Myślę , że to nie będzie ostatni taki koszyczek, choć musiałam poświęcić starą spódnicę na dno, to efekt jest zachwycający:) Mnie się bardzo podoba , a Wam ??
Na tym blogu będę opisywać codzienne problemy i radości mojego życia.To blog o rękodziele, podróżach i książkach :)
Obserwatorzy
wtorek, 27 września 2016
Koszyczek z materiałowym dnem
Kilka tygodni temu będąc u koleżanki Agnieszki z bloga Aga Zaga Tworzy zobaczyłam fajny koszyczek z papierowej wikliny z materiałowym dnem ! Bardzo mi się taki spodobał więc postanowiłam zrobić podobny i w tej chwili mogę się już takim pochwalić :):)
Myślę , że to nie będzie ostatni taki koszyczek, choć musiałam poświęcić starą spódnicę na dno, to efekt jest zachwycający:) Mnie się bardzo podoba , a Wam ??
Myślę , że to nie będzie ostatni taki koszyczek, choć musiałam poświęcić starą spódnicę na dno, to efekt jest zachwycający:) Mnie się bardzo podoba , a Wam ??
piątek, 23 września 2016
Czas
Czas to dziwne pojęcie i zjawisko ! Mnie się ostatnio czas strasznie wlecze, po prostu mi się nudzi . Wiem , wiem nie jedna popuka się w głowę i powie zwariowała kobieta!! Gdzie tu jest czas na nudę! Ok , pamiętam (jeszcze ) jak to się idzie do pracy na jedną zmianę , a w domu trzeba zrobić drugą zmianę i nie wiadomo w co ręce wsadzić:) Dodatkowo małe dzieci dopominają się o uwagę :) Ale teraz nie pracuję ze względów zdrowotnych , dzieci podrosły (dziwne zrządzenie losu , bo jak były małe to pracowałam i musiały tułać się po nianiach ), a ja mam duuuuużo wolnego czasu .
Najlepiej było by wykorzystać wolny czas na robótki i tu jest pies pogrzebany.... ponieważ nie mogę długo ani szydełkować , ani haftować , ani czytać więc złoszczę się na siebie i na złośliwy los !!!
Ileż to można sprzątać oczywiście z umiarem - zalecenie lekarskie :), ileż gotować jak już domownicy nie mogą tego przejeść ?? I tak plątam się po domu jak ten duch Białej Damy po zamku, z tym wyjątkiem , że mam trochę mniej metrów tego "zamku ":)
Brak czasu i zaganianie jest męczące i straszne , ale wierzcie mi , że nuda też potrafi "zabijać ", na pewno ducha :):)
A teraz robótkowy temat :) Jakiś czas temu byłam u siostry i "ogfociłam "mój stary haftowany obrazek , który podarowałam jej na Urodziny . Mój jest haft , mąż zrobił drewnianą ramkę . Jedyna wada to to , że obraz jest bez szyby , więc się niestety kurzy:)
Najlepiej było by wykorzystać wolny czas na robótki i tu jest pies pogrzebany.... ponieważ nie mogę długo ani szydełkować , ani haftować , ani czytać więc złoszczę się na siebie i na złośliwy los !!!
Ileż to można sprzątać oczywiście z umiarem - zalecenie lekarskie :), ileż gotować jak już domownicy nie mogą tego przejeść ?? I tak plątam się po domu jak ten duch Białej Damy po zamku, z tym wyjątkiem , że mam trochę mniej metrów tego "zamku ":)
Brak czasu i zaganianie jest męczące i straszne , ale wierzcie mi , że nuda też potrafi "zabijać ", na pewno ducha :):)
A teraz robótkowy temat :) Jakiś czas temu byłam u siostry i "ogfociłam "mój stary haftowany obrazek , który podarowałam jej na Urodziny . Mój jest haft , mąż zrobił drewnianą ramkę . Jedyna wada to to , że obraz jest bez szyby , więc się niestety kurzy:)
sobota, 17 września 2016
Szydełkowa serwetka
Aby czas mi szybciej leciał jakiś czas temu zaczęłam robić serwetkę na szydełku taką na koszyczek do święconki, którą postanowiłam podarować Anicie . Wiem , że za serwetkami w ogóle nie przepada , ale jak się dowiedziałam taka "święconkowa " jak najbardziej może być !W ten sposób chciałam też podziękować Anicie za przysłanie mi "takiego do pomacania " okągłego dna do koszyczka techniką papierowej wikliny. Próbowałam już coś tam klecić.....
