Oto wersja ‚maszynowa’, rzecz jasna do zrobienia również tradycyjną, ręczną metodą :)
*
Cuchaule
(przepis również tutaj)
500 g mąki typ 450
300 ml mleka
1 opakowanie suchych drożdży (7g)
100 g cukru
40 g miękkiego masła
1 łyżeczka soli (ok.10 g)
1 mała ‘porcja’ szafranu w proszku (ok.125 mg)
+ żółtko wymieszane ze śmietanką do posmarowania
Składniki umieścić w maszynie w kolejności, w jakiej robicie to zazwyczaj (ja najpierw wlewam mleko + masło, sól, na to mąka, cukier i na końcu drożdże). Nastawić program ‘ciasto’ (dough). Po zakończeniu programu wyciągnąć ciasto i uformować jedną, dwie lub kilka małych bułeczek. Przykryć je wilgotną ściereczką i pozostawić jeszcze na ok. 20 minut do ponownego wyrośnięcia. Następnie ponacinać i posmarować żółtkiem wymieszanym ze śmietanką. Piec ok. 30-35 minut w 180º.
Smacznego !
A tutaj moja cuchaule w towarzystwie przepyyysznych powideł śliwkowych, za które raz jeszcze bardzo serdecznie dziękuję ofiarodawczyni :D
Pozdrawiam serdecznie!
Jaki maja piekny szafranowy kolor!:)
Przymierzam sie do brioszki od dawna i niestety na razie na Przymierzaniu sie u mnie konczy…
Polko, ona jest naprawde latwa! nie wiem czy masz maszyne do chleba (bo tak to juz wogole pikus ;) ) ale radze kiedys sprobowac :)
Ja tez ja lubie za ten zolciutki, szafranowy kolor :)
Piękne!
Przyznam się, że nigdy nie jadłam, bo… nie lubię szafranu, który ma dla mnie metaliczny posmak.
Mocno go czuć? Może bym się jednak skusiła ?
Cieszę się, że powidła Ci smakowały :)
Nie Anoushko, nie czuc go bardzo! w razie czego mozesz dac troszke mniej niz w przepisie, to bedziesz miala pewnosc, ze smak bedzie bardzo neutralny :)
A powidly byly naprawde przepyszne!!! raz jeszcze dziekuje! :*
Witam bardzo serdecznie
wlasciwie Twojego bloga przegladam od okolo pol roku, ale nigdy nie mialam okazji napisac zadnego komentarza. Wyprobowalam wiele przepisow i jestem wraz z moja rodzina bardzo zachwycona!!!
mam do Ciebie jedno pytanko i nie wiedzialam gdzie je zadac wiec podpielam sie pod nowy przepis (ktory rowniez wyprobuje;) )
Mianowicie czy robilas kiedys jakies danie uzywajac pigwy, albo przetworow z niej zrobionych. Ostatnio milam kilka sztuk, i nie mialam pojecia co z nich zrobic ,w internecie same banalne przepisy, praktycznei nie bylo w czym wybierac , ludzilam sie ze u Ciebie cos znajde , ale niestety…..
wiec zrobilam zwykla marmolade :(
Pozdrawiam Cie bardzo cieplo i ciesze sie ze istnieje Twoj blog , ktory nie raz uratowal mi zycie gdy znajomi zadzwonili ze wpadna z niespodziewana wizyta :)
TAK TRZYMAJ!!
pozdrawiam Marta
Witaj Marto! Dobrze, ze nie widzisz jak sie czerwienie tu po drugiej stronie ekranu ;) Ciesze sie, ze moj blog Ci sie podoba i ze przepisy Ci smakuja :)
Co do pigwy to faktycznie nie jest to moj ulubiony owoc… Raz tylko, jak Ty, robilam marmolade. Ale jesli masz ochote na jakis ciekawszy przepis, to chetnie poszperam w moich niezliczonych ksiazkach i Ci cos przetlumacze :)
Czy masz jakies preferencje co do typu dania?
Pozdrawiam serdecznie!
