Powered By Blogger
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skandynawia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skandynawia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 18 września 2021

Tajemnica rakiet-widm pozostaje bez rozwiązania po 75 latach

 


Clas Svahn

 

75 lat temu Szwecja przeżyła najcięższy w swej historii nalot UFO. Przyjęto ponad 1000 doniesień o tym fenomenie niebieskim, ale z pewnością poczyniono tysiące obserwacji, które nigdy nie dotarły do ​​władz. Clas Svahn opowiada o niektórych mniej znanych obserwacjach.

 

Pierwsza relacja o obserwacji rakiety-widma ukazała się na łamach gazety, popołudniówki „Aftonbladet”, w dniu 28.V.1946 roku, i chociaż termin ten nigdy nie został wymieniony w samym artykule, to jeden z redaktorów zdał sobie sprawę, że dokładnie na tym polegały te zjawiska… Mieszanina czegoś bardzo fizycznego i czegoś, czego nie można było dotknąć. Siły Zbrojne zaczęły używać kilku innych terminów, w tym „pociski kosmiczne” i „pociski rakietowe”. Ale była to koncepcja rakiet-widm, które osiedliły się i przetrwały w naszych mózgach do ​​naszych czasów.

A oto przekład notatki z „Aftonbladet” z dnia 28.V.1946 roku:

 

RAKIETA-WIDMO  BYŁA ŚCIGANA PRZEZ SAMOCHÓD POPRZEZ ROSLAGEN[1]  

 

Mistrz malarstwa przez pół mili obserwował to zjawisko przez siedem minut. Skrzydła i cichy lot obiektu nadal trochę dezorientuje ludzi w całym kraju. Dziś rano mistrz malarski powiedział „Aftonbladet”, że w sobotni (25.V) wieczór ścigał on samochodem tajemniczą kulę ognia przez pół mili.[2] Kula ognia była szybsza i zniknęła, ale przez siedem minut mistrz malarz i jego towarzysz mogli obserwować to zjawisko.

- Prawdopodobnie był tajemniczy – mówi. Przyjechaliśmy z Uppsali i jechaliśmy do Rasbo. Było wpół do ósmej, kiedy ktoś w samochodzie nagle wskazał na niebo i powiedział: Spójrz, to jest chyba samolot. Kilkaset metrów na prawo od drogi i na wysokości zaledwie stu metrów ze świstem przeleciała dziwna rzecz, która nie mogła być ani meteorem, ani samolotem. W przybliżeniu można by opisać to jako kulę w kształcie kropli z jakiegoś błyszczącego metalu. Nie miała ona skrzydeł. Dopiero ostatnio przeczytałem w gazecie, że kule ognia były już obserwowane w całym kraju w czwartek wieczorem. Zanim sam spotkałem to zjawisko, nie miałem pojęcia, czy to ten fenomen – kończy mistrz malarski.

Inna osoba ogłasza, że ​​późną sobotnią noc o godzinie 23 zauważyła kulę ognia wielkości piłki futbolowej, która zniknęła na północy z wielką prędkością. Pozostawiła za sobą białą chmurę.

 

Jak to często bywa w przypadku UFO, rakiety-widma są również zjawiskiem złożonym. W 1946 doniesienia o tajemniczych obiektach mieszały się ze zwykłymi obiektami ziemskimi w pełnym świetle dziennym i zjawiskami świetlnymi, które z pewnością były mniej lub bardziej jasnymi meteorami. W dniu 23.II.1946 r. „Västerbottens Kuriren” mógł opowiedzieć o tym, jak rozświetliło się całe niebo, które zmieniło noc na dzień po tym, jak czerwona kula z ogonem eksplodowała nad obszarami koło Åselet. Typowy bolid.

Inne rzeczy wydawały się powtarzać, jak w przypadku opisanym w  „Sundsvalls Tidning” z dnia 7.II.1946 r., którego nagłówek głosił:  Samolot krążył po okolicy przez kilka godzin w szalejącej burzy śnieżnej - bez wykrycia żadnego samolotu. Wtedy poczułeś się, jakbyś wrócił do fali lotników-duchów z lat 30. XX wieku.[3]

Ale obserwacje późną zimą i wiosną utorowałyby drogę dla niejasnych i dziwnych obserwacji, których Szwecja nigdy wcześniej nie doświadczyła.