A to jest moja instrukcja. Bardzo Ci dziękuję Anita, że zechciałaś się ze mną podzielić swoją wiedzą i przygotowałaś dla mnie takie praktyczne ściągi :):)
A to jest moja instrukcja. Bardzo Ci dziękuję Anita, że zechciałaś się ze mną podzielić swoją wiedzą i przygotowałaś dla mnie takie praktyczne ściągi :):)
poniedziałek, 12 września 2016
Dla wyjątkowej osoby :)
Spotkała mnie i moją rodzinę w grudniu wielka i niespodziewana dobroć od osoby , którą poznałam tutaj , w blogowym świecie ! Dzięki tej osobie nasze święta Bożego Narodzenia były radośniejsze , a to za sprawą olbrzymiej paczki ( ledwo ją przetargałam za próg ) jaką ta osoba wysłała do nas. Były tam przede wszystkim słodycze, kawa i parę drobiazgów bardzo cennych :):)
Już wtedy postanowiłam odwdzięczyć się za to dobro.... wiedziałam , że zajmie mi to trochę czasu, dlatego obrazek zaczęłam haftować już dawno wiedząc, że mogę mieć gorsze dni i wtedy nici z haftowania . Wiedziałam , że ta osoba uwielbia róże , więc takowe znalazłam i wyhaftowałam !!!Ledwo zdążyłam na Urodziny Marzenki, bo tą kochaną i serdeczna osoba jest Marzenka z bloga Świat Cieni.
Dziś dostałam wiadomość , że obrazek doszedł i bardzo się podoba !
Haftowane róże
Już wtedy postanowiłam odwdzięczyć się za to dobro.... wiedziałam , że zajmie mi to trochę czasu, dlatego obrazek zaczęłam haftować już dawno wiedząc, że mogę mieć gorsze dni i wtedy nici z haftowania . Wiedziałam , że ta osoba uwielbia róże , więc takowe znalazłam i wyhaftowałam !!!Ledwo zdążyłam na Urodziny Marzenki, bo tą kochaną i serdeczna osoba jest Marzenka z bloga Świat Cieni.
Dziś dostałam wiadomość , że obrazek doszedł i bardzo się podoba !
Haftowane róże
piątek, 19 sierpnia 2016
Borówka brusznica i broszka :)
Witam ! Mieszkam w koło lasów więc siłą rzeczy korzystam z dobrodziejstw jakie oferuje, zbieram runo leśne, które przerabiam na smaczne przetwory . Tym razem wybrałyśmy się z córką, latorośl jako stróż , aby mnie coś nie porwało, bo raczej w lesie to ja nie zginę ponieważ całe wakacje buszowałam u babci po lasach, po borówki zwane borówką brusznicą lub po prostu czerwoną borówką. Występuje ona w lasach całej Polski , ale jest to specyficzna roślinka , nie dość , że mała to jeszcze rośnie tak jak poziomki w małych kępkach i trzeba się nabiegać po tym lesie, aby je nazbierać.
My zbieramy borówki co roku , smażę je i jemy jak dżem lub dodaje do herbaty czasami do mięsa.
W smaku jest specyficznie kwaśna, ja lubię ją jeść na surowo. Jest też lecznicza zarówno owoce jak i liście borówki służą do tego celu, ja wiem , że pomaga na zapalenie dróg moczowych, sama to przetestowałam :)
Borówka brusznica :)
Moje przetwory
Sprawa broszki w końcu się wyjaśniła ! Kila miesięcy temu brałam udział w Candy u Moniki z bloga Kolory życia i ku mojej uciesze Monika postanowiła wszystkich biorących udział w Candy obdarować, ja wybrałam sobie antystresową broszkę :):) . Monika poprosiła o zwłokę ze względu na zbliżające się egzaminy , ale minęło ponad pól roku i nic (wcześniej podałam adres ).
