Powered By Blogger
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą brudna bomba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą brudna bomba. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 2 sierpnia 2022

Ukraińcy mają związane ręce. USA ostrzegają przed katastrofą

 

Zaporoska EJ w Enerhodarze

Stany Zjednoczone oskarżają Rosję o traktowanie elektrowni w Enerhodarze jak "tarczę nuklearną". Ukraińcy mają związane ręce. Nie mogą atakować, by nie doszło do "strasznego wypadku nuklearnego". Antony Blinken nazwał takie działania "szczytem nieodpowiedzialności".

Sekretarz stanu USA Antony Blinken nazwał w poniedziałek działania Rosji wokół największej ukraińskiej elektrowni atomowej w Enerhodarze "szczytem nieodpowiedzialności", oskarżając Moskwę o wykorzystanie jej jako "tarczy nuklearnej" w atakach na siły ukraińskie.

 

Rosjanie atakują z terenu elektrowni

 

- Waszyngton jest głęboko zaniepokojony, że Moskwa używa teraz elektrowni jako bazy wojskowej i strzela do ukraińskich sił z jej terenu - powiedział Blinken dziennikarzom po rozmowach w ONZ w Nowym Jorku na temat nierozprzestrzeniania broni jądrowej.

- Oczywiście Ukraińcy nie mogą tam atakować, by nie doszło do strasznego wypadku nuklearnego – podkreślił i dodał, że działania Rosji wykraczają poza używanie "ludzkich tarczy" do stosowania "tarczy nuklearnej".

Agencja Reuters przypomina, że wcześniej władze Ukrainy oskarżały Moskwę o stacjonowanie wojsk i składowanie sprzętu wojskowego na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej.

 

Ukraina chce "zamknięcia nieba"

 

Podczas poniedziałkowych rozmów wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Mykoła Toczycki powiedział, że "potrzebne są solidne wspólne działania, aby zapobiec katastrofie jądrowej" i wezwał społeczność międzynarodową do "zamknięcia nieba" nad ukraińskimi elektrowniami atomowymi za pomocą systemów obrony powietrznej.

Jak pisze Reuters, 20 lipca Rosja oskarżyła Ukrainę o atak dwoma dronami w okolicach zaporoskiej elektrowni, ale potem poinformowała, że żaden z reaktorów nie jest uszkodzony.

Na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w piątek zastępca ambasadora Rosji przy ONZ Dmitrij Poljański oskarżył kraje zachodnie o "celowe" ignorowanie ataku z 20 lipca, w którym rzekomo użyto "wyładowanych materiałami wybuchowymi dronów zagranicznej produkcji do ataku na elektrownię". Ukraińska państwowa firma jądrowa Enerhoatom nie skomentowała tych doniesień.

 

Blinken ostrzega

 

Blinken powiedział też, że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) powinna odzyskać dostęp do elektrowni. Stanowisko to potwierdził szef MAEA Rafael Grossi, który na Twitterze napisał: Jeżeli dojdzie do wypadku w elektrowni jądrowej Zaporoże w Ukrainie, nie będziemy mogli obwiniać żadnej klęski żywiołowej. Będziemy musieli wziąć odpowiedzialność za to tylko na siebie.

Zaporoska Elektrownia Atomowa w Enerhodarze, największa tego typu w Europie i trzecia na świecie, została zajęta przez wojska rosyjskie na początku marca. Obecnie stacjonuje tam ok. 500 Rosjan, są tam także materiały wybuchowe i artyleria ciężka.


Lokalizacja ukraińskich EJ na tle prowadzonych działań wojennych

Moje 3 grosze

 

No i to jest dokładnie to, czego się obawiałem i co przewidziałem już 24 lutego – Putler zamierza wykorzystać te elektrownie jądrowe jako „brudne” bomby A przeciwko całej Europie. Szantażyk wyjątkowo wredny, jako że od 1986 roku słowo Czarnobyl jest synonimem niebezpieczeństwa, jakie nam grozi ze strony nieokiełzłanej siły atomu. Atomu, który wyrwał się spod kontroli i zaczął zabijać i kaleczyć ludzi i wszystkie inne istoty na terenie promieniotwórczego opadu. Ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę z tego, czym byłaby wojna nuklearna – nawet taka ograniczona, o której marzą różni pomyleńcy na Wschodzie i Zachodzie. Niektórzy z nas pamiętają ohydny smak płynu Lugola i strach przez Nieznanym. I to właśnie ten strach jest kartą przetargową rosyjskich militarystów marzących o powrocie ZSRR – Czerwonego Imperium Zła i czasów Zimnej Wojny, kiedy to cały świat obawiał się przekształcenia jej w wojnę gorącą z użyciem wszystkich BMR. Tylko że wtedy mimo wszystko atom znajdował się pod kontrolą i rządy robiły wszystko co w ich mocy, by ochronić ludność przed skutkami tej katastrofy – o stopniu zagrożenia INES 8. 