Na razie nie wiadomo, co zrobi po opuszczeniu stanowiska. W liście do ufologa Svena Schalina z Linköping, odważny Arvid Andersson z Färnabruk opisał, jak 16 maja o godz. 07:10 słońce wzniosło się nieco nad horyzont i miało czarną kropkę w swej dolnej części.

 

„Został postrzelony”

 

Historia Arvida Anderssona jest co najmniej czymś wyjątkowym i powtarzam tę, którą opisał w liście z 1960 roku. Choć historia 48-letniego wówczas leśniczego różni się od w zasadzie wszystkich współczesnych obserwacji rakiet-widm, kształt cygara jest czymś to łączy jego doświadczenie z rakietami-duchami:

Na wysokości około trzech kilometrów samolot wyrównał i skierował się ku  mnie. Wtedy poczułem się jakbym miał magnes w stopach i nie mogłem nimi poruszyć. W tym samym czasie usłyszałem odgłosy jak krople deszczu spadające na liście.[4] Potem poczułem się, jakbym został postrzelony i poczułem ból w klatce piersiowej. Największym wysiłkiem woli prawdopodobnie mógłbym się uwolnić i kontynuować pracę. Po jakichś 30 sekundach zobaczyłem jak cygaro najpierw zmieniło kurs na północ, a potem znów nadleciało kierując się ku mnie z około 400 metrów. Potem poczułem ukłucie w sercu. Ten atak trwał dwie lub trzy sekundy. Następnie skierował się na wschód i przeleciał obok mnie w odległości jakichś 100 m.

I dalej:

Jego wielkość wynosiła 12-15 m długości, 2-3 m szerokości i miał on jasne światło o głębokim srebrnym połysku 1,5 m od rufy. Kiedy minął mnie, to zaatakował ponownie promieniami ciepła, a potem poczułem jakby siedem uderzeń gorącego noża w lewą stronę głowy. W tym samym czasie jakby ktoś  wyciągnął mi lewe oko. Podczas tych ataków na mnie wzniósł się o jakieś 20 m. Potem usiadłem za kierownicą i osłoniłem oczy. Kiedy znów spojrzałem, UFO obróciło się w kierunku południowym. Przeleciał około 800 m, a potem zakołysał się i w tym samym momencie zniknął, mimo że horyzont był daleko.

Arvid Andersson skonstatował potem, że całe to wydarzenie trwało około 3 minut i że pamięta je dobrze po upływie 14 lat, kiedy wrócił do domu to miał oparzenia na głowie i miał także uszkodzone lewe oko, na które widział gorzej.[5]

 

Stora Mellösa w maju

 

Ta historia wykracza poza większość tego, co wydarzyło się w 1946 roku i jest to jedyny przypadek z tego roku, w którym rakieta-widmo wpłynęła na człowieka tak wyraźnie, że osoba ta była wstrząśnięta. Oczywiście jeśli nie liczymy obserwacji Gösty Carlssona z okolic Ängelholm. Wydarzenie z  „Pollenkungens” musiało nastąpić 18.V.1946, czyli dwa dni później. Ale do tego incydentu wrócimy w następnym numerze.

Pierwsza w miarę „normalna” obserwacja rakiety-widma miała miejsce ponad Stora Mellösa k./Örebro w dniu 21 maja. Relacja została zbadana przez lokalną policję, która przesłuchała trójkę obserwatorów: Brora Holmdala, jego żonę Elnę Holmdal i 18-letniego syna Svena.

Dochodzenie policyjne pokazuje, że rodzina jechała samochodem do swojej letniej daczy, i właśnie mijali kościół w Stora Mellösa. Pogoda dopisała, niebo było czyste, a była godzina 17:45, kiedy Elna zauważyła Obcych w latającym niezwykłym obiekcie. Po zatrzymaniu samochodu, cała trójka mogła zobaczyć wydłużony i dość gruby obiekt lecący na tej samej wysokości wraz z ich samochodem, w drodze ze wschodu na zachód. Według świadków jego prędkość była powolna i równomierna, a kształt przywodził na myśl sterowiec Zeppelina lub grube cygaro.


