Showing posts with label yocchan. Show all posts
Showing posts with label yocchan. Show all posts

Monday, February 08, 2021

Zima trzyma...

Proszę się poczęstować Pawłową z jagodami, bo bez czegoś słodkiego na talerzu czytać dalej może być trochę przerażająco!

 


 

Czy jechaliście kiedyś przez miasto z surowym chlebem pod pachą?... Ja tak, w zeszły piątek. Upiekłam pierwszy bochenek, ale gdy go wyciągałam z piekarnika wydał mi się jakiś taki bladawy... Postukałam od spodu, głucho, czyli gotowy. No to wstawiłam żeliwny garnek z powrotem do pieca i czekam, aż temperatura wzrośnie żeby upiec drugi bochenek, a tu mija czas - 5, 10, 15 minut i nic. Wsadzam rękę do piecyka, ledwo ciepławo... Wyłączyłam - pokazuje temperaturę resztkową piekarnika 75 stopni...

Padła grzałka od termoobiegu, co jako dodatek do zepsutego rożna, termosondy i niemożności pieczenia z parą (piekarnik uznawał parę wodną za program do oczyszczania i po 20 minutach się wyłączał, a ja miałam wielki sernik do upieczenia nastawiony na godzinę!... >u<) sprawiło, że podjęliśmy decyzję o kupnie nowego. Drugi chleb zawiozłam do upieczenia do znajomych mieszkających niedaleko, ale następne pieczenie będzie już w nowym piecyku, nie mogę się doczekać! *^0^* No bo sami rozumiecie, bez działającego porządnie piekarnika jak bez ręki! Po wnikliwej analizie tego co obecnie jest na rynku wybraliśmy ponownie Amicę, bo poprzednia przez lata nas nie zawiodła, dopiero niedawno zaczęła się psuć, nowy sprzęt przyjeżdża do nas we wtorek! ^^*~~


***


 

W sobotę zdecydowaliśmy się wykorzystać sytuację, że śnieg i lód na nieodśnieżanych ścieżkach rowerowych sam stopniał i poszliśmy na rower. Plan był taki, żeby dojechać ścieżkami do lasu Kabackiego a potem zrobić sobie wycieczkę po trasach rowerowych w Kabatach i przez las zawrócić do domu. Niestety!... Na otwartych chodnikach śnieg może i stopniał, ale w lesie wśród gęsto rosnących drzew to była zupełnie inna historia! Próbowaliśmy wejść do Kabat w kilku miejscach i wszędzie natknęliśmy się na zamarznięte na mur lodowe rzeki... 

 




 

Nie pozostało nam nic innego jak zawrócić na ścieżki rowerowe wzdłuż ulic i tą drogą wrócić do domu. W niedzielę temperatura spadła znacząco a dzisiaj to już w ogóle jest zamieć śnieżna więc zapowiada się, że rowery znowu postoją tydzień albo dwa, ech...

 


 

***

Z innych wiadomości, zostałam Patronem! *^o^*

A konkretnie, zostałam patronem finansowym Radia 357 na Patronite.pl

 


 

Kiedy w zeszłym roku już zupełnie przestałam słuchać mojej ukochanej Trójki, bo się przecież się już nie dało..., ruszyło Radio Nowy Świat. Zapowiadało się nieźle, ale szybko przekonałam się, że to nie jest moje radio. Rzeczywiście jest to nowy świat - bardzo dużo tam młodych głosów, bo takie też to radio stawia sobie cele, kształcić nową kadrę młodych radiowców, ale ja tego nie czuję. Wiecie, jestem jak inżynier Mamoń, lubię takie radio jakie już znam... *^0^* Owszem, Nowy Świat tworzą przede wszystkim Wojciech Mann, Jan Chojnacki, Magda Jethon, Jerzy Sosnowski, ale to dla mnie za mało. Poza tym, bardzo dużo jest tam wiadomości dnia codziennego i polityki, a to mnie po prostu w tak dużej dawce nie interesuje. Owszem, podsłuchuję niektóre audycje (np.: Muzykę Bardzo Poważną Krzysztofa Grabowskiego, perkusisty Dezertera) ale moje serce nie należy do tej rozgłośni.