Nie wiedziałam czy napisać jeszcze raz maila??Napisałam ... i jakie było zdziwienie Moniki, że ja przesyłki nie dostałam ! Okazało się , że wysłała już dawno , ale listem zwykłym i zginęło, a raczej ktoś wyciągnął po to swoje lepkie łapki ! Monika zrobiła mi kopię i nie dawno dostałam swoją broszkę .Oto i ona w różnych odsłonach :)
Broszka jest rewelacyjna i na pewno antystresowa :)
My zbieramy borówki co roku , smażę je i jemy jak dżem lub dodaje do herbaty czasami do mięsa.
W smaku jest specyficznie kwaśna, ja lubię ją jeść na surowo. Jest też lecznicza zarówno owoce jak i liście borówki służą do tego celu, ja wiem , że pomaga na zapalenie dróg moczowych, sama to przetestowałam :)
Borówka brusznica :)
Moje przetwory
Sprawa broszki w końcu się wyjaśniła ! Kila miesięcy temu brałam udział w Candy u Moniki z bloga Kolory życia i ku mojej uciesze Monika postanowiła wszystkich biorących udział w Candy obdarować, ja wybrałam sobie antystresową broszkę :):) . Monika poprosiła o zwłokę ze względu na zbliżające się egzaminy , ale minęło ponad pól roku i nic (wcześniej podałam adres ).
Nie wiedziałam czy napisać jeszcze raz maila??Napisałam ... i jakie było zdziwienie Moniki, że ja przesyłki nie dostałam ! Okazało się , że wysłała już dawno , ale listem zwykłym i zginęło, a raczej ktoś wyciągnął po to swoje lepkie łapki ! Monika zrobiła mi kopię i nie dawno dostałam swoją broszkę .Oto i ona w różnych odsłonach :)
Broszka jest rewelacyjna i na pewno antystresowa :)
niedziela, 7 sierpnia 2016
Sanktuarium w Licheniu
Kilka tygodni temu wybrałam się na pielgrzymkę autokarową do Lichenia i jak przystało na taką pielgrzymkę większość osób było starszych, to jest dostojne matrony i eleganccy starsi panowie, a nas młodszych osób było jak na lekarstwo! Absolutnie mi to nie przeszkadzało, całą drogę modliliśmy się oraz śpiewali Maryjne pieśni i w takiej atmosferze dojechaliśmy do lasku grąblińskiego od którego zaczęliśmy naszą pielgrzymkę .
Kiedy wysiedliśmy z autokaru okazało się , że jest potwornie zimno, nie które babcie wyciągneły czapki( a był maj !) i muszę przyznać , że też bym wyciągneła czapkę gdybym takową przy sobie miała! Mimo grubego polaru i spodni zmarzłam potwornie. W lasku grąblińskim była droga krzyżowa i przewodnik opowiadał o objawieniach , miło się słuchało chodząc ścieżkami po lasku, cisza , spokój i śpiew ptaków...
Potem udaliśmy się do Lichenia , a że był to mój pierwszy pobyt byłam ciekawa sanktuarium ( tyle słyszałam o nim od mamy ). Nie będę pisać o architekturze , nie znam się na tym za to chcę opisać Wam moje wrażenia i spostrzeżenia z pobytu w Licheniu!