Obiekt zaobserwowany przez świadka i niemiecki Zeppelin z czasów Wielkiej Wojny


Tak to zostało opisane w raporcie policyjnym:

 

Koniec, który tworzył nos lub dziób, był grubszy niż drugi koniec, który był bardziej zwężający się zob. rys. Obiekt wydawał się być zbudowany z wielu części, co można było wyraźnie zobaczyć, gdy światło słoneczne załamało się na jego powierzchniach. Kolor jego był szaro-aluminiowy. Wydawało się, że obiekt może czasami kołysać się wzdłuż swojej długiej osi, ale poza tym poruszał się on do przodu ze stałą prędkością w kierunku poziomym. (Strzałką oznaczono kierunek lotu.)

 

I dalej:

 

Na obiekcie nie było widać żadnego skrzydlatego układu sterowania ani śmigła napędowego. Nie było też widać żadnych okien czy innych urządzeń na jego powierzchni. Brakowało mu skrzydeł pomocniczych i innego możliwego wyposażenia zewnętrznego.

Mimo że rodzina zatrzymała samochód, żadne z nich nie słyszało żadnego dźwięku. I pomimo tego, że wyszperali zwisy lub brak dymu i tym podobne wychodzenie ze śpiączki z forum. Pięć minut po pojawieniu się obiekt zniknął z pola widzenia.

 

Inna niezwykła obserwacja w Stora Mellrösa miała miejsce nieco później w tym roku, a mianowicie 12 lipca, kiedy Inga Eriksson była w ogrodzie. Było około 22-giej i właśnie zrobiło się ciemno, kiedy pani Eriksson usłyszała „ostry syczący dźwięk w powietrzu”, funkcjonariusz Carl Bergh pisze kontynuując swój raport:

 


Współczesny Zeppelin na śląskim niebie

W tym momencie podniosła wzrok na kilka sekund i zobaczyła trzy srebrno-błyszczące trójkątne obiekty, które miały kierunek przemieszczania się od wschodu na zachód. O dziwo, w związku z obserwacją zniknął cały prąd w domach i zatrzymał się zegar elektryczny.

 

Obserwacje również były dalekie od doskonałości. Ale prawdopodobnie było ich wiele, aby przyciągnąć uwagę wojska i pod koniec maja szwedzkie siły zbrojne zainteresowały się nimi. Gazety były wtedy coraz bardziej wypełnione raportami, a wielu obserwatorów zwracało się bezpośrednio do wojska, aby opowiedzieć im to, co widzieli.

12 czerwca wydano specjalny rozkaz do wszystkich jednostek wojskowych, aby wysłać uwagi do Sztabu Obrony, ale władze poprosiły także ich wojskowych odpowiedniki w Danii i Norwegii, aby śledzili to, co jest napisane w prasie w każdym kraju. Po raz pierwszy zrozumiano, że to, co się dzieje, to nie tylko szwedzki problem.

 

Komitet ds. Rakiet-widm

 

Zainteresowanych odsyłam do mojego opracowania pt. „Powojenne losy niemieckiej Wunderwaffe”, (WiS2, Warszawa 2008), gdzie dokładnie opisano działania skandynawskich wojskowych i naukowców, a także angielskich i amerykańskich specjalistów ds. lotnictwa, szwedzkich instytucji takich jak: IB (wywiad wojskowy), SÄPO (kontrwywiad), FOA (Instytut Badań nad Obronnością – dzisiaj FOI, wywiad naukowy) i FRA (Szwedzki Instytut Radiowy – czyli radiowywiad i radiokontrwywiad).

Ograniczę się jedynie do obserwacji UFO:

Lato 1946 stało się gorączkowe z serią zgłoszonych impaktów w różnych jeziorach. A świadków tych wydarzeń było wielu, a opisy tego, co się działo, były stosunkowo spójne. W dniu 19 czerwca zauważono 4 różne obiekty, które zaobserwowano kilkukrotnie. Wojskowi przeszukiwali miejsca impaktów, znajdywali dziury w dnach jezior oraz kamienie wyrzucone z wody przez eksplozje.

