Zapiski oficera Armii Czerwonej
Dziś będzie o książce na którą miałam chęć o dłuższego czasu. Zachęciły mnie bardzo wysokie oceny na poszczególnych stronach i mój poślubiony. Więc kiedy tylko moje oczy ujrzały ten wyśniony tytuł na półce w bibliotece długo się nie zastanawiałam. Tak się zaczęła moja przygoda z "Zapiskami oficera Armii Czerwonej" Sergiusza Piaseckiego.Nie było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora, ale takie spotkanie po latach. Jako nastolatka przeczytałam "Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy" i byłam pod wielkim wrażeniem kunsztu pisarskiego autora.Sięgając po nią tak na prawdę spodziewałam się zupełnie czegoś innego niż ta książka mi zaoferowała. Spodziewałam się lekkiej lektury zaprawioną szczyptą historii, żartu,karykatury, może trochę politycznej. A otrzymałam całą gamę emocji i wielką dawkę przemyśleń.
"Noc była czarna jak sumienie faszysty,jak zamiary polskiego pana,jak polityka angielskiego ministra. Lecz nie ma siły na świecie,która by powstrzymała żołnierzy niezwyciężonej Armii Czerwonej....." Tak zaczynają się zapiski głównego bohatera- narratora oficera Michaiła Zubowa. Niezwyciężona Armia Czerwona dobre sobie pomyślałam ;P . I tak nasz główny bohater przybył na Wileńszczyznę aby ratować Polski proletariat ,chłopów przed wyzyskiem ze strony panów , burżujów,socjalistów. Jakże wielkie było jego zdziwienie gdy zobaczył cały dobrobyt o którym On mógł tylko pomarzyć w tym swoim "najpiękniejszym i najlepszym" kraju na świecie. No cóż to tylko propaganda pomyślał sobie. Przecież w naszym kraju często nasze "Słońce -Stalin" mówił,że w Polsce to tylko ubóstwo,głód,przemoc. Często widziałem w swojej ojczyźnie stojące pociągi z napisami " Chleb dla głodującej Polski". Ale im bardziej w las, tym więcej drzew okazuje się,że chyba na Wileńszczyźnie to wszyscy burżuje z Polski się zjechali. W sklepach czego chcesz i ile chcesz, a ceny śmieszne za rubla 2,5 kg chleba wychodzi a u nas za rubla to nawet ziemniaka nie kupisz. Misza jednak jako dobrze wyszkolony politycznie oficer nie daje za wygraną ślepo wierzy swojemu "Ojcu Stalinowi" . Żadne argumenty nie są w stanie zmusić do zmiany swoich poglądów i przekonań.
Na początku to co wydawało nam się śmieszne jego spostrzeżenia i spotkanie z przedmiotami codziennego użytku, których nie widział na oczy w Rosji wydają się zabawne,ale z czasem to co śmieszne i zabawne zaczyna się wraz z rozwojem akcji zamieniać w tragiczne. Zastanawia nas jak wielka musi być propaganda i nauka wpojona do głów,aby człowiek nie wierzył temu co widzi się na własne oczy. Co dziwniejsze główny bohater jest jak kameleon umie się upodabniać do otaczających go warunków. Zmienia się tak szybko,że trudno za nim nadążyć w niektórych momentach. Niestety są to tylko zmiany zewnętrzne ,wewnątrz nadal zostaje wiernym sługą komunizmu i Stalina ,choć były krótkie przebłyski jasnego rozumienia otaczającej rzeczywistości. Czy można też odpłacać złem za dobro? Oto następne pytanie.Czy można nosić nienawiść do tego co nieznane kolejne z pytań jakie powstało w mojej głowie w ciągu lektury tej pozycji. Z lekkiej lektury zrobił się cały stos pytań i zagadnień do przemyślenia.
Ale nie żałuję że poświęciłam czas na tą lekturę, poznałam bardziej system polityczny komunizmu który opiera się głównie na kłamstwie, niedouczeniu większej części społeczeństwa, biedzie. Tak jak autor powiedział w swojej książce. Komunizm daje ludziom tylko tyle aby nie zginęli z głodu bo wie ,że człowiek syty chciałby coś więcej i więcej nie po przestawałby na jedzeniu. A tak jak myśli tylko jak wyżywić swoją rodzinę nie ma czasu zastanawiać się nad innymi doczesnymi dobrami. Polecam wszystkim warto poświęcić te parę chwil na lekturę tej pozycji. Fakt w niektórych miejscach język jest prostacki ,opisy zachowań żenujący ,ale właśnie to dodaje to autentyczności całemu dziennikowi żołnierza.