Tajna
placówka naukowo-badawcza № 10003 dla niezwykłych ludzkich możliwości i broni
specjalnego przeznaczenia. Wojskowi uczeni-psychotronicy w ZSRR i Rosji.
Rosja: w dniu 15.XII.1989 roku,
przy Sztabie Generalnym Sił Zbrojnych ZSRR utworzono tajną dyrekcję
Specjalistyczno-Badawczą ds. Niezwykłych Ludzkich Możliwości i Broni
Specjalnego Przeznaczenia. Została ona zaszyfrowana pod kryptonimem Jednostka
Wojskowa № 10003. Na jej czele stanął generał-porucznik Aleksiej Sawin, doktor nauk technicznych i filozoficznych.
Aleksiej Juriewicz to radziecki
oficer i stary komunista. W szkole przeszedł egzaminy z marksizmu – leninizmu,
naukowego ateizmu i materializmu. I naraz zaczął się zajmować jakimiś
„diabelskimi” rzeczami, których nie można było dotknąć rękami…
– Był rozkaz. Ale nie musiałem go
dyskutować. Natychmiast przeszliśmy na podejście naukowe.
-
Naukowe? Żartujesz! Komisja Pseudonauki Akademii Nauk Federacji Rosyjskiej
odpowiedzialnie oświadcza, że cała ta
wasza parapsychologia to czysty szamanizm, nonsens!
– Odpowiem za siebie. Jestem
absolwentem Wyższej Szkoły Morskiej im. Adm. P.S. Nachimowa z tytułem inżyniera
elektronika radiowego. Już jako kadet zacząłem poszukiwać głębokiego znaczenia
w fizyce fal i cząstek elektromagnetycznych, co wywołało zdziwienie, a nawet
niezrozumienie ze strony nauczycieli i kolegów. Wszyscy zastanawiali się, w
jaki sposób tak ogromna ilość informacji może zostać przesłana drogą kablową?
Pozostaje to niewytłumaczalne w kategoriach praw fizycznych. Moim zdaniem nauka
materialistyczna nie nauczyła się wychwytywać pewnego składnika informacyjnego
Wszechświata. Fizyk Tesla jest
prawdopodobnie jedynym, który był bliski tej idei, jednak w jego pracach nigdy
nie znalazłem wyczerpującej odpowiedzi na interesujące mnie pytanie. Po
studiach przez 16 lat pracowałem w jednym z najlepszych sowieckich instytutów
badawczych - Instytucie Cybernetyki Teoretycznej (dziś Instytut Badawczy
Systemów Lotniczych). Ściśle tajna placówka przemysłu obronnego! Te same
obecnie tak modne rakiety manewrujące zostały wynalezione i zaprojektowane w
naszym instytucie badawczym już w latach 60., na długo przed Amerykanami. Ale
niestety rozwój został zamrożony z powodu bezwzględności wielkich dowódców
wojskowych. Potem musieliśmy dogonić USA. Tutaj ukończyłem studia podyplomowe z
analizy systemów, teorii prawdopodobieństwa i teorii gier. Napisałem szereg
prac naukowych z zakresu lotnictwa bojowego, brałem udział w badaniach
naziemnych i testach najnowszych modeli broni powietrznej. W 1986 roku
zaproponowano mi stanowisko starszego oficera w Dyrekcji Uzbrojenia
Ministerstwa Obrony ZSRR. Dowiedziałem się tam wielu ciekawych rzeczy. W tym
niezwykłe, z pogranicza fantastyki. Pracowałem więc z grupą badającą naturę
eteru, zasady ruchu w czasie i przestrzeni, w tym pola skrętne. Pamiętam,
pamiętam szum wokół tych „nieznanych naukowo pól”, rzekomo zdolnych do
wirowania perpetuum mobile! W oparciu
o te pomysły wielu próbowało zbudować „latające spodki” i generatory, ale nie
przyniosło to większego efektu. Później zostałem przydzielony do specjalnej
grupy analityków pod dowództwem Szefa Sił Zbrojnych. To zadecydowało o moim
dalszym losie.
