sobota, 31 sierpnia 2024

Nie polegając na niczym...

I znowu skończył się sierpień.
Kolejne urodziny za mną.
A były to (jak ich większość) bardzo miłe sierpniowe chwile.
No i przyniosły mi nieoczekiwany zwrot do wewnątrz.
Doświadczyłam obumarcia wszystkiego, z czym się dotychczas utożsamiałam.
Patrząc na swoje uśmiechnięte zdjęcia (i te nie uśmiechnięte też), zdumiało mnie - kto to jest???
Jakby już wszystko się zdarzyło.
I cały świat okazał się mirażem.
Już doświadczałam tego wielokrotnie, ale to doświadczenie zabrało mnie jeszcze głębiej.
Zatrzymało. 
Spotykam życie z jakiegoś innego punktu.
Bez przywiązań.
Bez emocji.
Bez poczucia szczęścia i nieszczęścia.
Coś umarło i żyje się życie dalej.
Dlatego też mniej moich postów. Mniej działań tak zwanych artystycznych.
Za to więcej sprzątania pojawiło się w mojej przestrzeni 😂
I nie, tworzenie się jeszcze nie wypstrykało. To chyba jedyna rzecz, która mnie wciąż ekscytuje. (I żeby nie było - sprzątanie wciąż wręcz przeciwnie...)
Za to gry i zabawy międzyludzkie oraz tańce godowe straciły swoją atrakcyjność.
Wszystko jest takie przemijalne. I takie mocno hormonalne. 
Każde "dzień dobry" równa się "do widzenia".
Koniec. The End.
A jednak jest jakieś dalej...

Zastanawiałam się, czy w ogóle o tym pisać. Nie czuję się komfortowo wywnętrzając się. Nie czuję też  powołania do wprowadzania w "duchowe" praktyki. Ale jest to też mocną, integralną częścią mojego życia i stwierdziłam ostatecznie, że coś tam jednak skrobnę. 
Albo se walnę osobistą notkę 😂 (to określenie bardziej mi się podoba)
A i wiem też, że jest jakaś garstka osób, co tu zagląda i jednak stwierdziłam, że dam jakiś znak, dlaczego nie ma nowego posta z kolejnym szalonym projektem.
(Bo mandale to się chyba wymandalowały... Choć się nie zarzekam. Drewienek jeszcze trochę mam.)

Zdjęcia, które poniżej to ostatnie sierpniowe ujęcia zrobione jakiś czas wcześniej, podczas ostatniego sierpniowego spaceru.
Właściwie za sprawą niezapominajki powstała cała seria.
Bo to właśnie niezapominajka mnie zawołała.
Popatrz jaka jestem piękna!
Cicha i ulotna...



















































Krok za krokiem, chwila za chwilą, nie polegając na niczym, musi się iść w codzienną rzeczywistość Czystej Krainy.

Ray Jordan



Nie wiem, kiedy tu wrócę. Może już za całkiem niedługo, bo wciąż pomysły krążą wokół mnie, ale jednak zwolniłam. Nie poganiam się. Więc nie obiecuję.
Za to pozdrawiam i uściskuję:**

środa, 21 sierpnia 2024

Tędy droga...

Kupiłam sobie wykrój.
Już chyba ze dwa miesiące temu.
Wykrój na plecak LODOWIEC opracowany przez @TochaStudio.
Przeznaczony raczej do szycia z washpapy, ale ja sobie pomyślałam, że uszyję go z innego materiału.
Zaletą washpapy jest to, że to jest specjalny rodzaj papieru i nie zaśmieca planety, ale upcykling też jest przecież ekologiczny. 
Uszyłam plecaczek ze starych jeansów.
Musiałam jednak użyć usztywniaczy, co przy washpapie nie jest potrzebne.
No i tu się okazało, że do niej zdecydowanie wykrój jest przeznaczony. Bo raz, że zachowuje kształt, a dwa to przy łączeniu uszytych części trudno było przeszyć szwy na maszynie, usztywniacze to mocno utrudniły. I zrobiłam ręcznie to, czego nie mogła zrobić maszyna.
Ależ mam pokłute od igły opuszki palców! ;))
Ostatecznie efekt mi się podoba.
Nie przypomina co prawda lodowca, bo jest zaokrąglony i całkiem cieplutki w odbiorze, ale no... taką sobie zrobiłam wersję ;)
Ozdobne kwiaty wycięłam z kupionego wodoodpornego materiału i brzegi obszyłam...a jakże! Sznurkiem!
W środku ma dodatkową kieszonkę, a zewnętrzna kieszonka z tyłu to już moja inwencja.

Foto sesję miałam okazję zrobić w naturze.





































Wiem, że jesteś zmęczony.
Ale chodź, tędy droga.

Rumi


Cały czas szycie mnie absorbuje. 
Pomyślałam o jednej mandali, ale chyba jednak jeszcze nie uszyłam wszystkiego co zamierzałam ;)))))
I korzystam z możliwości spacerów w naturze, póki mam okazję. Póki lato jeszcze.
Słońca i uśmiechu Kochani:**

sobota, 17 sierpnia 2024

...swoją własną bratnią duszą...

Aplikacja dla cioteczki.
Dostałam zlecenie ozdobienia długiej czarnej sukni.
Trochę się bałam, żeby nie spartolić, ale...
Chyba coś tam wyszło.
Użyłam farb do tkanin i makramowego sznurka.




































gdybym wiedziała jak
wygląda bezpieczeństwo
mniej czasu
upływałoby mi na zapadaniu się
w niebezpieczne ramiona

***

jesteś
swoją własną
bratnią duszą

Rupi Kaur
mleko i miód



W czerni jeszcze nie byłam ;)) Ale to nie dla mnie.
Buziaki:**

wtorek, 13 sierpnia 2024

Kwestia charakteru...

Nowa sukienka i morze.
Sukieneczkę zmajstrowałam z upcyklingu.
Obcięłam górę, naciągnęłam wyżej, dodałam wyszywane sznurkiem dżinsowe paski i pomalowałam dół.
I jest w kolorze ULTRAMARYNY! ...czego aparat nie widzi i przekłamuje.
I w ogóle miały być dwa posty. Jeden o sukience, a drugi o morzu, ale ostatecznie te dwie kwestie połączyłam w jedno.
Przedstawiłam suknię morzu ;)
A morze ją radośnie zbryzgało. 
Pochlapało.
I się polubili.
A ja w rodzinnym gronie upajałam się radością!










































































Jedni są wiecznie młodzi, 
Drudzy wiecznie starzy -
To kwestia charakteru, 
A nie kalendarzy.

Jan Sztaudynger

***

Każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy.

Jose Saramigo


Dużo wrażeń miałam wczoraj. Bo jeszcze i spadające Perseidy i zorza nocą!
Niech ten sierpień trwa i trwa!...
Dzisiejszy dzień zapowiada się spokojniej. Muszę mieć przerwy od intensywnych zdarzeń...
Zdrawiam Kochani!:**