I znowu skończył się sierpień.
Kolejne urodziny za mną.
A były to (jak ich większość) bardzo miłe sierpniowe chwile.
No i przyniosły mi nieoczekiwany zwrot do wewnątrz.
Doświadczyłam obumarcia wszystkiego, z czym się dotychczas utożsamiałam.
Patrząc na swoje uśmiechnięte zdjęcia (i te nie uśmiechnięte też), zdumiało mnie - kto to jest???
Jakby już wszystko się zdarzyło.
I cały świat okazał się mirażem.
Już doświadczałam tego wielokrotnie, ale to doświadczenie zabrało mnie jeszcze głębiej.
Zatrzymało.
Spotykam życie z jakiegoś innego punktu.
Bez przywiązań.
Bez emocji.
Bez poczucia szczęścia i nieszczęścia.
Coś umarło i żyje się życie dalej.
Dlatego też mniej moich postów. Mniej działań tak zwanych artystycznych.
Za to więcej sprzątania pojawiło się w mojej przestrzeni 😂
I nie, tworzenie się jeszcze nie wypstrykało. To chyba jedyna rzecz, która mnie wciąż ekscytuje. (I żeby nie było - sprzątanie wciąż wręcz przeciwnie...)
Za to gry i zabawy międzyludzkie oraz tańce godowe straciły swoją atrakcyjność.
Wszystko jest takie przemijalne. I takie mocno hormonalne.
Każde "dzień dobry" równa się "do widzenia".
Koniec. The End.
A jednak jest jakieś dalej...
Zastanawiałam się, czy w ogóle o tym pisać. Nie czuję się komfortowo wywnętrzając się. Nie czuję też powołania do wprowadzania w "duchowe" praktyki. Ale jest to też mocną, integralną częścią mojego życia i stwierdziłam ostatecznie, że coś tam jednak skrobnę.
Albo se walnę osobistą notkę 😂 (to określenie bardziej mi się podoba)
A i wiem też, że jest jakaś garstka osób, co tu zagląda i jednak stwierdziłam, że dam jakiś znak, dlaczego nie ma nowego posta z kolejnym szalonym projektem.
(Bo mandale to się chyba wymandalowały... Choć się nie zarzekam. Drewienek jeszcze trochę mam.)
Zdjęcia, które poniżej to ostatnie sierpniowe ujęcia zrobione jakiś czas wcześniej, podczas ostatniego sierpniowego spaceru.
Właściwie za sprawą niezapominajki powstała cała seria.
Bo to właśnie niezapominajka mnie zawołała.
Popatrz jaka jestem piękna!
Cicha i ulotna...
Krok za krokiem, chwila za chwilą, nie polegając na niczym, musi się iść w codzienną rzeczywistość Czystej Krainy.
Ray Jordan
Nie wiem, kiedy tu wrócę. Może już za całkiem niedługo, bo wciąż pomysły krążą wokół mnie, ale jednak zwolniłam. Nie poganiam się. Więc nie obiecuję.
Za to pozdrawiam i uściskuję:**