Jak podaje Wikipedia: Poziom promieniowania w najbardziej dotkniętych katastrofą częściach budynku bloku nr 4 ocenia się na 5,6 R/s (0,056 Gy/s), czyli 20 kR/h (200 Gy/h). Dawka śmiertelna to około 500 R, co oznacza że w niektórych miejscach niezabezpieczeni w żaden sposób pracownicy przyjęli śmiertelną dawkę promieniowania w ciągu kilku minut. Dozymetr zdolny do pomiaru promieniowania na poziomie 1000 R/s (10 Gy/s) był niedostępny z uwagi na zniszczenia, a drugi egzemplarz okazał się wadliwy. Pozostałe dozymetry działały w zakresie do 0,001 R/s (0,00001 Gy/s), przez co nieprzerwanie podawały odczyt „poza skalą”. W wyniku tego obsługa reaktora nie była świadoma jak wielką dawkę promieniowania przyjmuje.

Forum Czarnobyla 2003–2005, w skład którego wchodziły Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA), Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), inne ciała Organizacji Narodów Zjednoczonych i rządy Ukrainy, Białorusi i Rosji, udostępniło szczegółowy raport dotyczący skutków katastrofy reaktora.

Według opublikowanych danych, spośród 134 pracowników likwidujących awarię, u których wystąpiła ostra choroba popromienna, 28 osób zmarło z jej powodu w 1986 r., a 19 w kolejnych w latach 1987–2004 (niektóre z tych śmierci nie miały związku z napromieniowaniem). W trakcie akcji ratowniczej 2 osoby zginęły z powodu wypadków niezwiązanych z promieniowaniem, a jedna osoba zmarła z powodu zakrzepicy.

Według niektórych badań w wyniku katastrofy ok. 600.000 osób na świecie narażonych zostało na podwyższoną dawkę promieniowania rzędu 1 mSv. Jest to równoważnik dwóch zdjęć rentgenowskich. Przeciętny mieszkaniec Polski otrzymuje rocznie dawkę około 3–4 mSv od źródeł naturalnych, jak promieniowanie kosmiczne czy naturalne pierwiastki promieniotwórcze w glebie. Z kolei występują na Ziemi takie miejsca, gdzie tło naturalne osiąga wartość powyżej 100 mSv (np. Ramsar w Iranie, czy Guarapari w Brazylii) i nie obserwuje się negatywnych skutków zdrowotnych wśród dziesiątek tysięcy ludzi mieszkających tam od pokoleń.

Liczbę śmiertelnych nowotworów, które rozwinęły się i mogą rozwinąć się w przyszłości w grupie silnie napromieniowanej po awarii w Czarnobylu oszacowano na ok. 4000. Wśród mieszkańców skażonych terenów wzrost ryzyka zachorowań na nowotwory inne niż tarczycy nie jest obserwowany (jednak ze względu na długi okres rozwoju takich chorób nie można wykluczyć przyszłego wzrostu zachorowań na raka i, szacowanego na poniżej 1%, wzrostu śmiertelności z tego powodu). W raporcie wskazano liczbę ponad 4000 zdiagnozowanych nowotworów tarczycy, które w większości można przypisać wchłonięciu jodu-131, głównie u dzieci. Z tej przyczyny do roku 2002 zmarło 15 osób. Oczekuje się dalszego wzrostu zachorowań na raka tarczycy.

Nie stwierdzono wzrostu nieprawidłowych urodzeń ani efektów dziedzicznych u osób z terenów napromieniowanych, natomiast wiele osób poszkodowanych ma problemy psychologiczne związane z wypadkiem i przesiedleniem (np. depresje, alkoholizm, trauma, choroby psychiczne, radiofobia podsycana przez media). Dodatkowo nie obserwuje się jakichkolwiek anomalii wśród dzieci, których matki w czasie ciąży (lub wcześniej) narażone były na opad czarnobylski.

Raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej szacuje liczbę wypadków raka tarczycy powstałych z powodu katastrofy na 10.000 i szacuje, że istnieje możliwość kolejnych 50.000 przypadków, do tego doszło do 10.000 deformacji płodów i śmierci 5000 niemowląt. Jednak do tej pory nie zaobserwowano jakichkolwiek negatywnych skutków wśród dzieci urodzonych po awarii. Związek Czarnobyla, organizacja zrzeszająca likwidatorów elektrowni podaje, że 10% z 600.000 osób pracujących przy tym procesie już nie żyje (20 lat po tragedii), a kolejnych 165.000 jest niepełnosprawnych. Z kolei profesor Wade Allison z Uniwersytetu Oksfordzkiego oszacował liczbę śmierci nowotworowych z powodu Czarnobyla na 81. Współcześnie status osoby poszkodowanej w wyniku katastrofy w Czarnobylu ma 1 milion dzieci i 2 miliony dorosłych.

Cytowane raporty są wygładzone i złagodzone. Prawda jest taka, że ludzie chorują na choroby nowotworowe i jest ich coraz więcej. Prawdziwe liczby ofiar katastrofy czarnobylskiej są wciąż utajniane przez atomowe lobbies, co ma na celu wprowadzenie np. w Polsce elektrowni atomowych zamiast termicznych, wodnych czy wiatrowych. Dlatego dane te są – delikatnie mówiąc – niewiarygodne.