Na szczęście w styczniu duża grupa byłych pracowników Trójki stworzyła radio, które jest dla mnie kontynuacją tamtej tradycji - tu słyszę "moje" głosy - Niedźwiecki, Strzyczkowski, Stelmach, Kaczkowski, Zozuń, Kłosińska, Michniewicz, Borowiecka, Gorazdowski, Łukawski, Hanke, Olszański i kilkoro innych (jest Helen!... *^-^*), są też młodzi redaktorzy, ale w dobrych proporcjach do starej kadry. Jest przede wszystkim dużo dobrej muzyki i część audycji w tych samych czasach antenowych co w Trójce, jest Lista!.... A jak już mówiłam, ja jestem konserwa, nie lubię zmian za to lubię to co już mi znane i lubiane. Dlatego postanowiłam wesprzeć moje radio darowizną na rzecz ich rozwoju. Na Patronite jest kilka poziomów finansowych więc można wybrać kwotę odpowiadającą naszym możliwościom, każdy z poziomów daje jakieś bonusy. Jeśli nie wiedzieliście, że istnieje takie radio, i że można ich wspierać finansowo, to już wiecie, nie ma za co! *^O^*~~~

***

Tyle na dzisiaj, bo poprzednie dwa tygodnie nie były zbyt twórcze, za to były poświęcone pielęgnowaniu zakatarzonego męża. ^^ Dziergam wprawdzie nowy sweter, ale jest to test więc nic nie mogę na razie pokazać. Zaczęłam nowy projekt akwarelowy, ale na razie jest na etapie dopracowywania szkicu. Za to zrobiłam porządny spis potraw wegańskich do przetestowania bo przecież DOJadanie się zbliża wielkimi krokami, startujemy 17 lutego!!! *^V^* 

 


 

Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się śnieżycy! ^^*~~

Thursday, March 26, 2020

Yocchan in the Pond

Zastanawiałam się niedawno, jak bardzo moje życie teraz różni się od tego, jakie prowadziłam przed 14 marca, czyli przed dniem, w którym w Polsce zostały wprowadzone pierwsze obostrzenia związane z koronawirusem. I wiecie co? Różni się w bardzo małym stopniu! ^^*~~
I've been thinking recently how's my current life different from the one I led before the 14th March which is the date the Polish government introduced the first restrictions connected with the coronavirus. And you know what? Not much changed! ^^*~~




Jestem introwertykiem, którego łatwo przebodźcować hałasem, tłumem, dlatego najchętniej spędzam czas w domu - rozmawiając z Robertem i kotami, czytając książki, malując, szyjąc, gotując. Owszem, czasami spotykamy się z przyjaciółmi albo wychodzimy z mężem do restauracji czy kawiarni, i tego mi teraz troszeczkę brakuje, ale nie było nigdy tak, że każdego ranka biegłam po kawę do pobliskiej kawiarenki czy połazić z nudów po centrum handlowym pełnym ludzi. Ja się nie nudzę spędzając czas w domu, a przede wszystkim - ja się nie nudzę sama ze sobą! Dodatkowo, jesteśmy z mężem nie tylko kochankami, ale też przyjaciółmi, zawsze mamy o czym pogadać albo pomilczeć, więc ciągłe przebywanie w swoim towarzystwie w żaden sposób nie jest dla nas uciążliwe. *^v^*
I am an introvert that is easily overstimulated by the noise, crowds, that's why I prefer to stay at home - talking to Robert and my cats, reading books, painting, sewing, cooking. Yes, we do sometimes meet with a few friends or go out to the cafe or restaurant, and I miss those times a little, but I've never been a person who runs to the nearest cafe for a morning cup of coffee and I don't stroll around the shopping mall among other people out of boredom. I am never bored being at home, and most important - I am never bored in my own company! Also, me and my husband are not only lovers, but also friends, we have always something to talk about or be silent about, so being together all the time doesn't hurt us at all. *^v^*

