Showing posts with label bread. Show all posts
Showing posts with label bread. Show all posts

Sunday, February 06, 2022

Świat się kończy!

 

 
Słuchajcie, świat się kończy!
Skąd to wiem?
Załatwiam sprawy związane ze spadkiem po rodzicach i niedawno miałam telefon z Urzędu Skarbowego. "Czy mogłaby pani podjechać do nas i parafować zmianę na formularzu, bo wpisując dane zrobiła pani pomyłkę. Poprawimy ją na miejscu i od razu pani podpisze, i zakończymy sprawę. Przepraszam, że panią fatyguję do urzędu... Kiedy mogłaby pani podjechać?"
Słyszeliście kiedyś coś takiego, żeby Urząd Skarbowy prosił i przepraszał?!!!... *^N^*
Kiedy pojechałam tam następnego dnia na umówioną godzinę (wiedzieliście, że teraz umawia się online albo telefonicznie jak się chce coś załatwić w US? Bardzo mi się to podoba!), to pani ponownie mnie przeprosiła za kłopot, podsunęła dokument do złożenia dwóch podpisów na zmianach w rubrykach i życzyła mi miłego dnia. No, koniec świata! 
Za to w Wydziale Ksiąg Wieczystych było zupełnie normalnie - złożyłam wniosek, pani bez uśmiechu podstemplowała mi kopię dokumentów i powiedziała pod nosem "o wprowadzeniu zmian w statusie księgi nieruchomości dowie się pani z listu poleconego, aktualny czas oczekiwania to 12 miesięcy"...
Po tych emocjach należy się nam chyba po racuchu! ^^*~~
 




Z innej beczki, przypomniałam sobie, że poprzednio nie napisałam o jeszcze jednym zwyczaju, który zaczęłam w styczniu - mianowicie piszę 5 Minute Journal. Polega to na tym, że każdego dnia odpowiadamy na pięć pytań/podpowiedzi - trzy pierwsze rano tuż po obudzeniu, dwa ostatnie wieczorem przed snem. Oczywiście przez pierwsze kilka dni wieczorami przypominałam sobie o wpisach leżąc już zakopana pod kołdrą odpływając w objęcia Morfeusza... >0< Ale potem wyrobiłam sobie nawyk i pamiętałam, żeby łapać za długopis rano i wieczorem! Są w sprzedaży specjalne zadrukowane notesy z tymi pytaniami, ale ja używam zwyczajnego zeszytu w kratkę (z supermarketu), a pytania są następujące:

1. I am grateful for...
   -
   -
   -
2. What would make today great?
3. Daily affirmation: I am...
4. Amazing things that happened today:
   -
   -
   -
5. How could I have made today even better?

 
 

 
Poranne odpowiedzi mają nas pozytywnie nastawić do rozpoczętego dnia, bo zawsze znajdziemy coś za co możemy być wdzięczni - chociażby ciepłe łóżko kiedy za oknem zawierucha albo mruczący kot budzący nas mokrym nosem! *^o^* Pozytywna afirmacja programuje nasz mózg do pozytywnego nastawienia do świata i czekającego nas dnia.
Za to wieczorem poświęcamy chwilę na podsumowanie dnia (np.: "fajne dzisiaj było to, że całą sesję jogi Aki pokładał mi się na macie i mruczał"... No, to akurat jest fajne i niefajne, bo trochę przeszkadza.), na przemyślenia i wyciągnięcie pewnych wniosków. I rzeczywiście poświęcam na te kilka zdań ok. pięciu minut, tu nie chodzi o pisanie elaboratów tylko zatrzymanie się na chwilę, zastanowienie i przelanie kilku myśli na papier. 
 
 

 

A, jeszcze mi się coś przypomniało a propos jogi. Nie pamiętam, czy to już kiedyś pisałam, ale pierwszy raz z zajęciami z jogi spotkałam się około roku 2010-11, kiedy mieszkaliśmy na Ochocie. Znalazłam sobie studio jogi niedaleko domu i po pierwszych darmowych zajęciach próbnych wykupiłam abonament i postanowiłam tam chodzić. Sala była duża, dobrze wyposażona, chodziłam w trakcie dnia więc nie było tłumów, nauczyciel był dobry - uważny, poświęcał czas każdemu, korygował postawę, doradzał. Odpadłam po kilku miesiącach... 
 
 

 
 
Dlaczego? Wydaje mi się, że to po prostu nie był dobry moment dla połączenia ja+joga, zmuszałam się, żeby wyjść z domu na zajęcia chociaż nie było żadnych obiektywnych przesłanek że to zły sposób spędzania czasu, wmawiałam sobie, że te ćwiczenia są dobre dla mojego ciała ale nie czułam tego. A każda końcowa relaksacja zamiast domykać praktykę dawała mi poczucie, że to jest bez sensu, bo nie czuję jakbym w ogóle się poruszała, zrobiła jakiekolwiek ćwiczenia... 
 
