Wczoraj mój M! wymyślił....jedziemy kierunek Żory na" Święto kołocza". Będą częstować, to pojemy ciasta, zobaczymy coś nowego, może będą stoiska z rękodziełem. Tak połechtana, że mój M! dba o to bym była z innymi pracami na bieżąco......jedziemy , jasne.....
Święto było organizowane po raz pierwszy, duży namiot, tam stoiska, Koła Gospodyń wystawiły swoje kołocze do konkursu......ciasta z makiem, drożdżówki, serniki mniam... mniam.... O godz. 16.oo Komisja wielka posmakuje, wystawi ocenę, a Panie będą częstować. Kawą częstował Sponsor {Mokate} wystawił jeden (aż!!!) jeden ekspres i siurał ta wodą do firmowych kubeczków, kolejka jak za komuny, a ekspres co rusz odmawiał posłuszeństwa. Postaliśmy, postaliśmy ...kawy się nie napiliśmy. No nic, mamy jeszcze czas do ogłoszenia wyników, to chociaż pokosztujemy ciasta, kupiliśmy wodę mineralną i jeszcze jakiś napój co by było czym te ciasto popić, bo jak nas będą częstować......już widziałam oczami wyobraźni i o rety!!! ja tyle nie zjem! Postaliśmy, posłuchaliśmy piosenek, bo co rusz był występ, a to śpiewaczy, a to kabarecik...a to dzieci.....
Zdjęcia zrobiłam wcześniej......
i występy.......
i wystrojone stoły......
Po przejściu Komisji...nie wiem co się stało, ale nagle tłum ludzi ruszył na stoły, nagle pojawiły się reklamówki, pudełka po butach, plastikowe pojemniki i huuuuuuuuuuurrrrrrrrrrraaaaaaaaa to była istna BITWA o kawałek ciastka! Staliśmy zszokowani.......jak nas szok opuścił, mowę przywróciło ruszyliśmy w poszukiwaniu "WC", no bo tak woda wypita i się zachciało ;)...ale Organizator zapomniał o postawieniu "wc"...,gdzie te Panie z Koła Gospodyń chodziły po odsiedzeniu tylu godzin w dusznym namiocie, a artyści, a ludzie, którzy tłumnie przybyli na bitwę kołaczową!
W sumie nie żałuję wyjazdu, napatrzyłam się do woli na ciasta różnorakie, Panie z Kół Gospodyń (jak robiłam zdjęcia) były bardzo miłe, dzieliły się przepisami, ale cóż kajetu nie miałam, nic nie zapisałam, nie skosztowałam, palców nie oblizałam....i wyników nie usłyszałam, bo byłam zaangażowana w szukaniu durnowatego Toy -Toya.....
Ale to nie koniec niedzielnej przygody cdn......
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kiermasz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kiermasz. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 12 września 2011
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Spotkanie w Nowym Sączu.......
Jak już wspomniałam w Nowym Sączu spotkałam się z dziewczynami z blogów; Danusią z Nowego Sącza i Joasią z Warszawy, bawiącą tymczasowo w Krynicy. Udało się !
Było wspaniale, pogoda dopisała i mogłyśmy posiedzieć w ogródku kawowym na Rynku, pochodzić i pozaglądać na stragany Jarmarku Anielskiego, jaki się odbywał w dniach 13-14.08.2011r.
Oczywiście miałyśmy okazję poznać się i nagadać....ale pewnie o tym gadaniu to każdy wie. Choćby to było pół dnia gadania to i tak o pół dnia za mało.
Wspaniałe dziewczyny - na spotkanie przybyły z prezentami!
Od Danusi - imienniczki dostałam Anioła na klamerce, ale takiej innej (no jak przystało na święto obchodzone w Nowym Sączu i pasję Danusi czyli szydełkowanie).
Od Joanny - dostałam wspaniałe 2 szt. naparstków do kolekcji. Naparstki są z Krynicy i bukiecik piór do kartek. Joasia i tak mnie obdarowuje co rusz jakimś prezentem własnej roboty na każdą okazję i bez okazji.
Joasia zaprosiła nas też na pyszny obiad - niepoprawna dziewczyna. Ja byłam z osobistym M! i byliśmy bardzo, bardzo uhonorowani. Po obiedzie były jeszcze lody, po które stał mój M!....bo kolejka jak za starych czasów. Były pyszne i dużo !
Niedziele spędziliśmy wspaniale, dziewczyny odlotowe, gaduły (jak ja - hihihi).
A teraz ...przy kawie:
Prezent od Danusi:
Prezent od Joasi:
Oczywiście pojechałam na spotkanie z małymi upominkami, bo jakże inaczej......