Podobnie jest w przypadku innej tragedii jaką jest katastrofa w japońskiej elektrowni atomowej w Daichii-Fukushimie I, w której eksplodowały trzy reaktory, a skażenie ogarnęło znaczną połać Japonii i Oceanu Spokojnego. Rząd Japonii i koncern TEPCO nadal utajnia wyniki pomiarów skażeń po tej katastrofie, co nie przydaje wiarygodności tym instytucjom. 

 

Źródło: https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/ukrai%C5%84cy-maj%C4%85-zwi%C4%85zane-r%C4%99ce-usa-ostrzegaj%C4%85-przed-katastrof%C4%85/ar-AA10cCBB?rc=1&ocid=winp1taskbar&cvid=fad8abbe55a6423584841e689eeee285&fromMaestro=true&fbclid=IwAR3Il1YqWGMrNZC7IJsqE8Inwd9-sfVQkcOE--4fyKXZGIiCDQK9Ftn_nvk

poniedziałek, 28 marca 2022

Brudna bomba: Czarnobyl

 


Jak to napisałem parę dni temu, grozi nam atomowa wojna bez użycia broni rakietowo-jądrowej, ale za to z użyciem czegoś w rodzaju „brudnej” bomby jądrowej. No i wykrakałem. Putler wpadł na szatański pomysł skażenia terytorium Ukrainy, a przy okazji połowy Europy! Oto relacje w mediach:

 

Rosjanie robią okopy w Czerwonym Lesie. "Promieniują sami siebie"

 

Rosyjscy żołnierze osiedlili się w Czerwonym Lesie, położonym zaledwie kilka kilometrów od Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W jednej z rozmów, którą przechwyciła ukraińska Służba Bezpieczeństwa, rosyjscy wojskowi skarżą się na to, że jest duże ryzyko napromieniowania.

O sprawie poinformował na Facebooku Ołeksandr Syrota, szef rady nadzorczej w  Państwowej agencji Ukrainy do zarządzania strefą wykluczenia. Jak twierdzi, dotarły do niego informacje, że rosyjscy żołnierze kopią okopy w Czerwonym lesie, "najbardziej strategicznym miejscu w okolicach Czarnobyla".

- Z całego serca życzę im — kopać głębiej, siedzieć dłużej! - ironizuje Syrota.

Słowa te potwierdzają przechwycone przez ukraińską Służbę Bezpieczeństwa rozmowy telefoniczne rosyjskich żołnierzy. Jak przekazuje portal Segodnya, na jednej z nich najeźdźca skarży się, że dowództwo wrzuciło ich na teren czarnobylskiej strefy zamkniętej, "nie myśląc o konsekwencjach".

Wojskowy twierdzi, że jego koledzy są poddani na Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej mocnemu napromieniowaniu. - Wyobraź sobie, staliśmy pod tym Czarnobylem przez 2 tygodnie i nas wszystkich rzucono do walki. K**wy j**ane, nienawidzę mojego państwa, do cholery — mówi żołnierz.

Ukraiński koncern Energoatom przekonywał, że przebywający w Strefie Wykluczenia Rosjanie są poddani promieniowaniu i w przyszłości będą cierpieć na choroby nowotworowe. Użyto nawet sformułowania, że to "przykre samobójstwo" rosyjskich żołnierzy.

Tereny nieczynnej już elektrowni atomowej w Czarnobylu znajdują się blisko białoruskiej granicy. Została ona zdobyta w pierwszych dniach wojny. Od tamtej pory ukraińscy pracownicy są przetrzymywani jako zakładnicy. Tylko część z nich została zwolniona.

Czarnobyl znajduje się na północ od Kijowa, znajdując się tym samym na trasie rosyjskich wojsk zmierzających w stronę ukraińskiej stolicy. Ukraińcy informowali już wcześniej o licznych incydentach mających miejsce na terenach byłej elektrowni, takich jak odłączenie niezbędnego zasilania.

Czerwony Las, gdzie przebywają rosyjscy najeźdźcy, znajduje się w czarnobylskiej strefie zamkniętej, która otrzymała najwyższe dawki promieniowania w wyniku przejścia chmury radioaktywnego pyłu i dymu po katastrofie w Czarnobylu. Drzewa obumarły z powodu silnego skażenia promieniotwórczego. Eksplozja i ogień w reaktorze nr 4 zanieczyściły glebę, wodę i atmosferę.

 

I z wczoraj, 27.III:

 

Pożary w Czarnobylu - płonie 10 tys. hektarów. Rośnie poziom skażenia radioaktywnego

 

Pożary w Czarnobylu w pobliżu elektrowni jądrowej objęły obszar 10 tys. hektarów lasów – ostrzegła ukraińska Rzeczniczka Praw Człowieka Ludmyła Denisowa. "W wyniku spalania do atmosfery uwalniane są radionuklidy, które są przenoszone przez wiatr na duże odległości" – napisała.