Wychodzi na to, że nadszedł chwilowo czas inteligentnych i kreatywnych domatorów-introwertyków, nasz czas! Tych, którzy lubią posiedzieć w samotności i zawsze znajdą sobie jakiś fajny sposób na spędzanie czasu! ^^*~~ Siła wyższa, nie ma sensu z nią dyskutować. Jest czas zwolnienia obrotów, jeśli możemy (nasza praca, sytuacja życiowa nam na to pozwala) korzystajmy z tego, nie zawsze trzeba biec na złamanie karku!
It turns out that now is the time for the intelligent and creative introvert homebodies, our time! The ones that like to spend time alone and will always find something nice and interesting to do! ^^*~~ Force majeure, there's no point being mad about it. It's time to slow down and if we can (our life situation/work allows it) let's enjoy what we were given at the moment, it'll pass and we'll run like crazy any moment!


(można kliknąć i powiększyć)
(click to enlarge)



Skończyłam trzecią część cyklu "Yocchan i Magiczny Las", tym razem przenieśliśmy się na dno stawu. ^^*~~
I finished the third part of the cycle "Yocchan and the Magical Forest", this time it's "In the Pond" scenery. ^^*~~




Trochę inna kolorystyka i technika, no i nie ma grzybów! Następna część będzie bardzo różowa, wszakże to już najwyższy czas na oglądanie kwitnących wiśni!... (no, nie u nas, w Japonii! Nasze sakury jeszcze nie kwitną, daję im jakiś miesiąc.) 
A bit different colour palette and technique of painting, and no mushrooms under water! Next part will be very pink, it's the blooming cherries season already!...(well, not in Poland, in Japan of course! Our cherry trees hasn't started yet, maybe in a month I think.)

Sunday, March 01, 2020

DOJadanie - tydzień I



Obiecałam, że będzie o ciekawym wegańskim odkryciu, jakiego dokonaliśmy przypadkiem dwa tygodnie temu, oto ono:




To oliwa z oliwek do smarowania pieczywa! *^V^*
Trafiliśmy na nią w sklepie z produktami włoskimi Piccola Italia na warszawskim Ursynowie - sam produkt pochodzi z Hiszpanii, jak widzę na naklejce... ^^*~~ Po pierwsze, ma piękny czysty skład - oliwa z oliwek extra virgin, masło shea, woda, sól. Po drugie, jest przepyszna!!! Może nie jest to wybór na każdą kanapkę, bo smak jest charakterystyczny, mocny i może się znudzić, ale jako alternatywa dla margaryny to jest super. Koszt to ok. 12 zł, czyli tyle ile wegańskie margaryny ze sklepów z żywnością bio. 

Drugim smacznym odkryciem tego roku jest wegański majonez marki Develey.



Fajny skład a co ważne, bardzo dobry smak! Aż żal, że nie mogę go nałożyć na jajko na twardo... *^o^* Ale za to zrobiłam z nim klasyczną sałatkę jarzynową i doprawiłam ją czarną solą Kala Namak, dzięki czemu nabrała jajkowego aromatu.




Kilka naszych dań z pierwszego półtygodnia DOJadania:
Na przykład, na śniadanie jadliśmy - szakszukę z tofu.




Kartonik posiekanych pomidorów podsmażonych na oliwie z czosnkiem, cebulą, kuminem, pieprzem cayenne, wędzoną papryką. Pod koniec dołożyłam silken tofu rozmieszane z płatkami drożdżowymi (aromat sera) i czarną solą Kala Namak (aromat jajka). Tofu nie miało tu udawać jajka, no bo mogłoby ewentualnie udać tylko samo białko, ale tak doprawione stanowiło idealny element całego dania. Posypałam pomidorkami koktajlowymi, bazylią, kiełkami jarmużu i wyszło bardzo smaczne śniadanie. 