-
A jak?
– Pod koniec lat 80. grupa
wróżbitów zaproponowała współpracę ministrowi obrony Jazowowi. Możemy na przykład szukać zaginionych statków, łodzi
podwodnych wroga, lokalizować ludzi, diagnozować, leczyć…
Szef naszej grupy analitycznej
polecił mi się tym zająć i napisać raport dla kierownictwa Ministerstwa Obrony.
Utworzyłem komisję złożoną z lekarzy, fizyków, naukowców wojskowych i
cywilnych. Zaczęliśmy badać możliwości tych parapsychologów. Na szczęście
nastąpił rozwój sytuacji. Akademik Jurij
Guljajew i profesor Eduard Godik
z Instytutu Inżynierii Radiowej i Elektroniki stworzyli już wcześniej
urządzenie do badania takich zjawisk. Duży udział w tym miał także akademik Nikołaj Diewjatkow, bohater pracy
socjalistycznej, laureat nagród Lenina i nagród państwowych, który wielce
zasłużył się dla elektroniki wojskowej i medycznej. Tak więc trudno byłoby
nazwać tych ludzi pseudonaukowcami.
Po dokładnym sprawdzeniu ich
zdolności poinformowałem kierownictwo, że 80% zdolności psychicznych nie
zostało potwierdzonych. Ale 20% to prawda. W grupie jest naprawdę kilku
niezwykle utalentowanych ludzi. Przykuło to uwagę szefa Sztabu Generalnego
Armii, generała Michaiła Mojsiewa.
Zadzwonił do mnie i uważnie wysłuchał wyników „egzaminów”. Natychmiast
zaproponował utworzenie specjalnego działu ds. niezwykłych zdolności ludzkich,
w tym zdolności pozazmysłowych. Dał sztab 10 osób, stanowisko ogólne i
pomieszczenie z łącznością rządową. Z prawnego punktu widzenia została
sformalizowana jako „Jednostka Wojskowa № 10003” w ramach Sztabu Generalnego. W
obszarze stacji metra Kropotkinskaja dostałem mieszkanie usługowe do
„zewnętrznych” spotkań, negocjacji i eksperymentów. Następnie pojawiło się
szereg innych miejsc „wsparcia” w różnych centralach, instytutach badawczych,
instytucjach wojskowych i cywilnych.
Później dowiedziałem się, że w
tym samym czasie wiceprzewodniczący KGB, generał Nikołaj Szam, zwrócił się do Sztabu Generalnego z propozycją
zorganizowania pracy z parapsychologami i innymi zjawiskami. Ponadto do
kierownictwa dotarły informacje o amerykańskim programie Stargate. To wszystko się połączyło. Tak powstał nasz zarząd
„parapsychologiczny”.
Nieformalnym kuratorem naukowym
była Natalia Bechteriewa, światowej
sławy neurofizjolog, akademik Akademii Nauk Medycznych i Akademii Nauk ZSRR,
kierownik Instytutu Ludzkiego Mózgu, doktor nauk medycznych, profesor, wnuczka
wybitnego rosyjskiego psychiatry Akademik Władimira
Bechteriewa... Odwiedziłem ją specjalnie w Leningradzie. Natalia Pietrowna
wiele sugerowała, na przykład badanie zjawiska Vanga. „Oczyściła mi też mózg”. Aleksieju Jurjewiczu, przyznajesz, że aby
żyć, bierzesz jedzenie z zewnątrz. Podobnie jak powietrze, woda, światło
słoneczne, aby uzyskać energię do życia. Dlaczego nie można zaakceptować faktu,
że najważniejszych informacji dla istnienia ludzkiego ciała nie można pobrać z
zewnątrz? Oznacza to, że ktoś z góry przekazuje ludziom te informacje! Inspirowała
nas w pierwszych miesiącach, kiedy musieliśmy pracować z czystym entuzjazmem,
bez funduszy. Bądź cierpliwy, wszystko
się wydarzy!