Pożary w pobliżu elektrowni atomowej w Czarnobylu wybuchły w poniedziałek 22 marca br. Według najnowszych informacji w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia płonie 10 tys. hektarów lasów. Łącznie zarejestrowano tam 31 pożarów.

Ludmyła Denisowa w komunikacie na Facebooku przekazała, że pożary przyczyniają się do podwyższenia poziomu skażenia radioaktywnego w powietrzu. "Kontrolowanie i ugaszenie pożarów jest niemożliwe ze względu na przejęcie strefy przez wojska rosyjskie" – napisała. Rosjanie zajęli obiekt jądrowy w Czarnobylu w pierwszym dniu zbrojnej agresji w Ukrainie 24 lutego.

Jak dodała, "w wyniku spalania do atmosfery uwalniane są radionuklidy, które są przenoszone przez wiatr na duże odległości". "Grozi to promieniowaniem w Ukrainie, Białorusi i krajach europejskich" – wyjaśniła. Ukraińska Rzeczniczka Praw Człowieka wezwała Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) o skierowanie na Ukrainę ekspertów i sprzętu do gaszenia pożarów.

MAEA w komunikacie przed trzema dniami podała, że lasy płoną na tym obszarze, na którym obserwowano podobne pożary w ostatnich latach. Agencja zapewniła, że "kontynuuje współpracę" z władzami ukraińskimi w celu uzyskania dalszych informacji na temat "sytuacji pożarowej".

Państwowa Agencja Atomistyki podała w niedzielę rano, że nie odnotowuje żadnych niepokojących wskazań aparatury pomiarowej. "Na terenie Polski nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz środowiska" – przekazała na Twitterze.

 




I dalej:

 

Płoną lasy wokół Czarnobyla. "Poważne zagrożenie dla całej Europy"

 

W Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia odnotowano co najmniej 31 pożarów. Płonie ponad 10 tys. hektarów lasów wokół nieczynnej elektrowni jądrowej. – Przenoszone przez wiatr radioaktywne zanieczyszczenia mogą stanowić zagrożenie dla krajów europejskich – alarmuje ukraińska rzecznik praw obywatelskich Ludmyła Denisowa.

Płoną lasy wokół Czarnobyla. "Poważne zagrożenie dla całej Europy"

W niedzielę pojawiła się informacja o pożarach w lasach wokół Czarnobyla. W okolicy zarejestrowano wzrost zanieczyszczenia powietrza radioaktywnymi substancjami. W wyniku spalania do atmosfery uwalniane są izotopy promieniotwórcze, które mogą być przenoszone przez wiatr na duże odległości.

 

    Grozi to ekspozycją Ukrainy, Białorusi i innych krajów europejskich na promieniowanie radioaktywne. Z powodu suchej i wietrznej pogody zwiększy się intensywność i zasięg pożarów. Może doprowadzić to do pożogi na dużą skalę, z którą trudno sobie poradzić nawet w czasie pokoju – ostrzega rzecznik praw obywatelskich Ukrainy Ludmyła Denisowa.

Ukraińska polityk podkreśla, że płomienie mogą dosięgnąć magazynów uranu i składowiska odpadów radioaktywnych. Głównym problemem w obecnej sytuacji ma być inwazja Rosji na Ukrainę. Akcję strażaków uniemożliwiają bowiem rosyjskie wojska stacjonujące na tym obszarze.

   - Apeluję do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej o jak najszybsze wysłanie ekspertów i sprzętu przeciwpożarowego na Ukrainę, aby zapobiec nieodwracalnym skutkom tych pożarów, które dotkną nie tylko Ukrainę, ale i cały świat – podkreśliła we wpisie na Facebooku Denisowa.

Ukraińska rzecznik praw obywatelskich zaznaczyła, że katastrofie można zapobiec tylko pod warunkiem usunięcia rosyjskich żołnierzy z Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia. Zwróciła się do międzynarodowych organizacji praw człowieka o wywierania nacisku w tej sprawie na władze Federacji Rosyjskiej.

    - Należy zwiększyć presję na Rosję, aby zakończyła inwazję na Ukrainę i przestała okupować obszary o podwyższonym ryzyku – zaznaczyła Ludmyła Denisowa.

 

I jeszcze jedna informacja:

 

Dziesiątki pożarów wokół Czarnobyla. Co z promieniowaniem w Polsce?

 

Pożar w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia trwa. Ogień spalił już 10 tys. hektarów lasu. W kolejnych dniach możliwe jest zwiększenie skali problemu. Jak pożary wpłynęły na poziom promieniowania w Polsce?

O tym, jak wielka jest skala pożarów w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia w niedzielę poinformowała Rzecznik Praw Człowieka Rady Najwyższej Ukrainy Ludmiła Denisowa. Za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowała, że na terenie strefy wykluczenia wybuchło już 31 pożarów, a ich tłumienie jest niemożliwe.