Sanktuarium w Licheniu jest przecudnej urody, ozdoby i złoto aż kapie ze ścian, jest tam mnóstwo bocznych kapliczek co jedna to ładniejsza. Byłam oczarowana całym tym bogactwem i przepychem :) A w tym wszystkim mały , słynący cudami obrazek Matki Boskiej Licheńskiej ukryty w ołtarzu głównym . Kiedy zwiedzałam Licheń ( na własną rękę , za przewodnikiem nie nadążałam ) uderzyła mnie jedna myśl... w koło lasy , jeziora , jednorodzinne domki , a pośród tego wszystkiego żywcem przeniesiona na wioskę Bazylika z Rzymu ! Takie wrażenie robi sanktuarium ze wszystkimi tymi kopułami, wieżyczkami, całym rozmachem i ogromem budowli !
Zwiedziłam wszystko co się dało , jedynie na wieżę nie wyjechałam , bo mój lęk wysokości kategorycznie ( tym razem , czasami da się podejść) odmówił współpracy ze mną :(:(:(
Kto nie był polecam , warto zobaczyć i przeżyć duchową odmianę :)
A teraz kilka zdjęć z tego cudownego miejsca
Na drugi dzień jechaliśmy do Torunia i ja w swojej naiwności myślałam, że jedziemy na mszę do katedry, a tu okazało się co innego ! Cóż jechałam nie ze swojej parafii , więc byłam trochę nie doinformowana :) ale zaraz zostałam sprowadzona na ziemię i tak zwiedziłam ze wszystkimi pomieszczenia Radia Maryja, co pewnie sama z własnej woli bym nie zrobiła, a tak poszłam ze wszystkimi grzecznie jak"ten Cygan co dla towarzystwa dał się powiesić "!
Potem panowie kierowcy wywieźli nas na peryferie Torunia i dopiero wtedy (jak się okazało nie ja jedna ) dowiedzieliśmy się , że będziemy uczestniczyć w konsekracji nowego kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji Św. Jana Pawła II.
Byłam autentycznie przerażona tłumem i co tu ukrywać nie czułam się najlepiej , dlatego po obejrzeniu nowego kościoła poszłam jak najdalej od zalegającej wszędzie ciżby i słuchałam oglądając na telebimach koncertu poprzedzającego mszę. Kiedy zapowiedzieli Eleni ( nie miałam pojęcia kto będzie śpiewać ) złapałam torebkę i poleciałam pod scenę posłuchać prawdziwej artystki ! Pomyślałam wtedy, że to prawdopodobnie jedyny raz w życiu kiedy zobaczę i posłucham ją na żywo i nie przeliczyłam się ! Eleni śpiewała przecudnie , zazwyczaj religijne pieśni, ale jej głos miał takie piękne ozdobniki .... z tym darem trzeba się urodzić :):)
Na czas mszy ( która trwała ponad 5 godzin !!!!)znów udałam się daleko od tłumów zgromadzonych w koło kościoła, aby uniknąć ścisku i dzięki temu widziałam pół polskiego rządu i to z bliska . Z początku byłam zdziwiona ilością czarnych limuzyn, które zaczęły parkować nie daleko, nagle mnie olśniło jak zobaczyłam premier naszego rządu ( notabene moją imienniczkę )
witającą się z Ojcem Rydzykiem , który podskakiwał jak fircyk a zalotach :)
Niestety nie dotrwałam do końca , ból wzmógł się i poszłam szukać naszego autokaru, bo ja durna zamiast wziać leki ze sobą zapakowałam do walizki .... pomroczność jasna mnie chyba dopadła .
Z wyjazdu byłam zadowolona i jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję to wybiorę się do Lichenia jeszcze raz . A teraz przedstawiam kilka fotek z nowego kościoła w Toruniu :)
Kiedy wysiedliśmy z autokaru okazało się , że jest potwornie zimno, nie które babcie wyciągneły czapki( a był maj !) i muszę przyznać , że też bym wyciągneła czapkę gdybym takową przy sobie miała! Mimo grubego polaru i spodni zmarzłam potwornie. W lasku grąblińskim była droga krzyżowa i przewodnik opowiadał o objawieniach , miło się słuchało chodząc ścieżkami po lasku, cisza , spokój i śpiew ptaków...