I tak się stało. W przekazywaniu
pieniędzy pomógł minister finansów Walentin
Pawłow, przyszły premier ZSRR. Wydatki na tajną „jednostkę wojskową” ujęto
w specjalnej linii budżetu państwa. Około 100 milionów rubli rocznie.
Finansowanie to kontynuowano w całości nawet po rozpadzie ZSRR, aż do
zamknięcia biura. Pawłow był bardzo zainteresowany postępem naszej pracy. Co
dwa tygodnie spotykałem się z premierem w kryjówce i informowałem go o
postępach w badaniach, eksperymentach i praktycznych osiągnięciach. Jako
człowiek zorientowany na męża stanu rozumiał zagrożenia, gdyby wróg nagle
zaczął zdalnie „otwierać” obiekty strategiczne i kontrolować nasze mózgi.
Jednocześnie marzył, że z naszą pomocą stworzy nową elitę kraju, superdoradców
rządu. O moich spotkaniach z Premierem wiedział tylko Szef Sztabu Generalnego.
-
I co tam żeście robili?
– Dowództwo przydzieliło
„Jednostce Wojskowej 10003” poważne zadania. Analiza programów PSI-militarnych
w USA i innych krajach NATO, rozwój własnych metod wpływu informacji
energetycznej na wroga, ochrona naszych przywódców przed atakami PSI-wroga i
wiele więcej. W tym celu musiałem przestudiować różne psychotechniki w
kulturach Azji, Ameryki Południowej, Europy, Afryki, Ałtaju, Syberii, Tybetu,
odmiennych stanów świadomości i zbadać istotę fenomenalnych zdolności ludzkich.
Współpraca wykonawców obejmowała ponad
120 organizacji Wielkiej i Medycznej Akademii Nauk ZSRR, Ministerstwa Obrony,
Przemysłu, Oświaty, w tym Moskiewski Uniwersytet Państwowy, MIPT, Instytut
Filozofii i Psychologii Rosyjskiej Akademii Nauk, itp. Oczywiście nie
wiedzieli, dla kogo pracują, każdy wykonując swoją część eksperymentów i badań.
„Jednostka wojskowa” miała bardzo wysoki stopień tajności.
W krótkim czasie opracowaliśmy
dokumenty koncepcyjne oraz przeprowadziliśmy dogłębną analizę zalet i wad
zagranicznych, a przede wszystkim amerykańskich programów i metod szkolenia
„operatorów widzenia na odległość”.
Naukowiec Wiktor Rubel, który pracował w Stanach Zjednoczonych w laboratorium
dawnych Stargate, powiedział „Komsomolskiej
Prawdzie”, jak amerykański agent 001 na podstawie zdjęcia satelitarnego dachu w
Siewierodwińsku „widział” z zagranicy, że budowana jest potężny super okręt
podwodny w hangarze. Czy naprawdę zdradził naszą ważną tajemnicę wojskową, czy
to tylko bajka? Znam dobrze Agenta 001. Joseph
McMonigle to bardzo sympatyczna osoba, która nie umie kłamać. Oczywiście,
kiedy przyjechał do Moskwy, przetestowaliśmy go własnymi metodami. Ma naprawdę
genialne umiejętności. Tak, Joseph zdalnie odtajnił okręt podwodny Akuła
i szczegółowo opisał strukturę poligonu testowego w Semipałatyńsku dla CIA. Ale
miał też błędy w raportach, „dostał się do mleka”, jak twierdzi wojsko.
Psycholog opiera swoją pracę na swoich uczuciach. Dzisiaj byłam chora, wczoraj wstałam na złej nodze, przedwczoraj
wypiłam sto gramów zanim usiadłam... Stąd te naturalne błędy. Ogólnie rzecz
biorąc, niezawodność i wydajność McMonigle’a i jego kolegów ze Stargate oceniliśmy na 60 procent.