Płoną lasy wokół Czarnobyla. „To zagraża promieniowaniem Ukrainie, Białorusi i krajom europejskim”

Od początku tegorocznych pożarów w strefie wykluczenia wokół Czarnobylu spłonęło już 10 tys. hektarów lasu. Sucha aura, a także wzrost temperatury w najbliższych dniach mogą przyczynić się do powstawania kolejnych pożarów, a także do rozprzestrzeniania się tych, które już wybuchły. „Z powodu wietrznej i suchej pogody zwiększy się intensywność i obszar pożarów, co może prowadzić do pożarów na dużą skalę, z którymi trudno sobie poradzić nawet w czasie pokoju” – zaznaczyła w swoim wpisie rzecznik praw człowieka na Ukrainie.

W komunikacie przekazała również, że ogień może dotrzeć do obiektów, w których składowane jest wypalone paliwo jądrowe. Niestety ze względu na to, że strefa wykluczenia jest obecnie okupowana przez Rosjan, służby ukraińskie nie mają możliwości podjęcia walki z żywiołem.

 

Wojna na Ukrainie a promieniowanie w Polsce. Są najnowsze komunikaty

Od początku wojny na Ukrainie sytuacji związanej z promieniowaniem w Polsce uważnie przygląda się Polska Agencja Atomistyki. W niedzielę do godziny 17 opublikowała ona trzy komunikaty dotyczące promieniowania w Polsce. W każdym z nich podkreślono, że na terenie naszego kraju nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi, a także dla środowiska.

- Obecnie na terenie RP nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska. Polska Agencja Atomistyki nie odnotowała żadnych niepokojących wskazań aparatury pomiarowej – przekazano w komunikacie opublikowanym o godzinie 14.

Ukraiński koncern o zagrożeniu bezpieczeństwa jądrowego i radiacyjnego. Jest komunikat ws. promieniowania w Polsce.

 

A zatem stało się to, czego się tak obawiałem. Putler chce użyć płonących lasów jako broni masowego rażenia. Nie wystrzelił pocisków z głowicami jądrowymi, ale podpalił lasy emitujące radioaktywny popiół. A zatem de facto nie wywołał wojny atomowej, ale za to użył skażonych lasów jako tzw. „brudnej” bomby radiologicznej.

Jak na razie pogoda nam sprzyja – potężny wyż PETER nie dopuszcza do nas wiatrów z kierunku S-SE, które mogłyby przynieść skażenia nad terytorium Polski. Jak na razie mamy niezbyt silne wiatry z kierunków północnych.

Niestety – w najbliższych dniach słoneczny PETER nas opuści i na jego miejsce wejdą dwa niże: ILONA i HELMKA nadciągające z północnej Rosji, co może spowodować opad radioaktywnego pyłu na nasze terytoria. Nie zapominajmy o tym, że opad radioaktywny jest jednym z czynników rażących po użyciu głowic nuklearnych…

Od dnia 1.III codziennie dokonuję pomiarów skażeń w Jordanowie, i jak na razie utrzymują się one na poziomie <0,20 µSv/h, czyli tyle co u nas wynosi tzw. naturalne tło Ziemi.  Co będzie dalej – zobaczymy…

 

Źródła:

·        https://www.o2.pl/informacje/rosjanie-robia-okopy-w-czerwonym-lesie-promieniuja-sami-siebie-6751319271070624a?fbclid=IwAR3mosEAY0CRLwu4IMfS3J8kuJ6cAixIoVil28Y-8bn8TF5bnELuJmGhzoY

·        https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/swiat/po%C5%BCary-w-czarnobylu-p%C5%82onie-10-tys-hektar%C3%B3w-ro%C5%9Bnie-poziom-ska%C5%BCenia-radioaktywnego/ar-AAVylv1?cvid=f3a66e355917428d87d99ec64b3cc903&ocid=winp1taskbar&fbclid=IwAR2-1PK4x_k7G5hai6EySdFVspW8wuUYh99bnHCzDnLyvwHCTWc3dIAQDLk

·        https://www.o2.pl/informacje/plona-lasy-wokol-czarnobyla-powazne-zagrozenie-dla-calej-europy-6751838204517312a?fbclid=IwAR1PV4Zz4pAhLT0NsmfBLhWg-N-O7MYC2aJlgiQdroZSmwSfhPN-QGlnNzA

·         https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/dziesi%C4%85tki-po%C5%BCar%C3%B3w-wok%C3%B3%C5%82-czarnobyla-co-z-promieniowaniem-w-polsce/ar-AAVylaP?cvid=2af0491b1106469afe1ed8c15bc64057&ocid=winp1taskbar

piątek, 3 lutego 2012

Czerwona rtęć: genialna blaga

Jewgienij Leszukonskij

W roku 1924, w USA, wybuchła gruba afera związana z wydobyciem ropy naftowej. Przed sądem stanęli wyżsi urzędnicy Stanów. W ZSRR na ten temat pojawił się felieton, w którym po raz pierwszy padło sformułowanie „sprawa pachnie ropą”.