Potem udaliśmy się do Lichenia , a że był to mój pierwszy pobyt byłam ciekawa sanktuarium ( tyle słyszałam o nim od mamy ). Nie będę pisać o architekturze , nie znam się na tym za to chcę opisać Wam moje wrażenia i spostrzeżenia z pobytu w Licheniu!
Sanktuarium w Licheniu jest przecudnej urody, ozdoby i złoto aż kapie ze ścian, jest tam mnóstwo bocznych kapliczek co jedna to ładniejsza. Byłam oczarowana całym tym bogactwem i przepychem :) A w tym wszystkim mały , słynący cudami obrazek Matki Boskiej Licheńskiej ukryty w ołtarzu głównym . Kiedy zwiedzałam Licheń ( na własną rękę , za przewodnikiem nie nadążałam ) uderzyła mnie jedna myśl... w koło lasy , jeziora , jednorodzinne domki , a pośród tego wszystkiego żywcem przeniesiona na wioskę Bazylika z Rzymu ! Takie wrażenie robi sanktuarium ze wszystkimi tymi kopułami, wieżyczkami, całym rozmachem i ogromem budowli !
Zwiedziłam wszystko co się dało , jedynie na wieżę nie wyjechałam , bo mój lęk wysokości kategorycznie ( tym razem , czasami da się podejść) odmówił współpracy ze mną :(:(:(
Kto nie był polecam , warto zobaczyć i przeżyć duchową odmianę :)
A teraz kilka zdjęć z tego cudownego miejsca
Na drugi dzień jechaliśmy do Torunia i ja w swojej naiwności myślałam, że jedziemy na mszę do katedry, a tu okazało się co innego ! Cóż jechałam nie ze swojej parafii , więc byłam trochę nie doinformowana :) ale zaraz zostałam sprowadzona na ziemię i tak zwiedziłam ze wszystkimi pomieszczenia Radia Maryja, co pewnie sama z własnej woli bym nie zrobiła, a tak poszłam ze wszystkimi grzecznie jak"ten Cygan co dla towarzystwa dał się powiesić "!
Potem panowie kierowcy wywieźli nas na peryferie Torunia i dopiero wtedy (jak się okazało nie ja jedna ) dowiedzieliśmy się , że będziemy uczestniczyć w konsekracji nowego kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji Św. Jana Pawła II.
Byłam autentycznie przerażona tłumem i co tu ukrywać nie czułam się najlepiej , dlatego po obejrzeniu nowego kościoła poszłam jak najdalej od zalegającej wszędzie ciżby i słuchałam oglądając na telebimach koncertu poprzedzającego mszę. Kiedy zapowiedzieli Eleni ( nie miałam pojęcia kto będzie śpiewać ) złapałam torebkę i poleciałam pod scenę posłuchać prawdziwej artystki ! Pomyślałam wtedy, że to prawdopodobnie jedyny raz w życiu kiedy zobaczę i posłucham ją na żywo i nie przeliczyłam się ! Eleni śpiewała przecudnie , zazwyczaj religijne pieśni, ale jej głos miał takie piękne ozdobniki .... z tym darem trzeba się urodzić :):)
Na czas mszy ( która trwała ponad 5 godzin !!!!)znów udałam się daleko od tłumów zgromadzonych w koło kościoła, aby uniknąć ścisku i dzięki temu widziałam pół polskiego rządu i to z bliska . Z początku byłam zdziwiona ilością czarnych limuzyn, które zaczęły parkować nie daleko, nagle mnie olśniło jak zobaczyłam premier naszego rządu ( notabene moją imienniczkę )
witającą się z Ojcem Rydzykiem , który podskakiwał jak fircyk a zalotach :)
Niestety nie dotrwałam do końca , ból wzmógł się i poszłam szukać naszego autokaru, bo ja durna zamiast wziać leki ze sobą zapakowałam do walizki .... pomroczność jasna mnie chyba dopadła .
Z wyjazdu byłam zadowolona i jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję to wybiorę się do Lichenia jeszcze raz . A teraz przedstawiam kilka fotek z nowego kościoła w Toruniu :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)