Zrobiłam też placki z chia i borówkami z tego przepisu, moje wyszły takie ciemne bo użyłam melasy z morwy. Zjedliśmy je ze świeżym ananasem i jogurtem kokosowym.





Obiady bywały bardziej treściwe, np.: wiedeński gulasz grzybowy według przepisu Malki Kafki (gotowałam go już w zeszłym roku).




Smażone pampuchy z nadzieniem warzywnym, jedzone z sosem słodko-kwaśnym albo kokosowym jogurtem ze srirachą! ^^*~~
(są też świetną opcją śniadaniową, z towarzyszeniem miseczki zupy miso z warzywami!)





Wegańska wersja japońskiego kare raisu - trzeba dopracować mieszankę przypraw, ale generalnie bardzo smaczna potrawa i podobna do niewegańskiego oryginału.




Niedzielny obiad domowy - klopsiki grzybowe "Dobra Kaloria", do nich kasza gryczana, sos z tego przepisu, surówka z buraków z chrzanem, kiszone ogórki i kiszona kapusta. *^-^* Klopsiki trochę słabo doprawione, Robert stwierdził, że ja robię lepsze i muszę się z tym zgodzić (chociażby te towarzyszące przepisowi na sos), równie dobrze mogliśmy zjeść kaszę z sosem grzybowym i surówkami.



W sobotę testowaliśmy nieznaną nam dotychczas wegańską restaurację Zjeść na ul. Puławskiej 138, podają tam dania bazujące na roślinnym mięsie Beyond Meat. I wiecie co? Mięsożerca by się nie poznał!... *^V^*
Owszem, jest to produkt wysokoprzetworzony i nie kupowałabym go na codzienne obiady, bo nie mam potrzeby oszukiwania mózgu i żołądka, że jem mięso mimo, iż go nie jem, ale jako alternatywa, odmiana, ciekawostka jest to zaskakująco smaczne i warte spróbowania. A w ogóle jedzenie w tym miejscu jest pyszne, zupa dyniowa to poezja, przepyszny tofurnik i kawa! Będziemy tam wracać. *^0^*










Z innych wniosków - ostatnio czułam się jedzeniowo i zakupowo przebodźcowana, jakkolwiek dziwnie to może brzmieć. Szłam do sklepu i musiałam pamiętać o tylu różnych produktach z tylu grup żywieniowych... A od pierwszego dnia wegańskiego DOJadania mój umysł zaczął odpoczywać, bo wiedziałam, że jedyne co mnie interesuje to owoce, warzywa, soki, pieczywo, być może dział z makaronem/kaszą. Jem mniej, robię się naprawdę głodna między posiłkami a nie zjadam "na godzinę, bo przyszedł czas", czuję się lżejsza i na razie jestem bardzo zadowolona z tegorocznego DOJadania. I nawet na razie nie tęsknię tak bardzo za jajkami!... *^v^*

Chciałabym też polecić Wam cztery kremy - moje odkrycia tej zimy, wszystkie zadowoliły moją suchą skórę po czterdziestce! *^0^*
Najpierw dwie opcje wegańskie (nie kupowałam ich specjalnie z tego powodu):


 


I dwie niewegańskie (zawierają składniki pochodzące od pszczół - miód, mleczko pszczele, wosk):


 