Większość obserwacji miała miejsce w świetle dziennym i były one przeprowadzone przez kilka osób. Ponadto nie można było usłyszeć dźwięków od obiektu, jak w jednym przypadku w Grisslehamn w dniu 25 lipca, kiedy pan Gustaf Weinberg był na wakacjach z żoną i córką. Pomiędzy godziną 13:30 a 14:00, kiedy cała trójka wylądowała na Loskär po wiosłowaniu na tą wyspę. Tak opisali to w liście do szefa Wydziału Lotnictwa Sztabu Obrony mjr Nilsa Ahlgrena:

 

W odległości ok. 150-200 m zaobserwowano dwie latające torpedy, które przeleciały pomiędzy Grisslehamnslandet, a tym miejscem w kierunku północno-wschodnim. Wysokość lotu nad lustrem wody wynosiła jakieś 10 m. Prędkość ruchu obu obiektów wynosiła ok. 100 km/h. Rozległ się bardzo silny, huczący dźwięk przypominający odgłos pracy silnika odrzutowego. Nie zaobserwowano żadnego dymu. Były one jasnego koloru. Oba leciały równolegle do siebie, i można więc sądzić, że były ze sobą połączone.

 

Przesłany przez mężczyznę rysunek przedstawia dwumetrowy obiekt przypominający rakietę z krótkimi skrzydłami umieszczonymi na rufie – zob. rys. Niestety opisy obiektów nie zawsze są tak dokładne, gdy obserwator składa raport. Czasami używa się po prostu terminu „rakieta-widmo”, co nie daje żadnej wskazówki, jak faktycznie wyglądał ten kształt. W kilku przypadkach wymieniany jest tylko kształt świecy lub po prostu „rzecz”.



[1] Roslagen – nieadministracyjny region położony u środkowych wybrzeży Szwecji, we wschodniej części historycznej krainy Uppland. Granice Roslagen są umowne ale najczęściej do regionu zalicza się obszar obejmujący gminy: Danderyd, Lidingö, Täby, Vallentuna, Växholm, Österåker, Norrtälje oraz Östhammar i obejmuje zarówno ich część lądową jak i archipelag stanowiący część Archipelagu Sztokholmskiego.

[2] Czyli 5 km (1 mila szwedzka = 10 km).

[3] W latach 30-tych XX wieku, Skandynawia przeżyła falę tzw. „samolotów-duchów”, które latały wzdłuż kraju na kierunkach SW – NE i vice-versa. Fenomen ten nie został wyjaśniony do dziś dnia… 

[4] Jest to bardzo częsty efekt dźwiękowy towarzyszący obserwacjom i CE z UFO.

[5] Wynika z tego, że Andersson przeżył Bliskie Spotkanie Szóstego Rodzaju – CE6 albo CE-III-H, po którym świadek ma uszczerbki na zdrowiu.

wtorek, 17 września 2019

Oscar wyciągnął tajemniczą rybę w północnej Norwegii




Helena Sjögren


Oscar Lundahl (lat 19) wraz z kolegą łowił ryby w głębokiej wodzie w czasie wyprawy na ryby w północnej Norwegii. Na głębokości 800 metrów złapała się wielkooka ryba, dzięki czemu chłopak z Bjärred stał się światową gwiazdą.
- Podczas połowów na takich głębokościach tak naprawdę nie wiesz, co złapiesz - mówi Oscar Lundahl.

Oscar Lundahl ze Bjärred w Skanii, zaczął łowić ryby już jako mały chłopiec. W wieku 9 lat łowił po raz pierwszy w północnej Norwegii.

Od dwóch lat pracuje jako przewodnik wędkarski na tym obszarze.

Tam też, w północnej Norwegii, kilka tygodni temu dokonano nieco dziwnego połowu. Oscar Lundahl i kolega Jørgen Zwilgmeyer wyszli tego dnia w porze lunchu.
- Pogoda była dobra. Nie kołysało zbytnio, co jest ważne, gdy łowimy na tych głębokościach. 

Oscar Lundahl mówi, że łódź musi się całkowicie się zatrzymać, aby można było rozwinąć linki wędzisk. Linka w tych połowach ma prawie tysiąc metrów długości.

Zajęło 30 minut, aby je wyciągać. Celem dnia było złowienie niebieskiego halibuta - co jest rzadkie. Kiedy osiąga dno na głębokości 800 metrów, prawie 30 minut czeka się na wyciągnięcie połowu.

Ryba, która pojawiła się na powierzchni, była prawie jak kosmita z wielkim okiem.
- Kiedy łowisz na tych głębokościach, tak naprawdę nie wiesz, co złapiesz. Nie miałem pojęcia, co to jest za ryba, ale mój kolega wiedział - mówi Oscar Lundahl.