 
 


 
Do jogi wróciłam osiem lat później, kiedy dopadła mnie rwa kulszowa i wpisałam w wyszukiwarkę "joga na kręgosłup". Zaczęłam od krótkich zestawów na dolny odcinek kręgosłupa i zaczęłam widzieć efekty i rozumieć sens ćwiczeń, gdzie każde wygięcie w jedną stronę było równoważone stroną przeciwną, kiedy ćwiczenia zawsze miały swoje odpowiedniki dla lewej i prawej strony ciała, a ruch zawsze kończony był sesją bezruchu, wszystko w rytm uważnego oddechu. Wtedy też zaczęłam chodzić na zajęcia prowadzone przez koleżankę (Tyrcia! ^^*~~), która zaprosiła mnie do swojej grupy. Wydaje mi się, że ponieważ ja byłam w innym miejscu psychicznie, to potrafiłam zgrać się z rytmem jogi, bo miałam co do niej inne oczekiwania niż te kilka lat wcześniej, miałam umysł otwarty na inne działanie. To jest dokładnie to, o czym pisałam kiedyś tutaj - trzeba wybrać sport, który nam pasuje w danym momencie życia, który lubimy uprawiać, a wtedy będziemy się cieszyć, że poświęcamy na niego czas. Ja autentycznie każdego dnia czekam, aż nadejdzie ten moment, kiedy rozwinę matę do jogi! *^0^* (czasami robię praktykę tuż po obudzeniu, ale przeważnie po południu około 15:00) I chociaż nie jest mi łatwo, bo jestem nierozciągnięta, gruba i bez kondycji, i NIENAWIDZĘ pozycji psa z głową do dołu, która jest podobno pozycją odpoczynkową... (za to kocham święcę i mostek!) to jednak rozkładam tę matę każdego dnia. ^^*~~
 


 
Rozpoczęły się zimowe Igrzyska Olimpijskie, lubicie? Oglądacie? Ja bardzo lubię i zamierzam śledzić relacje. O, chociażby teraz trwają skoki narciarskie, proszę się poczęstować świeżo upieczonym chlebkiem i siadamy przed telewizorem! ^^*~~
 


 
Acha, i jeszcze jedna sprawa. Okazuje się, że jestem beznadziejnym blogerem... Zajrzałam dziś do zakładki komentarzy w panelu obsługi bloga, a tam... ok. 30-stu komentarzy, których nigdy nie widziałam, bo nie wiedziałam, że je zostawiliście!!! Okay, połowa z tego to był spam, ale reszta to losowo wybrane komentarze moich czytelników wstrzymane z jakiegoś powodu, bez jasnego kryterium i nie dostałam żadnego powiadomienia mailem, że coś czeka na moją akceptację... Bardzo Was przepraszam i obiecuję od teraz regularnie sprawdzać ten folder, żeby mi nic nie umknęło! *^-^*

Monday, December 07, 2020

Chleb i rowery dwa

Agata postulowała o częstsze wpisy więc się mobilizuję i robię szybki update, co u nas słychać od poprzedniego tygodnia. *^v^*
Po pierwsze, mamy nowego członka rodziny!!!
W listopadzie Robert wciągnął się w jazdę na rowerze i prawie codziennie robił po 15-20 kilometrów, a ponieważ z początkiem grudnia znikają z ulic Warszawy rowery miejskie, to na urodziny dostał rower. *^V^*
 
 

 

W związku z tym komfort jazdy poprawił mu się o 200%, bo wiadomo, że porządnie dobrany do człowieka rower to nie to samo co pancerny ciężki rower miejski, który ma jedno zadanie - wytrzymać kilka sezonów pod każdym pasażerem w każdych warunkach drogowych i poza drogami, bo przecież wiadomo, że ludzie jeżdżą na nich w różnym terenie. Od razu uzupełniliśmy rower o kilka dodatków jak np.: sakwy na zakupy i teraz rozważamy, kiedy kupić drugi rower dla mnie, żebyśmy mogli jeździć sobie razem. 
Problem podstawowy? Gdzie te rowery trzymać... 

Na razie jeden rower stoi na balkonie, ale prowadzenie go tam i zabieranie stamtąd nie jest wcale wygodne, bo trzeba przejechać przez pół mieszkania i przeciskać się obok regału. Na drugi rower już nie ma tam za bardzo miejsca... Zaczynamy kombinować, jak przearanżować mieszkanie, żeby znalazło się w nim miejsce na dwa rowery, najlepiej jak najbliżej wejścia, żeby nie roznosić błota po mieszkaniu i żeby był do nich łatwy i szybki dostęp, bo wiadomo - jak trzeba się napracować, żeby jakieś urządzenie wydostać skądś i użyć, to nam się odechciewa korzystania z niego... Wózkarnia blokowa odpada, bo jest już pełna rowerów innych mieszkańców i ich dzieci, myślimy o zaczepach w piwnicy albo jakimś sposobie podwieszania rowerów pod sufitem w przedpokoju, ale w naszym mieszkanku wielkości znaczka pocztowego już i tak musimy lawirować między meblami, dodanie jeszcze dwóch rowerów to może być kropla przelewająca czarę zdroworozsądkowego życia. 
 



Z innych wiadomości - zaczęłam ubierać podłaźniczkę a przy okazji naszły mnie różne przemyślenia dotyczące obchodzenia Bożego Narodzenia. No bo tak - całe życie była u mnie choinka, tradycyjne potrawy, nawet opłatek i sianko pod obrusem, ale... nie miało to w zasadzie nic wspólnego z wiarą katolicką. Mój tata był niewierzący, mama niby tak, ale niepraktykująca/wysyłająca dziecko do kościoła co niedzielę bo jej samej nie chciało się chodzić. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego właściwie obchodzimy katolickie święta i dekorujemy mieszkanie symbolami związanymi z tymi świętami, skoro nie ma to z nami wiele wspólnego. Równie dobrze mogliśmy wybrać jakieś święto hinduskie czy muzułmańskie, może dekoracje byłyby fajniejsze a równie nic nie znaczące... (nie mówiąc już o tym, że z Ameryki przyszły do nas nowe tradycje - świeckie piosenki świąteczne, Brzydkie Świąteczne Swetry czy opaski z rogami renifera, o, sama taką mam i dzwoneczki strasznie intrygują koty! >0<)