Myślę, że to był jeden z powodów zamknięcia w 1995 roku. Myślę, że wtedy w USA
pojawił się nowy program z nowymi ludźmi. Ale pod auspicjami Pentagonu, a nie
CIA.
Chcieliśmy uzyskać bardziej
stabilne wyniki, które nie zależą od stanu samego operatora. Dlatego w
rozwiązanie tego problemu zaangażowane były główne siły naszych tłumaczy.
Poprzednie badania rosyjskich i zagranicznych naukowców nie przyniosły
rezultatów. A jednak podjęliśmy to ryzyko. Problem został rozwiązany dopiero po
półtora roku od rozpoczęcia prac. I dzięki temu dostaliśmy możliwość
wyszkolenia ludzi o tak fenomenalnych zdolnościach, o jakich nasi przeciwnicy
nawet nie mogli marzyć.
Jakie
umiejętności?
– Na przykład określ wizualnie
cechy ludzi, na podstawie ich zdjęć, rzeczy osobistych, inicjałów, wspomnień
znajomych; czytać informacje z ludzkiego mózgu; poznawaj treść książek bez
otwierania ich okładek i tajnych dokumentów bez ich czytania. Nauczyliśmy
oficerów oceniać zamiary i plany wroga, przewidywać rozwój działań wojennych,
identyfikować fakty dotyczące działań wywiadowczych wroga, ustalać współrzędne
kryjówek, schronów i wiele więcej.
Fantastyczne!
– To była pierwsza różnica w
stosunku do zagranicznych Stargate.
CIA korzystała z usług uznanych już naturalnych parapsychologów. Jak pokazały
późniejsze wydarzenia, skupienie się na szkoleniu oficerów-operatorów było
uzasadnione. Zwłaszcza w warunkach bojowych, w „gorących punktach”. Nasza druga
różnica w porównaniu ze Stargate
polega na tym, że Amerykanie szukali „genialnego eliksiru”, który odblokuje
inne źródła ludzkiej inteligencji. Istniał wpływ nazistowskich naukowców na tym
terenie podczas II wojny światowej. Do USA przybyli po wojnie. Za granicą
badano wpływ leków psychotropowych i szereg technik, takich jak ponowne
narodziny. Nasi naukowcy nie polegali na cudach w postaci eliksirów,
psychodelików itp. Szukaliśmy częstotliwości, do których mózg przyszłego
operatora powinien się bezboleśnie dostroić. Bez leków, leków, skalpela
chirurga, hipnozy, oddychania holotropowego itp. Ten sam akademik Sudakow przeprowadził wiele
eksperymentów w Instytucie Fizjologii Normalnej Rosyjskiej Akademii Nauk
Medycznych i innych instytucjach. Po półtora roku nauczyliśmy się dostrajać
mózg, gdy wszystko zostaje „ujawnione” osobie. Następnie przeszliśmy do
szkolenia operatorów. Przede wszystkim dla specjalnych sił bezpieczeństwa.
Później podjęto decyzję o utworzeniu wydziału szkolenia oficerów w fenomenalnym
sposobie pozyskiwania informacji w Akademii Sił Powietrznych im. J.A. Gagarina
w Moninie.
Co
dokładnie zrobili Twoi operatorzy?
- Prawie wszystko. Nawet
spotkanie kosmitów w piaskach Uzbekistanu na rozkaz Gorbaczowa.
Czy
ty żartujesz?
– Mówię to całkiem poważnie.
Słynny jasnowidz Mark Milchiker
napisał do Sekretarza Generalnego, że pewnego dnia w czerwcu 1991 roku na
pustyni Kyzył-kum wylądują istoty pozaziemskie poszukujące kontaktu z
cywilizacją ziemską.
Wtedy w to wierzyłem. Znałem zmarłego
Marko Awraamowicza. W moim dziale dziennikarz Kola Warsegow był zafascynowany kosmitami w okresie pierestrojki.