Ryba, która w języku norweskim nazywa się zimna jak lód, ale w języku szwedzkim jest określana jako ogoniasta, jest rybą głębinową w rodzinnych szkolnych atlasach ryb.


- Według mitologii greckiej ma głowę lwa i ogon latawca. Teraz nie znam żadnego smoka, ale wyobrażam sobie, że to trochę przypomina tę rybę. Niezwykle ciernista. Ryba kosmitka.

Ponieważ nie można było wypuścić z powrotem tak głęboko złowionej ryby, wędkarze wynieśli ją na brzeg i ugotowali.
- Była dobra. Mówi się, że jest to najbardziej aromatyczna ryba.
I chociaż ryba jest spożywana, na zdjęciu widać Oscara Lundahla i jego połów, które wykonał kolega Jørgen Zwilgmeyer. Zaczęło ono nawet żyć własnym życiem. Mówią o nim media z całego świata.
- To jest totalnie chore, ale i zabawne - mówi Oscar Lundahl.

Ale nie spodziewa się, że w najbliższej przyszłości zbierze więcej tego rodzaju ryb. Jego ulubiony połów, „zwykły” halibut, pozostaje na znacznie płytszej wodzie.
- W tych połowach jest trochę więcej adrenaliny. To naprawdę staje się czymś bardzo fajnym, bo ryba może ważyć nawet 300 kilogramów i są to tylko mięśnie - mówi Oscar Lundahl

Wiadomości SVT Skåne jako pierwsze zgłosiły ten nietypowy połów.


Przekład ze szwedzkiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz

sobota, 2 maja 2015

USO u wybrzeży Finlandii?


W dniu 28.IV.2015 roku na wodach terytorialnych Finlandii, nieopodal Helsinek zaobserwowano niezidentyfikowany obiekt podmorski, który nie powinien się tam znajdować – Carl Haglund minister fińskiego ministerstwa obrony. Fińskie jednostki ZOP ostrzelały ten obiekt ostrzegawczymi ładunkami wybuchowymi.

Prasa przypomina, że w październiku ubiegłego roku podobna sytuacja miała miejsce na szkierach w okolicy Sztokholmu w Szwecji, gdzie szwedzka marynarka wojenna prowadziła szeroko zakrojona akcję przeciwko tajemniczemu okrętowi podwodnemu. Akcja ta skończyła się na niczym – okrętu ani nie przechwycono, ani nie zatopiono.

Dowodzący akcją na fińskich wodach kmdr Olavi Jantunen stwierdził tylko, że być może jest to okręt podwodny, ale nie sprecyzował jakiej bandery i jakiego typu. Nie potwierdził także tego, czy obiekt ten znajduje się ciągle na akwenie Zatoki Fińskiej. Carl Haglund oświadczył, że w tej sprawie toczy się śledztwo, a okręt opuścił już wody Finlandii. Przypomniał on także iż w dniach 17-24.X.2014 roku szwedzka marynarka wojenna przeprowadziła akcję przeciwko nieznanemu okrętowi podwodnemu w okolicach Sztokholmu. (Według: Onet.pl; Interia.pl; WP.pl) 

W podobnym duchu wypowiadają się także media norweskie i szwedzkie: Dagbladet.no, SvD.se, Aftonbladet.se i Expressen.se. – szczególnie te dwie ostatnie gazety podają rozbudowanie stories dziennikarskie.






Pisze „Aftonbladet”:


Pamiętamy sześć akcji ZOP


Poszukiwania zagranicznych okrętów podwodnych były prowadzone z okrętów nawodnych – donoszą raporty z fińskiego MON. – Po pierwszym kontakcie w południe w nocy zrzucono głębinowe bomby ostrzegawcze.
Fińska flota zaczęła poszukiwania obiektów podwodnych od nowa wcześnie rano następnego dnia. W sumie zrzucono trzy ładunki ostrzegawcze na wskazany akwen, jak podała Hbl.fi.