Kiedy założyliśmy z Robertem nasz dom, ustaliliśmy, że obydwoje nie jesteśmy w żaden sposób związani z wiarą katolicką (jeżeli już, to najbliższe naszemu światopoglądowi jest japońskie Shinto czyli wiara w wielobóstwo, w duchowość każdego przedmiotu czy drzewa, liścia, kamienia, itp). Ale te święta, te potrawy, ta choinka zawsze jakoś nam się plątały po kalendarzu, nasze rodziny organizowały święta - z przyzwyczajenia do rodzinnych spotkań i konkretnych potraw jedzonych właśnie wtedy a nie kiedy indziej w trakcie roku? I z dekoracjami, które cieszyły oko ale których symbolika nic dla mnie nie znaczy - aniołki, Mikołaj, szopka bożonarodzeniowa. Do dziś pamiętam słowa mojej mamy co roku w grudniu: "trzeba zorganizować święta!...", jakby to był niemiły obowiązek...

Kilka lat temu Robert zaproponował, żebyśmy w tym czasie roku dekorowali podłaźniczkę, czyli gałąź iglastą (albo czubek choinki) wieszaną przez Słowian na Szczodre Gody, święto Przesilenia Zimowego (później tradycja pomieszana z symboliką chrześcijańską, wyparta przez niemiecką dekorowaną dużą choinkę na początku XIX wieku). Ten pomysł przemawia do mnie dużo bardziej, bo odwołuje się do światopoglądu mi bliższego - do świata natury i sił nim rządzących. Daje też pewne ramy dla zamknięcia roku, symbolicznie określa czas przesilenia, zatoczenia koła czasu i nowego początku, kiedy dnia przybywa. Na mojej podłaźniczce z roku na rok coraz mniej szklanych bombek, wiszą gliniane zabawki, gwiazdy śniegowe, orzechy, suszone owoce. (Pokażę całość, jak skończę dekorowanie. I znajdę torbę z dzierganymi bombkami z zeszłego roku, gdzieś mi się zapodziała w piwnicy!.... *^w^*)

I zastanawiam się, w ilu domach w Polsce święta mają rzeczywiście podstawy religijne, ale takie prawdziwe a nie "wysyłam dzieci do kościoła bo samej mi się nie chce chodzić, przyjmuję księdza po kolędzie bo tak wypada i nazywam się katolikiem". Ile rodzin ubiera choinkę, bo to tak ładnie wygląda, a te dni świąteczne są wyłącznie pretekstem do narobienia się po pachy a potem objadania przy stole do rozpęku, a kolęd słucha się dla ładnej muzyki...

 

 ***

Robię kolejne eksperymenty chlebowe. Tym razem trafiłam na wieloziarnisty chleb, który jest niesamowicie smaczny!!! Mieszanką ziaren zależy od naszego smaku, u mnie były: płatki owsiane, ziarna słonecznika, pestki dyni, siemię lniane, czarny mak, biały sezam. Piekłam go już dwa razy i za drugim zmodyfikowałam sposób pieczenia, żeby wyszedł wysoki miękki bochenek, bo za pierwszym razem miałam zbity i płaski placek. Nie wiem, co było powodem, ale ciasto chlebowe wychodzi mi dość mokre a ponieważ nie dojrzewa przez noc w lodówce to nie ma szans na wypracowanie sztywnej formy i zachowanie jej po wrzuceniu do żeliwnego garnka. Może to być też kwestia rodzaju mąki, z każdego zboża i młyna może mieć trochę inne właściwości. Dlatego podaję też moją metodę pieczenia w foremce.

Chleb wieloziarnisty na zakwasie

(English original is here.) 

 



Dzień 1, wieczór

W dużej misce wymieszaj zaczyn:

  • 150 gm mąki pszennej gruboziarnistej
  • 150 gm ciepłej wody
  • 50 gm aktywnego zakwasu

W innej misce wymieszaj namaczankę:

  • 150 gm dowolnej mieszanki ziaren
  • 270 gm wrzącej wody
  • 1 Ł miodu

Obydwie mieszanki przykryj folią i zostaw na blacie kuchennym do rana. 

 


 

Dzień 2, rano

Połącz zaczyn, namaczankę i 350 g mąki chlebowej pszennej 730. Mieszaj mikserem z hakiem 2-3 minuty lub ręcznie ok. 5 minut.

Przykryj miskę z ciastem i odstaw na 30-60 minut (autoliza).

Godzinę później: rozpuść 15 gm soli w 25 gm wody i dodaj do ciasta,  wyrabiaj przez kilka minut. Przykryj miskę i odstaw do wyrastania w ciepłym miejscu na 2 godziny.

2 godziny później: zacznij wyrabiać chleb metodą "stretch-and-fold" - zwilż dłonie i nabieraj ciasto z dna miski, wyciągnij je ku górze i złóż do środka miski, powtórz cztery razy na obwodzie obracając miskę o 90 stopni. Przykryj miskę i odstaw żeby odpoczęło.

Obchodź się z ciastem delikatnie!!! To już nie jest energiczne ugniatanie jak na początku podczas mieszania składników!!! 

Składaj ciasto chlebowe w ten sposób cztery razy co 30 minut.

-->[2 godziny później: delikatnie uformuj bochenek, wykładając ciasto na obsypany mąką blat, złóż jego brzegi od zewnątrz do środka z czterech stron, przełóż bochenek do obsypanego mąką koszyka rozrostowego, przykryj odstaw do wyrastania na 60-90 minut. Chleb powinien osiągnąć ok. połowę więcej swojego rozmiaru.

W tym czasie - rozgrzej piekarnik do 250 stopni C, wstaw żeliwny garnek z pokrywką i zostaw do nagrzania (ok. 30 minut od momentu osiągnięcia nastawionej temperatury). 