Pogłoski o „czerwonej rtęci” – związku chemicznym, który jakoby zmienia właściwości materii i było wykorzystane do radzieckiej obrony – krążyły jeszcze w latach 70. Od tego czasu służby specjalne różnych krajów, a także terroryści, zaczęły polować na tym wielofunkcyjnym katalizatorem znanym także jako RM-20/20 9handlowa nazwa czerwonej rtęci od słów Red Mercury), jednakże wszelkie próby uzyskania tego związku pozostały bezowocnymi. Być może dlatego, że on po prostu… nie istnieje.

Poszukiwania cudownego katalizatora

Nie bacząc na to, czerwonej rtęci żaden handlowiec nigdy nie widział, była ona kompleksowym i całkiem udanym projektem. W latach 70. światową opinią publiczną (ale nie w ZSRR – cenzura!) wstrząsnęła wiadomość – w laboratoriach radzieckiego kompleksu wojskowo-przemysłowego zsyntezowano wielofunkcyjny, toksyczny i radioaktywny katalizator, który posiada na dodatek całą masę specyficznych właściwości. No i podobno dzięki niej uczeni z Sowietów opracowali całą linię nowych unikalnych rodzajów broni. Czerwona rtęć występuje także w detonatorach bomb termojądrowych i laserach o ogromnej mocy, które z orbity mogły razić naziemne cele. Bez RM-20/20 istnienie takich rodzajów broni było niemożliwym z tej przyczyny, że czerwona rtęć jest ich istotnym komponentem. Trzeba tu powiedzieć, że specsłużby (w tym przede wszystkim wywiady wojskowe państw paktu NATO) zapragnęły zdobyć ten wielofunkcyjny katalizator, zaś sojusznicy ZSRR (wtedy było ich jeszcze dużo) zwrócili się do rządu radzieckiego z prośbą o dostarczenie im próbek tego przekraczającego wszelkie zrozumienie środka chemicznego. Jednak ani jedni, ani drudzy nie osiągnęli swego celu.

Szpiedzy z kapitalistycznych mocarstw poszli na skróty i próbowali zwerbować specjalistów pracujących w zakładach pracy, które teoretycznie mogli mieć dostęp do czerwonej rtęci. Radzieccy kontrwywiadowcy w tej wojnie zatrzymali dziesiątki zagranicznych agentów i zwerbowanych obywateli ZSRR, którzy usiłowali znaleźć choćby jakiś ślad informacji na temat RM-20/20. Dlatego też powstała hipoteza – plotki o RM-20/20 zostały rozpuszczone celowo przez KGB w celu zaktywizowania wrogich siatek wywiadowczych w ZSRR i tym samym ich ujawnienie. Ta hipoteza ma oczywiście pełne prawo istnienia.

Jednakże pomimo tego, agentury obcych służb wywiadowczych nie przerwały swej roboty i chcieli oni potwierdzić istnienie RM-20/20. A w tym czasie przybliżała się głasnost’ i pierestrojka.

Bajeczka stulecia!

W końcu lat 80. informacja o istnieniu czerwonej rtęci dotarła wreszcie do obywateli naszego kraju. Rozumie się, że nie było to coś konkretnego, ale ludzie (zorientowani prawicowo, mający na pierwszym planie złotego cielca) zaczęli działać. Gazety zaczęły pisać o zakupach i sprzedaży czerwonej rtęci, ale – co jest oczywiste – prawdziwym RM-20/20 tam nie pachniało. Agenci zachodnich wywiadów (w rolach kupców) mieli nadzieję (drobne sito w takich przypadkach nie przeszkadza) trafić na sprzedawców katalizatora. No a nasi obywatele (sprzedawcy) szukali „jeleni”, którym pod szyldem RM-20/20 można było wcisnąć, co się tylko dało. Przy czym nie wszyscy byli aferzystami, korzystali po prostu z okazji.

I tak np. poszła plotka, że czerwonej rtęci używa się w zaokiennych termometrach. I natychmiast zaznaczył się deficyt tego towaru w sklepach. Ludzie skupywali termometry, rozbijali je i zlewali barwioną ciecz do butelek, by ją potem sprzedać, czy po prostu skupywali całe kontenery termometrów... Natomiast naszym służbom było wiadome, że w roku 1989, pracownicy CIA, MOSSAD-u czy MI-5[1] i innych wywiadów dokonali kilkaset zakupów kontrolowanych, które kosztowały je kilka milionów dolarów. W ani jednej z nich nie było jakiegokolwiek śladu RM-20/20, tylko ten sam kolorowany spirytus z termometrów. Do barwienia różnych świństw używano farb akwarelowych, wody z aniliną, czy nawet tłuczoną cegłą. A tylko KGB miała wyniki, bo posypały się aresztowania wrogiej agentury, która dała się nabrać na tą bajeczkę, ba! – brednię stulecia!