Piekny ma kolor:) A cziekawa jestem jakie ma smak?
Pa!
Ania Mania Z kanady, lol!
Aniu Maniu :) ma lekko brioszkowy smak, a szafranu sie raczej nie wyczuwa, nadaje tylko tego pieknego koloru :)
Musisz koniecznie kiedys sprobowac!
Pozdrawiam!
Piekne! Koniecznie do sprobowania :)
Bea, jeśli w pracy jadasz takie cuda – to ja zazdroszczę. :)
Elu, wyprobuje koniecznie!
Malgosiu, jedna z lepszych piekarni jest praktycznie kolo pracy, wiec… nie mam zbytnio wyboru ;) tak wiec co rano jest ‚cuchaule’ :)
Wyglądają jak z bajki!
Takie żółte jak kurczaczek wielkanocny ,a ja wczoraj kupiłam szafran z myślą ,że w grudniu na św.Łucji upiekę tradycyjne na ten dzień bułki ,ale do grudnie daleko ,a takie brioszki można upiec choćby jutro….
Alez koniecznie trzeba je upiec JUZ jutro! :D
Malto, w takim razie bajkowo moze byc i u Ciebie :)
Pozdrawiam!
Piękne żółciutkie bułeczki! Ile sztuk Ci wyszło?
Ups, zapomnialam dopisac… jesli robi sie mniejsze to wychodzi ok. 10 sztuk :)
Brioszki wyglądają przepięknie! Mają taki intenstywny żółty kolor, takie słoneczne. Sliczne są i na pewno pyszniutkie. :)
Beo, mam cichą nadzieję, że niebawem uda mi się je zrobić. Żeby było bajkowo i u mnie :)
Przepiekne brioszki. Chyba wiem co upieke w weekend :)
W pierwszej chwili myslalam, ze to ‚inna’ Anoushka, i juz sie zdziwilam widzac zdjecie, ze tak bardzo jej nie poznaje :D
ale na usprawiedliwienie dodam, ze zle dzis spalam i caly dzien mam rozne majaki :)
Dziewczyny, mam nadzieje, ze i Wam te szwajcarskie brioszki posmakuja :)
I juz teraz zycze smacznego! :)
Śliczne ! Z wierzchu takie rumiane , a w środku żółciutkie jak słoneczka :-)
Evenko, z wierzchu takie rumiane, bo tak to jest jak sie ‚skypuje’ zamiast buleczek pilnowac :D
Chociaz przyznam, ze w piekarni tez zawsze maja taki kolor ;)
A zolciutkie faktycznie sa, za to je wlasnie kochamy :)
Piękne są to brioszki. Zakochałam się w nich i na pewno wypróbuje ten przepis w najbliższej przyszłości. Coraz bardziej chwytam „pieczeniowego bakcyla” :) Wielkie dzięki za inspirację … znów :)
Tilinaro, daj znac czy smakowaly jesli wyprobujesz przepis!
I zapraszam znow ;)
Przyznaje, ze w rzeczywistosci sa odrobine mniej zolte, lecz swiecace slonce troszke przerysowalo kolory ;)
Ale i tak sa same w sobie bardzo sloneczne :)
Pięknie wyglądają. Z checią wypróbuje te brioszki! ;)
zdjęcia Beu cudna, takie ‚ciepłe’
Piękne zdjęcie..a przpis napewno przepyszny!
Hurrrrrrra. Upiekłam. Pyszna, żółta, pachnąca, pulchniutka. Po prostu super. Zdjęcia i opis moich brioszkowych przygód na Cinie.
Dziękuję Bea za wszystko. Za przepis, za podtrzymywanie mnie na duchu i wiarę we mnie. To mi bardzo pomogło. Jeszcze raz wielkie dzięki
Krystyno, nie masz pojecia jak sie ciesze!!! Ze sprobowalas, ze sie udalo, no i ze smakuje! :)
I dziekuje Krystyno za tak przemile slowa :)
Juz biegne popatrzec na relacje :)