strony jego duszy, wszystkie jego niegodziwości, okrucieństwa a nawet zbrodnie. Książka nie pozostaje obojętną i zmusza do refleksji. Zaczęłam zastanawiać się, czy zło tkwi w każdym z nas (takie wnioski przypisują niektórzy recenzenci autorowi). Co powoduje, że czasami przejmuje ono władzę nad człowiekiem, a czasami pozostaje w uśpieniu. Czy jest ono skutkiem wychowania, braku miłości, przeszłości przodków, czy też wyzwala je jakiś impuls, zdarzenie, zbieg okoliczności. Czy to pod wpływem słów Henryka, na temat przemijalności (młodości i urody) Dorian wypowiada życzenie – modlitwę, aby to jego twarz na portrecie szpetniała z upływem czasu i pod wpływem popełnianych występków, a on sam pozostał nietknięty jego upływem. Czy dla Doriana piękno i młodość są tak istotne, że aby je zatrzymać, decyduje się pozbyć wyrzutów sumienia. Czy zresztą Dorian wypowiada swoją modlitwę na serio, czy jest to tylko kaprys młodzieńca, słowa rzucone na wiatr. Nie wiadomo. Może powieść jest ostrzeżeniem przed zbyt pochopnym wyrażaniem życzeń. A może jest ostrzeżeniem przez złudną radością, jaką daje życie pozbawione norm moralnych. Okazuje się bowiem, że jedynie obawa przed karą może powstrzymać niektóre osoby przed popełnieniem „grzechu”. Pod koniec powieści Dorian dochodzi do wniosku, że folgowanie pokusom nie przyniosło mu szczęścia, nie dało radości, poczucia sensu. Wystawne życie, uleganie pokusom, kolekcjonowanie pięknych przedmiotów, wytycznie nowych trendów mody, zażywanie używek nie wystarcza Dorianowi. Okazuje się, że takie życie przynosi jedynie pustkę. Próbuje coś zmienić, próbuje zmienić siebie, ale czy nie jest już na to za późno, czy jeszcze potrafi? Książkę przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Moja ocena 5/6

wtorek, 30 listopada 2010

Nie tylko na dobranoc

Oscar Wilde

"BAJKI"

Czytanie tej mini książeczki zajęło mi dwa miesiące. Można się zdziwić, patrząc na ilość stron i wiedząc, że książka ta wielkością przypomina notes do zapisek. Jednak to, co znajduje się w środku nie mogło zostać pożarte w jeden wieczór. Treścią tą trzeba było się delektować jak najlepszym winem podczas degustacji. Sączyć słowo za słowem, ważyć je i niekiedy przełykać cierpki smak, by w końcu wydobyć z niego to, co najcenniejsze. 

Ciąg dalszy TUTAJ. Zapraszam :)