Złote czasy dla aferzystów

Należy zaznaczyć, że niektórzy cwaniacy zarobili na „niby to czerwonej rtęci” miliony dolarów. Oni przewozili ogromne partie (niekiedy kolejowe cysterny) tego wielofunkcyjnego katalizatora za granicę (w głównej mierze tranzyt przebiegał przez terytorium Ukrainy), zaś w roli kupujących wcielali się agenci rozmaitych wywiadów  (już nieco mniej ochotnie), nie mających środków technicznych terroryści wszelkiej maści i kalibrów (burzliwy rozwój terroryzmu prawie przypadł na te właśnie lata), a także obywatele państw trzecich pragnący najpierw zakupić partię RM-20/20 po to, by z zyskiem odsprzedać swemu rządowi. W celu oszukania kupców, rosyjscy dilerzy mieli nawet dokumenty i certyfikaty potwierdzające, że towar był zsyntetyzowany według receptur i w zakładach radzieckiego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Zdarzało się też, że w gazetach ukazywały się artykuły pisane na zamówienie aferzystów mówiące o tym, że np. „…w Jekaterinburgu z wojskowej  fabryki nieznani sprawcy wyprowadzili trzy cysterny czerwonej rtęci”. Takie publikacje wraz z lewymi dokumentami pokazywano kupcom. I nie patrząc na to, że z rosyjskich republik byłego ZSRR na Zachód szły dziesiątki ton RM-20/20, ten cudowny katalizator nie wpadł nikomu w ręce…

Ostatnie z tego rodzaju afer datuje się z 2008 roku. W Ufie zatrzymano oszustów, którzy proponowali sprzedaż termosu pełen zafarbowanej na czerwono zwyczajnej rtęci (twierdzili oni, że jest to przechodzony katalizator) za 5.000.000 rubli. Oszuści powiedzieli kupującemu, że wykradli ten materiał z jednej z wojskowych fabryk , a która produkowała czerwoną rtęć za zezwoleniem… CERN (!!!). Oczywiście to była bzdura.

25 milionów razy droższa od złota

Zainteresowanie wywiadów NATO czerwoną rtęcią stopniowo wygasło – ich specjaliści stwierdzili bezdyskusyjnie, że coś takiego nie istnieje. Jednakże na RM-20/20 cały czas uganiają się terroryści i dyktatorzy.

I tak np. w 1998 roku, niedługo do rozpoczęcia bombardowań Iraku przez lotnictwo NATO, Saddam Husajn ufundował nagrodę miliarda dolarów temu, kto dostarczy mu choćby 1 gram czerwonej rtęci. (!!!) Przy jego pomocy tyran zamierzał zbudować superbroń, która pozwoliłaby pobić Amerykanów i ich sojuszników. Dla porównania – 1 gram złota o próbie 999 kosztuje około 40 USD, a zatem nietrudno policzyć, że 1 gram RM-20/20 był dla Husajna 25.000.000 razy droższy od złota!

Podobną cenę wyznaczył parę lat temu król Arabii Saudyjskiej, który widział w RM-20/20 stuprocentowe panaceum na wszystkie choroby onkologiczne.

W roku 2001 terrorysta Szamil Basajew oświadczył, że dysponuje większą ilością czerwonej rtęci i zamierza jej użyć przeciwko siłom zbrojnym Federacji Rosyjskiej w Czeczenii oraz cywilom na terytorium Rosji. FSB potraktowała to jako blef. I tak było w rzeczywistości, bo Basajew przeprowadzał „zwykłe” ataki terrorystyczne bez użycia „techniki specjalnej”.

W parę lat później jeden z liderów al-Quaedy (al-Kaidy) też oświadczył, że posiada broń której podstawą działania jest RM-20/20, a chodziło tu o tzw. „brudną bombę atomową”. Informacja ta wywołała panikę wśród Amerykanów, do których była adresowana ta groźba. Służby specjalne USA wytropiły i ujęły terrorystę. Przesłuchiwany rychło przyznał się do tego, że kłamał po to, „…by posiać strach i zwątpienie w sercach i umysłach niewiernych…”

…Jeszcze w latach 70. czerwoną rtęć pragnęły posiąść bardzo poważne struktury. O ile terroryści czy tropiciele tajemnic państwowych nie mieli doświadczenia w tej kwestii i można się z nich pośmiać, to wywiadom państw NATO trzeba oddać to, co im należne. Przez 30 lat poszukiwań nie znaleziono nawet śladów czerwonej rtęci. Sądząc z tego wszystkiego można tylko to, że cała ta afera z RM-20/20 to była tylko genialna ściema, puszczona pomiędzy lud przez radzieckie służby specjalne. One zorganizowały „kontrolowany przeciek informacji” po to, by wyselekcjonować krąg osób, które zainteresuje czerwona rtęć i związane z nią możliwości.

RM-20/20 a sprawa polska

W mojej służbowej działalności na granicy Polski też spotkałem się z czerwoną rtęcią. Kiedy w 1989 roku Polska odzyskała swoją quasi-niepodległość i zostały znacznie rozluźnione dotychczasowe rygory w ruchu granicznym, do służb operacyjnych Wojsk Ochrony Pogranicza, a po maju 1991 roku Straży Granicznej RP, zaczęły docierać sygnały o nielegalnym transferze materiałów rozszczepialnych z krajów byłego ZSRR do Europy Zachodniej oraz do krajów Bliskiego i Środkowego Wschodu via Europa Zachodnia. W informacjach na ten temat pojawiło się także hasło „czerwona rtęć”. Temat stał się modnym we wczesnych latach 90., ale potem umarł śmiercią naturalną.