Pieczenie: przełóż chleb z koszyka rozrostowego na kawałek papieru do pieczenia, natnij wierzch, otwórz piekarnik, zdejmij pokrywkę z żeliwnego garnka, ostrożnie wrzuć bochenek do garnka trzymając za brzegi papieru do pieczenia, przykryj garnek pokrywką i piecz 15 minut w 250 st C.

Następnie zdejmij pokrywkę i piecz jeszcze 15-20 minut w tej samej temperaturze. ]<--

Powyżej w nawiasach kwadratowych przetłumaczyłam sposób pieczenia z oryginalnego przepisu, ale ja tak nie zrobiłam. Pierwsza próba upieczenia tego chleba z przerzuceniem go do żeliwnego gara skończyłam się pysznym ale zbitym i płaskim bochenkiem... Ten chleb nie ma szans na wyrobienie sobie sztywnej formy przez noc w lodówce, jest po prostu bardzo mokry i o ile pięknie urósł w koszyku rozrostowym, to po wrzuceniu do garnka stracił formę i się rozlał na szerokość garnka. Dlatego ja zrobiłam inaczej.

2 godziny później: delikatnie uformuj bochenek i przełóż chleb do wyłożonej papierem do pieczenia metalowej foremki chlebowej/pasztetowej. Pozostaw do wyrastania ma ok. 60 minut. 

W tym czasie - włącz piekarnik, włóż do niego kamień do pieczenia pizzy albo blachę i nastaw na temp. 250 stopni C, kiedy piekarnik osiągnie tę temperaturę grzej go jeszcze co najmniej 30 minut (do 60 minut). Włóż wyrośnięty chleb w foremce do piekarnika, przykryj folią aluminiową i piecz 15 minut w 250 st C. Następnie zdejmij folię i piecz jeszcze 15-20 minut w temp. 230 stopni.



***


 

Na drutach na razie nic nowego, w skarpetkach osiągnęłam kostki, została mi ostatnia prosta do góry ale wcale nie zrobiło się szybciej, bo teraz kombinację warkoczy mam zarówno z przodu jak i z tyłu nogi. A nie są to łatwe intuicyjne warkocze tylko w każdym rzędzie mamy kombinację podwójnych i potrójnych przełożeń, do tego prawa i lewa skarpetka różnią się środkowym panelem, warkocze są w lustrzanym odbiciu!

Sweter Aco rośnie, brakuje mi teraz ok. 10 cm korpusu a potem już tylko rękawy. *^0^* Zaczynam planować kolejne projekty, ale nic na razie nie powiem, bo samą siebie chcę zmotywować, żeby skończyć jedno i dopiero potem zacząć kolejne!

Przybyło kilka akwarelowych ryb, pokażę jak zrobię skany. Tyle na dzisiaj, teraz zbieram się na zakupy, bo już po 12:00! Czeka mnie dziś zagniatanie nowego chleba, zakwas już pracuje od rana. *^v^*

Monday, November 30, 2020

Chleb i skarpetki

 

Znowu dziś zaczynamy od chleba. Ponownie sięgnęłam po przepis Vildy Surdegen na chleb pszenny z mąką zaparzaną, udało mi się zrobić ładne nacięcia, a i tak w jednym miejscu nastąpił niekontrolowany wybuch ciasta na początku pieczenia, złapałam to na zdjęciu! Wyrastany w lodówce w koszyku rattanowym wyłożonym obficie obsypaną mąką pszenną ściereczką kuchenną, w ten sposób mam pewność, że ciasto nie przylgnie mi do koszyka. Pyszny, chrupiąca skórka, zwarty "kanapkowy", nieustannie polecam!

Today bread again. I reached for the recipe I used before, the scalded wheat by Vilda Surdegen. I made nice cuts and took the photos of the uncontrolled burst of batter just after it went into the oven! I retarded the bread in the fridge in the basket lined with generously dusted with flour kitchen towel, in this way I am sure nothing sticks to the basket. Delicious, crunchy crust, dense "sandwich" bread, I highly recommend!




Zrobiłam też dwie pary skarpet na drutach. 

I made two new pairs of socks.

Skarpetki "Gotika" autorstwa Swietłany. Kiedy zobaczyłam te skarpetki na jej Instagramie od razu zaczęłam szukać wzoru. Jak go kupić? Trzeba napisać bezpośrednio do autorki (niestety nie ma jej na Ravely), zapłacić można poprzez Paypal, a wzór dostaje się mailem.

First are "Gotika" by Svietlana. When I saw the pattern I immediately wanted to knit them and I started to look how to buy it. You have to contact the author directly because she doesn't sell on Ravelry, you can pay by Paypal and you'll get the pattern by email.




Wzór jest w języku rosyjskim, ale jeśli ktoś nie zna tego języka a dziergał już kiedyś skarpetki, to nie będzie miał problemów, ażur/warkocze są rozrysowane na schemacie a reszta (pięta, palce) jest oczywista i bez niespodzianek. Dodatkowo, warkocze są intuicyjne i prowadzą nas przez kolejne rzędy. Dziergałam z włóczki Malabrigo Sock w kolorze Teal Feather.

The pattern is in Russian but even if you don't know the language you can knit them. The lace/cable part is charted and the rest (heel, toes) is rather obvious as for a sock. Additionally, the cables are intuitional and they lead you row by row. I used Malabrigo Sock yarn in the shade Teal Feather.







Drugie to mój własny projekt związany z listopadowym turniejem sumo - skarpetki "Hakkiyoy!" według wzoru Meida's Nancy Bush. Dziergałam z włóczki Merino Sock farbowanej przez Makunkę w kolorze Rajskie Jabłuszko

The second pair is my project connected with the November sumo tournament I called "Hakkiyoy!" which is Meida's by Nancy Bush. I used Merino Socks handdyed from online shop by my friend.