Wykazano obecność

Po ogłoszeniu alarmu w związku z obecnością podejrzanego okrętu podwodnego, okręt ZOP został wysłany na południe od Helsinek. Kiedy tam przybył, to nie wydawało się, by była tam jakaś podejrzana aktywność podwodna w tym rejonie. Kiedy jednak stwierdzono jego obecność, to zrzucono trzy podwodne wybuchowe ładunki ostrzegawcze, o godzinie 3 w nocy.
- To właśnie dlatego rzuciliśmy kilka głębinowych ładunków ostrzegawczych, by wywołać hałas, a nie bezpośrednio im zaszkodzić. Możemy z tych okrętów ZOP zobaczyć bezpośrednio operację wykrywania tego obcego okrętu – mówi fiński minister obrony Carl Haglund (Szwedzka Partia Ludowa).

Obserwowany okręt

Po południu na ten akwen przybył okręt ZOP Fińskiej Straży Przybrzeżnej Turva wyposażony w najnowocześniejsze urządzenia do wykrywania okrętów podwodnych.
Turva powinien przeszukać przez cały dzień akwen, bo akcja toczy się pośrodku toru wodnego promów do Finlandii. Rano przeszedł prom Silja Line  na godzinę 16:45 EEST i musiał trzymać się na południowy zachód od zwyczajnego kursu z powodu akcji ZOP Straży Przybrzeżnej. W akcji, jak zauważono we wtorek po południu, nie brały udziału helikoptery czy inne okręty ZOP.

„Nie powinno być”

Minister obrony Carl Haglund mówi, że nie chce spekulować, czy chodzi o okręt podwodny, ​​choć teoretycznie jest to możliwe.
- Istnieje podejrzenie, że były podwodne działania, których tam nie powinno być - mówi Haglund według Hbl.fi.
Haglund informuje, że sytuacja jest opanowana i działania są prowadzone w tej okolicy.
- Ale to jest prawdopodobne, bowiem obecnie nie ma żadnej aktywności.
Incydent ten miał miejsce wewnątrz fińskich wód terytorialnych. Uruchomiono dochodzenie, by dowiedzieć się co się właściwie stało.

„W związku z tymi wydarzeniami”

- Szwedzkie Siły Zbrojne zostały poinformowane o wynikach działań fińskiej marynarki dziś rano - powiedział rzecznik prasowy Philip Simon.
- Zostaliśmy poinformowani o wydarzeniu i śledzimy rozwój sytuacji. To jest sprawa fińskich sił obronnych - mówi on dla „Aftonbladet”.
Szwedzka obrona nie podjęła żadnych specjalnych środków w związku z odkryciami u wybrzeży Helsinek.
- Jeśli mamy trochę czasu i żadnej operacji, to możemy wyjść i wziąć w tym udział - mówi Philip Simon, rzecznik prasowy szwedzkiego MON. („Aftonbladet”)





I jeszcze info ze „Svenska Dagbladet” z 28.IV.2015 r.:


Finowie zbombardowali podejrzany okręt podwodny

Finowie ścigają podejrzany okręt podwodny w pobliżu Helsinek. Po kilku ostrzeżeniach zrzucono bomby w głębinę.
- Jest to jeszcze jeden incydent, który wpada do wzorca stopniowego pogorszenia zagrożenia w Europie - mówi Jakub Westberg w Akademii Obrony Narodowej.
Alarm ogłoszono w poniedziałkowe południe – wykryto obiekt, którym mógłby być każdy rodzaj okrętu podwodnego, którego sygnał został odebrany przez czujniki w pobliżu granicy wód terytorialnych Finlandii, w okolicach Helsinek.
Dalsze poszukiwania miały miejsce wieczorem, a we wtorek w nocy użyto podwodnych ładunków ostrzegawczych – doniosło biuro prasowe fińskiego MON.  

