Otchłań – Robert J. Szmidt
Ta książka czekała na półce pół roku. Z jednej strony Uniwersum Metro 2033 zainteresowała mnie (Metro 2033, Metro 2034, Metro 2035, Dzielnica obiecana), z drugiej strony (aż wstyd się przyznać) obserwowany
przeze mnie autor na twitterze nie zaskarbił sobie mojej sympatii. Jakoś nie
mogłam się do niego przekonać, a co za tym idzie opóźniałam lekturę jego
książki. Przyszedł jednak na nią czas.
Schemat jest podobny, jak w oryginalnym świecie stworzonym
przez Dmitry’ego Glukhovsky’ego; nie ma możliwości życia na powierzchni.
Wszystko zostało zniszczone w nuklearnej katastrofie, zwierzęta zmutowały,
nawet rośliny zmieniły się w niebezpiecznej bestie. Ludzie zeszli do kanałów,
gdzie żyją tworząc enklawy. Metra bowiem we Wrocławiu nie ma.
Już na pierwszych stronach sporo się dzieje. Otchłań zaczyna
się mocno i efektownie. W wyniku tragedii, w której ginie narzeczona szefa
Innych, Nauczyciel zmuszony jest wyruszyć w świat tuneli. Towarzyszy mu
niepełnosprawny syn, który tak naprawdę nie ma prawa żyć w tym zniekształconym
promieniowaniem świecie.
Język, w jakim napisana jest książka jest dosadny, bezkompromisowy
– adekwatny do tego, w jakich warunkach przyszło żyć ludziom i walczyć o
człowieczeństwo. Pytanie, ile z niego tak naprawdę zostało. Życie na
powierzchni pamiętają już nieliczni, kultura i nauka odchodzi w zapomnienie.
Władza o teren, zapewnienie sobie najlepszych warunków bytowych stają się
priorytetem.
Tajemnicza postać Nauczyciela, jego synka Niemoty sprawiają,
że czytelnik zastanawia się nad nimi. Kim faktycznie są? Skąd się wzięli? Dokąd
zmierzają? Interesujące są również stwory, które powstały w wyniku nuklearnego
wybuchu – z jednej strony takie niby zwykle, przywodzą skojarzenia ze
zwierzętami, które znamy, a jednocześnie śmiertelnie niebezpieczne i zmutowane.
Stąpacze były największe z nich wszystkich. Dorosłe osobniki osiągały wysokość sześciu metrów, ale to nie rozmiary, tylko ich wygląd budził największe zdumienie ludzi. Wyobraźcie sobie tyranozaura, któremu ktoś powiększył jeszcze tylne łapy, zmniejszając jednocześnie tors i usuwając głowę.
Muszę przyznać, że bardzo szybko przekonałam się, że styl
pisania, tworzenie fabuły, bawienie się nią i rozgrywania postaciami stawiają
Roberta J. Szmidt’a w czołówce autorów, których cenię i do których książek
wracam. Otchłań to moim zdaniem bardzo dobrze wpisująca się w świat Uniwersum
Metro 2033 historia, a jednocześnie z indywidualnym charakterem.
Wpis bierze udział w wyzwaniach: Czytamy fantastykę IV, Historia z trupem i Czytam opasłe tomiska str. 416.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)