Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Somebunny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Somebunny. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 lipca 2019

Zmiany, zmiany, zmiany...

W zeszłym tygodniu przywitaliśmy na świecie naszą drugą córeczkę :)




Był stres i dużo lęków, ale w końcu do domu zawitała mała niepodległa wojowniczka, przynosząc rewolucję i zmiany.

sobota, 29 czerwca 2019

Pluszowa banda przybyła!

Jakoś tak na początku czerwca zorientowałam się, że prezent, który mam przygotować na lipiec, właściwie od kwietnia - od ostatniego wpisu na jego temat - leży bezczynnie w szufladzie, przyrzucony innymi odkładanymi na bok haftami, a czas nieubłaganie mija i jak tak dalej pójdzie, na bank nie wyrobię się z jego skończeniem w terminie. Ponieważ biorę jednocześnie udział w dwóch zabawach - tej, w której dzielę się postępami odnośnie grafiki Eschera oraz wyszywam cyklicznie uroczy wzór z serii Belle & Boo - i zależało mi też na skończeniu trzeciego rzędu Computer Wizarda, wbrew pozorom nie miałam zbyt wiele czasu, żeby zająć się pluszowym królikiem i jego towarzyszami. Ale zaparłam się i postanowiłam, że nie ma przebacz, pierwsza połowa czerwca będzie należała to wzoru z serii Somebunny to Love. No i udało się, skończyłam nawet przed czasem ;)

3 czerwca do gromady na rumaku dołączył mały warzywny wózek...


...5 czerwca pojawiły się lekko sine, pulchne królicze nóżki :p ...


...a 11 czerwca króliczka zyskała niebieską kieckę z kokardą...


...żeby w końcu 15 czerwca pojawić się w pełni chwały, chociaż jeszcze bez marchewki-łapówki dla upartego konia na biegunach.


Na szczęście nie musiała długo na nią czekać i zaraz po otrzymaniu marchewkowego berła zaczęła nabierać konturów...


...które właściwie udało mi się uzupełnić w ciągu jednego dnia. W życiu nie miałam takiego tempa w stawianiu bacstitchy, ale tak jak kiedyś wspomniałam - we wzorach Somebunny nie są one tragiczne, chociaż kresek do postawienia na kanwie mało nie jest.



Wcześniej wyszyte towarzystwo dla przypomnienia.


Tak więc 16 czerwca cała gromadka była już gotowa i teraz czekam tylko na możliwość uzupełniania szczegółów na kanwie. Ponieważ obrazek stanie się metryczką, czekam na potwierdzenie imienia, no i na datę.


A potem pozostanie tylko odpowiednie oprawienie i wręczenie prezentu. Na razie jednak króliczka razem z całą ferajną trafiła do szuflady i cierpliwie czeka.
A ja już czuję, że igła nadal pali mi się w rękach i terminy dotyczące pozostałych prac gonią, więc wyszywam dalej.

piątek, 12 kwietnia 2019

Pluszowe wyszywanie

Jako że mamy w domu małego futrzastego lokatora, od dłuższego czasu motyw królika towarzyszy nam na różnych płaszczyznach - a to jako gadżet mieszkaniowy, a to jako poduszka na kanapie, a to jako obrazek do wykorzystania w różnych okolicznościach. Nic dziwnego więc, że szykując prezent na lipiec, sięgnęłam po jeden z wzorów Somebunny to Love. Nie dość, że uszaty gagatek zawsze jest na nich obecny, to do tego są to wzory z reguły niezwykle kolorowe, pozytywnie nastrajające, zawsze coś się w nich dzieje, no i bardzo przyjemnie się je wyszywa. Nawet backstitche nie są mi straszne, kiedy je krzyżykuję, a efekt końcowy zawsze robi wrażenie.
No i mam na metaforycznym tamborku (ten obrazek wyszywam w ręku - jakoś tak mi wygodniej) kolejny wzór, którego przybywa w tempie ekspresowym, bo jak już trzymam kanwę w ręku, bardzo ciężko jest mi ją odłożyć i zająć się innym z haftowanych wzorów - chociaż ciążą mi na sumieniu i domagają się uzupełnienia krzyżyków także na nich. Trudno, niech czekają - w końcu haft ma być przyjemnością ;) Dochowuję terminów w zabawach, do których się zapisałam, więc dramatu nie ma.
To co, kilka zdjęć z postępów?