Zdaniem ministra obrony Carla Haglunda w czasie operacji zaobserwowano jeszcze jakieś okręty podwodne, które przybyły do tej okolicy.
- Wydaje się, że napięta sytuacja skończyła się już po pierwszym dniu – stwierdził Haglund. Nie chciał on spekulować, czy za tym stoi obce mocarstwo.  
- Było podejrzenie, że były podwodne działania, których tam nie powinno być - mówi Haglund według „Hufvudstadsbladet”. Podobnie jak w poprzednim wypadku szwedzkiego polowania na okręt podwodny, żaden przedstawiciel żadnej agencji nie powiedział słowa „Rosja”, choć kraj jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.
- Nie mogę powiedzieć, czym jest lub skąd pochodzi ten obiekt. Jeżeli to zauważyliśmy to musimy zareagować – mówi dowódca operacji ZOP kmdr Olavi Jantunen dla FNB.
Jakub Westberg, starszy wykładowca Strategii Polityki Bezpieczeństwa w Akademii Obrony Narodowej, widzi zdarzenie jako znak pogarszającej się sytuacji zagrożenia w Europie. Według niego fińskie działania różnią się pod wieloma względami od szwedzkich.
- Tam było tylko jedno naruszenie i zrzut bomb ostrzegawczych, co oznaczało „jesteśmy tam!” I na tym w zasadzie sprawa została zakończona. W Szwecji, to spowodowałoby od razu działania operacji wywiadowczej.
Westberg nie jest również zdecydowany czy zrzucanie bomb ostrzegawczych miało sens.
- Być może bylibyśmy w stanie zobaczyć efekt ostrzejszego działania bezpośredniego, odnosząc się do prawa szwedzkiego, które mówi, że broń może być użyta bez ostrzeżenia w stosunku do okrętu podwodnego naruszającego wody terytorialne Szwecji.
Ostrzeżenie poprzez zrzucenie ładunku ostrzegawczego pokazuje tylko, że intruz został wykryty i przepłoszyć go, co oznacza również, że nigdy się nie dowiemy, skąd przybywa.
- Wniosek z tego taki, że można go przechwycić. W Szwecji nie postąpilibyśmy w taki sposób. Zablokowalibyśmy akwen i przechwycili ten okręt podwodny -  powiedział Westberg.
Szwedzki minister obrony Peter Hultqvist tak skomentował wydarzenia w Finlandii:
- Cóż to jest tylko potwierdzenie stanowiska, że właśnie z tym ​​mamy do czynienia. I właśnie takie konkretne, zdecydowane działania są potrzebne. (SVD)




Moje 3 grosze


I znowu mamy do czynienia z kolejnym wybuchem przeciwpodwodnej histerii w Skandynawii. Pamiętam, jak służąc w Pomorskiej Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza analizowałem to, co się działo na Bałtyku w latach 1981-85, kiedy to Szwecja i Norwegia, a w mniejszym stopniu Dania uległy fali histerii w związku z obserwacjami tajemniczych (czytaj: radzieckich) okrętów podwodnych, co zaczęło się w dniu 20.X.1981 roku od wejścia radzieckiego okrętu podwodnego klasy Kilo o numerze taktycznym 137 na rafy nieopodal bazy szwedzkiej marynarki wojennej w Karlskronie.

To wszystko wynikało z sytuacji polityczno-militarnej na świecie. W Europie znów pachniało prochem: z jednej strony Rosjanie grozili światu swymi ICBM, z drugiej strony prezydent Reagan uskuteczniał swój fantazyjny projekt Gwiezdnych Wojen i też groził całemu światu swoimi MX-ami i Minutemanami II. Potem, po 1989 roku to się uspokoiło, bo ludzie uwierzyli w to, że Zimna Wojna się skończyła.

W dniu dzisiejszym, kiedy napięcie międzynarodowe znów rośnie i niektórym idiotom zachciewa się kolejnej wojny na kontynencie europejskim z podpuszczenia Wielkiego Czarnego Ojca z Białego Domu, dla którego kolejna wojna byłaby ratunkiem dla gospodarki USA, znów reanimuje się rosyjski podwodny straszak.

Poza okrętem nr 137 ani Szwedzi, Norwedzy czy Duńczycy nie złapali żadnego radzieckiego/rosyjskiego okrętu podwodnego, mimo wielodniowych akcji poszukiwawczo-interwencyjnych. Ale za to kampania medialna, którą rozpętano za każdym razem, podgrzewała antyradziecką atmosferę. Jak widzę zaczęło się dokładnie to samo, co w latach 80. Odgrzano starego i śmierdzącego kotleta.

Chyba że mamy do czynienia nie z okrętami podwodnymi, ale z pojazdami podwodnymi Obcych – to wtedy każde wytłumaczenie jest możliwe…! A jak wynika z lektury raportów wojskowych, tajemnicze okręty podwodne niekiedy literalnie rozpływały się w wodzie i znikały z pola widzenia wszelkich czujników i sonarów. I zabawa w polowanie zaczynała się od nowa!



Ilustracje: Reuters, TT, STT
Przekład z j. szwedzkiego – Robert K. Leśniakiewicz ©