Jako wielki miłośnik kwiatów staram się co roku odwiedzać w połowie maja Szkółkę Krzewów Ozdobnych Pudełek w Pisarzowicach. Trwa wówczas przez dwa tygodnie Święto Kwitnących Azalii i tylko w tym czasie udostępnione jest dla zwiedzających otoczenie domu prywatnego i szkółki. W innym czasie gdy odwiedzimy szkółkę państwa Pudełek to mamy do dyspozycji kawiarnię z niewielkim otaczającym ją ogrodem pokazowym i sklep gdzie możemy nabyć rośliny.
Zaraz po przyjeździe stawiamy samochód na przygotowany na trawniku olbrzymim parkingu i udajemy się w stronę szkółki. Po lewej stronie mamy wejście na teren sklepu, ja jednak udałam się w prawo na teren domu prywatnego. Kupiłam bilet wstępu i rozpoczęłam spacer po przepięknym ogrodzie. Na przywitanie przed domem mamy cienisty ogród pod parasolem drzew, pełen funkii połączony z roślinami cebulkowymi jak narcyze czy tulipany, które w zacienionej części kwitną z lekkim opóźnieniem. Między iglakami spotykamy różnokolorowe azalie japońskie i piwonie drzewiaste. Bardzo ładnie wkomponowane są białe metalowe stoliki i krzesła, które uzupełniają całość.
Za domem spotykamy urokliwy taras z miejscem do siedzenie i odpoczywania przez domowników i ich gości.
Dalej wchodzimy na wrzosowisko, które wiosną wygląda bardzo skromnie, gdyż krótko przycięte wrzosy dopiero swoją krasę pokażą jesienią. Mimo to ten zakątek zachęca spacerujących do odpoczynku przed wejściem do kolejnej części ogrodu.
Dalej idąc natrafiamy na boisko i zaraz dalej coś dla mnie czyli basen. Przy basenie teren został dobrze pomyślany: jest stół przy którym można zjeść kolację z przyjaciółmi, stoją też leżaki ustawione wokół basenu - bardzo wygodne - pierwszego roku sprawdziłam osobiście :) Za to basen czyścił taki mały stworek, długo go można obserwować jak jeździ po dnie i ścianach.
Tuż obok znajduje bardzo urocza chatka, a patrząc na resztę myślę, że bardzo wygodnie urządzony domek gościnny. Domek otoczony jest przez wspaniałe drzewa oraz dużą ilość rododendronów i azalii. Podchodząc bliżej dostrzegamy staw, w którym wszystko się odbija, tworząc sielski obraz.
W ubiegłym roku tak chatka wyglądała
Idąc parę kroków dalej widzimy wał ziemi porośnięty lasem, tu kończy się posiadłość państwa Pudełek. Uważni obserwatorzy dostrzegą w wale drzwi a za nimi piwniczkę. Idąc wzdłuż wału dostrzegamy pierwsze namioty szkółki, których wcześniej nie dostrzegaliśmy, gdyż były świetnie zasłonięte przez roślinność. Namioty zostawiłam z boku, gdyż doszłam do kolejnego stawu, którego wcześniej nie było widać. Poszłam ścieżką przez las obserwując przepiękną roślinność odbijająca się w wodzie. Każdy spacerujący człowiek zachwyca się soczystą zielenią drzew i krzewów, połączoną z ogromną ilością kolorowych kwiatów. Niespodziewanie doszłam do małego leśnego wodospadu. Jest tu tak uroczo, że trudno jest iść dalej. Uszłam zaledwie parę kroków i zobaczyłam o dziwo pustą ławeczkę. Usiadłam i siedziałam podziwiając piękne widoki. Długo się nie nasiedziałam, bo byłam ciekawa co dalej zobaczę.
Po paru krokach trafiłam na uroczy mostek, którym przeszłam na drugą stronę i trafiłam na ogromną ilość rododendronów i azalii w najróżniejszych kolorach.
Jednak wcześniej poszłam w prawo do części ogrodu z kolejnym stawem oraz wspaniałą kolekcją iglaków. Przechodzi się kolejnym mostem przez staw i można tu spacerować wśród różnych mniejszych i większych świerków, jodeł, sosen i innych iglaków. Mnie jednak ciągnie do kwiatów i długo tu nie zabawiłam.
Idąc dalej po jednej i drugiej stronie znajdują się tereny szkółki, zaś przede mną widzę morze kwiatów. Ogromna rabata znajduje się pod patronatem Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego. Tu spędzić bym mogła wiele godzin, a nawet dni. Niestety towarzysze podróży nigdy mi na to nie pozwalają i muszę iść dalej. Zachwycam się każdym krzewem z osobna, wypatruję najpiękniejszych kwiatów, a czas leci.
Podoba mi się, że krzewy są podpisane i mogę sobie zapisać nazwy tych które mi wpadły w oko (np w tym roku to była azalia wielkokwiatowa "Homebush"), a później nabyć w sklepie po drugiej stronie drogi.
Zrobiłam koło i wróciłam do miejsca skąd zaczynałam spacer. Okazało się, że można było zwiedzić teren z przewodnikiem na co miałam chęć, ale niestety nie było mi to dane, ze względu na osoby towarzyszące. Następnym razem pojadę sama. :)
Poszłam do sklepu, jednak od razu skręciłam do kawiarni pod uroczą nazwą "Kogucik", niestety nie miałam tym razem okazji posiedzieć, bo było zbyt dużo ludzi. Za to spokojnie pooglądałam ogród pokazowy zaaranżowany przy kawiarni.
Dalej był zorganizowany czas dla dzieci na placu zabaw oraz przygotowane ławeczki i stoliki oraz namioty z jedzeniem. Mnie to nie bardzo interesowało, więc poszłam od razu do części handlowej i oczywiście wyszłam z zakupioną doniczką azalii "Homebush" i paroma innymi roślinami.
Bardzo miło spędziłam czas w szkółce i pewnie nie raz będę tu wracała w kolejnych latach w maju.