Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mieszkanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mieszkanie. Pokaż wszystkie posty

27 grudnia 2011

{Poświąteczne migawki}

Nie udało mi się przed Świętami zamieścić zdjęć z dekoracjami jakie umieściłam w mieszkaniu, więc pomyślałam, że zrobię to teraz w podsumowującym poście. Bez zbędnej więc pisaniny :) :



 Łoś, zwany łosiopsem, był atrakcją ;)

 

 Po raz pierwszy żywa choinka oraz uwielbiana sarenka:


 Słodkości dla babci (biała czekolada z żurawiną i migdałami w pudełku mojego wykonania):



 Pierniczki, niczym armia terakotowa ;)



I to tyle ze świątecznego dekoracyjnego frontu ;)
Mam nadzieję, że spędziłyście ciepłe i radosne Święta. Teraz przed nami Sylwester :)

18 sierpnia 2011

{Living space}

Blogger powitał mnie problemami z pisaniem notki. Pole do pisania wciąż się ładuje, więc skorzystałam z porad na forum Pomocy i zmieniłam edytor na starszy. Niby pisać się da, ale wciąż mam wrażenie, że nie wszystko jest w porządku. Zobaczymy.

Obiecałam wam zdjęcia mojego mieszkania jak wyjdzie słońce. Pokazało się na dłużej, więc skorzystałam i dziś pokażę wam kilka fotek naszego salonu. Tytuł notki jest nieprzypadkowy, bo nasz salon to taki "living space" będący sercem domu, który jest miejscem mojej pracy, jadalnią, miejscem przyjmowania gości i również miejscem relaksu. Na szczęście moja "pracownia", w której jest zawsze masa tkanin i nici znajduje się w innym miejscu, bo to byłaby już przesada ;)

Doszłam dziś do wniosku, że nie lubię nazywać naszych czterech kątów mieszkaniem. Bo to jest nasz dom. Miejsce, gdzie czuję się bezpiecznie, gdzie lubimy przebywać, w które dekorując wkładam serce i kawałek duszy, więc mimo, że metrażem odbiega od rozmiaru domu jako takiego, ja domem nazywać je będę. O! :)

Mieszkamy tu już trzeci rok jednak jako, że jak to mówi babcia jesteśmy na "dorobku", sporo nam jeszcze brakuje, żeby powiedzieć, że mamy wszystko :) Brakuje wymarzonej kuchni, dużej szafy na przedpokoju i kilku mniejszych, ale równie potrzebnych sprzętów. Telewizor marzy się głównie mężowi, a póki co mamy naszego fajnego starocia :) I choć budżet jest mały, a wręcz mikroskopijny ;), to staram się zrobić co w mojej mocy, żeby przyjemnie nam się mieszkało.

Uwielbiam biel i wierzę w kolorowe dodatki. Dlatego obecnie w salonie rządzi niebieski i turkus, ale też gdzieniegdzie widać zieleń. To co, nie przedłużam i pokazuję :)

Na górze po lewej tildowe morskie stworzenia i mój obraz.

Ikeowski Billy wypełniony głównie książkami. Trochę wkurza mnie nadmiar kolorów, ale póki co udaję, że go nie widzę. Do czasu, aż coś wymyślę :D

Stół i rodzinna galeryjka. Planuję uszyć poduszki na krzesła i podkładki pod talerze.

Widok na stanowisko blogowe ;) Ach, te kable.

No i jest, nasz staruszek telewizor :) A na ścianie moja morska akwarela.

Jeszcze zbliżenie na poduszki, które uszyła nam mama na rocznicę ślubu (która jest w piątek). Do kompletu był też bieżnik, który leży na stoliku. Śliczności :)

10 sierpnia 2011

{Odpoczynek}

Jak dało się zauważyć, na blogu zapanował ostatnio spokój, a to dlatego, że miałam urlop, a później trzeba było wrócić do pracy. Na urlopie było sporo zajęć, m.in. malowanie sufitu w łazience, bo skubaniec postanowił sobie odpaść po dwóch latach (prawdopodobnie źle dobrana farba), ale też moje malowanie tacki i innych duperelków, które upatrzyłam. Na szycie chciałam przeznaczyć drugi tydzień, jednak okazało się, że na Festiwal Szantowy, który uwielbiam, przyjedzie do nas rodzinka, więc były nici z szycia. No, może jakieś małe było, typu obrus czy ozdoby, ale nie ma się czym tak bardzo chwalić.

Pomyślałam, że odkurzę troszkę bloga po tej małej przerwie i wrzucę choć jedno zdjątko, pokazujące dekorację, która umila nam stół. Ot, takie morskie wariacje kolorystyczne. Pomyślałam też, że pokaże wam trochę naszego mieszkanka w którejś z kolejnych notek. Czekam tylko na słońce, bo jak wiadomo, postanowiło się na nas wypiąć tego lata.

Pozdrawiam wciąż wakacyjnie, choć już nie urlopowo :)

1 czerwca 2011

{Piwonie}

W niedzielę miałam imieniny. Postanowiłam ich w tym roku nie obchodzić, ponieważ mimo, że bardzo lubię swoje imię, uważam, że bardziej osobistym świętem są urodziny i czuję się bardziej z tym dniem związana. Okazało się, że bliscy mieli co do tego inne plany :) Przyszli teście i odwiedziłam swój rodzinny dom, gdzie między innymi dziadek sprawił mi taką oto pachnącą przyjemność - przepiękny bukiet piwonii ze swojego ogrodu. Obecnie rozłożyły kule kwiatów i wyglądają prześlicznie. A jak pachną :) Od teściów dostałam róże, więc trzeba powiedzieć, że maj w tym roku faktycznie wypadł kwitnąco :)


Strasznie podobają mi się faktury, jakie maluje natura. Delikatne płatki...


I wciąż pachną... :)