28 marca poza płozami/biegunami widać już było nieco więcej:


 A 31 marca nie dość, że pojawił się i łeb konia, to nieco mnie poniosło i praktycznie od razu dostawiłam nadające charakteru całości linie:



 Nic dziwnego, że jeszcze tego samego dnia zaczęło przybywać jeźdźców.
Za grzywę chwycił mały szary gryzoń...


 ...2 kwietnia dosiadł się do niego miś o może wcale nie tak małym rozumku...


...a 4 kwietnia, ledwo trzymając się siodła, dołączył do nich prosiaczek.


10 kwietnia każdy z nich stał się już pełnopluszowym stworzeniem, odpowiednio ubranym i przygotowanym do jazdy.



Zmodyfikowałam nieco mysi nosek - zgodnie z wzorem składał się on z czterech krzyżyków, ale stwierdziłam, że przy tak małej istocie będzie zbyt masywny, więc ograniczyłam go do frenchknota i muszę powiedzieć, że taki nos podoba mi się dużo bardziej.



Teraz pozostaje tylko wyszyć głównego króliczego bohatera i jego akcesoria. Miejsce na niego cierpliwie czeka :) Na szczęście do lipca jest jeszcze trochę czasu.


środa, 13 marca 2019

Krzyżyk za krzyżykiem...

Oj, jakiś przestój dopadł mojego haftowanego Czarodzieja i chociaż miesiąc temu miałam nadzieję, że uda mi się do marca skończyć cały trzeci rząd wzoru, to teraz nie jestem pewna, czy uda mi się to zrobić do końca miesiąca. A naprawdę mam już ochotę rozwinąć materiał i po raz kolejny nacieszyć oczy postępami w pracy nad tym haftem.
Mimo wszystko staram się dostawiać kolejne krzyżyki, może w kwietniu dopełznę do końca 27 strony?
17 lutego, w ostatnim wpisie Computer Wizard prezentował się tak:


19 lutego przybyło krzyżyków przy prawej krawędzi...


 ...a 13 marca doszły kolory w jednym z korytarzy biblioteki.


Być może moja praca nad wzorem Randala Spanglera nie idzie też tak szybko, jak bym chciała, bo oczywiście nie mogłam się powstrzymać i sięgnęłam po kolejny haftowany projekt... Mam słabość do króliczych grafik, więc domyślcie się, jak skończyło się przeglądanie folderu ze wzorami Somebunny. Są tak kolorowe i pozytywnie nastrajające, że musiałam coś wybrać. No i haftuje się i będzie pewnie haftowało w kolejnych tygodniach. 6 marca były już płozy, zobaczymy, co będzie dalej. Czekam na dostawę dwóch brakujących kolorów muliny i będę krzyżykować dalej.





Ale w weekend mam zarządzony odpoczynek od haftu - jedziemy do Płocka, będę podziwiać zbiory tamtejszego Muzeum Secesji. Trzeba czasem nieco zmienić wrażenia :)

sobota, 12 stycznia 2019

Czuję się śmiesznie (czyli podsumowanie 2018 roku)

Dlaczego? Bo przez ostatni tydzień organizuję sobie wędrówki po sąsiednich hafciarskich blogach i podglądam podsumowania robótkowych osiągnięć z minionego roku. I co? No i zajrzałam do swojego folderu z datą 2018 "na grzbiecie", zastanawiając się, ile rzeczy udało mi się tak właściwie wykrzyżykować i mina mi zrzedła... Uwaga, przed Państwem podsumowanie - bardzo zwięzłe, ale jak mogłoby być inaczej, sporo haftów jest zalewie kilka.
Proszę bardzo. Ostrzegam, będzie trochę czytania, ale chyba nie ma dramatu ;)