Wzmożone kontrole obywateli państw WNP nie dały żadnego śladu czerwonej rtęci, ale za to doszło do kilku wpadek przemytników wiozących pojemniki z radioaktywnym cezem czy tzw. pastylki paliwowe z mieszaniną uranu z plutonem. Przy okazji wyszło jeszcze, ile naprawdę wynosi skażenie w okolicach Czarnobyla, i kilka innych rzeczy równie nieprzyjemnych, nijak się mających do uspokajających raportów atomistów z CLOR i PAA.

Zagrożenie to wzrosło po 21 sierpnia 1991 roku, kiedy to skończył się ów dziwny pucz Janajewa-Kriuczkowa-Pugo, po którym wywalono z roboty wielu funkcjonariuszy KGB mających dostęp do wielu dziwnych spraw i miejsc. Być może to oni właśnie kolportowali te dziwne pogłoski i zgarniali za nie grubą kasę, wszak truizmem jest stwierdzenie, ze najwięcej i najlepiej zarabia się na ludzkim strachu i głupocie…

Szwedzka TV za BBC nadała program poświęcony czerwonej rtęci, w którym wprost stwierdza się, że RM-20/20 nie tylko istnieje, ale nawet pokazuje się na dowód buteleczki wypełnione jakimś czerwonawym płynem o wyglądzie i konsystencji rtęci. Co więcej – straszy się tam ludzi walizkowymi bombami termojądrowymi o mocy od 300 kt do 1 Mt i więcej. Ich konstrukcję ponoć oparto właśnie na RM-20/20. No i oczywiście pojawiają się uczeni, którzy wiedzą, jak to wygląda naprawdę. Podaje się także skład tego związku – jest to amalgamat rtęci i antymonu o wzorze chemicznym Hg2Sb2O6-7. Związek ten sam w sobie niebezpieczny i trujacy, bo rtęć i antymon są szkodliwe dla zdrowia, ale nie radioaktywne czy żrące. Być może była to właśnie taka „kupiona” audycja na zamówienie służb specjalnych Wielkiej Brytanii i innych krajów. Pojawiła się ona w TV w roku 1994 czy na początku 1995, kiedy zainteresowanie RM-20/20 osiąga swe apogeum.

Nie znaleźliśmy na Łysej Polanie ani 1 grama czerwonej rtęci – to prawda, ale za to ujawniliśmy ładunki metali kolorowych i nieżelaznych przewożone na polskie złomowiska. Ujawniliśmy także proceder kradzieży i wywozu za granicę miedzianych przewodów trakcji kolejowej, wskutek czego zapuszkowaliśmy trzech złodziei. W 1993 roku ujawniono ładunek 5 litów rtęci przewożone w słoju przez Bułgarów, przypadkowo słoik ten rozbił się i trzeba było wzywać służby ochrony środowiska w celu dekontaminacji tego niebezpiecznego skażenia. Poza tym cała masę różnych toksycznych paskudztw wwożonych do Polski w celu ich „utylizacji” – najczęściej w rzekach…

Przy okazji polowania na RM-20/20 wyszło na jaw, że Polska jest krajem, w którym odbywają się spotkania pomiędzy radzieckimi atomistami a wysłannikami bliskowschodnich reżimów – obywatelami Iranu, Iraku, Pakistanu, w Zakopanem, Nowym Targu czy Krakowie. Poza tym zaktywizowali się „dyplomaci” z Indii i Chin… Czyżby oni też byli zainteresowani RM-20/20? Chyba raczej nie – oni pewnie pilnowali tych pierwszych i tych drugich, by nie dogadali się ze sobą. I siebie nawzajem też…

Zgadzam się z tezą autora, że cała ta sprawa to totalny blef, nieprawdopodobna ściema, jakaś super-głupawka, który – podobnie jak np. osławiony Incydent w Roswell – miał za zadanie ściągnąć uwagę służb na nieistniejący fakt po to, by można było ujawnić rozmiar wrogiej penetracji – w tym przypadku USA przez KGB i GRU. Tak samo KGB powtórzyła ten trick w stosunku do zachodnich specsłużb podsuwając im inteligentnie brzmiący bzdet o niezwykłej substancji zdolnej tysiąckrotnie wzmocnić siłę rażenia wybuchu jądrowego i moc lasera… Nie zapominajmy tego, że w 1980 roku Amerykanie zaczynają mówić o planach Gwiezdnych Wojen, programach SDI/NMD i innych egzotycznych programach wyprowadzenia działań wojennych w Kosmos. A że na akcję musi być reakcja, to pojawił się mit o czerwonej rtęci…  

I to by było na tyle – jak powiedziałby Jan Tadeusz Stanisławski

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 39/2011, ss. 18-19

Przekład z j. rosyjskiego i komentarz –
Robert K. Leśniakiewicz ©       



[1] Autorowi chodziło o MI-6, która jest służbą wywiadu, a nie MI-5, która jest kontrwywiadem.