Dla Danusi przygotowałam koszyczek z kolorowymi różyczkami i biscornu (dostała też schematy obrazów do haftu matematycznego i parę wskazówek, bo Danusia ostatnio leci równo karteczki haftem matematycznym):
Dla Joasi przygotowałam koszyczek z różowo-wrzosowe różyczkami i broszkę z kolczykami z organzy w kolorze fioletu:
Poza tym przy kawiarnianym stoliku odbyła się nauka robienia chusty na drutach. Joasia pomogła mi rozebrać schemacik od Agnieszki M. (tzn. wytłumaczyła mi co i jak tak jak się tłumaczy krowie na granicy). Bo ja robię na drutach, ale ta chusta to będzie pierwsza w moim życiu i tak się boję tego wyzwania..... Tak więc pierwsze koty za płoty .....
Drugi motek "Sasanki" w kolorze szaro- srebrzystym Joasia wzięła, będzie mi robić chustę w innym wzorze - to będzie dodatkowa pamiątka od Joasi - jej własna robota, udzióbana jej mistrzowskimi raczkami.
A i te prze-smaczne lody.......a w tle kolejka po lody hi hi hi....
Dziewczyny wspaniałe, bardzo otwarte, doświadczenia wymienione, kontakt zacieśniony, pewnie będzie jeszcze nie jedna okazja się spotkać. Danusia to przemiła, sympatyczna babka (szkoda tylko, że tak krótko była na spotkaniu (jakieś 3 godziny hi hi hi).... no, ale wnuki ! siła wyższa! Cmoki Danusiu za te mile spędzone chwile. Aśka to naprawdę wspaniała dziewczyna, o gołębim serduszku, otwarta, szczera i bardzo, bardzo komunikatywna. Tak się czułam w jej towarzystwie, jakbyśmy tonę soli razem zjadły (czy jakoś tak....) nadawałyśmy na jednej ffffffffaaaaallllliiiiiiiii Dziękuję...dziękuję...dziękuję
Tu muszę jeszcze wspomnieć, że na straganach spotkałyśmy młodziutką dziewczynę z blogu aneaart , która jest nowosądeczanką, szyje wspaniałe kukiełki i robi biżu i breloczki z filcu ( z jej stoiska zdjęcia w poprzednim poście). Młoda, a taka zdolna i bardzo miła. Pozdrawiamy
Było wspaniale, pogoda dopisała i mogłyśmy posiedzieć w ogródku kawowym na Rynku, pochodzić i pozaglądać na stragany Jarmarku Anielskiego, jaki się odbywał w dniach 13-14.08.2011r.
Oczywiście miałyśmy okazję poznać się i nagadać....ale pewnie o tym gadaniu to każdy wie. Choćby to było pół dnia gadania to i tak o pół dnia za mało.
Wspaniałe dziewczyny - na spotkanie przybyły z prezentami!
Od Danusi - imienniczki dostałam Anioła na klamerce, ale takiej innej (no jak przystało na święto obchodzone w Nowym Sączu i pasję Danusi czyli szydełkowanie).
Od Joanny - dostałam wspaniałe 2 szt. naparstków do kolekcji. Naparstki są z Krynicy i bukiecik piór do kartek. Joasia i tak mnie obdarowuje co rusz jakimś prezentem własnej roboty na każdą okazję i bez okazji.
Joasia zaprosiła nas też na pyszny obiad - niepoprawna dziewczyna. Ja byłam z osobistym M! i byliśmy bardzo, bardzo uhonorowani. Po obiedzie były jeszcze lody, po które stał mój M!....bo kolejka jak za starych czasów. Były pyszne i dużo !
Niedziele spędziliśmy wspaniale, dziewczyny odlotowe, gaduły (jak ja - hihihi).
A teraz ...przy kawie:
Prezent od Danusi:
Prezent od Joasi:
Dla Danusi przygotowałam koszyczek z kolorowymi różyczkami i biscornu (dostała też schematy obrazów do haftu matematycznego i parę wskazówek, bo Danusia ostatnio leci równo karteczki haftem matematycznym):
Dla Joasi przygotowałam koszyczek z różowo-wrzosowe różyczkami i broszkę z kolczykami z organzy w kolorze fioletu:
Poza tym przy kawiarnianym stoliku odbyła się nauka robienia chusty na drutach. Joasia pomogła mi rozebrać schemacik od Agnieszki M. (tzn. wytłumaczyła mi co i jak tak jak się tłumaczy krowie na granicy). Bo ja robię na drutach, ale ta chusta to będzie pierwsza w moim życiu i tak się boję tego wyzwania..... Tak więc pierwsze koty za płoty .....
Drugi motek "Sasanki" w kolorze szaro- srebrzystym Joasia wzięła, będzie mi robić chustę w innym wzorze - to będzie dodatkowa pamiątka od Joasi - jej własna robota, udzióbana jej mistrzowskimi raczkami.
A i te prze-smaczne lody.......a w tle kolejka po lody hi hi hi....
Tu muszę jeszcze wspomnieć, że na straganach spotkałyśmy młodziutką dziewczynę z blogu aneaart , która jest nowosądeczanką, szyje wspaniałe kukiełki i robi biżu i breloczki z filcu ( z jej stoiska zdjęcia w poprzednim poście). Młoda, a taka zdolna i bardzo miła. Pozdrawiamy
Subskrybuj:
Posty (Atom)