 


Wzory na skarpetkach przypominają mi elementy związane z sumo:
- 軍配 (gunbai) wachlarz trzymany przez sędziego 行司 (gyouji) 
- warkocze są niczym 俵 (tawara) - słomiane plecionki umieszczone na ringu 土俵 (dohyou) 
- tekstura pięty przypomina mi matę 畳 (tatami)
- skarpetki są w różnych odcieniach różu bo zawodnicy 力士(rikishi) występują prawie nago i, no cóż, są właśnie w różnych kolorach różu *^v^*
- zmieniłam pełne palce na takie podzielone do noszenia skarpetek z japońskimi klapkami 下駄 (geta)


The patterns on the socks remind me of some elements of sumo:
- 軍配 (gunbai) - the fan-like paddle that is held by the 行司 (gyouji) sumo referee
- cable reminds me of the 俵 (tawara) straw ropes placed on the 土俵 (dohyou) sumo ring
- the texture of the heel reminds me the 畳 (tatami) floor
- socks are in different shades of pink because 力士(rikishi) wrestlers are almost naked and well, in different shades of pink *^v^*
- I changed the full toes into the ones perfect to wear with 下駄 (geta) Japanese traditional flip-flops.






 

I tyle z moich twórczych osiągnięć z ostatniego czasu, nerwy trochę mi się odbiły na zdrowiu i poza dzierganiem walczyłam z bólami żołądka... Powiem Wam, że Zespół Drażliwego Jelita, który mam od dziecka, jest niefajny i potrafi uderzyć w niespodziewanym momencie! >0< Gotowałam lekko strawne posiłki, na przykład japońską zupę z regionu Honjo o nazwie tsumikko - warzywny bulion (u mnie z dodatkiem klopsików z kurczaka), z... kluskami kładzionymi albo wielkimi zacierkami, jak zwał tak zwał! *^O^* Robi się je tak jak nasze kluchy, z mąki, soli i wody, rwie się palcami dość spore kawałki i wrzuca na chwilę na wrzątek. 

That's all I created recently, apart from baking and knitting socks I've been fighting my Irritable Bowel Syndrom... I really hate having this stress illness since childhood, it strikes unexpectedly and gives a strong pain in the stomach. >0< I've been cooking light meals easy to digest, for example Japanese soup from Honjo town called tsumikko - a broth full of vegetables, with chicken meatballs, and with dumplings made from flour/salt and water, very similar to Polish dumplings we add to soups. *^O^*

 

 

Na drutach mam teraz nowe skarpetki - dużo skomplikowanych warkoczy, więc trochę potrwa zanim skończę, oraz sweter dziergany od góry (w którym osiągnęłam już podbiuście ^^*~~). Ale o tym pewnie następnym razem.

Currently on my needles I have a new pair of socks, heavily cabled, so it'll take me some time to finish, and the top down pullover (I reached underbust line already ^^*~~). More about them probably next time.


Monday, November 16, 2020

Chleb i ryby


 

Zacznijmy od chleba, bo z kromką w dłoni lepiej się czyta i ogląda zdjęcia! ^^*~~

Let's start with bread because it's much nicer to read with a slice of bread in your hand! ^^*~~ 

 


Wróciłam niedawno do zgłębiania tematu porządnego chleba na zakwasie. (pewnie dlatego, że im bardziej się denerwuję, tym bardziej rzucam się w wir skomplikowanych przedsięwzięć co zajmuje mi ręce i głowę, a powodów do nerwów było ostatnio w kraju sporo...)

Recently I went back to the subject of a good sourdough bread. (maybe because when I'm nervous I start doing complicated things that occupy my hands and my head, and we had quite a lot of reasons for a nervous atmosphere in Poland nowadays...)

 



Znalazłam kolejny fajny przepis i dzielę się nim z Wami, nazywa się foolproof (głupkoodporny ^^*~~) i o ile będziemy postępować według przepisu to na pewno się uda! Poniżej zamieszczam moją wersję przepisu tak jak ja robiłam ten chleb.

I found a new great recipe that's called "foolproof" which means it really is easy to follow and guarantees a success. Let me give you the link to the English version here, below you'll find my Polish version.

 

Dzień 1, godz. 9 rano 

(jeśli trzymaliśmy nieużywany zakwas w lodówce, to powinien przed dokarmieniem ogrzać się na blacie kuchennym ok. 2 godzin)

- dokarmienie zakwasu: do 1 ł zakwasu dodajemy 200 ml wody w temp. pokojowej, mieszamy dokładnie do rozpuszczenia zakwasu, dodajemy 200 g mąki żytniej, mieszamy porządnie, zostawiamy do czasu aż zakwas zacznie porządnie pracować (do pojawienia się dużych bąbli powietrza, czas zależy od mocy Waszego zakwasu, od temperatury w mieszkaniu, jest to kilka godzin)

 



godz. 14:00

W dużej misce mieszamy dokładnie trzepaczką:

- 200 g aktywnego zakwasu

- 680 ml wody w temp. pokojowej

Kiedy już zakwas rozpuści się w wodzie dodajemy:

- 900 g mąki pszennej chlebowej

- 100 g mąki pszennej razowej

Jeśli zrobi się zbyt trudno mieszać trzepaczką, przechodzimy na szpatułkę silikonową, drewnianą łyżkę albo na własne dłonie. Ciasto nie musi być porządnie wyrobione, wystarczy, że będzie wymieszane i cała mąka połączy się z wodą. 

