Nie lubię mocnych, przerysowanych makijaży. Makijaż musi być lekki, podkreślający urodę i dodający blasku. A już szczególnie teraz, wiosną! I moja dzisiejsza propozycja taka właśnie jest. Lekka, a jednocześnie tuszująca mankamenty. Zajmuje zaledwie 10 minut i zapewnia promienny wygląd przez cały dzień. Serio!
Makijaż zaczynam od nałożenia kremu CC marki Lumene, wcześniej oczywiście oczyszczam skórę i nakładam kremy: pod oczy oraz na twarz (więcej o pielęgnacji porannej tutaj). Jest to produkt 3w1 - podkład, korektor i rozświetlacz, o średnim kryciu. Wspaniale aplikuje się palcami, nie tworzy smug, pięknie wyrównuje koloryt, tuszuje drobne mankamenty jak niewielkie wypryski czy przebarwienia, dopasowuje się do koloru cery i, co najważniejsze, idealnie stapia się ze skórą! Nie ma tu efektu maski ani pudrowości, skóra nabiera blasku, niedoskonałości są ukryte, a po zmęczeniuczy niewyspaniu nie ma śladu. Następnie przechodzę do aplikacji korektora Sheer Eye Zone Corrector od Shiseido. Gęsty, treściwy i odżywczy. Pielęgnuje skórę pod oczami, daje średnie krycie, nie wchodzi w załamania i trzyma się cały dzień. Wklepany w skórę pod oczami natychmiast tuszuje sińce, ukrywa zaczerwienienia i rozjaśnia spojrzenie nadając mu świeży, promienny wygląd.
Nie zapominam też o linii wodnej, kredka Benefit - High Brow przeznaczona jest co prawda pod łuk brwiowy, ale i tu sprawdza się świetnie. Nie podrażnia, nie rozmazuje się, trwa na linii wodnej naprawdę długo, powiększa oczy i jeszcze bardziej rozświetla. Uwierzcie mi, naprawdę warto po nią sięgać. W sekundę ukrywa zmęczenie i czasem działa lepiej niż korektor. Cera jest rozświetlona więc aby nie było za dużo błysku na powiekach ląduje matowy cień z paletki Marocco numer 5 od Bikor w kolorze waniliowym. Nakładam go pędzelkiem Real Techniques na powieki oraz w kącikach oczu. Jest dobrze napigmentowany, aksamitny, nie osypuje się podczas aplikacji i nawet bez użycia bazy trzyma się kilka dobrych godzin, a jego odcień ładnie wyrównuje kolor, odmładza spojrzenie i będzie pasował każdemu. No i brwi. One muszą być podkreślone inaczej twarz wygląd tak nijako i zupełnie bez wyrazu. Ja obecnie używam konturówki Avon - Glimmersticks Brow Definer. Ma kremową konsystencję, nie wymaga temperowania, i całe szczęście, pozwala szybko podkreślić brwi, nadać im pożądany kształt oraz je zdefiniować. Delikatnie je usztywnia, nie rozmazuje się, nie ścieka, a kolor który posiadam to Dark Brown czyli ciemny, ciepły brąz. Idealnie pasuje do koloru moich włosów i karnacji. Pamiętajcie aby zawsze dobrać kredkę czy tusz w odpowiednim dla siebie kolorze ;)
Teraz czas na bronzer i tutaj sięgam po niezawodną Ziemię Egipską - Bikor. Jest świetnie napigmentowana, łatwa w aplikacji, pięknie stapia się ze skórą pozostając niewidoczną i trwa na niej przez długie godziny. Zanurzam w niej ostrożnie duży pędzel, a następnie delikatnie omiatam nim kości policzkowe, skronie oraz żuchwę i już. Twarz natychmiast nabiera wyrazu, nie wygląda już tak płasko, bronzer dodaje jej zdrowego kolorytu, ociepla, ożywia i odmładza. Uwielbiam! Rzęsy tuszuję wszechstronna maskarą Kiko - Ultra Tech. Jest bardzo trwała, nie osypuje się ani nie kruszy, pogrubia, delikatnie podkręca i wydłuża, jej intensywna czerń podkreśla spojrzenie, a precyzyjna szczoteczka pokrywa każdą rzęsę od nasady, aż po same końce. Moje są obecnie w kiepskim stanie stąd brak efektu wow, ale tusz jest genialny, na serio! No i na koniec usta. Makijaż oczu nie jest mocny więc tu można zaszaleć, tym bardziej, że pogoda (a przynajmniej w Polsce) czy też pora roku na to pozwala. Ja stawiam na pomadkę Pop Lip Colour od Clinique w kolorze koralowej czerwieni - Poppy Pop. Niesamowicie kremowa i mocno nasycona kolorem, już przy jednym pociągnięciu idealnie pokryw wargi kolorem. Uwydatnia i przyciąga spojrzenie, ale nie tylko bo też fantastycznie rozpogadza, dodaje charakteru i mam wrażenie, że będzie pasowała każdej z Was. Na ustach trzyma się, w zależności od tego co robimy, od godziny do trzech. Podczas jedzenia się ściera, na szczęście równomiernie, a delikatne zabarwienie wciąż pozostaje. No i wszystko. Taki makijaż jest prosty w wykonaniu, szybki, trwały, a efekt jaki daje jest niesamowicie naturalny i świeży.
Ostatnio maluje się tak codziennie, zmieniam jedynie pomadkę czy błyszczyk. Jak Wam się podoba? Lubicie takie lekkie, rozświetlające makijaże? Czy jednak stawiacie na mat?