1. "Computer Wizard" Randala Spanglera (HAED)
Haftowany na białej kanwie 16 ct (teraz wiem, że powinnam była postawić na 18 ct - obraz finalnie byłby mniejszy), dwiema nitkami, o ile dobrze pamiętam, całość będzie miała ok. 80x120 cm... Kolos. Do wyszywania używam muliny DMC, we wzorze jest 89 kolorów, a przy stawianiu krzyżyków eksperymentowałam już z parkowaniem, zaznaczaniem danego koloru znikającym pisakiem na kanwie i wyszywaniem na zaznaczeniach, teraz po prostu liczę, stawiam kolejne krzyżyki danego koloru i zawsze staram się haftować, zaczynając od dołu, od lewej strony i kolejnymi kolorami wędruję ku górze, stopniowo uzupełniając obraz. Za każdym razem tą samą igłą, nie mam zaczętych kilku kolorów na kilku igłach, bo nie było to dla mnie wygodne. Ale w sumie chodzi o to, żeby każdej z nas wyszywało się jak najwygodniej, prawda?
To na tego giganta zrzucam trochę winy za to, że nie wyszyłam zbyt wielu obrazków w minionym roku.

5 stycznia 2018 skończyłam 16. stronę wzoru, która znajduje się pod koniec jego drugiego rzędu...


...a 13 grudnia postawiłam ostatni krzyżyk na stronie 24, w trzecim rzędzie wzoru. Oczywiście weszłam też od razu na stronę 25, ale zdjęciami z dalszych postępów podzielę się w następnym wpisie.


Czyli w ciągu roku przybyło 8 stron. Nie jest to super wynik, ale nie jest też tragicznie - ważne, że praca idzie do przodu i nie stoi w miejscu.

2. Belle & Boo "Build a Snowman"
Wzór testowany dzięki uprzejmości Chagi z bloga Pasje odnalezione - zupełnie nie zmieściłam się w terminie realizacji, jednak między styczniem a marcem jest spora różnica... Ale wzór jest uroczy i cieszę się, że mogłam go wyhaftować.
Haftowany na tkaninie Belfast 32 ct muliną DMC, dwiema nitkami.


3. Somebunny "Story Time"
Haft wyjątkowy... dla naszej małej córeczki, którą dane nam było przytulić tylko raz. Nie został jeszcze oprawiony, nie zawiśnie na ścianie, nie będziemy go podziwiać w zaciszu domowym i nie będzie cieszyć naszych oczu, kojarząc się z wyjątkową datą. Ale zostanie oprawiony hermetycznie w laminowane szkło i zostanie wprawiony w kamień nagrobka... Taki jest plan. Bo to jest obrazek dla Niej.


4. Somebunny "Flower Girl"
Prezent dla córeczki przyjaciółki, dzielnej panny, która walczy z różnymi przeciwnościami losu i się nie poddaje. Jej brat swoją metryczkę dostał ponad dwa lata temu, siostra nie mogła być poszkodowana. Nie wyszywało mi się tego wzoru ciężko, sprawiło mi to dużo przyjemności i uspokajało. Haftowanie obecnie zdecydowanie ma dla mnie znaczenie terapeutyczne i poświęcam mu bardzo dużo czasu.
Haft na białej kanwie 16 ct, wykonany muliną DMC, dwiema nitkami. Napis improwizowany i ręcznie rozrysowywany na wzorze.