Zostawiamy mieszankę w spokoju na 30 minut, pod przykryciem.

 

14:30

Na powierzchnię ciasta sypiemy równomiernie 24 g soli, dolewamy 50 ml wody, żeby sól łatwiej się rozpuściła i rozprowadziła w cieście.

Czas na pierwsze zagniatanie metodą "stretch and fold" czyli "rozciągnij i złóż". W skrócie wygląda to tak: lewą ręką trzymamy miskę, żeby nie uciekła, prawą ręką zagarniamy część ciasta chlebowego wsuwając dłoń od góry wzdłuż ścianki miski do samego dołu, łapiemy za ciasto, ciągniemy do góry i składamy rozciągnięty płat ciast na wierzchu. Obracamy miskę i robimy tak samo z kolejnym odcinkiem ciasta. Itd, przez ok. 5 do 10 minut.

Uwaga! Jeśli ciasto będzie bardzo klejące (a będzie!) - nie dosypujcie mąki!!! Wystarczy zmoczyć dłoń i nic się nie będzie kleić.

Odstawiamy ciasto pod przykryciem żeby odpoczęło na 30 minut.

Następnie powtarzamy sesje "rozciągnij i złóż" 4 razy co kolejne 30 minut, rozciągając i składając ciasto po kilka razy, po każdej sesji odstawiając ciasto żeby odpoczęło. 

 

ok. 17:00

Powtarzamy sesje "rozciągnij i złóż" jeszcze 2 razy co 60 minut, tym razem obchodzimy się z ciastem chlebowym delikatniej niż wcześniej, żeby nie zaburzyć struktury glutenu, który już się zdążył wytworzyć. Na tym etapie powinno być już wyrośnięte i mięciutkie jak chmurka!

 

ok. 19:00

Wyjmujemy ciasto na obsypany mąką blat, dzielimy na dwie części i pomagając sobie niewielką ilością mąki i skrobakiem do ciasta każdą część delikatnie składamy kilka razy i na koniec formujemy kule. Posypujemy mąką, przykrywamy na blacie ściereczką i zostawiamy na 30 minut.

 

19:30 - 20:00

Koszyki do wyrastania chleba posypujemy mieszanką mąki pszennej i ryżowej. Każdą z kul ciasta rozciągamy i składamy kilka razy, w miarę delikatnie, formujemy kule i wkładamy do koszyków złożeniem do góry (to będzie spód chleba).

Koszyki przykrywamy ściereczką i wstawiamy do lodówki na noc.


Dzień II rano, godz. 8:00

Rozgrzewamy piekarnik z umieszczonym w nim garnkiem żeliwnym z pokrywą - ustawiamy maks. temperaturę piekarnika (u mnie 280 st C), kiedy piecyk osiągnie tę temp. czekamy jeszcze 20 minut, aż garnek się porządnie rozgrzeje.

Po 20 minutach wyjmujemy chleb z lodówki, wyrzucamy go z koszyka na kawałek papieru do pieczenia i nacinamy wierzch. Wyjmujemy garnek z piecyka, ostrożnie zdejmujemy pokrywkę i przenosimy chleb na papierze do garnka. Przykrywamy pokrywką i wstawiamy do piekarnika. (można wrzucić chleb z koszyka bezpośrednio do rozgrzanego garnka, ale wtedy trzeba uważać z nacinaniem wierzchu, żeby się nie oparzyć bo żeliwo garnka będzie naprawdę gorące!!!)

Zmniejszamy temp. do (230 stopni) 250 stopni - nowy piekarnik i pieczemy pod pokrywką 20 minut.

Następnie zdejmujemy pokrywkę i pieczemy jeszcze 25 minut w (230 stopni) 250 stopni - nowy piekarnik.

Wyjmujemy garnek z chlebem z piecyka, wyjmujemy chleb na kratkę do wystudzenia. Czas na upieczenie drugiego bochenka.

Ponownie podnosimy temperaturę w piekarniku do maksymalnej, wstawiamy pusty żeliwny garnek z pokrywką i rozgrzewamy go przez 20 minut zanim włożymy do niego drugi bochenek (który wciąż czeka w lodówce na swoją kolej). Po 20 minutach wyjmujemy garnek, wrzucamy do niego drugi bochenek, zmniejszamy temp. do 230 st, pieczemy jak poprzedni chleb. (można piec jeden wielki bochen, ale wtedy trzeba wydłużyć czas pieczenia o jakieś 15 minut, inaczej będzie niedopieczony)



Był chleb, to jeszcze ryby. ^^*~~

Now, the fishy fish. ^^*~~ 




Pracuję teraz nad nową kolekcją ryb z rzędu rozdymkokształtnych (nie mają polskich nazw), i na razie mamy w niej sześć obrazów, format A4, na papierze SM-LT Watercolor Pad 280g. 

I've been working recently on the new fish collection, namely black scrapper types. I have six paintings at the moment, size A4, on SM-LT Watercolor Pad 280g paper. 