Wszystkie te kremy zawierają oleje i są mocno nawilżające/natłuszczające, co moja cera uwielbia! Najlżejszy jest ten od Lynia, największym klajstrem jest Egyptian Miracle z Eveline (gdyby była mroźna zima, zużyłabym go kilka słoików na zmarznięte policzki!), pozostałe dwa są gdzieś po środku - są w formie zbitego musu, który po rozprowadzeniu w dłoniach zamienia się w olejek. Lynia delikatnie pachnie marcepanem (olejek z pestek śliwki), Eveline - niczym, albo jak to ktoś określił "jak linomag" czyli tłusto. ^^ Mazidło z Polnego Warkocza pachnie cytrusami natomiast Sunny Touch pachnie czymś, co mi się wyraźnie kojarzy z dzieciństwem, może cukierki pudrowe? Może jakaś odmiana jabłek, której już od dawna nie ma?... W każdym razie używa się go z wielką przyjemnością i sentymentem! *^o^*


A w ogóle, przyszła już wiosna! *^V^* Kto już ją widział?





Niech się już teraz robi coraz cieplej i zieleniej! Znowu chce mi się wiele rzeczy, w tym szyć, w sumie nie mogę się doczekać, aż usiądę do maszyny, najwyższy czas po zimowym zastoju!

W zeszłym tygodniu skończyłam drugi obrazek z Yocchan, ten pozostał w chłodnych klimatach lutowej atmosfery, stąd dużo ultramaryny i fioletów, ale też kwitnące kwiaty śliw, żeby nie było tak zimowo i ponuro. ^^*~~
Następny będzie w trochę innej scenerii.


 
 
 
 
 

Tuesday, February 04, 2020

Yocchan is back!

Miało być o malowaniu.
Na początek, nowa porcja grzybów (ale lepiej ich nie jedzcie, bo większość jest trująca!... ^^*~~)
Last time I promised painting, so here we go. A new portion of #mushroomsAday (but don't eat them, most of them are poisonous!... ^^*~~)











Zabrałam się też za nowy pomysł. O ile pojedyncze grzyby to fajna zabawa, to zachciało mi się dużego projektu i połączyłam w nim rośliny, grzyby i ... Yocchan, pamiętacie ją? *^v^* Pojawiała się kiedyś w moich rysunkach kredkami i w mixed media journal, a teraz powraca cała w akwarelach w formacie A3!
I started to work on a new idea. One mushroom a day is fun but I wanted to work on something bigger where I could connect plants, mushrooms and... Yocchan, do you remember her? *^v^* She used to appear on my coloured pencils drawings and in my mixed media journal, now she came back in watercolours full throttle, in A3 size!

Ja zwykle zaczęłam od szkiców ołówkiem i konturów cienkopisami.
As usual, I started from pencil sketches and black markers shading. 




A potem przeszłam do akwareli.
And then I took the brush in my hand.
 




I efekt końcowy (pierwszy obrazek można powiększyć, dalej macie zbliżenia na szczegóły).
And the final effect (click to enlarge the first picture, you can see the details in the following photos).










Wybrałam papier akwarelowy 400 series Strathmore 300 g/m CP a malowałam akwarelami Aquarius (Roman Szmal, profesjonalne polskie farby i aktualnie moje ulubione!), Holbein i Daniel Smith. Co mnie bardzo ucieszyło, papier Strathmore idealnie współpracuje z płynem maskującym! A samo malowanie tak dużej pracy to jak medytacja. *^-^*
Od razu kiedy skończyłam pierwszy obraz usiadłam do szkicowania następnego. Nie ukrywam, że mam z nimi związane pewne plany, ale o tym innym razem, kiedy zbliżę się nieco do ich realizacji. A tymczasem wracam do malowania i do następnego razu! *^v^*
I chose the watercolour paper 400 series Strathmore 300 g/m CP and used watercolours by Aquarius (Roman Szmal, Polish paints of pro quality and currently my favourites!), Holbein and Daniel Smith. What surprised me nicely was the fact that this paper has no problem with masking fluid! And working on such a big project is like a meditation. *^-^*
As soon as I finished the first painting I sat down to sketching the next one. I have some plans concerning a series of those pictures but I'll share it later when I'll be closer to making it happen. For the time being, I'll go back to painting and see you next time! *^v^*