Zaczęłyśmy przygodę z woodstockiem wyjeżdżając z Gdyni do Szczecina. W Szczecinie miałyśmy kilka godzin przerwy więc na spokojnie zjadłyśmy i odpoczęłyśmy. W pociągu do Kostrzyna LUKSUS cztery miejsca na nas dwie! Cały czas się zastanawiam, czy to my miałyśmy takie szczęście na wygodę w pociągu, bo znaczna większość marudziła strasznie.
Z racji tego, że przyjechałyśmy na woodstock we wtorek a otwarcie jest w czwartek, trzeba było się czymś zająć. Tak więc z Monią poszłyśmy na warsztaty robienia flagi. Ubaw po pachy, Monia cała umorusana a flaga prześliczna! Niestety wieczorem spadł deszcz i się rozmyła :c
Kryszna i ASP działają już w środę, także po zrobieniu flagi i obiadu ruszyłyśmy na koncert Offensywy w Krysznie a później na dość kontrowersyjny występ kabaretu skeczów męczących.
Woodstock w tym roku nawiedził parę razy deszcz ale to nic. Poranki wyglądały tak samo: wyczłapanie się z namiotu, pędem pod prysznice, do lidla na śniadanie i zaczynamy myśleć co będziemy robić. Wybrałyśmy się na spotkanie z Czubaszek i Lindą. Przyznam szczerze, że spotkania z różnymi osobistościami to naprawdę świetna sprawa!
Godzina 15:00 wszyscy zbiegamy pod główną scenę, bo w końcu najbardziej wyczekiwana chwila w roku!
ROZPOCZĘCIE WOODSTOCKU. Z Czarnulką i Patryczkiem <3 wszyscy wyczekujemy Romana Polańskiego, który co roku otwiera woodstock swoim ekstra gwizdkiem. A potem już tylko odrzutowce, wrzaski, klaskanie i uśmiechy.
Po rozpoczęciu na scenę wyszedł Muniek z T.love Martyna dostała słonecznika i bansowałyśmy przez cały koncert z naszym kwiatkiem. Po koncercie namówiłyśmy Patryka i Czarną na piękne wspólne zdjęcie, które mam w pokoju i przypomina mi o tych pokemonach<3
Drugi dzień woodstocku to 01.08 czyli w 70. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego.
Tysiące ludzi stoi w miejscu na minutę a później wspólnie śpiewamy hymn.
Później już koncert LAO CHE na ktorym bawiliśmy się z Monią Czarną i Patrykiem. Monia uciekła w tłum a my spokojnie słuchaliśmy i znaleźliśmy przy okazji Łosia.
Ostatni dzień przeznaczyłyśmy na zwidzanie wooda a głównie strefy NGO, gdzie zrobiłyśmy sobie śliczne zdjęcia. Przy okazji znalazłyśmy znak Kostrzyna o którym nic nie wiedziałyśmy.
Ostatni dzień był najsmutniejszy jak zwykle, nasza bajka się kończy i trzeba wracać do rzeczywistości.
Coma, Zmaza, the sixpanter i szybko do namiotu spakować się. Nawet nasza mysz, która co noc do nas przychodziła chciała się pożegnać i weszła mi na stopę :c
Krysznowcy i codzienne przemarsze.
Żeby nie wracać tak szybko, wybrałyśmy się najpierw do Poznania.
Cel: pukające się koziołki, stary browar, rogale marcińskie
Stary browar ślicznie odnowiony i wygospodarowany.
A przy browarze park i leżaczki, na którym poleżałyśmy chwilę...dłuższą chwilę.
W południe poszłyśmy na stary rynek zobaczyć pukające się koziołki.
Tłum był większy niż w lutym :)
W końcu przyjechałyśmy do domu a tam takie powitanie :)
Buziaki!