 


 

Będzie też powrót serii z Yocchan, zatrzymałam się na trzech pracach które reprezentują styczeń, luty i marzec więc logiczną kontynuacją tematu byłby obraz kwietniowy, ale listopadowa aura nastraja jesiennie, więc chyba na razie przejdę do jesiennych inspiracji, pozostawiając wiosenne impresje na przyszłoroczną wiosnę. *^-^*

There will be more paintings from the Yocchan series, I stopped at the three pieces which represented January, February and March so the logic continuation would be April theme but it's now November and there really are strong Autumn vibes so I think I'll leave the Spring paitings till next year and now I'll concentrate on Autumn impressions. *^-^*

 




AUTOPROMOCJA! Chciałam jeszcze poinformować, że wprowadziłam możliwość zakupienia moich prac - na razie oryginałów, ale będą też dostępne wydruki. Ceny podane są w dolarach amerykańskich, ale dla polskiego odbiorcy mogę podać ceny w złotówkach, wysyłka Inpostem, kurierem, pocztą, przyjmuję płatności przelewem, poprzez Paypal, na kartę Revolut. Zapraszam serdecznie, jeśli nie do kupienia to na pewno do nacieszenia wzroku kolorami, będzie mi bardzo miło z każdych odwiedzin na stronie! *^o^*

SELFPROMOTION! I'd like to let you know that I introduced the possibility to  buy my works -only some originals at the moment but the prints will follow soon. All the prices are in US dollars, I can post worldwide, ask me about the shipping price. I can take payment by Paypal or Revolut card. Feel free to browse and enjoy my colourful paitings! *^o^*

 



 


Friday, May 15, 2020

Kładziemy i wywalamy!

Niezbyt produktywny tydzień, zrobiło się zimno i wilgotno i trochę walczyliśmy z przeziębieniem. Ale kupiliśmy nową podłogę na balkon (IKEA) i tym samym rozpoczęliśmy projekt rewitalizacji balkonu zwany też "Wywalamy starą skrzynię i zamawiamy nowe szafki!". *^V^* Pokażę więcej jak będzie co pokazać. ^^
Not a very productive week it was, it turned chilly and rainy, and we got a bit of a cold. But we managed to buy and lay a new floor on the balcony (from IKEA)! This is the first step in the project "Let's get rid of the old balcony storage and organise a new one!" *^V^* More to come, when it comes. ^^




***

Chleb żytnio-gryczany ze słonecznikiem z bloga Adam Piekarz. Wilgotny, orzechowy w smaku i zapachu, to pewnie zasługa mąki gryczanej a ziarna słonecznika są super dodatkiem, i te w środku chleba i te na wierzchu, podprażone! *^0^* To propozycja, która na pewno będzie powracać na nasz stół!
Here's the rye-buckwheat bread with sunflower seeds from the blog by Adam Piekarz. Moist, nutty in both smell and taste which is probably thanks to the buckwheat flour, the addition of the sunflower seeds compliment it in a perfect way. I also added some seeds on a top and they got crunchy while baking! *^0^* This bread will be on our table often!


Dzień 1, godz. 24:00 - 1 faza: kwas pełny i namaczanka
  • 100g zakwas żytni
  • 100g woda o temperaturze 26oC
  • 100g mąka żytnia razowa typ 2000 
  • 50g mąka Graham typ 1850
Zakwas rozprowadź w wodzie, dodaj obydwie mąki, starannie wymieszaj i pozostaw pod przykryciem na 6-8 godzin w ciepłym pomieszczeniu.
namaczanka :
  • 100g pestki słonecznika
  • 200g ciepła woda
Pestki słonecznika zalej wodą i pozostaw na taki sam czas jak 1 fazę

Dzień 2, godz. 8:00 - 2 faza: ciasto właściwe
  • 300g kwas pełny (cała poprzednia faza)
  • 300g woda o temperaturze 28oC
  • 10g sól
  • 150g mąka żytnia typ 720
  • 150g mąka gryczana razowa
  • 100g pestki słonecznika
Odcedź na sicie pestki słonecznika. 
Do kwasu pełnego dodaj wodę oraz sól i bardzo dokładnie wymieszaj.
Teraz dodaj obydwie mąki i odcedzone pestki słonecznika i mieszaj  6 - 8 minut.
Przełóż tak wymieszane rzadkie ciasto do formy. Wygładź i lekko ubij aby pozbyć się wolnych przestrzeni. Przykryj i pozostaw do wyrośnięcia w ciepłym miejscu (1-3 godz.)
Dzień 2 - pieczenie
Spryskaj chleb obficie wodą i piecz w temperaturze 230oC przez 5 minut.
Dalej piecz w temperaturze 200oC przez 35-40 minut.


 ***

Drugi chleb z tego tygodnia to  chleb na zakwasie z płaskurki i samopszy z bloga Ptasi. *^o^* Dwie pradawne odmiany pszenicy i niestety efekt bez fajerwerków... To znaczy, nie narzekam bo chleb wychodzi bardzo smaczny, ale... to jeden z tych chlebów, które się zjada i człowiek nie myśli sobie "MUSZĘ go upiec ponownie!". A biorąc pod uwagę cenę obydwu mąk, na razie pozostaje on tylko hipsterską fikuśnością. Nie odmawiam im wartości odżywczych, bo na pewno je mają, ale zanim znowu kupię te mąki, poczekam, aż ich cena znormalnieje, tak jak to się stało z orkiszem, który jest dziś dostępny w superkarketach w normalnej cenie.
The second bread this week was the emmer and einkorn sourdough bread from this bloga. Two ancient wheat types and the effect is, well... I mean, don't get me wrong, the taste is okay but it's one of those breads to eat and forget about. Taking into consideration the price for both flours for me it will stay the hipster fancy for now. I don't deny their potential health benefits but before their price goes down to normal levels I'll refrain from buying them again. It was like this with spelt, it was very expensive when it appeared on the market and now it's available in supermarkets for the nomal flour price.