Milchiker przyjeżdżał do „Komsomolskiej Prawdy” z opowieściami o UFO. Kola
poszedł z nim gdzieś w poszukiwaniu „zielonych ludzików”, coś o tym napisał,
choć początkowo traktował to ironicznie. A Gorbaczow potraktował to poważnie!
Wysłał list Milwchikera do ministra obrony Jazowa. Przesłał dokument Szefowi
Sztabu Generalnego. Mojsiejew napisał uchwałę „Przyjmij!”. Naczelny Dowódca Sił
Obrony Powietrznej i ja jesteśmy za to odpowiedzialni. Musiałem lecieć z
chłopakami na Kyzył-kum. Czekaliśmy w nocy przy ognisku... UFO nigdy się nie
pokazało. Wróciłem i poinformowałem rząd o niepowodzeniu.
To
ciekawostka. Czytelnicy „Komsomolskiej Prawdy” czekają na konkretne fakty na
temat Twojej działalności.
– Rozumiem, że czekacie na
sensacje w duchu agenta 001. Dobrze, że siedząc za granicą, opowie Wam, jak z
daleka „wykrył” sowieckie obiekty strategiczne. Obiekty te już dawno zostały
oficjalnie odtajnione, wszystko opublikowano w Internecie, a sam ZSRR już nie
istnieje. Ale pracujemy tutaj, na ziemi i nie wszystko może zostać jeszcze
ujawnione. O tych samych wojnach czeczeńskich. To męczące. Chociaż nasi
operatorzy identyfikowali amerykańskie okręty podwodne na mapie w czasie
rzeczywistym z bardzo dużą dokładnością. Przeszkoliliśmy kilka grup dla floty,
które nadal tam pracują. W lotnictwie bojowym przeszkoleni przez nas operatorzy
odnajdywali cele naziemne z dokładnością 80-85 proc. zarówno na mapie, jak i na
ziemi w trakcie lotu. W grupach nadzoru operacyjnego PSI-oficerowie szczegółowo
znali stan zdrowia, cechy osobowe i podejście do służby niemal każdego członka
załogi amerykańskich samolotów strategicznych. Za pomocą fotografii można było
określić stan techniczny wielu typów amerykańskiego sprzętu wojskowego oraz
stopień gotowości głównych rodzajów ich uzbrojenia. Ale główne pole działania
znajdowało się po tej stronie oceanu.
Rozumiem.
Już pod koniec ZSRR utworzono parapsychologiczną „jednostkę wojskową”. A kiedy
wszystko się odwróciło, Bill Clinton stał się „najlepszym przyjacielem” naszego
Borysa Nikołajewicza. Pokój, przyjaźń, guma do żucia...
– Ale w czasach amerykańskiej
agresji na Jugosławię przekazywaliśmy Serbom informacje o tym, kiedy i w jakim
momencie Amerykanie zaatakują. Co uratowało wiele istnień ludzkich. Z naszych
informacji wynika, że Serbowie podczas podejścia zniszczyli szereg rakiet.
Jakieś
inne przykłady?
– Z tego co pamiętam. W 1990 r.
