Witam cieplutko,
Ilustracje "ku motywacji" z Internetu.
Niestety muszę się przyznać, że miałam ponad miesięczny kryzys w ćwiczeniach. Nie była to całkowita przerwa, bo ćwiczyłam w ciągu ponad miesiąca 6-7 razy. Nie był to całkowity "zastój" ale w porównaniu do wcześniejszego rytmu (5-6 treningów tygodniowo) - jest to spora różnica!
Skąd biorą się kryzysy?
W moim przypadku to skutek głównie pogody, szarości na dworze i dużej ilości pracy i zajęć domowych. Zaczynałam przygodę z ćwiczeniami na wakacjach, kiedy było pięknie i słonecznie. Jesienna aura i szybko robiący się mrok źle wpływa na mój nastrój i "nie-chce-nizm".
Jak sobie radzić i znów zacząć ćwiczyć?
Najlepiej nie odkładać w czasie treningu. Jeśli chcesz zacząć zrób to od razu! Najlepiej nie robić jakiś mega ambitnych planów np. będę codziennie ćwiczyła po 40 minut, tylko po prostu podnieść tyłek i zacząć ćwiczyć.
Postanowiłąm te nie eksperymentować z różnymi treningami, tylko wrócić do tych które mi się najlepiej ćwiczyło np. Skalpel 2 lub Skalpel 1 z Chodakowską.
"Efekty" przerwy:
- na szczęście nie mam efektu jojo i nie przytyłam - obecnie warzę 55 kg, wiec o 1 kg więcej, ale to może wynikać np cyklu a nie przytycia;
- ale czuję, ze moje ciało straciło na elastyczności, mam wrażenie że moja skóra jest mniej napięta;
- zdecydowanie czuję się dużo bardziej zmęczona, śpiąca i mam mniej energii niż wtedy kiedy regularnie ćwiczyłam.
Dieta?
Nigdy nie byłam dobra w utrzymywaniu diety więc nie chce narzucać sobie jakiś ekstremalnych ograniczeń, szczególnie że idą Święta,które uwielbiam. Postanowiłam ograniczyć "zachciewanki", słodycze i trochę więcej myśleć przy jedzeniu o tym co i kiedy jem :)
A Wam zdarzają się kryzysy? Macie może jakieś lepsze patenty na radzenie sobie w jesienne kryzysy i chandry?
ps. Moja choineczka :))