  • 200g aktywnego zakwasu żytniego
  • 250g mąki razowej z samopszy
  • 150 g mąki razowej z płaskurki
  • 200-220ml letniej wody
  • 1 łyżeczka soli
  • opcjonalnie: 1 łyżeczka kminku (u mnie tylko na wierzchu)
  • opcjonalnie: łyżeczka miodu/brązowego cukru
Wymieszać wszystkie składniki chleba, wyrobić dość luźne, lepkie ciasto. Odstawić do wyrastania na 1,5 - 2 godz.
Po tym czasie przełożyć do keksówki, wyrównać i nasmarować olejem wierzch, przykryć folią lub wilgotną ściereczką i odstawić do kolejnego wyrastania – ok. 2 godzin, lub aż ciasto nie podwoi objętości.
Chleb piec 20 minut z parą w 230 C (termoobieg).
Następnie skręcić temperaturę do 215 C i piec kolejne 30-40 minut.

Sunday, May 10, 2020

Rose Garden

Dzisiaj chleb lniany
Nie jest on oczywiście z samego lnu, ale z jego dodatkiem, co korzystnie wpływa na trawienie!
Przepis z bloga Adam Piekarz, wrzucam tutaj skróconą wersję, bo blog od dawna nie był aktualizowany i obawiam się, że może zniknąć z Sieci. Dodałam moje uwagi o czasie w którym robiłam kolejne fazy, dla ułatwienia zaplanowania sobie pracy.



Dzień 1, godz. 11:00 - nakarmienie zakwasu

Dzień 1, godz. 14:00 - 1 faza: półkwas
  • 80g zakwas żytni
  • 80g woda o temp. 24oC
  • 80g mąka żytnia typ 720
Wymieszać, pozostawić pod przykryciem do fermentacji na 8 godzin

Dzień 1, godz. 22:00 - 2 faza: kwas pełny i namaczanka zmielonego siemienia lnianego

kwas pełny:
  • 240g półkwas (cała faza poprzednia)
  • 160g woda o temp 28oC
  • 120g mąka żytnia typ 720 
Wymieszać i pozostawić w ciepłym miejscu pod przykryciem na 8-10 godzin

namaczanka z siemienia lnianego :
  • 85g siemienia lnianego
  • 200g gorącej wody
Siemię lniane zmielić na proszek, zalać gorącą wodą i pozostawić na taki sam czas jak całą 2 fazę (8-10 godzin)

Dzień 2, godz. 9:00 rano - 3 faza: ciasto właściwe
  • 520g kwas pełny z poprzedniej fazy
  • 10g sól
  • 285g namaczanka z siemienia lnianego
  • 60g mąka żytnia typ 720
  • 150g maka pszenna typ 750
Dokładnie rozprowadź sól w kwasie.
Dodaj całą namaczankę z siemienia lnianego i mieszaj 2-3 minuty.
Dodaj obydwie mąki i mieszaj wszystkie składniki ciasta 10 minut. 
Przełóż szpatułką bardzo luźne ciasto do formy, wyrównaj i pozostaw do rozrostu końcowego, który będzie trwał 2-3 godziny.

zdobienie :
40g woda
20g maka żytnia typ 720
40g siemię lniane (nie zmielone)

Zrób kleik z mąki i wody  i takim kleikiem przy pomocy pędzelka posmaruj wierzch ciasta. Posyp ciasto ziarnem siemienia.
Dzień 2, godz. 11:00 - pieczenie
Wstaw do piekarnika na spód blaszkę z wodą, piecz chleb w 230oC przez około 5 minut.
Następnie jeszcze 35 minut (wciąż z wodą na dnie piekarnika) w temperaturze 190oC.



Chleb jest pyszny i bardzo dobrze się przechowuje, ze względu na dodatek siemienia lnianego pozostaje wilgotny i nie schnie.


***


Jak tylko Robert przyniósł Janomkę z paczkomatu zabrałam się za oswajanie się z nową maszyną. Nauczyłam się nowego sposobu montowania bębenka (na leżąco), automatycznego nawlekania igły (zabawne! ^^*~~) i wypróbowałam kilka ściegów, a potem przyniosłam na wpół uszytą sukienkę i ... ją skończyłam! *^V^*
As soon as Robert brought the sewing machine from the post I started to get aquainted with it. I learned how to mount the bobbin new way (on the side), automatic needles threading (funky! ^^*~~) and I tried some stitches, then I took my half finished dress and... finished it! *^V^*




No dobrze, wykończenie dekoltu i podłożenie dołu robiłam już w czwartek rano, a w sobotę mogłam nowy uszytek założyć na spacer!
Okay, I finished the neckline and the hem on Thursday morning, and on Saturday I could take it for a walk!




Tym razem wybrałam model 110 z Burdy 12/2015, skusiły mnie zakładki na korpusie i części spódnicy.
This time I chose model 110 from Burda 12/2015, I got interested by those pleats on the body and the skirt.





Wybrałam dresówkę pętelkową kupioną w sklepie Dress Code. Ponieważ to dzianina, nie musiałam dodawać suwaka. Szycie na nowej maszynie to poezja!
I chose the thick jersey that I bought online, and since it's jersey I omitted the zipper. Sewing on the new machine was great, quick and without any problems!


 

Robert mówi, że wyglądam w niej "na swój wiek"... No, a jak mam wyglądać, hm?... Nie będę się odmładzać fasonami dla nastolatek, to nie byłoby mądre bo i tak przecież mam tyle lat ile mam i tego nie ukrywam! *^V^* Na koniec zgodziliśmy się, że sukienka jest taka bardziej "wyjściowa" niż codzienna, cokolwiek to znaczy, bo ja równie dobrze mogłabym ją założyć na obiad przy świecach w restauracji jak i na wyjście po zakupy!
Robert says I look "my age" in this dress... Well, how should I look?... I won't try to look younger by choosing teenager's styles of dresses, it wouldn't be wise because I am my age and that's that, I don't try to hide it! *^V^* In the end we agreed that it's a bit more "to go out" dress than the everyday one, although I could easily wear it both, to the candlelit diner at the restaurant and to grocery shopping!