5. M.C. Escher "Circle Limit With Butterflies" (HAED)
Tak, zaczęłam go w końcu haftować (wzór zakupiłam w 2016) i już po pierwszych krzyżykach wiem, że to nie będzie lekka i przyjemna robota... Rozpoczęty dopiero 14 grudnia, więc zbyt wielu krzyżyków na materiale nie ma, ale przynajmniej coś już jest. Obraz będzie dla mojego M., który bardzo sobie ceni grafiki Eschera. Nie chciałam czekać z początkami na zakończenie Computer Wizarda, bo w takim układzie ten haft zaczęłabym za jakichś 10 lat... No trudno, będę musiała jakoś podzielić czas między dwa kolosy.
Wiem też, że popełniłam jeden spory błąd - kupując wzór "Computer Wizard", wybrałam opcję Large Chart Format, czyli wzór sumarycznie zajmuje 90 kartek... Przy Escherze nie wiem, co strzeliło mi do głowy, ale kupiłam Regular Chart Format, co równa się większej ilości mniejszych symboli na 30 kartkach. Morderstwo dla oczu. Skończyło się na tym, że wydrukowałam sobie jedną kartkę wzoru na dwóch stronach, żeby jednak nie oślepnąć w trakcie wyszywania. Tak to jest, jak oszczędza się na głupich rzeczach. A to tylko kilka dolarów różnicy...
Haftuję jedną nitką muliny DMC na Luganie 25 ct. We wzorze jest 88 kolorów. Całość będzie miała mniej więcej 45x45 cm. Na razie początki prezentują się skromnie.


I większy detal:


A poniżej dla porównania dwie strony wzorów - "Computer Wizard" po lewej i Escher po prawej.


Nic więcej w minionym roku nie powstało, ale chyba nie jest tak źle... Może w 2019 uda się wyhaftować więcej.

środa, 9 stycznia 2019

Króliczek dla małej damy

Już jakiś czas temu, jeszcze przed świętami, skończyłam haft, który miał być prezentem dla córeczki mojej bardzo dobrej znajomej. Ponieważ jej trzyletni synek dostał swoją metryczkę, stwierdziłam, że siostra nie może być poszkodowana i powinna mieć też coś dla siebie. Haft zajął mi jakieś dwa miesiące (początki można było obejrzeć we wpisie z 20 listopada), z przerwami na Computer Wizarda, i był gotowy 16 grudnia. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie wysłać go jako prezentu pod choinkę, ale powiem szczerze, że nie za bardzo ufam poczcie i kurierom w okresie przedświątecznym, więc przesyłka razem z listem do Ani trafiła w końcu do paczkomatu 7 stycznia. Z tego co się orientuję, dziś już dotarła do adresatki, więc mogę podzielić się kilkoma zdjęciami :)
Tym razem postawiłam na bardziej kolorową ramkę (brat dostał obrazek oprawiony w czerń) z Ikei.


Zanim pojawiły się backstitche, całość była jakaś taka rozmydlona i smutna...


Ale kreski robią swoje. Napis wymyślałam sama, bo jakoś zawsze mam problem z dobraniem czcionki z gotowych alfabetów.





Teraz na zdjęciach widzę, że mimo porządnego prasowania zostało kilka zgnieceń... O dziwo, na żywo właściwie ich nie widać.


A tu możecie zobaczyć metryczki Tymka i Hani :)



wtorek, 20 listopada 2018

A życie trwa

Na początku chciałam podziękować za Wasze komentarze pod poprzednim postem - naprawdę doceniam tych kilka słów, chociaż wiem, że czasem nie wiadomo, jak zareagować na takie wiadomości. Ja sama też mam opory, żeby informować otoczenie - czy to ustnie, czy pisemnie - bo za każdym razem mam wrażenie, że biję ludzi po głowach czymś ciężkim, zostawiając ich z faktem nie do ogarnięcia w żaden racjonalny sposób. Trzeba po prostu przeżyć żałobę w swoim rytmie... Bo każdy kolejny dzień, tydzień, miesiąc są inne i widzę, jak bardzo się zmieniamy podczas ich mijania.
Oby nas to wszystko nie dobiło, ale wzmocniło w jakiś irracjonalny sposób...

Brzmi to absurdalnie, ale haft trochę mi pomaga podczas tego mijającego czasu, więc stawiam sobie kolejne krzyżyki i łatam też siebie w międzyczasie. Zostawię poniżej kilka zdjęć, niech będzie jakaś dokumentacja.

Po pierwsze Computer Wizard, na razie dwie kolejne strony są wyhaftowane połowicznie, prace nad nim stanęły 29 października.



Coraz wyraźniej widać chłopca, który ze smokiem nawiązał nić porozumienia. Niedługo pewnie do niego wrócę. Ale na razie szykuję mały upominek. Postępy poniżej:



Może przed świętami skończę, kto wie.