doszło do ataku na skład broni w mieście wojskowym niedaleko Tbilisi. Szybko
rozwiązaliśmy tę zbrodnię. Polecieliśmy tam i ustawiliśmy w szeregu personel
pilnujący magazynu. Wśród nich nasz funkcjonariusz natychmiast, nieświadomie,
zidentyfikował wspólników bandytów. Wymienił je bezpośrednio z listy: ten, ten
i ten. Żołnierze nie mieli sensu temu zaprzeczać. I jeszcze kwestia
technologii. Ten sam funkcjonariusz posłużył się mapą okolicy, aby
zidentyfikować miejsca ukrycia broni. Również w 1990 roku w sowieckiej grupie
sił w Niemczech dwóch żołnierzy ukradło broń i uciekło z jednostki. Niemiecka
policja i nasze służby nie mogły ich odnaleźć. Uchodźcy obmyślili wcześniej
trasę, mieli wspólników wśród Niemców. Dowiedzieliśmy się, gdzie się ukrywają i
nazwaliśmy konkretne miejsce. Tam zostali zabrani bez strzelania i rozlewu
krwi. Uchodźcy byli zaskoczeni. Wierzyli, że są bezpiecznie ukryci i nie
zostaną odnalezieni. Największe „żniwo” wyników miało miejsce jesienią 1993 r.,
kiedy w parlamencie doszło do strzelaniny. Zwykle w takich niespokojnych czasach
aktywizują się wszelkiego rodzaju oszuści. W ciągu zaledwie miesiąca wspólnie z
pracownikami MSW udało nam się wyjaśnić ponad sto przestępstw. Dzięki naszej
wskazówce funkcjonariusze wywiadu odkryli 15 domów, kryjówek i składów broni
konspiracyjnych. Dlatego wierzyliśmy w swoje mocne strony, doskonaliliśmy
metody przygotowania i dostrzegaliśmy swoje słabości. Pomogło to później na
Północnym Kaukazie i w innych „gorących punktach”. Dużym problemem było
zidentyfikowanie kanałów nielegalnego dostarczania do naszego kraju broni,
narkotyków i waluty. Współpraca z naszą służbą bezpieczeństwa państwa
przyniosła doskonałe rezultaty. Nie tylko zatrzymaliśmy wiele szlaków
tranzytowych tego nielegalnego „towaru”, ale także zidentyfikowaliśmy za
granicą osoby planujące i organizujące tego typu działania sabotażowe…
Moje 3 grosze
Wszystko to brzmi pięknie
– ładnie, tylko że niezbyt wiarygodnie, jako że niezwyciężona Armia Rosyjska
jakoś nie może się uporać z Ukraińcami i szarpie się z nimi już drugi rok, mimo
swych „fantastycznych” i niemal wszechmocnych PSI-możliwości. Czyżby druga
strona wymyśliła jakieś anty PSI-możliwości niwelujące przewagę Rosjan?
Rosjanom jakoś nie udało
się przewidzieć i zapobiec atakowi na teatr na Dubrowce czy dyskont w Moskwie i
masakrom, które się tam odbyły. Nie przewidziano tragedii SSGN K-141
Kursk i AS-12 Łoszarik. Tą listę można by jeszcze długo ciągnąć…
A jednak było coś na
rzeczy, jako że w 1989 roku w mediach pojawił się końcowy apel konferencji
Bioinformenergo ’89, która miała miejsce w Leningradzie (dzisiaj
Sankt-Petersburg), a który to apel zwracał się do społeczności międzynarodowej
o – UWAGA! – zaprzestanie badań i
PRODUKCJI broni psychotronicznych! A zatem w 1989 roku nie tylko prowadzono
badania nad bronią PSI, ale takowa już istniała i ją produkowano!
Ciekawe, że potem już
nigdzie nie natrafiłem na ani słowo na temat tej konferencji i apelu –
najwidoczniej władze ZSRR uznały ją za tyle niebezpieczną, że zatarły po niej
wszelki ślad, a jej uczestników wyprawiono do jakiegoś gułagu, albo zmuszono do
pracy w JW No. 10003. Ot i wszystko.
Reasumując – w latach
80-tych XX wieku coś było na rzeczy i po obu stronach oceanu prowadzono badania
nad broniami i możliwościami PSI ludzkiego mózgu. I patrząc na to, co się
dzieje na świecie, to raczej szału nie ma.
Opracował: OZ biosferaklub
Źródła: www.topwar.ru, https://cz24.news/tajne-vedecke-pracovisko-c-10003-pre-neobvykle-ludske-schopnosti-a-specialne-druhy-zbrani-vojenski-vedci-parapsychologovia-v-zssr-a-rusku/
Przekład ze słowackiego - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz