Od kilku dni słucham i czytam czczą
gadaninę na temat afery z trzema hiszpańskimi „poławiaczami bursztynu” jaka
miała miejsce na Wybrzeżu. Trzej „hiszpanie” (celowo z małej litery i w cudzysłowie,
jako że nie znamy ich prawdziwej przynależności państwowej) wypłynęli łódką
motorową na Zatokę Gdańską w poszukiwaniu … bursztynu. Gdyby to było lato, to
nikogo by to nie dziwiło, ale w zimie? Przy wietrze i fali 8 stopni w skali
Beauforta i niskiej temperaturze powietrza tylko 6 st. C i wody -2 st. C? I to
do tego o godzinie 2 w nocy?
Na pokładzie łodzi znajdował się
amatorski sprzęt nurkowy i podwodny dron. Służby ratownicze uratowały „hiszpanów”
i powiadomiły policję. Policja rozpytała nurków i puściła ich wolno. Wyobrażam
sobie, jak Putin rechotał, kiedy mu o tym zameldowano.
Za tzw. komuny tych gostków
zapakowano by do aresztu, wzięto na konwejer i przesłuchiwano by tak długo, aż
by „pękli” czyli puścili farbę. Bo to, że zajmowali się szpiegowaniem dla
Putina jest oczywiste i tylko nasze służby kontrwywiadowcze przespały sprawę.
Tak nawiasem, to wyobrażam sobie, jak agentura ruskiej SWZ szaleje w Polsce nie
niepokojona przez nikogo! Jestem pewien, że te dwie sprawy: tajemniczych
„hiszpanów” i działalności SWZ (czy Morskiej Brygady Specnazu) łączą się ze
sobą i to bezpośrednio!
Gdyby tam były Wojska Ochrony
Pogranicza – które PO-myleńcy z UW, ZSL i AWS rozwiązali w 1991 roku – to ta
łódka w ogóle nie otrzymałaby zezwolenia na wypłynięcie w morze. Zostałaby
zrewidowana i zatrzymana, podobnie jak jej pasażerowie. I taki byłby koniec
całej sprawy, bo tych absztyfikantów przekazano by służbom Kontrwywiadu
Wojskowego już po wstępnej „obróbce”. Ale nie, bo „eksperci” i „uczeni” z IPN
uznali Zwiad WOP za organizację, która w myśl Ustawy o Instytucie Pamięci
Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z 18 grudnia
1998 roku (art. 5 ust. 1 pkt 7) Zwiad WOP uznawany jest za organ bezpieczeństwa
komunistycznego państwa, a zatem jego pracownicy zostali represjonowani –
zresztą bezprawnie na zasadzie nielegalnej, bezprawnej i bandyckiej Ustawy
deubekizacyjnej z 2010 i 2016 r. Oto
kolejny dowód na zidiocenie tych chorych rządów, które teraz odbija się
czkawką, a będzie jeszcze bardziej, bo Polska może być (i jest) kolejnym celem
na odwetowej liście Putina, czego większość rządzących nami (i pchających się
do koryta) przygłupów nie rozumie w
pełni. Jeszcze nie, ale jak zrozumie, to będzie za późno. Jak w 1939 roku.
I dalej - nawet gdyby wypłynęli w
morze, to byliby obserwowani przez sieć stacji radiolokacyjnych WOP i każdy ich
krok byłby śledzony. I znów – system został zlikwidowany przez rzeczonych bezmózgów,
którzy wierzyli w swej niebotycznej głupocie, że już nie będzie potrzebny. Jak
widać jest potrzebny i będzie coraz bardziej ze względu na sytuację polityczną
w naszej części świata! Wszak za naszą granicą szaleje wyniszczająca wojna, a
rosyjscy agresorzy (kiedyś zablokowano mnie na 24 h na Szajsbuku za użycie
słowa „kacapy” twierdząc, że jest to mowa nienawiści – he, he. W takim razie
czym są słowa tamecznych polityków wzywających do atomowych bombardowań Polski?
Słowami miłości chrześcijańskiej cerkiewno-słowiańskiej?) korzystają tylko z
luk na naszych granicach, by uprawiać swoją wrogą działalność. No ale to się
nie mieści w łepetynach polskich ptifurków naszej polityki, dla których
myślenie o czymkolwiek poza nabijaniem własnej kabzy jest nie do pomyślenia!
Co można zrobić? Trzeba jak
najszybciej reaktywować WOP i skierować je na najbardziej newralgiczne granice
– wschodnie przede wszystkim. Terytorialsi z WOT nie nadają się do tej roboty,
bo tu trzeba specjalistów. Straż Graniczna może pilnować granicy na zachodzie i
południu. I przestać się patyczkować z halastrą, która pcha się do Polski
drzwiami i oknami. Skończyć z tym cyrkiem na wschodnich granicach – albo kolorowcy
będą chodzili przez przejścia graniczne jak normalni ludzie, albo wcale. I już.
A przychlastom w rodzaju grup pomagających „migrantom” radzę – chcecie im
pomagać – pomagajcie, OK., ale za polskimi granicami.
Oczywiście już słyszę wycie
różnych cwaniaków, którzy z „migrantów” zrobili sobie niezły biznes ale trudno
– albo spokojny kraj bez różnych mętów i szumowin, albo kraj z enklawami
nierobów i dzieciorobów, wylęgarnia przestępczości, prostytucji, fanatyzmu
religijnego, chorób i mafii, która za parę lat sięgnie po władzę. I wprowadzi
nam szariat i dżihad. Oczywiście wspomagany przez Rosję, bo im tylko na tym
zależy, by w polskim kotle cały czas wrzało.
A tego nikt przy zdrowych zmysłach sobie nie życzy.
Foto: WAF